27.06.2015

Chapter 16


Violetta

Niechętnie otworzyłam oczy, gdy poczułam na twarzy natrętne promienie słoneczne. Przetarłam powieki, po czym spojrzałam na zegarek. 8:34
Uniosłam wysoko brwi i prawie pisnęłam z przerażenia. Dziś jest mój pierwszy dzień w studio, a na pewno nie wyrobię się w tak krótkim czasie, przez co spóźnię się na lekcje. Świetny początek.
- Federico, jeśli jeszcze śpisz, wiedz, że masz dwadzieścia minut na ułożenie grzywki - krzyknęłam na całe gardło i biegiem udałam się do łazienki.
Wykonałam wszystkie poranne czynności najszybciej, jak potrafiłam, po czym poszłam do kuchni, by zjeść śniadanie. Na miejscu zastałam zaspanego brata, który popijał kawę z ledwo otwartymi oczyma. Jego włosy wyglądały, jakby nawet ich nie tknął. Wiedziałam, że z rana ledwo kojarzy fakty, ale to nie oznaczało, że gdziekolwiek by wyszedł bez uprzedniego ułożenia grzywki. Nie odzywając się do niego ani słowem, pobiegłam do łazienki, wzięłam ze sobą żel i szybko wróciłam do poprzedniego pomieszczenia.
- Usiądź prosto, ułożę ci włosy - powiedziałam głosem nieznoszącym sprzeciwu
Federico wykonał moje polecenie bez cienia zawahania. Gdy mieszkaliśmy w Madrycie często zajmowałam się jego grzywką, bo prawie codziennie wstawał zbyt późno. Musiałam przyznać, że wciąż nie wyszłam z wprawy, bo chłopak od razu wyglądał idealnie.
- Dziękuję - odparł zaspanym głosem.
- Nie mam pojęcia, jak radziłeś sobie beze mnie przez tyle czasu - zaśmiałam się.
W pewnej chwili wydało mi się, że coś jest nie tak z jego bluzką. Obeszłam go dookoła i zrozumiałam, że założył ją na lewą stronę.
- Poradzisz sobie sam z odwróceniem koszulki, czy w tym też mam ci pomóc? - prychnęłam z rozbawienia.
Czasami naprawdę nie potrafię uwierzyć w to, że jest ode mnie starszy o cały rok, a zachowuje się jak malutkie dziecko. Chociaż, jakby brać pod uwagę całokształt, wiele razy wykazywał się dojrzałością i pomagał mi, gdy nie mogłam poradzić sobie z problemami. Naprawdę go kocham.
Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Powiedziałam bratu, żeby zajął się koszulką, a ja pójdę otworzyć.
- Ciao amici - uśmiechnięta Włoszka od razu mocno mnie uścisnęła. - Słyszałam, że wczoraj dobrze bawiłaś się z Leonem - uniosła jeszcze wyżej kąciki ust.
Momentalnie do niej podskoczyłam i zakryłam jej usta dłonią. Wolałam, żeby Federico nie słyszał, że cały wczorajszy wieczór spędziłam z jego przyjacielem. Byłam pewna, że od razu zasypałby mnie milionem pytań, przez które miałabym ochotę wrzucić go do rzeki, by choć na chwilę się zamknął.
W pewnej chwili oczy Francesci powiększyły się dwukrotnie, a z ust wydobył się ogłuszający pisk. Szybko odsunęła się do tyłu i zacisnęła powieki, widocznie nie mając ochoty na dłuższe patrzenie się we wcześniejszy punkt.
Z zaciekawieniem odwróciłam się i spojrzałam w miejsce, gdzie jeszcze chwilę temu wpatrywała się ciemnowłosa i ujrzałam mojego brata bez koszulki. Przez chwilę nie potrafiłam wydobyć ani słowa, gdyż nie myślałam, że ma tak umięśniony brzuch, jednak szybko wróciłam do siebie i parsknęłam głośnym śmiechem.
- Przez ciebie prawie oślepłam, grubasie - krzyknęła Francesca, wciąż nie otwierając oczu. - Jeśli miałeś zamiar chodzić z odsłoniętą klatą, mogłeś napisać tabliczkę z ostrzeżeniem.
- Mówisz tak tylko dlatego, że zazdrościsz, bo twój chłopak nigdy nie będzie wyglądał tak, jak ja - odparł Federico z szerokim uśmiechem na twarzy.
- I bardzo dobrze - odgryzła się Fran, powoli uchylając powieki.
Dopiero teraz dostrzegłam, że nasza przyjaciółka zrobiła się cała czerwona. Wydawało mi się, że to był pierwszy raz, kiedy zobaczyła chłopaka bez koszulki na żywo.
- Zawstydzasz ją, ubierz się - posłałam mojemu bratu znaczące spojrzenie.
Fede pokazał nam język, po czym niechętnie założył bluzkę i udał się z powrotem do kuchni, zostawiając nas same.
- Trauma do końca życia - westchnęła Włoszka.

Diego

Już od kilkudziesięciu minut czekam, aż ujrzę chłopaka z metrową grzywką i wciąż robię się coraz mniej cierpliwy. Akurat dzisiaj, kiedy chcę z nim porozmawiać, zachciało mu się spóźniać. Wiem, że nie powinienem w ogóle się do niego zbliżać, bo Ludmila mi zabroniła, ale nie mogę tego tak zostawić. Ten idiota ją rani i nie mam zamiaru patrzeć na to z założonymi rękoma. Dotrzymam obietnicy i nie powiem mu nic, co jest związane z przeszłością mojej przyjaciółki, ale spróbuję uświadomić mu, że nie jest taka zła, za jaką się podaje.
W końcu go dostrzegłem. Szedł w stronę studio z dwoma dziewczynami. Jedna z nich była odrobinę podobna do niego, a druga wciąż mówiła coś, co wywoływało jego śmiech. Ciekawe.
Gdy był wystarczająco blisko mnie, rozejrzałem się wokół, by upewnić się, że Ludmili nie ma w pobliżu, po czym pewnym krokiem skierowałem się w jego stronę.
- Możemy porozmawiać? - zaszedłem mu drogę.
Brunet obrzucił mnie pogardliwym spojrzeniem i spróbował obejść, jednak mu na to nie pozwoliłem, kładąc dłoń na jego klatce piersiowej. Widziałem, że jedna z dziewczyn chciała się wtrącić, ale Federico był szybszy.
- Vilu, pójdź gdzieś z Fran, ja zaraz do was dołączę - posłał jej uśmiech.
Czyli to jest ta słynna Violetta, o której mówiła Lu.
- Twoja dziewczyna jest niczego sobie - zaśmiałem się, wodząc wzrokiem za brunetką.
- Widzę, że Ludmila jeszcze nie zrozumiała, że Viola to moja siostra - prychnął. - Jeśli chciałeś o czymś rozmawiać, mów. Nie mam ochoty tracić z tobą czasu.
Nie mam pojęcia, co moja przyjaciółka widzi w tym palancie.
- Mam do ciebie tylko jedną sprawę - wbiłem w niego wzrok. - Przestań ranić Lu, bo ona na to nie zasługuje. Jest zbyt cudowną osobą, żeby płakać przez takich, jak ty.
Przez jego twarz przemknął cień zdziwienia, który szybko został zastąpiony przez donośny śmiech. Okay, tego się nie spodziewałem.
- Jeśli ona kazała ci ze mną porozmawiać, przekaż jej, że nic nie zmieni mojego zdania, co do niej - syknął. - Aha, prawie bym zapomniał. Zgodzę się na udawanie jej chłopaka tylko dla własnego dobra, niech nie robi sobie nadziei.
Po tym, jak odszedł, stałem w miejscu przez kilka minut i nie byłem w stanie wykonać żadnego ruchu. Z każdą chwilą upewniałem się, że nie jest odpowiednim chłopakiem dla Lu i dziewczyna nigdy nie powinna w ogóle na niego zwrócić uwagi. Miłość jest ślepa.
Z transu wyrwała mnie Ludmila, która podbiegła do mnie od tyłu i wskoczyła mi na plecy z radosnym śmiechem.
- Pierwszy raz widzę cię w takim stanie - prychnęła. - Zobaczyłeś swoją drugą połówkę, czy co?
Raczej chłopaka, który nie zasługuje na miejsce w twoim sercu.
- Nie - parsknąłem. - Mam dla ciebie dobrą wiadomość - okręciłem głowę, by spojrzeć jej w oczy. - Federico będzie udawał twojego chłopaka - delikatnie uniosłem kąciki ust.
Nie miałem zamiaru mówić jej o reszcie jego wypowiedzi, bo wiedziałem, że to zraniłoby ją mocniej, niż cokolwiek innego. Wolałem oszczędzić jej dodatkowych cierpień.
Po chwili w powietrzu rozniósł się radosny pisk blondynki, po czym poczułem, jak mocniej się do mnie przytula. Dobrze, że chociaż przez chwilę może być radosna. 

