29.04.2014

Rozdział 24 - Tak

Federico

Prawdę mówiąc liczyłem na to, że Lu przystanie na całodobowe oglądanie filmów.. Oczywiście, geniusz Federico musiał się popisać przed dziewczyną i powiedzieć, że zabierze ją w miejsce, "którego nigdy nie zapomni". Jakbym chociaż wiedział, gdzie to może być, to by było dobrze.. Muszę szybko coś wymyślić..

Violetta

Gdzie można schować pamiętnik? Może powinnam rzadziej zapraszać do siebie Leona.. Gdziekolwiek bym nie włożyła notatnika, zawsze jest możliwość, że chłopak go znajdzie.. Wiem! On nigdy nie wchodzi do pokoju mojej mamy. Na pewno nie będzie chciał tam zaglądać. Ukryję pamiętnik w pudełku na szafie. Nawet jakby go szukał, nie wpadnie na to, że może być w tym miejscu.
Wychodziłam zadowolona z pomieszczenia, kiedy wpadłam na Leona.
- Widzę, że czujesz się jak we własnym domu. - zaśmiałam się.
- Tak trochę.. Przygotowałem nam śniadanie. - szeroko się uśmiechnął.
- Wiesz, jak mocno cię kocham? - spytałam i uściskałam chłopaka.
Zeszliśmy razem na dół i zasiedliśmy do stołu. Nie wiedziałam, że Verdas potrafi tak dobrze gotować..
Jest idealny pod każdym względem. I właśnie dlatego nie chcę, żeby czytał ten cholerny wpis.. Jak to zrobi, na pewno się na mnie obrazi..
~*~
- Leon! Szykuj się, zaraz wychodzimy do szkoły! - krzyknęłam do chłopaka.
Usłyszałam czyjeś kroki zbliżające się w moją stronę i po chwili zobaczyłam bruneta.
- Nie żartuję. Masz pięć minut, a ciągle jesteś w piżamie. - powiedziałam z poirytowaniem.
- No właśnie.. Zapomniałem ci powiedzieć. Nie idę dzisiaj na zajęcia. Jestem chory. - wymusił kaszel.
- Myślisz, że jestem taka głupia i nie widzę, że udajesz? Dlaczego nie chcesz iść?
- Źle się czuję. - zaśmiał się nerwowo. - A tak serio, mam ważną sprawę do załatwienia.
- Jaką?
- Emm.. - podrapał się po głowie. - Rodzice mówili, że muszę odebrać im paczkę..
Nie wydaje mi się, żeby mówił prawdę, ale nie mam teraz czasu o tym myśleć. Posłałam chłopakowi buziaka i wybiegłam z domu. Za parę minut zaczyna mi się lekcja z Gregorio, a pewnie się spóźnię. Nic nowego.. Znowu czeka mnie zostawanie po lekcjach.. Wyśmienicie.

Leon

Patrzyłem przez okno i oczekiwałem, aż Violetta zniknie mi z pola widzenia.
Okej. Czas przystąpić do akcji. Muszę znaleźć jej pamiętnik i przeczytać wpisy. Wiem, nie powinienem tego robić, bo mi zabraniała. Ale chcę dowiedzieć się, co ukrywa. Przecież nie reagowałaby tak nerwowo. Teraz żałuję, że nie zrobiłem tego wczoraj, jak spała..
Przeszedłem wszystkie pokoje i przeszukałem każdy kąt, niestety bezowocnie. Może wzięła go ze sobą? Nie. To niemożliwe. Widziałem, jak biega po pokojach z pamiętnikiem. A potem on zniknął. Wiem! Nie miała go, gdy wyszła z tego pokoju. Jeszcze nigdy w nim nie byłem.. Jak dobrze pamiętam, to pomieszczenie kiedyś było sypialnią Marii, mamy Violetty. Muszę chociaż sprawdzić. Jeśli tego nie zrobię, będę ganił się w myślach za każdym razem, gdy sobie o tym przypomnę..
Wszedłem do pomieszczenia i momentalnie odebrało mi mowę. Mimo, że pokoik był mały, miał jakąś specjalną aurę. Można było wyczuć, że mieszkała w nim radosna, pełna energii osoba. Rzeczą, która najbardziej przykuła moją uwagę były zdjęcia jakiejś kobiety z małym dzieckiem. To pewnie Violetta z Marią. Od dziecka była śliczna..
Jeszcze przez chwilę przyglądałem się fotografiom, a potem zająłem się za szukanie. Po raz kolejny się zawiodłem.. Nigdzie nie było ani śladu po pamiętniku.. Wychodziłem już zrezygnowany z pokoju, gdy potknąłem się i uderzyłem o szafkę. Oczywiście jestem takim szczęściarzem, że z mebla musiało coś spać i uderzyć mnie w głowę. Zaćmiło mnie na chwilę, a gdy odzyskałem pełną świadomość ujrzałem coś fioletowego wystającego z pudełka. Sięgnąłem po przedmiot i dostrzegłem, że to notatnik Violetty. Ułożyłem wszystko tak, jak było przed moim wejściem i wyszedłem z pokoju trzymając pamiętnik.
Zszedłem na dół i usiadłem na kanapie. Teraz sam nie wiem, czy powinienem to czytać.. Nie chcę tracić zaufania Violetty. Ona notowała tutaj wszystko. Myśli, spostrzeżenia, uczucia.. Jakbym był na jej miejscu, też nie chciałbym, żeby ktokolwiek dowiedział się, co pisałem. Źle zrobiłem w ogóle go zabierając.. Lepiej odniosę to na miejsce.
Wstałem z zamiarem odniesienia przedmiotu na miejsce, gdy usłyszałem przekręcanie kluczyka w zamku. Momentalnie schowałem pamiętnik za siebie i wymusiłem uśmiech. Po chwili zobaczyłem w drzwiach zatroskanego Federico.
- Stary, musisz mi pomóc! - krzyknął podbiegając do mnie.
- Chwila. Po pierwsze, skąd masz klucze do domu Violetty?
- Kiedyś mi dała. Długa historia. To jest teraz najmniej ważne.
- Dobra. Czego chcesz?
- Gdzie mam zabrać Ludmiłę?! Obiecałem jej.. - przerwał i spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem. - Czemu masz taką minę? Co za sobą chowasz? - zajrzał za mnie i wyrwał mi notatnik.
- Ja to mogę wyjaśnić.. - zacząłem.
- No wiesz. Nie ładnie tak czytać czyjeś wpisy. - zaśmiał się.
- No właśnie, ja nic nie czytałem. Chciałem to zrobić, ale zmieniłem zdanie.
- Jesteś idiotą. Ja na twoim miejscu bym nie czekał ani chwili. - odparł siadając na kanapie. - Zaczynamy od początku czy końca? - spytał otwierając pamiętnik.
- Kto przed chwilą mówił, że nie powinienem tego robić? - dosiadłem się do chłopaka.
- To już przeszłość.
- Zresztą. Co tam pisze? - zajrzałem Federowi przed ramię.
Zobaczyłam dzisiaj zdjęcie w gazecie.. Zdjęcie Leona całującego Larę. A ja mu wierzyłam.. Myślałam, że to ten jedyny, że mogę mu zawsze ufać, że jest tu dla mnie, tylko dla mnie. Myliłam się.. Ten idiota zwyczajnie mnie zdradził, a zachowywał się jakby nigdy nic. Nie myślałam, że potrafi tak dobrze grać. Kretyn. Już nigdy nie zaufam facetowi.. Co ja gadam? Verdas to nawet nie mężczyzną. To zwykła świnia.
- Zjechała cię. - podsumował Pasquarelli.
- Zamknij się. - warknąłem i wyrwałem przedmiot przyjacielowi.
- Ej! Nie skończyłem!
- Masz problem. Idę to odnieść. Nie wiem w ogóle po co to czytałem.
- Nie przejmuj się, pisała to jakieś dwa miesiące temu. Teraz na pewno.. - przerwał mu dzwonek telefonu.
Nie zastanawiając się dłużej, poszedłem na górę i odłożyłem pamiętnik na miejsce. Wolę nie oglądać reszty wpisów..

Federico

Leon poszedł na górę, a ja sięgnąłem po telefon. Spojrzałem na wyświetlacz i zobaczyłem zdjęcie mojej ukochanej. Cholera! Na śmierć zapomniałem, że miałem niedługo wrócić do domu.. Przełknąłem ślinę i odebrałem połączenie. Może tym razem mnie nie zabije..
- Fede? Gdzie jesteś. Nudzę się.. Film już się skończył, a ty jeszcze nie wróciłeś. - mówiła smutnym głosem.
- Przepraszam kochanie. Niedługo będę. - rozłączyłem się.
Muszę znaleźć Leona. Sam nic nie wymyślę.
Wbiegłem na piętro i wykrzyczałem parę razy imię mojego przyjaciela. Chwilę potem zobaczyłem, jak wygląda z jednego pokoju.
- Leon! Pomocy! - podbiegłem do kolegi.
- Co znowu? - spytał poirytowany.
- Gdzie mogę zabrać Ludmiłę?
- Co mnie to obchodzi? - uniósł brew.
- Serio, proszę. Obiecałem jej, że zabiorę w miejsce, którego nigdy nie zapomni, ale..
- Ale nie masz pojęcia, gdzie to może być. - dokończył za mnie. - Może czasami pomyśl, zanim coś powiesz.
- Błagam cię! - klęknąłem przed Verdasem. - W tobie jedyna nadzieja!
Usłyszałem czyjś śmiech. Gwałtownie odwróciłem głowę, w stronę dobiegającego odgłosu i zobaczyłem rozbawioną Violettę. Szybko wstałem z klęczek i przybrałem poważny wyraz twarzy.
- Fede.. Wiesz, że do zaręczyn potrzebny jest pierścionek? - prychnęła.
- To nie jest śmieszne. - zgromiłem ją wzrokiem.
- Jest. - podeszła do nas. - W czym potrzebujesz pomocy Leona?
- Nie wiem, gdzie zabrać Lu.
- Weź ją na plażę. Obok jest mała restauracja. Powinno jej się podobać.
- Jesteś genialna! - uścisnąłem dziewczynę. - Kocham cię! - krzyknąłem i zbiegłem na dół.

