9.03.2014

Rozdział 7 - Kocham Cię!

*2 dni później*

Leon

Przed chwilą dostałem sms'a od Fran.
"Violetta jest bezpieczna. Jak będziesz chciał ją zobaczyć to dzwoń"
 Ta dziewczyna czasami serio nie myśli. Jeszcze się pyta, czy chcę zobaczyć Violę?! Pff. Od razu do niej zadzwoniłem.
- Już się stęskniłeś? - spytała z poirytowaniem Francesca
- Już na początku musisz zadawać głupie pytania? - odpowiedziałem z takim samym tonem.
- Wiesz, chciałam ci powiedzieć, gdzie jesteśmy, ale widzę, że na to nie zasłużyłeś.
- Dobra, przepraszam.
- Od razu lepiej. Wiesz, gdzie mieszka mój brat? Na granicy Buenos Aires.. - nie dokończyła, bo jej przerwałem:
- Gdzie?! Jak wy tam tak szybko dojechałyście?!
- Możesz mi nie przerywać?!  - krzyknęła do słuchawki - Ekhem.. Więc przyjedź pod dom Luki, a potem powiem ci co dalej.
- Dobra. Postaram się dojechać jak najszybciej
- Nikt nie mówił, że będziemy na ciebie czekać - droczyła się.
- Zabawne. Violetta już pewnie nie może się doczekać, aż mnie zobaczy.
- Jaki skromny.. Dobra muszę kończyć. Do zobaczenia - powiedziała i się rozłączyła.

Francesca

Musiałam zadzwonić do Leona, inaczej Violetta by się załamała. Potrzebowała kogoś jeszcze bliższego ode mnie. Zresztą nie dziwię się jej. Na pewno dziwnie się czuła uciekając przed własnym ojcem. Nie wiem, czy dałabym radę zrobić coś takiego. Przede mną udawała, że wszystko jest dobrze, ale jak zajrzała do jej pokoju widziałam, jak płacze.. Mimo wszystko muszę teraz być przy niej, inaczej całkiem się załamie.
- Czujesz się lepiej? - spytałam wchodząc do pokoju Violi
- Tak.. trochę - spróbowała się uśmiechnąć.
- Chodź tu - powiedziałam i mocno ją przytuliłam - Podjęłaś dobrą decyzję. Inaczej już nigdy byś nas nie zobaczyła.
- Wiem.. Ale martwię się o tatę.. Jeśli on nie poradzi sobie beze mnie? - w jej oczach zaczęły pojawiać się łzy
- Czy on myślał o tobie, jak kazał ci wyjeżdżać? Wiedział, że masz tu życie, ale nie zważał na to. Więc dlaczego ty masz się nim przejmować?!
- Nie wiem, Fran. Nie wiem. - powiedziała i zakryła twarz rękoma. - Dziękuję, za to, że jesteś obok mnie. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła.
- Ja też nie wiem - uśmiechnęłam się - Dobrze, a teraz lepiej się szykuj, bo niedługo będzie tu Leon.
- Co?! Dopiero teraz mi mówisz?! - od razu się zerwała. - Muszę się naszykować! - krzyknęła i wybiegła do łazienki.
Chociaż trochę się ożywiła. Dobrze zrobiłam, że zadzwoniłam po jej chłopaka. Mam nadzieję, że jak przyjedzie wróci do niej życie.

Marco


Francesca nie daje znaku życia już od dwóch dni. Nawet nie pojawia się w studio. Nie wytrzymam dłużej w niepewności, muszę do niej zadzwonić!
- Marco? Kochanie, czemu dzwonisz? - wydawała się zdziwiona
- Jeszcze pytasz? Nie odzywasz się do mnie dwa dni! Martwię się o ciebie!
- Kotku jestem cała, nie przejmuj się. Ale na razie się nie zobaczymy.. Muszę pomóc przyjaciółce.
- W czym?
- Za dużo by mówić. Opowiem ci, jak wrócę do mojego domu.
- Mogę chociaż wiedzieć kiedy?
- Postaram się do końca tego tygodnia.. Na razie nie mogę zostawić Violi samej. Przepraszam, muszę kończyć. Kocham cię! - rozłączyła się.
O co jej może chodzić? Musi pomóc w czymś Violettcie? Zresztą jej też nie ma. Mam nadzieję, że nie obraziła się za to, że nie powiedziałem jej, że jestem bratem Leona.. Właśnie! Leon! Może on coś wie! Wątpię tylko, żeby chciał, ze mną rozmawiać.. Pewnie teraz mnie nienawidzi.. Ale to nie moja wina, że rodzice ukrywali przed nami przez ten cały czas, że mamy rodzeństwo.. Mimo wszystko spróbuję może akurat odbierze..
Wybrałem jego numer. Po 5 sygnałach miałem już się rozłączać, ale usłyszałem głos w słuchawce:
- Czego chcesz? - spytał oschłym tonem
- Wiesz, gdzie jest Francesca? - od razu przeszedłem do rzeczy
- Może.
- Mógłbyś być tak miły i mi powiedzieć?
- A jak nie to co?
- Cholera! Musisz się na mnie mścić za to, że rodzice nie mówili nam, że mamy brata?! To nie moja wina! Ja tak samo nic nie wiedziałem, ale do ciebie nic nie mam!
- Czyli ty też nic nie wiedz.. - nie dokończył, bo coś przerwało rozmowę. Czy wszystko musi być przeciwko mnie?! Najpierw Fran się nie odzywała, a jak w końcu do niej zadzwoniłem nie powiedziała mi, gdzie jest! Mam tego dość!

Leon

Miałem już mówić Marco, gdzie jest Fran, ale przerwało połączenie.Chłopak nie ma szczęścia. Może nie jest mu dane spotkać się ze swoją dziewczyną? Zadzwonię do niego później. Teraz biegnę przywitać się z Violettą. Nie widzieliśmy się aż 2 dni.
Zapukałem do drzwi i od razu ujrzałem moją dziewczynę
- Leon! - krzyknęła i rzuciła się na mnie
- Violuu. Uważaj, bo mnie udusisz - zaśmiałem się.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że przyjechałeś. - uśmiechnęła się - Kocham cię.
- Ja ciebie też - odpowiedziałem i ją pocałowałem.

___________________
Nie mam weny ani czasu, więc od razu przepraszam za błędy  :<
PS. Następny rozdział nie będzie za szybko, chyba, że dostanę nagły przypływ weny. Postaram się napisać do środy ;)

2 komentarze:

  1. Uroczo *-*
    A ja nienawidzę Leonetty, ale cicho xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mogę xd spoko xd A Jortini lubisz?
      www.jortini-only-love.blogspot.com

      Usuń

Komentarz - tak niewiele trzeba, by wywołać uśmiech ♥