Francesca
[podczas czytania tego fragmentu możecie włączyć "Junto a ti (Marco y Fran)" na blogowej playlist'cie ^-^ ]

Przez całą drogę do szkoły nazywałam Federico idiotą, a on ciągle się z tego śmiał, powodując u mnie jeszcze większą złość. Czasami naprawdę mam ochotę zrobić mu krzywdę. Mimo to ciągle kocham go jak własnego brata.
Nagle usłyszałam dobrze mi znany głos, który wywołał przyjemne mrowienie w okolicach serca. Razem z Violą zajrzałam do sali, gdzie dostrzegłam Marco, wykonującego piosenkę, którą napisałam. Przez chwilę wsłuchiwałam się w genialne wykonanie mojego chłopaka, po czym dołączyłam się do śpiewu. Zawsze podczas muzyki czułam coś specjalnego, coś, co sprawiało, że kochałam tę czynność najbardziej na świecie. Myślałam, że to nie może być jeszcze bardziej przyjemne, a jednak, myliłam się. Podczas wspólnego śpiewania z Marco odkryłam, że nasze głosy idealnie się uzupełniają i pasują do siebie, jakby od zawsze były do tego stworzone. Tak samo, jak nasze serca. 
Gdy utwór się skończył, usłyszałam brawa. Odwróciłam głowę w stronę drzwi i posłałam Violi szczery uśmiech.
- Uwielbiam słuchać twój głos - powiedział Marco.
Skierowałam wzrok w jego stronę, a moja twarz ponownie przybrała rozmarzony wyraz. Kochałam na niego patrzeć i podziwiać jego każdą, malutką cząstkę.
- Możecie się całować, ja jakby co nie patrzę - rzuciła Violetta, zakrywając oczy dłonią. - Nie martw się, nie zachowam się tak samo, jak ty dzisiaj rano, gdy zobaczyłaś Federico bez koszulki.
Na to wspomnienie moja twarz od razu zrobiła się czerwona, a źrenice powiększyły kilkukrotnie. Niepewnie spojrzałam na mojego chłopaka, by zobaczyć, jak na to zareagował.
- Dlaczego był bez bluzki? - spytał zdziwiony.
- B-bo jest idiotą i n-nie potrafi się ubrać - z trudem wymówiłam zaledwie kilka słów.
W tym samym momencie obok Violetty stanął Federico i posłał mi kpiący uśmiech. Rozejrzałam się wokół, by znaleźć coś, czym mogłabym w niego rzucić, niestety jedynym przedmiotem, który dałabym radę udźwignąć, była gitara.
- Fran mówiła, że mam lepszą klatę od ciebie - powiedział Włoch, unosząc jeszcze wyżej kąciki ust.
Mina, jaką zrobiłam w tej chwili, musiała wyglądać naprawdę komicznie. Otworzyłam szeroko usta i rozszerzyłam powieki, po czym chciałam krzyknąć, że Fede kłamie, ale jedynym, co wydobyło się z mojej krtani, był pisk wyrażający oburzenie.
- Nikt ci w to nie uwierzy, stary - prychnął Marco, obejmując mnie ramieniem.
Mimo tej żenującej sytuacji, na moich ustach zamajaczył uśmiech, który od razu zniknął, gdy mój chłopak zmroził mnie wzrokiem.
- Potem będziesz musiała bardzo się postarać, bym o tym zapomniał - szepnął, unosząc wysoko kąciki ust.
____________________________
Hola chicas ♥
Przez ostatni tydzień naprawdę bardzo się starałam i udało mi się - stworzyłam cztery rozdziały ^^ Ustawię ich datę publikacji i będą pojawiać się tak samo, jak zwykle :3
~♫~
Na czas mojej nieobecności dodam pewną głupiutką kochaną osóbkę jako administratora, żeby sprawdzała, czy wszystko dobrze działa etc etc.
~♫~
Już w tę środę znajdę się za granicą, ale ciągle będę starała się czytać Wasze komentarze, Miśki ♥ One zawsze mega poprawiają mi humor, więc trudno byłoby mi bez nich tak długo funkcjonować, hah ♥
~♫~
Wydaje mi się, że nie zapomniałam napisać o niczym ważnym. (Jakby mi się coś nagle przypomniało, dodam to w "Informacjach" po prawej stronie, więc czasami tam zajrzyjcie, okay? ♥)
~♫~
Kocham Was baardzo mocno <3

Ps. W następnych rozdziałach (do 19) nie będzie "kilku" słów ode mnie pod spodem. Powód jest wiadomy - tworzyłam je praktycznie w tym samym czasie, więc wszystko, co miałam do przekazania, napisałam tutaj. Mam nadzieję, że się za to nie obrazicie ♥
Ps. 2. W rozdziale 20 wyda się tajemnica Vilu! :3 