Violetta

- Co to miało znaczyć? - spytał zły Leon.
- Nie rozumiem.
- Dlaczego powiedział, że cię kocha?
- Wyglądasz słodko, jak jesteś zazdrosny. - zaśmiałam się i zawiesiłam na szyi chłopaka.
- Tsa. I nie jestem facetem, tylko świnią.
- Słucham? - oddaliłam się odrobinę.
- Nie ważne. - odparł obojętnie.
Te słowa.. Pisałam je w moim pamiętniku.. Czy Leon..?!
- Czytałeś mój pamiętnik! - krzyknęłam.
- A ty napisałaś, że jestem idiotą, kretynem i świnią!
- Byłam wtedy zła! Tyle razy mówiłam ci, że masz tego nie ruszać!
- To cię nie usprawiedliwia. - odpowiedział spokojniejszym tonem.
Violetta uspokój się. Dopiero co pogodziłam się z Leonem, a teraz mam znowu się z nim pokłócić? Nie. Nie mogę do tego dopuścić.
- Przepraszam.. Nie powinnam tego pisać.. Proszę, tylko nie bądź na mnie zły. - położyłam ręce na ramionach mojego chłopaka.
- Nie.. To ja przepraszam. Mówiłaś mi, żebym tego nie czytał.. Po drugie, jakbym ja zobaczył ciebie całującą się z innym też byłbym wściekły. - odrzekł niepewnie się śmiejąc.
- Nigdy więcej nie pozwalajmy, żebyśmy kłócili się przez takie rzeczy, dobrze? - spytałam patrząc mu prosto w oczy.
- Obiecuję. - musnął delikatnie moje usta.

Ludmiła

Leżałam na kanapie i czekałam, aż wróci mój ukochany, gdy otrzymałam sms-a. W pierwszej chwili pomyślałam, że to pewnie Federico pisze, że spóźni się trochę. Jednak wiadomość była od numeru zastrzeżonego.. Niechętnie kliknęłam klawisz odczytywania. Treść była dość dziwna..
Osoba, o której ty już dawno zapomniałaś, dalej o tobie pamięta. Wiedz, że myśli, że to ty jesteś przyczyną jej problemów. Oczekuj zemsty i pożegnaj się ze swoim szczęściem. Twoje życie nie będzie już długo trwało..
M.
To idiotyczne. Już nikomu nie wyrządzam krzywdy. Wszyscy mi wybaczyli. Nie rozumiem, dlaczego ktoś pisze takie rzeczy.. Trzeba być dobrej myśli: może pomylili numery, albo to zwykły żart..
Usłyszałam, jak ktoś wbiega do domu, Gwałtownie odwróciłam głowę i ujrzałam zdyszanego Federa.
- Jestem! - oznajmił łapiąc oddech.
- Trudno nie zauważyć.
- Idziemy. - podbiegł i pociągnął mnie za rękę.
Nie byłam na to gotowa, przez co momentalnie straciłam równowagę i poleciałam na chłopaka. Ten nie spodziewał się takiego przebiegu zdarzeń, więc sekundę później razem leżeliśmy na ziemi. Po chwili oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Kocham cię. - przybliżyłam twarz do chłopaka.
- Ja ciebie też. - złączył nasze usta w pocałunku.
~*~
Nie spodziewałam się, że Federico zabierze mnie w takie pięknie miejsce. Akurat dopisała nam pogoda, więc świetnie się bawiliśmy.

~*~
Właśnie leżałam na plaży i zażywałam kąpieli słonecznej, kiedy podbiegł do mnie Pasquarelli z szyderczym uśmiechem. Najpierw nie zorientowałam się, o co mu chodzi, jednak po chwili poczułam, jak gwałtownie mnie podnosi i wrzuca do lodowatej wody.
- Federico! - warknęłam.
- Przepraszam. Musiałem. - odparł ledwo powstrzymując śmiech.
- Idioto, miałam przy sobie telefon! - obrzuciłam go morderczym spojrzeniem.
- Nie wiedziałem. Daj, wysuszę ci. - powiedział wyciągając rękę w moją stronę.
Posłusznie podałam mu komórkę. Odprowadziłam go wzrokiem, a następnie udałam się po ręcznik. I pomyśleć, że teraz będę wracała cała morka, przez połowę Buenos Aires.. Nie. Na to się nie zgodzę. Albo Fede wynajmie taksówkę, albo wraca sam do domu.
Poczułam czyjąś obecność za moimi plecami. Momentalnie wstałam i zobaczyłam złego Federa.
- Możesz mi to wyjaśnić? - spytał wymachując mi telefonem przed oczyma.
- Możesz być taki miły i tym nie trząść?
Chłopak podał mi przedmiot i oczekiwał na moją reakcję. Spojrzałam na wyświetlacz urządzenia i zobaczyłam wiadomość, którą dostałam przed naszym wyjściem na plażę [tj. "Oczekuj zemsty, pożegnaj się ze swoim szczęściem etc. ~ Od autorki] 
- Wkurzasz się o coś takiego? - spojrzałam na niego z politowaniem.
- Serio się tym nie przejmujesz?! To jest groźba, Lu! Co, jeśli to nie był zwykły żart, tylko ktoś pisał to na prawdę?!
- Nie krzycz na mnie! - w moich oczach pojawiły się łzy.
Chłopak, nic już więcej nie mówiąc, złapał mnie w objęcia i mocno do siebie przycisnął.
- Przepraszam. Po prostu się o ciebie martwię. Proszę, mów mi o wszystkim, dobrze?
- Tak.

_______________________________
Zawsze tak jest tak, że piszę, że coś się pojawi niedługo, a potem zapominam i jak już przypominam sobie po 10 rozdziałach xD Dlatego teraz zapisuję sobie na karteczkach o czym mam pamiętać XD
Tytuł rozdziału tak bardzo mądry ;-;

Ps. Chciałam dodać wczoraj rozdział, ale zapomniałam xD (Skleroza ;-;)

25.04.2014

Rozdział 23 - Mam wiele powodów do radości

Leon

Dzwoniłem do Marco i powiedział, że wszystko jest już prawie gotowe. Idealnie. Najpierw miała to być zwykła impreza. Tylko po to, żeby Vilu się nie smuciła. Ale teraz zrobiło się z tego uczczenie naszego związku. Tym lepiej. Uśmiechnąłem się w myślach.
- Coś się stało? - spytała Violetta. - Wyglądało, jakbyś cieszył się z czegoś.
- Mam wiele powodów do radości. - złapałem dziewczynę w talii i okręciłem wokół własnej osi. - Na przykład to, że znowu jesteśmy razem.
- Jesteś słodki. - zaśmiała się i dała mi buziaka.
- Wiem. Skromny też. - dodałem i wyszczerzyłem zęby.
Postawiłem Castillo na ziemi i złapałem ją za rękę.
- A właśnie. Czemu chcesz, żebyśmy szli na lotnisko? Przecież tam nie ma nic ciekawego.. 
- Tym razem będzie. Zaufaj mi. - zachęciłem ją uśmiechem.
Pociągnąłem ją w stronę naszego celu. Ostatni raz sprawdziłem telefon. Szybko wysłałem sms-a do wszystkich, żeby byli już na miejscu. Nie musiałem długo czekać na ich odpowiedź.
Już jesteśmy. Czekamy tylko na was. - Federico
- Weźmiemy taksówkę, musimy tam szybko dojechać. - oznajmiłem dziewczynie jednocześnie łapiąc auto.
- Dlaczego? - spytała smutnym głosem. - Wolałbym się przejść...
- Nie ma na to czasu. - odparłem.
Podciąłem jej nogi, wziąłem ją na ręce i włożyłem do samochodu
- Ej! - krzyknęła.
- Przepraszam. Mówiłem, musimy się spieszyć.
Zająłem miejsce obok Violetty i kazałem kierowcy jechać na lotnisko. Mam nadzieję, że wszystko dobrze wyjdzie. Musi.

Francesca

Czyli Marco ukrywał tylko to, że robią przyjęcie dla Violetty. I tak nie rozumiem, dlaczego nie mógł mi tego powiedzieć. Jak to ujął "Wszystko byś jej wygadała". Uważa, że nie można mi powierzyć sekretu. I to niby ja nie mam do niego zaufania.. Dobra. Koniec. Nie będę się na niego obrażać. Już wcześniej nieźle się zdenerwował przez moje zachowanie. Nie chcę go stracić. Za bardzo by mnie to bolało..
Wzięłam dwa napoje i chciałam zanieść je Marco, ale ktoś mnie zatrzymał. Dokładniej - Federico.
- Nie ruszaj tego, zanim nie przyjedzie Violetta. - zaśmiał się. - Kochanie. - dodał ironicznym tonem.
- Wzięłam tylko picie. - spojrzałam na niego z irytacją.
- Jakby każdy.. - nie dałam mu dokończyć.
- Wypchaj się. - warknęłam i podążyłam w stronę mojego chłopaka.
Podeszłam pod niego i podałam mu napój. Marco obdarzył mnie uśmiechem i delikatnie objął ramieniem.
Po chwili zobaczyliśmy wchodzących Leona i Violettę. Momentalnie zerwaliśmy się ze swoich miejsc i udaliśmy się do naszych kryjówek.

Violetta


Przez całą drogę jechałam obrażona. Dobrze wiem, jak wygląda lotnisko i nie ma w nim nic ciekawego. Leon zawsze wymyślał coś cudownego, a teraz to? Serio?
- Długo jeszcze? - spytałam z poirytowaniem.
- A co to za mina? - zaśmiał się. - Zabawnie wyglądasz jak się denerwujesz.
Prychnęłam i odwróciłam głowę.
~*~
Jednak się myliłam. Tym razem lotnisko wyglądało całkiem inaczej. Jakby było przygotowane na jakieś przyjęcie.. Już chciałam pytać Leona, o co tu chodzi, gdy wyskoczyli wszyscy nasi przyjaciele i rzucili się na nas.
- C-co to jest? - wydusiłam.
- Przyjęcie na naszą cześć. - odparł dumny Leon.
- Nie przygotowałbyś tego w ciągu dwóch godzin. - zauważyłam.
- Prawdę mówiąc, to planowałem to od wyjazdu Diego. Byłaś wtedy smutna, a ja chciałem cię rozweselić i to przygotowałem. - wyjaśnił.
Nic nie odpowiedziałam, tylko rzuciłam mu się na szyję. Bycie dziewczyną takiego chłopaka, jak on jest najlepszym, co mi się przytrafiło w życiu.
~*~
*7 godzin później*
Gdy wróciłam do domu, od razu otworzyłam pamiętnik i zaczęłam notować.
Ten dzień z pewnością mogę zaliczyć do udanych. Nie dość, że znowu jestem z Leonem, ten wyjątkowy chłopak przygotował mi przyjęcie. Czy może być lepiej? 
- Viluu! Nie wziąłem ręcznika, mogę użyć twój? - usłyszałam krzyk Leona dochodzący z łazienki.
Gwałtownie się zerwałam i pobiegłam wyrwać rzecz chłopakowi. Po drodze zahaczyłam po ręcznik "dla gości".
Po chwili wróciłam do pokoju i dokończyłam notkę w pamiętniku.
Jednak martwi mnie Angie.. Coraz rzadziej widuję ją w domu. Boję się, że skończy tak, jak tata. Nie chcę, żeby nawet ona stała się podobna do Germana. Wtedy nie miałabym nikogo z rodziny.. Ciocia oddaje się ciągle pracy. Kiedyś miała zawsze dla mnie czas, a teraz tylko raz w tygodniu. Jeśli w ogóle..
- Nie przejmuj się, ja cię nigdy nie opuszczę.
 Momentalnie odskoczyłam od Leona i szybko zamknęłam pamiętnik.
- Jak tu wszedłeś? - spytałam przestraszona.
- Czemu tak zareagowałaś? Masz przede mną tajemnice? - uniósł brew.
- Nie.. To tylko trochę.. Dziwne, jakbyś czytał mój pamiętnik.. - odparłam.
- Rozumiem. - uśmiechnął się i dał mi buziaka.
- Dobrze, a teraz idź się ubierz. Nie będziesz chodził w samym ręczniku po całym domu. - zaśmiałam się.
Chłopak wyszedł z pokoju, a ja opadłam na łóżko. Byłam tak zmęczona wszystkimi dzisiejszymi wydarzeniami, że momentalnie usnęłam.

*następnego dnia*

Ludmiła

Nie myślałam, że inni przyjmą mnie z radością. Zachowywali się, jakbym nigdy nie zrobiła im nic złego. Jestem pewna, że to dzięki Fede. Powiedział wszystkim, że już nie jestem "Supernovą", tylko znów prawdziwą sobą. Uśmiechniętą i zawsze chętną do pomocy dziewczyną. Wiem, że na razie nie mam co liczyć na ich przyjaźń. Żeby być z kimś tak blisko, trzeba zdobyć zaufanie. Ja niestety je straciłam. Przez moje zachowanie..
Dlaczego ona wtedy to powiedziała? Zwykłe słowa, a zraniły gorzej niż cokolwiek innego.. Może matka nie zrobiłaby tego, gdyby nie ćpała.. Nie.. Kogo ja oszukuję. We wszystkim, co mówimy jest chociaż ziarenko prawdy.. Koniec! Nie mogę o tym myśleć. Znowu się rozkleję. Nie chcę ciągle przez to płakać. Przecież to przeszłość. Minęło.
Usłyszałam ciche pukanie do mojego pokoju.
- Proszę.
- Hej misiu. - zobaczyłam radosną twarz Federico. - Zapraszam cię na maraton filmowy. - uśmiechnął się.
Cieszę się, że go dzisiaj zaprosiłam. Czułam się smutna, gdy wracaliśmy z przyjęcia i nie chciałam być sama w domu. Tata pojechał na spotkanie biznesowe, więc byłabym zmuszona na samotność, jakby nie Feder.
- Sam wybierałeś filmy?
- Tak. I nie chcę słyszeć ani jednego słowa sprzeciwu. - podszedł do łóżka i wziął mnie na ręce.
Nie protestowałam. Zawsze lubiłam, jak tak robił. Czułam wtedy ciepło. Ciepło, którego zawsze tak mocno pragnęłam.
Zeszliśmy na dół. Chłopak chciał położyć mnie na kanapie, jednak złapałam się mocniej jego szyi.
- Zostaw. Chcę, żebyś mnie dzisiaj nosił. - zaśmiałam się.
- A jak będziemy oglądać?
- Normalnie. Ty usiądziesz na kanapie, a ja na tobie.
Federico spojrzał na mnie z politowaniem, ale nic nie powiedział. Pasowało mi to. Przy nim czuję się bezpieczna i wiem, że darzy mnie miłością. Prawdziwą miłością.
Jedyną rzeczą, której się boję jest to, że kiedyś może mnie spytać o moją przeszłość. Pewnego dnia musi to nastąpić.. Nie chcę mu opowiadać o matce, która opuściła świat tylko z mojego powodu. Jedynie przez to, że byłam złą córką i nigdy nie potrafiłam sprostać jej wymaganiom..

Federico

Jak patrzę w oczy blondynki, zakochuję się w niej na nowo. Za każdym razem moje uczucie staje się coraz mocniejsze. Jak mogłem nie widzieć twego wcześniej? Dlaczego byłem takim idiotą? Zresztą. Teraz to jest nieważne. Liczy się to, że mogę nosić moją królewnę na rękach, przytulać ją, całować..
Mimo wszystko wiem, już od paru dni, że coś ją gryzie.. Dalej stara się cały czas śmiać i udawać, że nic się nie dzieje. Ale w jej oczach widać smutek. Tak jakby żałowała czegoś.. Nie mam pojęcia, o co może chodzić, jednak na razie nie będę jej o to pytać. Gdy spotkałem ją płaczącą na ławce wiedziałem, że to coś trudnego dla niej. Nie chce sprawiać jej większego bólu. Jakby chciała to by mi powiedziała..
- Halo? Feder? Ludmiła do ciebie mówi. - dziewczyna pomachała mi rękoma przed oczami.
- Przepraszam. Zamyśliłem się. - odparłem usadawiając się na kanapie i kładąc na sobie blondynkę.
- Więc.. Co oglądamy najpierw? Horror czy komedię? - zapytała.
- Komedię. Straszne filmy zostawimy na noc. - spojrzałem na nią z chytrym uśmieszkiem.
- Czyli planujesz siedzieć tu cały dzień?
- No.. Nie do końca. Pooglądamy, potem wyjdziemy na lody i wrócimy.
- Ciekawie się zapowiada.. - powiedziała sarkastycznie.
- Mam rozumieć, że spędzanie ze mną czasu jest nudne?
- Jasne, że nie, kochaniee. - zaśmiała się i delikatnie musnęła moje usta. - Tylko wolałabym robić coś innego, niż gnić cały dzień przed telewizorem. - sprostowała.
- Rozumiem. Więc obejrzymy jeden film, a potem zabiorę cię w miejsce, którego nie zapomnisz do końca życia. - posłałem jej zalotny uśmiech.

Violetta

Obudziłam oczy i przeciągnęłam się na łóżku. Poczułam, jakby ktoś obok mnie leżał, więc obróciłam się na boku, żeby sprawdzić, czy mi się nie wydaje. Jednak nie myliłam się. Tuż przy mnie spał Leon. Wyglądał tak słodko. Postanowiłam, że wezmę telefon i zrobię mu zdjęcie. Nie mogę stracić takiej okazji!
Wstałam po cichu z łóżka i sięgnęłam po komórkę. Po chwili miałam już zapisaną fotografię. Chciałam porobić ich więcej, ale zobaczyłam, jak chłopak otwiera oczy. Wskoczyłam z powrotem do łóżka i wręczyłam mu delikatny pocałunek.
- Dzień dobry. - zaśmiałam się.
- Usnąłem u ciebie? - spytał przecierając oczy.
- Chyba tak.
- Aa.. Pamiętam. Wszedłem do twojego pokoju i zobaczyłem, że usnęłaś. Tylko wygodniej cię ułożyłem i przykryłem kołdrą. A potem zacząłem czytać twój pamiętnik i sam zapadłem w sen.
- Żartujesz?! - krzyknęłam. - Czytałeś mój pamiętnik?!
- Jasne, że żartuję. Znasz mnie, nigdy nie zrobiłbym czegoś takiego. - objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. - Chciałem tylko sprawdzić, jak zareagujesz. - zaśmiał się.
- Nie strasz mnie tak więcej. - przybliżyłam się do chłopaka i pocałowałam z uczuciem.
- Dlaczego tak się o to martwisz? - delikatnie odsunął mnie od siebie. - Masz coś do ukrycia?
- Już ci mówiłam. To byłoby dziwne, jasne?
Czemu tak docieka? Wolałabym, żeby tego nie czytał.. Po prostu pisałam tam wszystko, co przyszło mi na myśl. Nawet po tym, gdy zobaczyłam zdjęcie jego całującego się z Larą.. Może powinnam wyrwać te strony? Nie chcę, żeby się dowiedział..