20.06.2015

Chapter 15


Violetta

Spacer z Leonem sprawił, że poczułam się o wiele lepiej. Świerze powietrze zadziałało na mnie, jak najlepszy lek, dzięki niemu poukładałam większość myśli, porozrzucanych po całej mojej głowie i w końcu znalazłam wystarczająco odwagi, by porozmawiać z Angie. Do tej pory wciąż się wahałam i nie byłam pewna, czy nie zmienię tematu, gdy zacznę konwersację, a teraz wiem, że już nic nie powstrzyma mnie przed powiedzeniem na głos wszystkiego, co wciąż trzymałam w maleńkim zakątku mojego serca.
Odwróciłam głowę i spojrzałam na Leona, zatopionego we własnych myślach. Promienie słońca, które świeciły na jego brązowe włosy, sprawiały, że wyglądał jeszcze piękniej, niż zazwyczaj. W pewnej chwili na jego twarz wstąpił delikatny uśmiech, a w policzkach utworzyły się drobne dołeczki. Dlaczego przyjaciel Federico został obdarzony taką urodą?
Nie. Nie mam prawa tak o nim myśleć.
- Czemu ciągle na mnie patrzysz? - skierował swój wzrok na mnie i szeroko się uśmiechnął.
Poczułam, jak na moją twarz wpływa gorąco, a serce momentalnie przyspiesza.
- Myślałam, że nie widzisz - burknęłam.
- Aha, czyli robisz tak zawsze, gdy o tym nie wiem, tak? - prychnął śmiechem.
- Chciałbyś - wywróciłam oczyma.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo - zażartował, a ja miałam dziwne wrażenie, że mówił całkowicie serio. Przestań robić sobie złudne nadzieje, Violu.
W pewnej chwili dostrzegłam na jego twarzy szeroki uśmiech i dziwny błysk w oku. Niewiele później zaszedł mi drogę i zrobił minę nieznoszącą odmowy.
- Masz ochotę na wspólną jazdę na rolkach? - spytał.
Otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam na niego z niekrytym strachem. Nigdy w życiu nie nosiłam na nogach butów, do których były przyczepione kółka i nie miałam najmniejszej chęci, by kiedykolwiek je zakładać.
- Nie potrafię na tym jeździć - pokręciłam energicznie głową.
Leon zobaczył zakłopotanie wymalowane na mojej twarzy i cicho się zaśmiał.
- Nauczę cię - złapał moją dłoń, po czym zaczął mnie za sobą ciągnąć.
Zrobiłam buntowniczą minę, jednak chłopak już jej nie dostrzegł, gdyż patrzył przed siebie i nie zwracał uwagi na to, że nie chcę brać udziału w jego pomyśle.
- Nie ma mowy - pisnęłam, próbując się zatrzymać. - Jestem pewna, że stanie mi się na nich jakaś krzywda.
Brunet przystanął i spojrzał mi prosto w oczy.
- Przy mnie nigdy nie wydarzy ci się nic złego - delikatnie uniósł kąciki ust. - Jechałaś ze mną na motorze, a to jest wiele niebezpieczniejsze od zwykłych rolek - zaśmiał się. - Uwierz mi, będzie fajnie - mrugnął do mnie, po czym wrócił do poprzedniej czynności.
Na jeden, krótki moment skupiłam się na zdaniu, które wypowiedział. Wystarczyło kilka słów, abym z większym zapałem podeszła do propozycji. I poczuła przyjemne ciepło w sercu.
- Okay, ale jakby co ty będziesz tłumaczył się Federico - zaśmiałam się.
- Nic ci się nie stanie - prychnął. - Jak na razie jedyną osobą, która musi z nim porozmawiać jesteś ty. Mogę się założyć, że czeka się okrutna zemsta za tę klamkę - w powietrzu ponownie rozniósł się jego uroczy śmiech.
Miałam ochotę odgryźć mu się, ale spojrzałam na jego twarz i nie mogłam wydobyć z siebie ani jednego słowa. Dołeczki w policzkach, które tak często się ukazywały, wydawały się jeszcze bardziej urocze, niż zazwyczaj. Przestań tak o nim myśleć.
Droga do jego domu minęła nam w zastraszającym tempie. Byłam pewna, że żadne z nas nie sądziło, że tak szybko dotrzemy do celu. Niewiele później Leon wszedł do środka i wrócił z dwiema parami rolek. Jedną z nich wręczył mi, po czym spytał, czy potrafię je założyć.
- Nie jestem dzieckiem - burknęłam, mierząc go morderczym spojrzeniem.
Gdy włożyłam buty z kółeczkami na nogi, od razu spróbowałam wstać, czego momentalnie pożałowałam. W ułamku sekundy straciłam równowagę i runęłam do tyłu. Byłam gotowa na spotkanie z podłogą, kiedy brunet złapał mnie w swoje silne ramiona, ponownie ratując przed nieszczęściem.
- Nie próbuj jeździć sama - posłał mi karcący wzrok. - Najpierw będę cię trzymał, dopiero potem pozwolę ci to zrobić bez mojej pomocy.
Powinnam czuć zażenowanie, bo traktuje mnie jak małą dziewczynkę, ale nie potrafiłam przez to, że tak się o mnie martwił. Pewnie bał się, że Fede by mu nie wybaczył, jakby coś mi się stało.
Ponownie wstałam na nogi, jednak tym razem z pomocą Leona, który jedną ręką obejmował mnie wokół talii, a drugą trzymał moją dłoń. Moje ciało napełniło przyjemne uczucie bezpieczeństwa, a na twarz wpłynął uśmiech.
- Zachowuj się tak, jakbyś chodziła, ale próbuj się delikatnie odpychać - nakierowywał mnie.
Po kilkunastu minutach mniej więcej zrozumiałam, o co w tym chodzi i potrafiłam sama się poruszać. Mimo że kilka razy wciąż się potykałam, Leon pozwolił mi spróbować własnych sił i oderwał ode mnie obydwie dłonie.
Przejechałam krótki odcinek drogi, po czym znów skierowałam się w stronę bruneta. W pewnym momencie pod kółka wpadł mały kamyk, powodując ponowne stracenie przeze mnie równowagi. Na szczęście byłam wystarczająco blisko chłopaka, by zdążył mnie złapać. Jednak nie udało mu się odpowiednio oszacować siły, z jaką na niego wpadnę, przez co oboje runęliśmy na ziemię.
- Lecisz na mnie - prychnął śmiechem.
Rzuciłam mu poirytowane spojrzenie i szybko odsunęłam się na bok, bym nie musiała dłużej na nim leżeć.
- Tak w ogóle, to nie ma za co - powiedział, podnosząc się do pozycji siedzącej. - I nie, nic mnie nie boli, dzięki, że pytasz.
- Zdążyłam się już przyzwyczaić do tego, że ciągle mnie ratujesz, więc zapomniałam, że powinnam powiedzieć "dziękuję" - zaśmiałam się.
- Następnym razem zapamiętaj, bo lubię słyszeć to słowo z twoich ust - ukazał mi rząd swoich śnieżnobiałych zębów.

Ludmila

Nienawidzę tego cholernego idioty. Od dzisiaj jest dla mnie zerem. Już nigdy w życiu nie powiem, że go kocham. Nie mogę darzyć tak silnym uczuciem osoby, która potrafi oceniać jedynie na podstawie pozorów. Zapomnę o nim raz na zawsze.
Kogo ja oszukuję?
Mimo że znowu mnie zranił i doprowadził do ogromnej wściekłości, nie potrafię myśleć o Federico inaczej, niż dotychczas. Podobno prawdziwa miłość zawsze pozostaje niezmienna.
To nie zmienia faktu, że zdenerwowało mnie jego dziecinne zachowanie i wciąż mam ochotę zniszczyć cokolwiek, co przypomina mi jego.
Podeszłam do swojej szafki w studio i wyjęłam z niej fotografię włoskiego idioty, a następnie rozdarłam je na miliony kawałeczków i rzuciłam na ziemię, dodatkowo je zadeptując.
- I jakie to uczucie, Fede? - syknęłam. - Być poniżanym i traktowanym jak najgorsza osoba na ziemi.
W pewnym momencie poczułam silne ramiona, otaczające moje drobne ciało.
- Co takiego zrobiło ci to biedne zdjęcie? - zakpił Diego.
Gwałtownie odwróciłam się w jego stronę, jednocześnie wyrywając się z jego uścisku, po czym spiorunowałam go spojrzeniem.
- Przedstawia największego idiotę wszechświata - odparłam, wciąż nie zmieniając wyrazu twarzy.
Gniew, który ogarniał całe moje ciało, zmniejszył się dopiero, gdy usłyszałam śmiech Hiszpana. Nie potrafiłam pozostać obojętna, gdy widziałam, że ledwo łapie oddech przez ciągłe napady rozbawienia.
- Niedawno mówiłaś, że go kochasz, a teraz przerzuciłaś się na wyzywanie - rzekł, dalej nie przestając się śmiać. - Co znowu ci powiedział? - spróbował przybrać poważny wyraz twarzy, co oczywiście mu nie wyszło i sprawiło, że miałam ochotę ponownie prychnąć.
- Nie zgodził się na udawanie mojego chłopaka, rozumiesz to? - pisnęłam, a cała radość ponownie wyparowała z mojego serce i została zastąpiona przez złość. - Wolał odejść od U-Mix, zamiast być ze mną. Na dodatek ciągle zachowywał się, jakby mnie nie było, a zwrócił się w moją stronę dopiero wtedy, gdy powiedziałam, że jest chłopakiem Violetty - wycedziłam na jednym wdechu.
Diego wyglądał na oszołomionego i przez chwilę wydawało mi się, że nie zrozumiał ani słowa z tego, co powiedziałam. W końcu jednak w jego oczach pojawiły się ogniki wściekłości.
- Porozmawiam z nim - warknął i od razu skierował się w stronę studio.
Szybkość mojej reakcji zadziwiła nawet mnie samą. W dosłownie ułamku sekundy zastawiłam mu drogę i złapałam za dłonie, by zrezygnował ze swojego pomysłu. Wiedziałam, że bez problemu mógłby mnie odepchnąć, ale znałam go na tyle dobrze, by wiedzieć, że nigdy w życiu by tego nie zrobił.
- Nie, nie możesz - energicznie pokręciłam głową. - To jego decyzja, ma prawo robić cokolwiek chce. Fakt, teraz czuję do niego ogromny żal, ale nie chcę, żebyś cokolwiek mu mówił - starałam się zachować normalny ton, ale niestety nie wyszło mi, przez co brzmiałam, jakbym go błagała.
Diego zagryzł wargę i przez chwilę się zastanawiał, po czym otworzył usta, by się odezwać.
- Nie wolałabyś, abym opowiedział mu całą prawdę o tobie? - w jego głosie dało się wykryć troskę. - Uwierz mi, dzięki temu byłoby ci łatwiej.
Jestem pewna, że nie ulżyłoby mi, gdyż Federico nigdy nie uwierzy w słowa Diego. Pomyśli, że sama go na niego nasłałam, bo za wszelką cenę chcę osiągnąć swój cel. Według niego jestem bezuczuciową osobą, która myśli tylko i wyłącznie o sobie.
- Nie - odparłam dobitnie.
Jeżeli kiedykolwiek zdecyduję się pokazać mu prawdziwą siebie, zrobię to sama, a nie przez pośrednika. Jednak będę mogła to zrobić dopiero wtedy, gdy poczuję, że można mu ufać i gdy on dostrzeże we mnie człowieka, który jest zdolny do uczuć. Czyli nigdy.

Federico

Zajmowałem się odkręcaniem klamki z drzwi do pokoju Violetty, by potem przymocować ją u mnie, kiedy usłyszałem ciche trzaśnięcie drzwiami. Na chwilę zaprzestałem wykonywanej czynności i wyszedłem na schody, by zobaczyć, kto wszedł. Już z daleka dostrzegłem moją siostrę, która rozglądała się wokół, jakby bała się, że zaraz wyskoczę zza rogu i rzucę w nią klamką, którą wyrwała. W sumie szkoda, że wcześniej na to nie wpadłem.
- Widzę cię - krzyknąłem, schodząc ze schodów.
Viola zrobiła niewinną minę i posłała mi szeroki uśmiech.
- Wiesz, że cię kocham, braciszku? - rozłożyła dłonie, by mnie przytulić.
Wykorzystałem gest dziewczyny i podszedłem do niej, po czym delikatnie przerzuciłem ją przez ramię i zaniosłem na kanapę w salonie.
- Federico, jeśli znowu coś wymyśliłeś, wybij to sobie z głowy - pisnęła, uderzając mnie w plecy.
- Jeśli ładnie mnie przeprosisz, to być może wybaczę twoje grzechy - rzekłem z szerokim uśmiechem, jednocześnie kładąc ją na sofie.
Violetta złączyła dłonie i przybrała błagający wyraz twarzy.
- Proszę cię, mój najukochańszy bracie, żebyś zapomniał o moich wszystkich przewinieniach i przytulił mnie na zgodę - wyrecytowała.
Nie mogłem wytrzymać tego widoku, przez co prychnąłem śmiechem, a następnie zbliżyłem się do mojej siostry i delikatnie ją uścisnąłem.
- Muszę z tobą poważnie porozmawiać - szepnąłem, lekko odsuwając się od Vilu.
Na jej twarz momentalnie wpłynął niepokój i ledwo widoczny smutek, przez co wydawało mi się, że coś ściska moje serce. Za każdym razem, gdy zauważałem, że nie jest szczęśliwa, czułem to samo, co ona. Tak, jakby nasze ciała łączyła specjalna więź, która jest możliwa tylko pomiędzy rodzeństwem.
- Nie przejmuj się tak bardzo, okay? - ułożyłem dłonie na jej ramionach. - Po prostu chcę ci powiedzieć, że zrezygnowałem z U-Mix.
- Żartujesz? - podniosła głos, a z jego tonu dało się wyczytać, że odrobinę się zdenerwowała. - Federico, czy ty siebie słyszysz? Chcesz porzucić coś, dzięki czemu spełniasz swoje marzenia? - krzyknęła z goryczą.
- Oni chcą, żebym udawał chłopaka Ludmili, rozumiesz? - warknąłem.
Dopiero po kilku chwilach zrozumiałem, że wypowiedziałem to zbyt ostro.
- Przepraszam - szybko dodałem.
- To nie jest powód, abyś rezygnował ze swojej pasji - pokręciła głową. - Jeśli teraz odejdziesz, to będzie znaczyło tylko jedno. Twój przyjazd tutaj był bezsensowny, tak samo, jak nasza kilkuletnia rozłąka - jej głos się załamał.
Nie mogłem zaprzeczyć, że częściowo miała rację. Gdybym teraz rzucił U-Mix, okazałoby się, że niepotrzebnie wyjeżdżałem z rodzinnego domu i zostawiałem moją siostrę, że wszystko, o co do tej pory walczyłem nie miało sensu.
- Nie powinieneś z tego rezygnować tylko dlatego, że zmusili cię do udawania chłopaka dziewczyny, której nie lubisz. Jeśli odejdziesz, nie zaszkodzisz jej, tylko sobie - dodała.
Mimo beznadziejnej sytuacji, na moją twarz wstąpił uśmiech. Tylko Violetta potrafiła powiedzieć mi wprost, co robię źle i zawsze dobrze doradzić, biorąc pod uwagę moje dobro.
- Tak strasznie za tobą tęskniłem - wziąłem w ramiona zaskoczoną dziewczynę. - Spróbuję porozmawiać z Marottim i powiem, że zgadzam się na jego układ - szepnąłem. - Dziękuję.
______________________________
Witajcie, moje kochane stworki ♥
Mam dla Was wiadomość, która nie jest zbyt pozytywna w odniesieniu do bloga. Chodzi o to, że praktycznie przez cały lipiec nie będzie mnie w domu, więc nie napiszę wtedy ani kawałeczka rozdziału. Najpierw wyjeżdżam do siostry, potem kolonie.. Z moich obliczeń wyszło, że rozdziały nie pojawiałyby się przez trzy pierwsze tygodnie lipca.
Naprawdę nie chcę, aby tak było, więc postaram się z całych sił coś stworzyć. Ostatnio idzie mi jakoś trudno i wiem, że wychodzi źle, ale wolę dodać coś takiego, niż nic.
Nie będę też w stanie skomentować żadnego z Waszych dzieł, jeju. (Wiem, że ostatnio i tak rzadko pokazywałam swoją obecność, przepraszam :'< ) Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie. ♥
~♫~
Dzięki Violettcie Federico zostaje w U-Mix, yay ^^ Czyli będzie jednak udawał chłopaka Lu :3
Leonetta, jak widzicie, staje się sobie coraz bliższa, ale to nie oznacza, że zaraz ich połączę. Jeszcze trochę pomęczę niektóre osóbki. W końcu moja nazwa skądś się wzięła, prawda? :'3

Ps. Możliwe, że w następnym tygodniu nie pojawi się rozdział. Wszystko zależy od tego, ile dam radę ich stworzyć (muszę 3-4 do przodu). Przepraszam :<