___________________________
Najpierw chcę bardzo Wam podziękować za to, że czytacie i komentujecie ♥ Nawet jedno małe słowo wywołuje uśmiech na mojej twarzy ♥ Kocham Was :3
W tym rozdziale po raz drugi wróciłam do dzieciństwa Ludmiły. Będzie z tym jakaś większa akcja (jak mi się coś nie odmieni xd), ale to potem :3
Wolicie Marcescę i Fedemilę, więc i tak będzie :) (zresztą ja sama preferuję te paringi i cieszę się, że Wy też je lubicie :3)
Następny rozdział postaram się dodać najpóźniej w środę/czwartek. Mam kolejne zawalone trzy szkolne dni, więc trudno będzie mi coś napisać. Potem na szczęście trochę wolnego ^^ Ale mój wujek ma wesele i trzeba mu pomóc wszystko przygotowywać itp. A to jest równoznaczne z tym, że będę miała mało czasu na pisanie :< Z góry przepraszam ♥

23.04.2014

Rozdział 22 - Nigdy nie przestałem cię kochać

Leon

Znowu pokierowałem się uczuciami. Przez to tylko ją tracę. Teraz nie będziemy mogli nawet być przyjaciółmi..
~*~
Pierwsza lekcja była z Pablo. Gdy zobaczyłem Violettę zaniemówiłem. Byłem prawie pewny, że nie będzie jej dzisiaj w szkole. Ku mojemu zdziwieniu dziewczyna nie unikała mojego spojrzenia, wręcz przeciwnie, uśmiechała się, gdy na nią patrzyłem. To było dość.. dziwne?
Po zajęciach chciałem udać się na próbę zespołu, ale poczułem, jak ktoś mnie zatrzymuje. Odwróciłem się i zobaczyłem uśmiechniętą Violę.
- Leon, musimy porozmawiać.. - zaczęła.
- Chcesz to robić mimo tego, co się stało wczoraj?
- Chcę to robić właśnie przez to.
- Więc.. O co chodzi? - spytałem
- .. Chcesz dać nam szansę?
- W jakim sensie?
- Żebyśmy znowu byli parą.. - spuściła głowę.
- Nawet nie wiesz, jak długo na to czekałem. - uniosłem jej podbródek - Pragnę tego od tygodni. Nigdy nie przestałem cię kochać. - obdarzyłem ją uśmiechem.
Dziewczyna momentalnie podniosła głowę i rzuciła się na mnie.
Moje serce rozpierała radość. Jednak dobrze zrobiłem, całując ją wczoraj. Znowu jesteśmy razem i możemy być szczęśliwi. Tym razem nie pozwolę, by ktokolwiek zniszczył nasz związek. Teraz nam się uda. Na pewno.

Violetta

Cieszę się, że zebrałam się na odwagę i spytałam Leona o wrócenie do siebie. Znowu mogę przy nim być nie przejmując się niczym. Znowu mogę poczuć jego obecność. Znowu wiem, że cokolwiek się stanie, on będzie obok mnie. Ten chłopak jest najważniejszą osobą w moim życiu. Już nigdy nie chcę go opuszczać. Pragnę tylko być przy nim. Już na zawsze..
- Pójdziemy gdzieś, żeby uczcić nasz związek? - spytał rozpromieniony chłopak.
- Z tobą wszędzie. - odparłam dając mu buziaka.
- Więc.. Może tam, gdzie się poznaliśmy?
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem w oczach.
- Słucham?
- Nie mów, że zapomniałaś, gdzie pierwszy raz się spotkaliśmy? - spytał z poirytowaniem.
- Może mała podpowiedź? - zaśmiałam się nerwowo.
- Lotnisko. - odparł.
Lotnisko.. Lotnisko? Pamiętam! Jak mogłam to zapomnieć?!
Zaraz się spóźnię! Jakby nie to, że Ramallo pomylił samoloty, już siedziałabym w naszym nowym domu. Ale oczywiście. Zawsze musi zrobić coś źle.. Zresztą, nie mam teraz czasu o tym myśleć. Mam pięć minut na dotarcie na busa. Inaczej będę musiała czekać parę godzin.. 
Biegłam nie patrząc przed siebie, kiedy wpadłam na kogoś. No genialnie! 
 - Przepraszam. - wydukałam i zaczęłam zbierać ubrania, które wypadły z moich walizek. 
- Może ci pomóc? - spytał chłopak. 
Dopiero teraz na niego spojrzałam. To był błąd. Przez najbliższą minutę byłam pogrążona w jego oczach. Nie pomyślałam, że wpadłam na takie przystojniaka.. 
- N-nie. Nie trzeba. 
- To moja wina. Jestem zobowiązany. - odparł i zaczął wkładać moje rzeczy do bagażu. 
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się. 
- Tak w ogóle, jestem Leon. 
- Violetta.
Niby zwykłe spotkanie, a jednak zmieniło całe moje życie..
- Już pamiętasz? - głos chłopaka wyrwał mnie z zamyśleń.
- Tak. - uśmiechnęłam się. - Ale nie rozumiem, dlaczego chcesz, żebyśmy szli właśnie tam?
- Ponieważ w tym miejscu się w tobie zakochałem. - posłał mi zalotne spojrzenie.
- "Miłość od pierwszego wejrzenia"? - zaśmiałam się.
- Jak widać. I pomyśleć, że wcześniej w to nie wierzyłem.
- Przecież, jak jeszcze nie przyjechałam do studio, byłeś z Ludmiłą. - zauważyłam.
- Nie kochałem jej..
- To dlaczego byliście razem?
- Dla władzy. Wtedy byłem całkiem innym człowiekiem. Zmieniłem się dopiero wtedy, jak ty się pojawiłaś. - przytulił mnie.
- Mimo wszystko, to było złe. - odparłam zdegustowana.
- Ejj.. Co to za mina? Teraz taki nie jestem i to się liczy.
Spojrzałam na niego z wyrzutem, a on tylko się zaśmiał i mnie pocałował. Z każdą chwilą przekonuję się, że dobrze zrobiłam wracając do niego. Kocham go i wiem, że nigdy nie potrafiłabym wyprzeć się tego uczucia. Jest zbyt mocne..

Francesca

Niestety wczoraj nie udało mi się niczego dowiedzieć.. Marco siedział przez resztę dnia w domu, a ja głupia czekałam na dworze..
Weszłam do domu trzaskając drzwiami.
- Fran, stało się coś? - spytał zdziwiony chłopak.
- Tak! Wiesz, że nienawidzę, jak ktoś mi nie mówi prawdy?!
- W-wiem.. - zawstydził się.
- Co przede mną ukrywasz? - spytałam prosto z mostu.
Nie chciałam bawić się już w podchody. Wystarczyło, że przemarzłam na dworze.
- N-nic.. Kochanie przecież wiesz..
- Nic nie wiem Marco! Od paru tygodni stałeś się .. inny! Nie mogę nawet z tobą normalnie porozmawiać! - krzyknęłam.
- Nie denerwuj się tak. To nie jest nic poważnego..
- To mi o tym powiedz!
- Nie mogę..
- A co byś zrobił, jakbym postawiła ci ultimatum? - zapytałam
- Słucham?
- Albo powiesz mi o co chodzi, albo koniec z nami. - odparłam pewnym siebie głosem.
- To nie ma związku z tobą! - krzyknął.
Pierwszy raz widziałam w jego oczach złość. Wolałam dać sobie spokój i pójść do pokoju.. Marco zawsze był spokojny i nigdy się nie unosił.. Może w ogóle nie powinnam ruszać tego tematu..

Ludmiła

Odkąd jestem dziewczyną Federico mój świat diametralnie się zmienił. Ja tak samo.. Nie rozumiem, dlaczego wcześniej byłam kimś tak okropnym. Może wszystko przez moją rodzinę? Tak. Na pewno. Jakby nie to, że matka mnie opuściła, nigdy bym się taka nie stała. Dobrze wiem, że nigdy mnie nie kochała. Nie chciała córki. Jedynie tata o mnie myślał i zajął się mną.. Jakby nie on, na pewno nie byłoby mnie tutaj. Jednak najbardziej zabolałby mnie słowa mojej rodzicielki..Nigdy jej tego nie wybaczę..
Wycierałam łzy, gdy poczułam, jak ktoś siada obok mnie na ławce i lekko mnie obejmuje. Podniosłam głowę i zobaczyłam zatroskaną twarz Federico.
- Co się stało? - spytał.
- N-nic takiego. - próbowałam się uśmiechnąć. - Tylko coś mi się przypomniało..
- A dokładniej? - dociekał.
- Słowa, które wypowiedziała moja matka, kiedy mnie zostawiła..
- Przepraszam.. Nie wiedziałem. - przytulił mnie mocno do siebie.
I właśnie za to go kocham. Nigdy nie nalega, jeśli wie, że coś mnie boli. Zawsze się o mnie troszczy. Od razu wiedziałam, że on jest najlepszym chłopakiem, jakiego mogłabym spotkać. Może i pierwszy raz, kiedy go zobaczyłam, nie był zbyt miły, ale potem zmienił nastawienie do mnie.. Cieszę się, że dał nam szansę i dzisiaj możemy być razem.