13.06.2015

Chapter 14


Federico

Tuż po tym, jak zamknąłem Leona i Violę w swoim pokoju, otrzymałem wiadomość od Marottiego, w której było napisane, żebym jak najszybciej przyszedł do studio. Sądziłem, że nie wykonają mojej prośby jeszcze przez co najmniej godzinę, więc bez problemu mogę udać się w oznaczone miejsce.
- Wreszcie jesteś - mężczyzna podszedł do mnie tuż po tym, jak przekroczyłem próg mojej szkoły.
Obok niego dostrzegłem dziewczynę, na którą najchętniej nigdy bym nie patrzył.
Fakt, niedawno powiedziałem jej, żeby na siebie uważała i okazałem jej odrobinę troski, ale to nic nie oznacza. Moje uczucia względem niej są niezmiennie i wątpię, aby kiedykolwiek przerodziły się w cokolwiek innego. Nie da się wyeliminować nienawiści.
- Coś się stało? - zwróciłem się do Marottiego, jednocześnie starając się kompletnie ignorować obecność Ludmili.
- Przedstawiam ci twoją nową dziewczynę - z wielką radością wskazał na blondynkę.
Jego słowa zadziałały na mnie jak kubeł zimnej wody. Poczułem, jak całe moje ciało ogarniają zimne dreszcze i tym razem nie było to spowodowane tym, że właśnie zniszczono mi grzywkę. Chodziło o coś wiele ważniejszego.
Jeśli dobrze zrozumiałem, Marotti właśnie zakomunikował mi, że mam stać się chłopakiem osoby, której nienawidzę najbardziej na świecie. Dziewczyny, uważającej się za jeden z cudów świata, raniącej wszystkich naokoło i zajmującej się tylko rozsiewaniem zła wszędzie, gdzie się pojawi.
To tak, jakby kazał mi, abym wyrzekł się bycia sobą i nagle odmienił wszystko w swoim życiu.
- Jeżeli którekolwiek z was uważa, że będę chłopakiem tej żmii, grubo się mylicie - wycedziłem przez zęby.
- Nie, Federico - mężczyzna położył mi dłoń na ramieniu. - My chcemy, żebyś jedynie udawał - położył nacisk na ostatnie słowo.
Miałem ochotę zaśmiać im się prosto w twarz i najzwyczajniej w świecie odejść. Myśleli, że fakt, iż mam "zaledwie" grać zmieni wszystko. Kolejna pomyłka.
Nie ma mowy, bym przystąpił na to, co wymyślili. Ludmila to ostatnia osoba, z którą mógłbym stworzyć związek. Nie ważne, czy udawany, czy prawdziwy. Po prostu nie chcę zbliżać się do kogoś takiego, bo nie popełniłem aż tylu grzechów, by teraz cierpieć poprzez przebywanie w jej towarzystwie.
No może i zamknąłem Violę i Leona bez ich zgody. Czasami tez trochę denerwuję Fran i moją siostrę, ale to nie oznacza, że mam teraz za to pokutować.
- Wolałbym udawać chłopaka padalca, niż jej - zwęziłem powieki i zmroziłem blondynkę wzrokiem.
Na twarz Ludmili wpłynął sztuczny uśmiech.
- Ojej, zapomniałam, że już jesteś związany z Violettą i nie chcesz jej zdradzać - przekręciła oczyma.
Tym razem naprawdę myślałem, że parsknę śmiechem. Jak ktokolwiek mógł myśleć, że ja i Viola jesteśmy parą? To jest najbardziej absurdalna rzecz, jaką usłyszałem.
- Vilu to moja siostra, idiotko - prychnąłem.
Dziewczyna widocznie nie spodziewała się takiej odpowiedzi, gdyż otworzyła szeroko oczy, po czym na jej policzkach pojawił się bladoróżowy kolor.
- Federico, ty chyba wciąż nic nie rozumiesz - zaczął Marotti, ignorując wymianę zdań między mną a Ferro - Ja nie daję ci wyboru, tylko mówię, że od dzisiaj udajecie parę.
Czułem jak wszystko się we mnie gotuje i naprawdę nie pragnąłem niczego innego, jak odrzucenia tego wszystkiego od siebie i uwolnienia się od nich. Przesadzili.
- Skoro tak, odchodzę z U-Mix'u - warknąłem. - A jednak mam wybór - rozłożyłem dłonie.
Nie miałem pojęcia, czy dobrze postępuję, ale w tej chwili nie widziałem innego wyjścia. Postawili mnie pod ścianą, a ja byłem pewien, że nie chcę mieć nic wspólnego z Ludmilą.
Odwróciłem się od nich i udałem w stronę domu. Najwyżej pożałuję mojej decyzji. Trudno.

Violetta

- Federico, otwieraj! - po raz kolejny wykrzyczałam tę samą formułkę, z nadzieją, że w końcu ktoś nas wypuści.
Nie słysząc żadnego odzewu, zrezygnowana osunęłam się po drzwiach i skierowałam swój wzrok na Leona. Naprawdę bałam się momentu, w którym zostanę z nim sama, ale teraz, zamiast czuć niepokój, w głębi ducha cieszę się, że możemy pobyć sami. Dziwne.
- To nie ma sensu - pokręcił głową. - Ale możemy zwrócić uwagę na pozytywy - momentalnie uniósł kąciki ust. - Mamy szansę czerpać radość ze swojego towarzystwa - na jego twarzy wykwitł jeszcze szerszy uśmiech.
- Słabe pocieszenie - droczyłam się.
Leon zwęził powieki, po czym podszedł i przykucnął obok mnie, jednocześnie zbliżając swoją twarz do mojej. Przez chwilę wydawało mi się, że chce mnie pocałować, ale szybko odrzuciłam tę myśl od siebie. Niedawno słyszałam, jak sam mówił, że jestem dla niego tylko przyjaciółką, więc nie mogę robić sobie złudnych nadziei.
Po chwili niechętnie oddalił głowę i złapał mnie w ramiona, unosząc moje ciało go góry.
- Co ty robisz? - pisnęłam, próbując mu się wyrwać.
- Czeka cię kara za to, że powiedziałaś, że nie będziesz cieszyła się ze spędzenia wspólnie czasu - delikatnie ułożył mnie na łóżku, po czym spojrzał na mnie z szatańskim błyskiem w oku.
Nie zdążyłam zaprzeczyć, gdyż od razu zaczął mnie łaskotać, a ja nie byłam w stanie wymówić ani jednego słowa, zamiast tego zaczęłam się histerycznie śmiać. Zachowywał się tak samo, jak Federico, gdy nie chciałam się z nim zgodzić. Pamiętam, że za każdym razem wymuszał mój śmiech, bym potem przystąpiła na jego idiotyczny pomysł.
- L-Leon, wystarczy - ledwo wydusiłam między kolejnymi parsknięciami.
- A przyznasz, że ze mną przeżywasz najlepsze minuty twojego istnienia? - spytał, wciąż nie zaprzestając swojej czynności.
Chwilę się zastanowiłam, a następnie szybko kiwnęłam głową. Nie musiałam długo czekać, aż chłopak przerwał łaskotanie i usiadł obok mnie z niewinnym uśmiechem.
- Jesteś okropny - burknęłam, przyjmując pozycję siedzącą.
Może i to nie była prawda, ale musiałam powiedzieć coś, by choć trochę ostudzić jego radość z niby-wygranej.
- Wiem, że tak nie sądzisz - powiedział z pewnością w głosie.
Obrzuciłam go poirytowanym spojrzeniem, po czym chwyciłam najbliższą poduszkę i wycelowałam ją w jego stronę. Pomimo mojego słabego wyczucia celu, trafiłam prosto w głowę, powodując momentalny upadek chłopaka z łóżka. Nie sądziłam, że zrobię to tak mocno, przez co wystraszyłam się, gdy zauważyłam, jak spada. Gwałtownie podskoczyłam do miejsca, na które został zepchnięty, a moje serce od razu zamarło. Zobaczyłam, jak leży nieruchomo z zamkniętymi oczyma i od razu poczułam łzy pod powiekami. W ułamku sekundy opadłam na kolana i zaczęłam nerwowo potrząsać całym jego ciałem.
- Leon, kochanie, słyszysz mnie? - słyszałam, jak łamał mi się głos, ale nie w tej chwili nie zwracałam na to najmniejszej uwagi.
Nie wiedziałam, dlaczego nazwałam go "kochaniem". W tej chwili słowa wypływały z najskrytszego zakątka mojego serca, o którym istnieniu nie miałam pojęcia. Nawet niewiele myślałam nad tym, co mówię, obchodziło mnie tylko to, by otworzył oczy.
- Od kiedy jestem twoim "kochaniem" - parsknął, jednocześnie przyciągając mnie do siebie.
W tej chwili miałam ochotę naprawdę zrobić mu krzywdę. Jeżeli uważał, że to, co zrobił było zabawne, grubo się mylił.
- Jesteś największym idiotą, jakiego kiedykolwiek spotkałam - pisnęłam, gwałtownie wyrywając się z jego objęcia.
Moment później usłyszałam radosny śmiech chłopaka i poczułam poduszkę, odbijającą się od mojej głowy. Jeszcze jeden głupi żart, a wyważę te drzwi. Obiecuję.
- Wiesz, to było nawet słodkie - zaczął. - Nie sądziłem, że będziesz się tak o mnie martwić.
Niechętnie odwróciłam się w jego stronę i zmroziłam go lodowatym spojrzeniem.
- Przejęłam się tylko dlatego, że nie miałabym gdzie zakopać zwłok - odparłam, zachowując pełną powagę.
Na twarz Leona ponownie wstąpił szeroki uśmiech, a ja miałam jeszcze większą ochotę na zrewanżowanie mu się.
- Tak w ogóle, to przepraszam. Nie chciałem, żebyś tak się przestraszyła - z jego oczu dało się czytać, jak z otwartej księgi. Nawet dziecko odkryłoby, że tym razem mówił całkowicie serio.
Przez chwilę udawałam, że się zastanawiam, po czym delikatnie uniosłam kąciki ust i rozłożyłam ramiona, dając mu do zrozumienia, że jego winy zostały odkupione.
- Tym razem ci wybaczam - zaśmiałam się. - Ale nie rób tego ponownie - dodałam szeptem.
Nagle usłyszałam dźwięk sygnalizujący robienie zdjęcia. Momentalnie odsunęłam się od Verdas'a i odwróciłam głowę w stronę drzwi, gdzie dostrzegłam Federico.
- Zapomniałem wyciszyć - ukazał nam rząd swoich zębów. - Mam nadzieję, że się całowaliście, bo jeśli nie, to znowu was zamkn.. - przerwał, dostrzegając, że klamka leży na podłodze, zamiast być przymocowaną do drzwi.
Korzystając z chwilowego otępienia mojego brata, szybko wybiegłam z jego pokoju, bym nie musiała godzinę słuchać jego narzekania o tym, że teraz nie ma jak zamykać drzwi. To tylko i wyłącznie jego wina, bo przecież nikt nie kazał mu zamykać mnie z Leonem.
Okay, nie mogę zaprzeczyć, że jestem mu odrobinę wdzięczna za to, co zrobił. Mimo idiotycznego pomysłu Verdas'a, przez który udawał, że stracił przytomność, było mi naprawdę przyjemnie w jego towarzystwie. Nie mam pojęcia czemu, ale przez cały czas czułam, jakby miliony motylków fruwały w moim żołądku.
- Violetta! - usłyszałam głośny krzyk Federico.
Własnie miałam decydować, gdzie lepiej byłoby się schować, kiedy podbiegł do mnie Leon i złapał mnie za rękę, ciągnąc za sobą na dwór.
- Lepiej będzie zostawić go teraz samego - zakomunikował ze śmiechem.

Naty

Ponownie przejechałam palcem po kartce z wynikami i znów nie mogłam uwierzyć swoim oczom. Literki przy moim nazwisku układały się w napis "Przyjęta" i sprawiały, że czułam się jak we śnie. Przez cały czas uważałam, że nie mam wystarczająco talentu, by dostać się do szkoły, w której uczy się Maxi, a teraz okazuje się, że jednak ktoś chce dać mi szansę na wydobycie moich ukrytych zdolności.
W pewnej chwili zauważyłam w oddali chłopaka z kolorową czapką na głowie. Nie marnując ani sekundy, podbiegłam do niego i uściskałam z całej siły.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję - poczułam, jak pod moimi powiekami zbierają się maleńkie kropelki.
- Za co? - zaśmiał się, delikatnie mnie od siebie odsuwając.
- Dostałam się do studio - szeroko się uśmiechnęłam.
Tym razem to chłopak wziął mnie w ramiona, uniósł wysoko do góry i zaczął okręcać wokół własnej osi. Wyglądało na to, że cieszył się tak samo, jak ja.
Dopiero w tej chwili odkryłam, że gdyby nie on, wciąż byłabym zwykłą, szarą Natalią, która sądzi, że nie ma za grosz talentu i nigdy nie dostanie się do żadnej szkoły muzycznej. Przyznam, najpierw byłam na niego wściekła za to, że mnie okłamał, mówiąc, że ma dla mnie niespodziankę i zawiązał mi oczy, po czym bez mojej zgody zaprowadził mnie na egzamin. Wciąż pamiętam uczucia, które mną targały, gdy stanęłam na scenie. Byłam cała roztrzęsiona i nie miałam ochoty na nic innego, jak ucieczkę. Wtedy spojrzałam w bok i dostrzegłam Maxiego, stojącego za keyboard'em i zaczynającego wygrywać nuty dobrze znanej mi piosenki. Słowa same wypłynęły mi z ust, a strach zniknął i zamieniło go dziwne, nieznane mi uczucie.
- Cieszę się, że przyprowadziłeś mnie tutaj - rzekłam, gdy postawił mnie na ziemi. - Przepraszam, że nazwałam cię kłamcą i nie chciałam się do ciebie odzywać - dodałam trochę ciszej.
- Może kiedyś ci to wybaczę - zaśmiał się. - Jesteś gotowa na to, aby od jutra zacząć lekcje? - uniósł kąciki ust.
Prawdę mówiąc nie jestem i nigdy nie będę na to przygotowana. Mimo to chcę podjąć ryzyko i spróbować swoich sił w śpiewie i tańcu. Właśnie na tym polega życie, prawda? By starać się robić to, co się kocha, omijać przeszkody i nigdy się nie poddawać.
________________
Ostatnie odcinki "Violetty" były dla mnie trudniejszym przeżyciem, niż sądziłam, serio. Cały wczorajszy i dzisiejszy dzień chodziłam przygnębiona, a podczas oglądania 80 śmiałam się i płakałam jednocześnie. Naprawdę nienawidzę, gdy kończy się coś, co pokochałam. Jeśli ktoś powie, że to tylko zwykły serial, strasznie się pomyli. Dla mnie "Violatta" znaczy naprawdę dużo i zajmuje ogromną część mojego serduszka. To przecież dzięki temu serialowi jestem tutaj, prawda? ♥
Okay, nie chcę się rozpisywać, bo znowu się popłaczę. Muszę tylko napisać jedno zdanie, które zapewne czytaliście już miliony razy → Mimo że zostały wyemitowane już wszystkie odcinki, to nigdy nie będzie prawdziwy koniec, dopóki istnieje choćby jedna osóbka, która pamięta o "Violettcie". ♥
~♫~
Dzisiaj dodałam rozdział odrobinę później, niż powinnam, przepraszam :< Jak mam złe samopoczucie, to wszystko mi źle idzie, a zwłaszcza tworzenie. Więc nie zdziwię się, jeśli powiecie, że napisałam strasznie chaotycznie i niezrozumiale :<
~♫~
Niedługo notka pod rozdziałem będzie dłuższa niż rozdział, super. Dodam jeszcze, że mocno Was kocham i dziękuję za to, że tu jesteście ♥
~♫~
Ps. Ostatnio czytałam, że z jakiś powodów nie chcą Wam się publikować komentarze :< To musi być strasznie irytujące, jeju.
Nie wiem, czy to coś pomoże, ale ja zazwyczaj piszę komentarz w notatniku (jeśli jestem na laptopie) i dopiero potem wklejam go na blogger. Wtedy, jakby się nie dodał, bezproblemowo mogę ponownie go wkleić ^^