Marco

Nie mogę powiedzieć Francesce, co robiłem przez te wszystkie dni. Wtedy cały plan Leona pójdzie na marne. Dlaczego ona zawsze musi wszystko wiedzieć? Przecież nigdy bym jej nie zdradził. Jesteśmy parą już dość długo, więc powinna mi wierzyć. Jeśli w związku nie ma zaufania, to nie jest to prawdziwa miłość.. Nie wiem, co mam teraz zrobić. Nie potrafiłbym z nią zerwać. To, co jest między nami, jest zbyt mocne.. Co robić? Świetnie. Mam problemy, jak dziewczyny. Serio Marco? 
- Mogę wejść? - usłyszałem głos Francesci.
Czyli muszę zadecydować.. Teraz.
- Tak.
- Przepraszam. Nie powinnam tak reagować. Wiem, że mnie kochasz i nigdy nie zrobiłbyś czegoś, co mogłoby być dla nas złe. Wybaczysz mi? - spytała ze łzami w oczach.
Dlaczego nigdy nie potrafię się na nią gniewać?
- Tak.. - odparłem bez przekonania.
Fran widocznie nie usłyszała niepewności w moim głosie i momentalnie rzuciła mi się na szyję. Nie mogę z nią zerwać. Nie chcę.
____________________
Więęc nie wiem, czy lepiej, żeby była Marcesca (Marco i Fran) czy Fedesca (Fran i Fede). Kogo wolicie? :D (jak nikt nie odpowie, to sama wybiorę xD)
Wreszcie zdałam sobie sprawę, że to nie jest tak, że "w następnym rozdziale będzie lepiej", tylko tak, że po prostu nie potrafię pisać xd

19.04.2014

Rozdział 21 - Nie zapomnę..

Jeśli ktoś nie lubi Dieletty, niech nie czyta pierwszego wątku Violetty ;-; (Wolę Was ostrzec, nie chcę kolejnego grobu XD)
_______________________________________

*5 dni później*

Violetta

To dzisiaj.. Już wieczorem nie będzie go przy mnie.. Znowu opuści mnie ktoś, kogo kocham.. Ciekawe, czy on też czuje się teraz tak okropnie, jak ja.. Nie chcę, żeby mnie zostawiał, ale nic na to nie poradzę. Jego rodzice zadecydowali i nie mamy nic do powiedzenia.. Dlaczego dorośli zawsze myślą, że wiedzą, co jest dla nas najlepsze. To pewne, że nie mówimy im wszystkiego.. A jeśli nie znają wszystkich szczegółów z naszego życia, nie mogą decydować o tym, co będzie złe lub dobre. Mimo, że Diego skończył już osiemnaście lat, nie może przeciwstawić się swoim rodzicom. Nie są oni strasznie surowi, ale nie pozwoliliby mu tu zostać.. Nie udzielili zgody nawet na to, żeby miał chociaż o jeden dzień dłużej na pożegnanie się z przyjaciółmi.. Czasami wydaje mi się, że rodzice robią to tylko po to, żeby nas skrzywdzić. Może nie specjalnie, ale mimo wszystko. Wiem, że pragną, żebyśmy mieli dobre życie. Aby zawsze nam się dobrze wiodło. Chcą naszego szczęścia. Jednak czasami przesadzają, przez co nas ranią.. Tak jak zranili Diego. Tak, jak zrobił to mój ojciec.. Od tamtego wydarzenia nie odezwał się do mnie ani słowem. Nie mam nawet pojęcia, gdzie może teraz być.. Wiem, że to ja go odrzuciłam, jednak mógłby chociaż spróbować się ze mną skontaktować. Zapewne nie chciałabym z nim rozmawiać, ale miło by mi było, gdybym wiedziała, że się o mnie martwi..
- Violu.. To już czas.. - usłyszałam głos Diego.
- Nie.. Proszę.. Powiedz, że to tylko zły sen.. Ja nie chcę zostać sama. - ledwo powstrzymywałam łzy. Wiedziałam, że skrzywdzę go płacząc. Mój ból sprawiał cierpienie jemu. Miłość to jedna dusza w dwóch ciałach.
- Nie będziesz. Masz przyjaciół. Po drugie jest telefon. W każdej wolnej chwili do ciebie zadzwonię. - wymusił uśmiech.
Dobrze wiedziałam, że jest przybity. Nie chce wyjeżdżać..
- Kocham cię. - przybliżyłam się do chłopaka i obdarowałam go pocałunkiem. Poczułam, jak po moim policzku spływa łza. Miałam nie płakać..
- Ja ciebie też. - odrzekł po oderwaniu. - Obiecaj mi jedno. Nigdy o mnie nie zapomnisz.
- Przyrzekam. Nie potrafiłabym zapomnieć o kimś tak wspaniałym, jak ty. - zaśmiałam się
-Diego, już czas. Samolot zaraz startuje. - wtrącił się jego ojciec.
Spojrzałam na niego ze strachem w oczach. Wiedziałam, że zaraz usłyszę te słowa, ale nie myślałam, że aż tak to mnie zaboli. Teraz nie mogłam pohamować łez. Ciekły z moich oczu strumieniami.
- J-ja miałam n-nie płakać.. Przepraszam.. - wyszlochałam.
- Nie przepraszaj. Nie masz za co. Dla mnie to też jest trudne. Jesteś moim powietrzem.. Bez niego nie da się przeżyć. Jednak będę musiał spróbować.
- Nie zostawiaj mnie! - krzyknęłam ciągle płacząc.
- Nigdy tego nie zrobię. Zawsze pozostanę w twoim sercu. - przycisnął mnie do siebie. - A teraz już nie płacz. Musisz być szczęśliwa. Chociaż ty.
- Postaram się. Dla ciebie. - musnęłam moimi ustami jego warg.
- Żegnaj.. Kocham cię. - złapał walizki i udał się w stronę samolotu.
Poczułam, jak Francesca mnie przytula. Diego już nie mógł mnie zobaczyć. Siedział w środku. Nie muszę już hamować potoku łez.
- Fran.. To boli..
- Wiem.. Też kiedyś coś takiego przeżywałam. Ale musisz się z tym pogodzić..
Wiedziałam o tym.. Czy temu podołam? Nie jestem pewna.. Postaram się. Obiecałam mu. Mówiłam, że będę szczęśliwa. I, że nigdy go nie zapomnę. To drugie na pewno wykonam.. Nie potrafiłabym wymazać z pamięci wszystkich naszych wspólnych chwil..

*tydzień później*

Leon

Od wyjazdu Diego nie wiedziałam Violetty w szkole.. Martwię się o nią. Muszę ją dzisiaj odwiedzić. Dlaczego Angie zawsze znika wtedy, kiedy jest najbardziej potrzebna?!
*po lekcjach*
Zapukałem do drzwi dziewczyny i zaczekałem chwilę. Moment później ujrzałem "małe coś" z zapłakaną twarzą. Jak tylko mnie zobaczyła, rzuciła mi się na szyję i zaczęła szlochać mi na ramieniu. Nienawidziłem, jak była w takim stanie.. Chciałbym móc zrobić coś, żeby tylko mogła się uśmiechnąć. Mógłbym wziąć cały ból na siebie, żeby tylko ona nie cierpiała..
- Leon.. Dlaczego to wciąż boli? - spytała patrząc mi wprost w oczy.
- Miłość zawsze boli.
- Proszę, powiedz, że chociaż ty mnie nigdy nie zostawisz.
- Obiecuję. Zawsze będę przy tobie. Wolałbym zginąć, niż żyć bez ciebie. - posłałem jej delikatny uśmiech.
- Dziękuję.. Chcesz wejść? - zapytała po chwili.
- Jasne. Jeśli ci to nie przeszkadza.
- Wręcz przeciwnie. Cieszę się, że przyszedłeś. - zaśmiała się.
Wpadliśmy na pomysł, żeby obejrzeć jakąś komedię. Dziewczyna właśnie wracała z popcornem, kiedy potknęła się o dywan i poleciała na mnie. Nasze twarze dzieliły milimetry. Nie obchodziło mnie, co teraz się stanie. Postanowiłem dokończyć to, czego nie zdołaliśmy zrobić w lesie. Delikatnie ją musnąłem ustami. Nie protestowała, więc pogłębiłem pocałunek. Od tak dawna chciałem to zrobić.. Pragnąłem znowu to poczuć..

Maxi

Dzisiaj umówiłem się na randkę z Naty. Wreszcie się na to odważyłem.. Chciałem zrobić to od dawna, jednak za każdym razem tchórzyłem..
Zobaczyłem, jak zbliża się do mnie, więc podbiegłem do niej i złapałem za rękę.
- Witaj piękna. - uśmiechnąłem się.
- H-hej.. - odwzajemniła gest. - Gdzie idziemy?
- Niespodzianka. - wyszczerzyłem zęby.
~*~
Najpierw zabrałem ją na przejażdżkę karocą. Następnie poszliśmy do kina. Widziałem, że dziewczynie się podobało. Jej szczęście było moim szczęściem. Robiło mi się ciepło na sercu, gdy widziałem, jak się uśmiecha.
W końcu zaszliśmy do studio. Chciałem zrobić tam coś, na co od dawna czekałem [XDDDDDDDD]
- Zamknij oczy.
- Po co?
- Zobaczysz. - posłałem jej zachęcający uśmiech.
Wykonała moje polecenie. Mimo, że widać było po niej, że nie jest tego pewna..
Przybliżyłem się do niej i pocałowałem. Wiedziałem, że będzie to najlepsze uczucie świata.
- M-Maxi? - spytała zdezorientowana Naty.
- Chciałem ci to powiedzieć od dawna, ale.. Coś zawsze mi przeszkadzało.. Kocham cię. Jesteś moim światem. Odkąd cię zobaczyłem, nie mogłem oderwać od ciebie wzroku. Chcesz zostać moją dziewczyną?
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że to mi mówisz! - krzyknęła mi rzuciła mi się na szyję. - Też cię kocham. - uśmiechnęła się.

Francesca

Nie podoba mi się to, że Marco cały czas mnie okłamuje. Niby wszystko mi mówi, ale ja wiem, że coś przede mną ukrywa.. Nie chcę żyć w niepewności. Nienawidzę tego. Muszę się go o to spytać. Jeśli odpowie, że wiem wszystko, będę zmuszona go śledzić.
Usłyszałam przekręcanie kluczyka w drzwiach. Momentalnie odskoczyłam od kanapy i podeszłam pod mojego chłopaka.
- Hej misiu. Gdzie byłeś? Stało się coś?
- Nie. Nic się nie stało. Byłem w.. Resto!
Widziałam to. Zawahał się. Na pewno kłamie.. Jakby nie miał nic do ukrycia, mówiłby prawdę.
- Czemu nie wziąłeś mnie ze sobą? - dociekałam.
- Bo to było spotkanie.. w sprawie zespołu! Nie chciałem cię w to mieszać..
Znowu to samo. Dlaczego nie mówi mi prawdy?
- Jasne. Rozumiem. - odparłam. Nie mogłam dać po sobie znać, że mu nie ufam.
- Wyglądasz na obrażoną. Zrobiłem coś źle?
- Nie. - zaśmiałam się nerwowo. - Muszę lecieć. Umówiłam się z Camilą. Zobaczymy się później! - dałam mu buziaka w policzek, złapałam torebkę i wybiegłam z domu.
Teraz tylko muszę zaczekać, aż wyjdzie i dowiem się wszystkiego. Nie będzie miał przede mną żadnych tajemnic.

Federico

O Francesce już prawie zapomniałem. W całości oddałem się związkowi z Ludmiłą. Nie jest tak zła, jak myślałem. Odkąd jest ze mną, zmieniła się. Na lepsze. Nie robi teraz nikomu krzywdy. Wręcz przeciwnie, zaczęła pomagać innym. Czegoś takiego się nie spodziewałem.. Miłość zmienia ludzi..

Violetta

- N-nie! Leon! Nie możemy.. - oderwałam się od chłopaka.
Nie wiedziałam, dlaczego uległam. To było silniejsze ode mnie. Nie potrafiłam mu się przeciwstawić..
- A-ale.. Zresztą.. Przepraszam. Nie powinien tego robić.. - wstał i wyszedł zrezygnowany z mojego domu.
Podkuliłam pod siebie kolana i zaczęłam płakać. Nie chciałam zdradzać Diego.. Jednak moje uczucie do Leona było mocniejsze.. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że nigdy nie przestałam kocham Verdasa..
~*~
Postanowiłam, że muszę wyjść na dwór. Nie mogę cały czas siedzieć w domu. Jeśli zostałabym tam chociaż chwilę dłużej, chyba zwariowałabym.
Poszłam na górę i włożyłam pierwszą lepszą sukienkę. Po chwili stałam gotowa na zewnątrz.
 Dopiero potem zdałam sobie sprawę, że jednak źle zrobiłam. Wszystko, co tylko zobaczyłam, przypominało mi o Diego..
Cały czas słyszałam jego słowa "Nigdy o mnie nie zapomnij". Prosił tylko tyle. Nie kazał czekać przez resztę życia na jego powrót. Pragnął tylko, aby pamiętała o nim.. Niby nic trudnego, jednak boję się, że nie podołam. Jeśli znowu zwiążę się z Leonem, na pewno wylecą mi z głowy wszystkie rzeczy związane z Diego. Kocham Leona. Kocham ponad życie. Nigdy nie przestałam do niego czuć.. "tego".
Diego mnie kochał, a ja zwyczajnie go wykorzystałam. Myślałam, że przy nim zapomnę.. Że już nigdy nie będę wracała myślami do Verdasa. Niestety.. Pomyliłam się. Zraniłam siebie i całą resztę.
Nie mogę dalej popełniać tego samego błędu. Muszę zrobić coś, żeby móc wreszcie być szczęśliwa. Mama by tego chciała.. Właśnie.. Już dawno o niej nie myślałam. Przed przyjazdem do Buenos Ares nie potrafiłam przeżyć ani chwili bez rozpamiętywania wspólnych chwil.. Było ich mało jednak zawsze do nich wracałam..
Mamo! - podbiegłam roześmiana do rodzicielki. - Zobacz! - szeroko się uśmiechnęłam wręczając jej bukiecik.  
- Pięknie córeczko. - uścisnęła mnie mocno. - Prawie tak śliczne, jak ty.  
- Mamusiu, zaśpiewasz mi piosenkę? - spytałam błagalnym tonem.
- Tobie zawsze, kochanie. Ale pod jednym warunkiem. W refrenie musisz się do mnie dołączyć. 

- Dobrze! - krzyknęłam uradowana.


Ahora, sabes que

Yo no entiendo lo que pasa

Sin embargo sé

Nunca hay tiempo para nada

Pienso que no me doy cuenta y le doy

mil una vueltas
Mis dudas me cansaron ya no esperaré...

 Y vuelvo a despertar en mi mundo
siendo lo que soy
Y no voy a parar ni un segundo,
mi destino es hoy
Y vuelvo a despertar en mi mundo
siendo lo que soy
Y no voy a parar ni un segundo,
mi destino es hoy
Nada puede pasar
Voy a soltar todo lo que siento, todo, todo...
Nada puede pasar
Voy a soltar todo lo que tengo
Nada me detendrá


Wtedy nie myślałam o tym, że będzie to ostatnia razem zaśpiewana piosenka.. Nigdy, nawet na myśl by mi nie przyszło, że następnego dnia moja mama może mieć wypadek..
Siedziałam w swoim pokoju i czekałam na mamę. Miała dzisiaj wrócić wcześniej, a jeszcze jej nie było.. Obiecała mi, że zaśpiewamy jej nową piosenkę..
- Córeczko? - odwróciłam się w stronę drzwi i zauważyłam mojego tatę.
- Tak tatku? Kiedy wróci mama?
- Właśnie.. Mama już nie wróci. - dosiadł się do mnie. - Ona jest już w niebie.
- A będę mogła ją zobaczyć?
- Niestety nie.. Jednak pamiętaj, że zawsze będzie w twoim sercu. I wiedz, że ona na ciebie patrzy i widzi wszystko, co robisz. - wymusił uśmiech.
Wtedy nie do końca rozumiałam, o co mu chodzi. Myślałam, że nie będzie jej przez następny tydzień, może miesiąc, a potem znowu pojawi się obok mnie. Jednak po jakimś czasie wszystko pojęłam. Dowiedziałam się, że już nigdy nie będę mogła jej zobaczyć, przytulić.. Wtedy świat runął mi na głowę.. Zostawiłam wszystkich przyjaciół i zamknęłam się w sobie.. Nie chciałam mieć nikogo, kto mógłby być dla mnie ważny. Wszystko przez strach.. Bałam się, że mogę tą osobę stracić tak, jak stało się z mamą..
~*~
Teraz nie mogę pozwolić na to, żeby strach mnie hamował. Muszę spróbować! Najwyżej się zawiodę.. Jednak to, że dzisiaj go odrzuciłam mogło wszystko zepsuć.. Nie! Stop! Nic już nie może mnie powstrzymać. Postanowiłam. Jak tylko go zobaczę, spytam się, czy chce, żebyśmy znowu byli razem. Muszę spróbować. Chcę znowu być szczęśliwa.. z Leonem.

_____________________________
Tak, na początku rozdziału Viola obiecuje, że nie zapomni o Diego, a potem całuje się z Leonem i chce do niego wrócić. Bardzo mądre xD Ale to blog o Leonettcie, więc niedługo będzie ich wielki powrót :3
I tak dodałam kolejny idiotyczny rozdział ;-; Wybaczcie :<

Ps. Mam kawałek następnego rozdziału i ... będzie już Leonettka :3 

Życzę wszystkim wesołych świąt ♥ 

17.04.2014

Rozdział 20 - Tęskniłaś?