6.06.2015

Chapter 13


Violetta

W końcu ktoś powiedział mi wprost, co robię źle i nie usprawiedliwiał moich czynów tym, że niby mają prowadzić do czegoś dobrego. Francesca dokonała tego, od czego przez cały czas uciekałam. Uświadomiła mi, że kłamstwo nie jest wyjściem i dała do zrozumienia, że jak najszybciej muszę przerwać to idiotyczne udawanie. Jako jedyna otworzyła mi oczy, zamiast mydlić je, wmawiając, że postępuję prawidłowo. Cieszę się, że mam kogoś takiego.
Gdy Angie przekroczy próg tego domu, od razu z nią porozmawiam i przedstawię jej sprawę tak samo, jak zrobiła to Fran. Nigdy wcześniej nie mówiłam jej wprost, że należy w końcu wyjawić prawdę Federico, ale tym razem muszę to zrobić. Zdaję sobie sprawę, że będzie to najtrudniejsza rozmowa, jaką kiedykolwiek przeprowadziłam, ale nie mam wyboru. Nie będę w stanie dłużej okłamywać własnego brata.
Nagle usłyszałam odgłos otwierania drzwi. Momentalnie zerwałam się z miejsca i podeszłam do nich najszybciej, jak potrafiłam.
- Angie, musimy porozm-
Szybko przerwałam, gdy zobaczyłam, że osobą, która własnie przekroczyła próg domu, nie jest moja ciotka, tylko Fede.
- Co ty tu robisz? - zwęziłam powieki. - Nie mów, że uciekłeś z lekcji - złożyłam dłonie na piersiach.
- Nie - zaśmiał się. - Dałem zwolnienie Pablo i powiedziałem, że muszę załatwić coś ważnego - wyjaśnił. - Musiałem sprawdzić, czy moja malutka siostrzyczka już się lepiej czuje - podszedł do mnie, po czym ujął moją twarz w dłonie i ucałował w czoło.
Jak mogłam być taką idiotką i przez tyle czasu ukrywać prawdę przed kimś, kto kocha mnie najbardziej na świecie? Dlaczego zobaczyłam to dopiero teraz? Gratulacje, Violu.
- Kocham cię - powiedziałam, przytulając się do niego.
Mój brat delikatnie odsunął mnie od siebie i spojrzał na mnie z radością połączoną ze zdziwieniem.
- Zrobiłaś coś złego, skoro mówisz to tak bez powodu? - uniósł brew.
- Po prostu uświadomiłam sobie, że zbyt rzadko daję ci to do zrozumienia - zaśmiałam się nerwowo.
Federico widocznie nie wykrył zdenerwowania w moim głosie, gdyż szeroko się uśmiechnął i ponownie mnie uścisnął.
- Zapomniałem ci powiedzieć, że Leon przyjdzie za godzinę na próbę.
Gwałtownie odskoczyłam od chłopaka, po czym rzuciłam mu spojrzenie typu "Lepiej zacznij uciekać, zanim cię uduszę".
Fakt, wczoraj bez większego wysiłku udawałam, że prawie-pocałunek nie wywarł na mnie żadnego wrażenia, ale nie sprawiało mi to problemu, bo prawie ani minuty nie byliśmy sami. A w moim domu na pewno znajdzie się chwila, gdy zostaniemy na osobności. Zwłaszcza, gdy mój brat wmówił sobie, że musimy być razem, a on i Fran nam w tym pomogą.
W pewnej chwili uświadomiłam sobie, że mam tylko godzinę na poprawienie mojego wyglądu. Zapewne zrobiłam wtedy idiotyczną minę, ponieważ Federico parsknął głośnym śmiechem. Dzięki braciszku.
- Przyjęli cię do studio - rzucił, gdy zaczęłam wbiegać po schodach.
Nagle poczułam, jakby cały świat się zatrzymał. Moje serce zaczęło bić na najszybszych obrotach, a ja nie mogłam wydusić ani słowa. Nie potrafiłam uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam. Przez cały czas myślałam, że moim największym osiągnięciem było samo przystąpienie do egzaminu i nawet nie sądziłam, że mam szanse na naukę w studio.
Nigdy bym nie pomyślała, że znów będę musiała wrócić do tego, co tak bardzo kochałam i ponownie spróbuję spełnić swoje marzenia. Nie zważając na strach ani żadne wydarzenia z przeszłości.
Dosłownie sfrunęłam ze schodów i od razu rzuciłam się mojemu bratu w ramiona. Wszystko dobre rzeczy, jakie mnie spotykały były tylko i wyłącznie jego zasługą. To on zmusił mnie do przystąpienia do egzaminu, on przedstawił mi Francescę i Leona, on sprawił, że ponownie zaczęłam czerpać radość z życia.
- Mimo twoich idiotycznych wyobrażeń o mnie i Leonie, kocham cię i dziękuję za wszystko - szepnęłam.

Francesca

Gdy szłam na spotkanie z Marco, ciągle gryzło mnie sumienie. Miałam dziwnie wrażenie, że powinnam zostać z Vilu, mimo że mówiła, że już wystarczająco jej pomogłam i powinnam iść.
Ugh, zbytnio się przejmuję. Na pewno da sobie radę sama. Zresztą, Fede pewnie wcześniej wróci ze szkoły, żeby móc się nią zajmować. Z tego, co słyszałam, zawsze tak robił, gdy razem mieszkali.
Wreszcie moje myśli zajęło coś innego, gdyż dostrzegłam Marco, zmierzającego w moim kierunku z szerokim uśmiechem na twarzy. Wygląda tak słodko.
- Witaj, śliczna - ucałował mnie w policzek, po czym wyjął zza pleców różę, którą od razu mi wręczył.
Byłam pewna, że wyglądałam idiotycznie przez czerwone rumieńce, pojawiające się na moich policzkach. Dlaczego on musi tak na mnie działać? Zawsze, nawet wtedy, gdy o nim pomyślę, czuję się jak w raju. Moje serce prawie wyskakuje mi z klatki piersiowej, w głowie mam zamęt, a na ustach wciąż widnieje uśmiech. Jeśli to jest miłość, chcę ją czuć codziennie.
- H-hej - ledwo wydusiłam jakiekolwiek słowo. - Dziękuję.
Robię z siebie totalne pośmiewisko.
- Kiedy przestaniesz się denerwować w moim towarzystwie? - zaśmiał się słodko i złapał mnie za dłonie. - Nieważne, co zrobisz lub powiesz, ja nie zmienię zdania co do ciebie - spojrzał na mnie.
To, co się teraz dzieje musi być snem. Inaczej nie stałabym w tak ślicznym miejscu z najlepszym chłopakiem świata, który mówi mi urocze słówka. Czy to możliwe, że mam takie szczęście?
- Może powiesz dokładniej, co o mnie sądzisz - uśmiechnęłam się zadziornie.
Wreszcie czułam, że niewidzialny mur, który hamował mnie przed wypowiadaniem na głos tego, co chciałam, rozpadł się i nikt nigdy go nie odbuduje. W końcu mogłam pokazać mu prawdziwą siebie, która nie boi się niczego. A przynajmniej nie w jego towarzystwie.
- Jesteś mega cudowną dziewczyną z pięknymi oczami - zaczął. - Jak się śmiejesz, nie potrafię pozostać poważny. Uwielbiam w tobie to, że zarażasz wszystkich radością - pogładził mnie po policzku, na który ponownie wpłynęły rumieńce. - Być może nie jesteś chodzącym ideałem, ale dla mnie zawsze będziesz najlepsza na świecie.
Każdy wyraz, jaki wypłynął z jego ust był najlepszym, co mogło mnie spotkać tego dnia. Nie dość, że poprawił mój nastrój, na dodatek w końcu upewniłam się, że jestem dla Marco kimś naprawdę ważnym. Skoro moje przypuszczenia okazały się prawdziwe, nie musiałam dłużej powstrzymywać się przed wyjawieniem mu prawdziwych uczuć.
- Kocham cię - powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy.
Nie musiałam długo czekać, aż na jego twarz wpłynął jeszcze szerszy uśmiech. Chłopak od razu wziął mnie w ramiona i zaczął okręcać wokół własnej osi.
Bezapelacyjnie właśnie trwała najszczęśliwsza chwila w moim życiu. Nawet gdy wyobrażałam sobie ten moment, nie wyglądało to tak pięknie, jak teraz.
- Właśnie miałem pytać, czy zostaniesz moją dziewczyną, ale zgodziłaś się, zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć - odparł z wysoko uniesionymi kącikami ust, gdy stawiał mnie na ziemi.
- Dzisiaj już wystarczająco dużo mówiłeś - zaczęłam powoli zbliżać się do twarzy Marco.
Brunet widocznie nie mógł dłużej czekać, gdyż momentalnie wpił się w moje usta. Mimo że nasz pocałunek był namiętny, chłopak wciąż zachowywał delikatność. Jakby bał się, że zrobi mi krzywdę.