Violetta

- Jest sprawa.. - zaczęłam.
- Jaka? - spytali jednocześnie.
- Mamy tylko jedno łóżko.
- Ja tu nie widzę problemu - odparł Diego - Ja śpię z tobą, a Leon na podłodze. - spojrzał z szerokim uśmiechem w stronę Verdasa.
- Chyba śnisz. Nie pozwolę się traktować, jak psa i to we własnym domu. - odrzekł oburzony chłopak.
- Wcale cię tak nie traktuję. Do psa mam szacunek, a do ciebie nie. Nie pochlebiaj sobie. - powiedział wciąż uśmiechnięty Dominguez.
- Przestańcie. Nie wiem, jak wytrzymam z wami te godziny..
- Widzisz, jesteś tu dopiero kilka minut, a już ma cię dość. - wtrącił Diego.
- Mam dość was obojgu. - sprostowałam - Skończcie wreszcie.
- Dalej nie rozwiązaliśmy sprawy spania. - zauważył Leon.
- W schowku widziałam składane łóżko. Będziesz na nim spał. - zwróciłam się do Verdasa.
- Dlaczego ja? - spytał z goryczą w głosie.
- Jeśli chcesz, ja mogę leżeć na nim, a ty będziesz z Diego. Pasuje? - wyszczerzyłam zęby.
Na reakcję nie musiałam długo czekać. Leon od razu pobiegł po łóżko i rozłożył je na środku pokoju.
~*~
Mimo, że miałam w planach spędzić te dni sam na sam z moim chłopakiem, nie przeszkadzało mi to, że był z nami Leon. W głębi duszy nawet się cieszyłam... Brakowało mi widoku jego twarzy, zapachu perfum, obecności..
- Niedługo będzie ciemno. Może zrobimy ognisko? - zaproponował Leon.
- Mi pasuje. A tobie? - zwróciłam się do Diego.
- Po raz pierwszy wpadł na dobry pomysł. - odparł obojętnie.
- Okej. Ja z Leonem pójdę szukać gałęzi, a ty przygotuj resztę, dobrze?
- Może być.. - odrzekł niepewnie..
Złapałam bruneta z rękę i wyciągnęłam na dwór. W pobliżu był las, więc nie mieliśmy trudnego zadania. Mimo, że prawie się nie odzywaliśmy do siebie, było przyjemnie.
- Violu, mam pytanie..
- Słucham? - spojrzałam na Leona.
- Tęskniłaś za mną, jak leżałaś w szpitalu? - spytał patrząc mi prosto w oczy.
Wiadomo, że tęskniłam. Cholernie mi go brakowało. Ale przecież mu tego nie powiem.. Nie mogę robić mu nadziei. Nie chcę znowu się łudzić, że coś z tego wyjdzie..
- Dlaczego pytasz? - w tej chwili wydawało mi się to najlepszą możliwością odpowiedzi..
- Z ciekawości.. - odparł lekko zakłopotany.
- T-tak.. Tęskniłam..
Czułam, jak pieką mnie policzki. Dlaczego zawsze przy nim muzę czuć to, czego nigdy nie zaznałam przy Diego? Może to Leona darzę prawdziwą miłością? Co jeśli Francesca i Camila miały rację? I znowu to samo.. Miliony pytań, na które nie znam odpowiedzi..
- Cieszę się. - odrzekł po chwili namysłu. Zobaczyłam, jak przybliża się do mnie. Nie protestowałam. Nie chciałam. Pragnęłam znowu poczuć, jak nasze usta łączą się w pocałunku. Dzieliły nas dosłownie milimetry, gdy usłyszałam krzyk Diego. Momentalnie od siebie odskoczyliśmy.
- Co tak długo? Macie wystarczająco dużo gałęzi. Chodźcie już. - powiedział i złapał mnie za rękę.
Czyli niczego nie widział.. Mimo to, nie czuję ulgi..
Dopiero teraz zauważyłam, jak się ściemniło. Praktycznie nic już nie było widać. Tym lepiej.. Nie mogę chociaż natknąć się na spojrzenie Leona..
~*~
Diego postanowił zrobić nam niespodziankę i zaprosił wszystkich przyjaciół. Przybył każdy: Camila, Francesca, Maxi, Marco.. Nie widziałam ich dopiero parę godzin, a czułam, jakbyśmy rozstali się co najmniej na miesiąc.
Była świetna zabawa. Chociaż na moment udało mi się zapomnieć o tym, co stało się w lesie. Właśnie naszedł czas na opowiadanie strasznych historii. Pierwsza wyrwała się ruda. Jej opowieść zapowiadała się ciekawie, jednak znużenie wzięło nade mną górę i usnęłam wtulona w ramiona Diego...

Biegłam zapłakana przez las. Jak on mógł mnie tak okrutnie zranić?! Dlaczego zawsze ja muszę cierpieć?! Już nigdy nikomu nie zaufam.. Wszyscy są tacy sami.. Nie można żadnemu z nich wierzyć.. Jednak po nich bym się tego nie spodziewała.. Nie obchodziły ich moje uczucia. Nie było ważne to, co teraz zrobię. Właśnie.. Nie mam teraz nikogo.. Straciłam cały sens życia.. Diego nie żyje, a reszta ode mnie się odwróciła. Nawet Leon. Nawet Fran i Cami. Nie ma sensu dalej tego ciągnąć.. Widocznie nadszedł już mój koniec..

- Nie! - krzyknęłam i zerwałam się na równe nogi. Zobaczyłam zdziwione twarze moich przyjaciół. Czyli to był tylko zły sen..
- Co się stało? - spytał z troską Diego.
- Przyśnił mi się koszmar.. Resztę opowiem potem.. - odparłam i wstałam.
- Gdzie idziesz?
- Muszę coś przemyśleć.
Zawsze miałam prorocze sny. Nie wiem, czemu tak się działo, ale byłam już do tego przyzwyczajona. Gdy zdarzyło się to pierwszy raz, pomyślałam, że to zwykły przypadek. Jednak za piątym razem zaczęłam w nie wierzyć. Rzadko mi się coś śniło. A jak już się to działo, zawsze coś znaczyło. "Śmierć" Diego potrafię nawet zrozumieć. Może to oznaczać jedynie to, że niedługo mnie zostawi i wyjedzie. Jednak nie mogę pojąć "opuszczenia mnie przez wszystkich przyjaciół".. Oni nigdy by tego nie zrobili..
~*~
Nawet nie zauważyłam, kiedy znalazłam się w środku lasu. Cholera, nie wiem, gdzie mam teraz iść.. Rozglądałam się we wszystkie strony, ale nic nie mogłam rozpoznać. Było zbyt ciemno. Najpierw ten sen, a teraz to! Może jeszcze będę musiała tutaj spać?!
Na nic już nie liczyłam i usiadłam pod drzewem. Dlaczego zawsze zapominam telefonu?! Było mi zimno i bałam się otworzyć oczu. Od dziecka uciekałam przed ciemnością. Nienawidziłam jej. To właśnie "w ciemności" straciłam mamę..
Już prawie zapadłam w sen, gdy usłyszałam czyjś ruch. Przezwyciężyłam strach i spojrzałam w stronę dochodzącego odgłosu. Przed oczami zamajaczyła mi jakaś sylwetka. Chciałam już spytać, czy ktoś tu jest, gdy poczułam, jak zakrywają mi usta. Zaczęłam się wyrywać, ale ta osoba uciszała mnie.. Jednak ten zapach.. Skądś go znam..

Leon

Pożegnałem się z resztą przyjaciół i wróciłem do domku. Ku mojemu zdziwieniu nie było w nim jeszcze Violetty. Mógłbym się założyć, że widziałem, jak szła w tą stronę.. Wiem! Może poszła do lasu.. Muszę iść jej poszukać. Jest już późno. A znając jej orientację w terenie, zgubiła się..
~*~
Mówiła, że chce coś przemyśleć.. Ciekawe, czy chodziło jej o nasz nieudany pocałunek.. Wygłupiłem się.. Nie powinienem tego robić. Ona już nic do mnie nie czuje. Jest szczęśliwa z Diego, a ja chcę to zepsuć..
~*~
Zobaczyłem czyjąś postać w ciemności, więc od razu skojarzyłem ją z Violettą. Ta osóbka wyglądała dokładnie jak ona. Przynajmniej tak mi się wydawało.
Podszedłem do dziewczyny od tyłu i zakryłem jej usta. Czułem, jak mi się wyrywała, jednak próbowałem ją uciszyć. Gdyby teraz krzyknęła mogłyby zjawić się wilki. Nie raz je tutaj widziałem nocą. Wolałem nie ryzykować.
- Violetta, to ja, Leon. - szepnąłem jej do ucha i zacząłem powoli zabierać rękę.
- Idioto! Przestraszyłam się! Nigdy tak więcej nie rób! - zaczęła się wydzierać.
- Shh!! Wiesz, że tu są wilki? - uciszyłem ją.
Dziewczyna stanęła, jak wryta. Czy jest coś, czego się nie boi?
- Jak ja mogłem się w tobie zakochać.. - pokręciłem głową. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że powiedziałem to na głos. Leon, idioto..
- C-c-co?! - spytała.
- N-nie ważne.. Cała się trzęsiesz. Masz moją kurtkę. - wręczyłem jej ubranie. Violetta posłusznie je założyła.
Przez resztę drogi szliśmy bez słowa. Widocznie każde z nas bało się cokolwiek powiedzieć..
- Leon.. - dziewczyna przerwała ciszę. - Nie mam siły już iść.. Mogę cię o coś poprosić?
- Jasne. Dla ciebie wszystko. - delikatnie się uśmiechnąłem.
- Weźmiesz mnie na ręce?
Nie potrafiłem jej odmówić. Po chwili ją niosłem. Nawet nie zauważyłem, kiedy usnęła. Musiała być wyczerpana.. W końcu dobrą godzinę siedziała w tym lesie..