Leon

Sam zaproponowałem Fede, żebym przyszedł do niego po lekcjach, ale teraz wydaje mi się, że to była zła decyzja. Nie mam pojęcia, jak zareaguję, gdy jego siostra otworzy mi drzwi. Niewykluczone, że znów poddam się uczuciom, które staram się ukrywać, gdyż nigdy nie powinny się pojawić, i ponownie będę chciał ją pocałować.
Nie wiem, co się ze mną dzieje, gdy ją widzę. To wszystko jest takie dziwne. Jakby Viola była czymś, od czego można się uzależnić.
Koniec. Nie chcę myśleć o niej w ten sposób. Już raz popełniłem błąd, gdy zacząłem związek z Ludmilą. Wtedy też wydawało mi się, że jest niezwykła i została stworzona tylko dla mnie. A potem najzwyczajniej z nią zerwałem i złamałem jej kruche serduszko. Nie pozwolę, by historia się powtórzyła. Nie wybaczyłbym sobie, gdybym zranił Violettę, lub zrobił cokolwiek, co prowadziłoby do zakończenia naszej znajomości.
- Może w końcu zapukasz, zamiast stać pod drzwiami?! - usłyszałem za sobą Francescę, krzyczącą najgłośniej, jak to możliwe.
Gwałtownie odwróciłem się w jej stronę i obrzuciłem spojrzeniem pełnym nienawiści. Przyrzekam, że kiedyś odpłacę jej się za wszystko, co zrobiła.
- Powinnaś kupić megafon, bo trochę słabo było cię słychać - odparłem sarkastycznie.
- Następnym razem tak zrobię - uniosła wysoko kąciki ust.
Miałem ochotę udusić ją na miejscu, ale powstrzymywałem się tylko dlatego, że obok stał Marco i nie chciałem, by widział jej śmierć.
W pewnej chwili usłyszałem, jak ktoś otwiera drzwi i prawie nie może złapać oddechu przez ciągły śmiech. Naprawdę zabawne, Fede.
- Żałuję, że Viola tego nie słyszała - ledwo wydusił pomiędzy kolejnymi napadami rozbawienia.
Zwęziłem powieki najbardziej, jak to było możliwe i miałem nadzieję, że dzięki temu Federico zniknie chociaż na kilka chwil.
Wtedy w drzwiach stanęła Violetta, a ja ponownie poczułem się jakbym trafił do raju. Jej śliczne włoski lśniły w słońcu, przez co wyglądała jak prawdziwy anioł, a szeroki uśmiech, który rozsiewała wokół, był jeszcze piękniejszy niż zazwyczaj. Lub zbytnio dałem się ponieść wyobraźni.
- Czego nie słyszałam? - zaśmiała się.
Gdy Federico uchlał wargi, by wszystko jej opowiedzieć, szybko zakryłem mu usta dłonią.
- Fran opowiedziała słaby żart, a twój głupi brat zaczął się śmiać, jak zwykle - prychnąłem.
W tej chwili byłem naprawdę wdzięczny Włoszce za to, że postanowiła wrócić do swojego domu z Marco, zamiast uświadamiać swoją przyjaciółkę.
- Nie brzmisz zbyt przekonująco, ale niech będzie - uniosła kąciki ust. - Wejdziecie w końcu do domu, czy będziecie robić próbę na wycieraczce?
~*~
- Fede, ćwiczymy już chyba dwie godziny, serio musimy jeszcze raz powtarzać? - spytałem chłopaka, jednocześnie opadając na łóżko ze zmęczenia.
Włoch odłożył na bok gitarę i wyciągnął ręce, by je rozluźnić, po czym wstał z miejsca i zaczął kierować się w stronę drzwi.
- Przyniosę nam coś do picia, a potem wrócimy do próby - zbiegł po schodach, zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć.
Nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek to powiem, ale naprawdę straciłem ochotę na grę na instrumentach. Po tak długim czasie bolą mnie chyba wszystkie mięśnie.
Nagle usłyszałem jak ktoś wchodzi powoli po schodach, a następnie otwiera drzwi do pokoju, w którym właśnie się znajdywałem. Gdy uniosłem głowę ze zdziwieniem stwierdziłem, że nie jest to Federico, tylko jego siostra.
- Mam nadzieję, że tyle wam wystarczy - położyła pełną tacę na stoliku nocnym.
Nic nie odpowiedziałem, zamiast tego posłałem jej szeroki uśmiech.
Wtedy stała się najgorsza rzecz, jaką mogłem przewidzieć. Ktoś zatrzasnął drzwi, po czym zamknął je na kluczyk, zmuszając nas na swoje towarzystwo.
- Wypuszczę was, jak się pocałujecie - krzyknął Federico.
Szeroko otworzyłem oczy i spojrzałem na brunetkę z przerażeniem. Nie było mi w tej chwili do śmiechu, ale, gdy zobaczyłem, że zareagowała tak samo, mimowolnie uniosłem kąciki ust.
- Leon, to nie jest zabawne! - pisnęła, szarpiąc za klamkę.
- Uspokój się, bo zaraz to urwie-
Nie udało mi się dokończyć, gdyż stało się to, co przewidziałem. Viola wyrwała uchwyt i popatrzyła na mnie z jeszcze większym przerażeniem niż wcześniej.
Nie mogłem się dłużej powstrzymywać i prychnąłem z rozbawienia. Sam nie wiedziałem kiedy, ale dziewczyna zaczęła śmiać się razem ze mną. Urocza.
- Wiesz co? - uniosła brwi. - Wydaje mi się, że buziak w policzek wystarczy, żebyśmy odzyskali wolność - zbliżyła się do mnie, po czym złożyła pocałunek we wcześniej wybranym miejscu.
Gdy poczułem jaj dotyk, przez całe moje ciało przeszły przyjemne dreszcze, a ja nie potrafiłem nic na to zaradzić. Kwestia czasu.
- Federico, zrobiliśmy to, co chciałeś - krzyknęła w stronę drzwi. - Otwieraj.
______________________________
Ohayo ♥
Mega cieszę się z powodu dwóch wolnych dni w tym tygodniu ^_^ Dzięki nim udało mi się napisać cały rozdział, yay.
~♫~
Mamy pierwszą parę w nowym opowiadaniu i pierwszy pocałunek ^o^
Btw, mam nadzieję, że nie zanudzam Was tym, że musicie czekać tyle czasu na Leonettę/Fedemilę :<
~♫~
Los amo ♥