Diego

Nie, no genialnie. Wróciłem do "domku" i oczywiście nie zastałem ani Violetty, ani Leona. Wkurza mnie, jak wiem, że mogą gdzieś razem być. Jestem cholernie zazdrosny, ale to nie moja wina. Zdaję sobie sprawę z tego, że ona dalej coś do niego czuje. Może nie miłość, ale na pewno coś więcej niż przyjaźń. Nie chcę do siebie dopuścić tego, że jak wyjadę Violetta wróci do Leona. To zabija mnie od środka. Ona jest miłością mojego życia. Nie potrafiłbym funkcjonować, wiedząc, że spotyka się z moim wrogiem..
Usłyszałem otwieranie drzwi. Spojrzałem w tamtą stronę i ujrzałem śpiącą Violettę niesioną przez Leona. Wiedziałem. Byli razem.
- Gdzie byliście? - warknąłem i "wyrwałem" mu dziewczynę.
- Violetta zgubiła się w lesie, a ja ją znalazłem.
- Wybawiciel. - prychnąłem kładąc brunetkę na łóżku.
- Jak ci coś nie pasuje, to było samemu po nią iść! - syknął.
- Jakbyś mnie poinformował, to na pewno bym to zrobił.
- Mi jakoś nikt nie musiał nic mówić. Sam się domyśliłem. Widocznie jesteś za mało rozwinięty, żeby móc domyślić się takiej rzeczy.
- Jakbyś nie wiedział, to moja dziewczyna, więc się od niej odpieprz.
Położyłem się obok Violetty. Słyszałem, jak Verdas bierze kąpiel i kładzie się na swoim łóżku.
Przez całą noc nie mogłem usnąć. Myślałem, co oni mogli tam robić..

Violetta

Nawet nie zauważyłam, kiedy usnęłam w ramionach Leona. Czułam się przy nim bezpiecznie i wiedziałam, że nic mi się nie stanie.
~*~
Ze snu wyrwały mnie krzyki. Tylko nie to.. Oni nie potrafią normalnie funkcjonować w swojej obecności?!
Usiadłam na łóżku i przysłuchiwałam się chłopakom. Nawet nie zauważyli, że wstałam. Miło.
- Ostrzegam cię, jeszcze raz zrobisz coś takiego, nie ręczę za siebie! - krzyknął Diego.
- Wolałbyś, żeby przespała całą noc w lesie?! - odwarknął Leon.
- Zresztą, nie mam ochoty z tobą dyskutować. Idź już. I tak miałeś spać tu tylko jedną noc.
- Nie! - wyrwało mi się.
Nie wiem, czemu to powiedziałam, ale chciałam, że Leon został.. Wcześniej moje plany były całkiem inne, ale teraz pragnę, żeby przy mnie był.
- Co?! - spytał wściekły Diego.
- N-niech nie jedzie.. Chcę, żeby został..
- Żartujesz?! Może od razu zamień mnie na niego! Zwyczajnie mnie zostaw!
- Nie krzycz na mnie! Nie zrobiłam nic złego!
Poczułam, jak w moich oczach gromadzą się łzy. Nie wiem, czemu Diego był taki zły. Musiało stać się coś przed moim wstaniem. Nigdy nie widziałam go tak wściekłego. Nigdy nie podniósł na mnie głosu. Zawsze starał się być łagodny..
- Może najlepiej ja pojadę, a ty zostaniesz sobie z Leośkiem?! - warknął.
- Jesteś idiotą! Wiesz, że cię kocham, ale mimo wszystko ciągle chcesz mi wmawiać, że ja o niczym innym nie marzę, niż o wróceniu do niego! - wybuchłam.
Pierwszy raz nie reagował na moje łzy. Widziałam w jego oczach wściekłość. Nie powinnam była zaczynać tego tematu...
- Jeśli aż tak mnie nienawidzisz to najlepiej będzie, jak zniknę z twojego życia! - krzyknęłam i wybiegłam na dwór.
Nie chciałam tam zostawać. Musiało stać się coś, o czym nie wiem. Diego nigdy taki nie był.. To nasza pierwsza kłótnia od poznania.. W ogóle nie powinnam się wtrącać w ich rozmowę. Lepiej by było, gdybym zwyczajnie pozwoliła Leonowi wrócić do swojego domu i zostawić nas samych. Teraz pewnie siedziałabym wtulona w Diego..
~*~
Wciąż przed siebie biegłam. Chciałam być jak najdalej od innych. W pewnym momencie zagapiłam się i potknęłam o korzeń. Spróbowałam wstać, ale poczułam uporczywy ból w kostce. Tylko nie to! I znowu genialna ja nie wzięła ze sobą komórki. Dlaczego jestem taką idiotką?!
Schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Cały czas w głowie kłębiły mi się myśli odnośnie Leona i Diego. Teraz sama nie wiedziałam, kogo kocham.. A co jeśli mój chłopak jest zawsze taki, jak dzisiaj? Może wcześniej tylko udawał? Nie! Nie mogę tak myśleć. Nikt nie dałby rady aż tak dobrze grać przez tak długi czas.
- Violetta! - usłyszałam, jak ktoś wykrzykuje moje imię.
Starałam się namierzyć wzrokiem tę osobę, jednak nie mogłam nikogo dostrzec.
- Violetta! Jesteś tutaj?! - rozpoznałam głos Diego.
- Pomóż mi.. - odkrzyknęłam wycierając łzy.
Po chwili ujrzałam jego twarz. Znów mogłam zobaczyć w jego oczach troskę i miłość.
- Kochanie, przepraszam. Nie powinienem był tak na ciebie naskakiwać. To nie była twoja wina. - wziął mnie na ręce.
- To już nie ważne. Liczy się to, że teraz tu jesteś. - uśmiechnęłam się.

_____________________________________
Pierwszy raz tyle czasu nie dodawałam rozdziału xd Przepraszam :<
Ale miałam tyle sprawdzianów w szkole, że umarłam ;-; (Przyda się grób, który chciałyście mi wykopać XD)
Co do rozdziału - nie podoba mi się ;-; Następny, mam nadzieję, wyjdzie lepiej. Teraz postaram się go dodać szybciej :3

10.04.2014

Rozdział 19 - Będzie mi ciebie brakowało..

Violetta

Cieszę się, że znowu mogę normalnie rozmawiać z Leonem. Nie mogłam powstrzymać śmiechu, jak zobaczyłam miny wszystkich po tym, jak weszłam z zadowolonym Verdasem, do sali. Skoro przeze mnie się zmienił, dzięki mnie znowu wróci do "dobrego Leona". Uśmiechnęłam się w duchu.
Dziwiło mnie jedno.. Dlaczego ani razu nie widziałam dzisiaj Diego? Zresztą wczoraj też nie miałam tej przyjemności.. Zniknął i nic mi nie powiedział.. Nie panikuj, Violetta. Nic mu się nie stało..
- Chcesz iść dzisiaj na piknik? - z zamyśleń wyrwał mnie głos Leona.
- Jasne. - szeroko się uśmiechnęłam. - Kiedy i gdzie?
- Po lekcjach. Reszta to niespodzianka. - zaśmiał się. - Teraz idę na zajęcia tańca. Do zobaczenia. - dał mi buziaka w policzek.
Przez następne pięć minut stałam trzymając się za miejsce, w które Leon złożył swój pocałunek. Dlaczego znowu to poczułam? Dlaczego znowu wydaje mi się, że muszę z nim być? Dlaczego znowu to wszystko się dzieje?! Nie chcę innego chłopaka. Nie mogę zranić Diego!
- Halo? Violu? - Camila pomachała mi ręką przed oczami. - Co się dzieje?
Oprzytomniałam i oderwałam rękę od policzka. Musiałam idiotycznie wyglądać..
- Nic. - zaśmiałam się nerwowo.
- Przecież widziałam. Leon dał ci buziaka, a ty nie mogłaś w to uwierzyć. - wybuchła śmiechem.
- Nie prawda! - zgromiłam ją wzrokiem. - Poo prostu poczułam, że... Nie muszę ci się tłumaczyć! - udawałam obrażoną.
- Nie mogę uwierzyć! Ty dalej coś czujesz do Leona! - krzyknęła rudowłosa. Szybko zakryłam jej usta ręką.
- Głośniej się nie dało?! - syknęłam. - Teraz wszyscy na nas patrzą!
- Przepraszam.. - speszyła się. - Ale miałam rację? - uniosła zabawnie brwi do góry.
- Nie! Tak.. Nie wiem.. Jestem pewna tylko jednego, kocham Diego chcę z nim być!
- Ale Leona też kochasz..
- Nic takiego nie powiedziałam! Jesteś niemożliwa! Nie można z tobą rozmawiać! - oburzyłam się.
- Kto kocha Leona? - wtrąciła się Francesca.
- Camila ubzdurała sobie, że wciąż coś czuję do Verdasa! - prychnęłam.
- Violu, nie okłamuj samej siebie. Wszystkie wiemy, że to prawda. - odparła.
- Uwzięłyście się na mnie?! - krzyknęłam i wyszłam zła z sali.
Nawet jeśli mają rację, to nie chcę tego słuchać! Z Leonem łączy mnie tylko przyjaźń..
~*~
Wyszłam ze studio i zobaczyłam na ławce Diego. Szybko do niego podbiegłam i zakryłam mu oczy.
- Zgadnij, kto to.
- Em.. Francesca! - odparł.
- Jesteś głupi. - zaśmiałam się.
- Ale i tak mnie kochasz. - przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
- Najbardziej na świecie. - uśmiechnęłam się.
- Violu.. Muszę ci coś powiedzieć. - odciągnął mnie i przybrał poważny wyraz twarzy.
- Tak? - zaniepokoiłam się.
- .. Został nam tylko tydzień razem..
- Nie rozumiem.
- Za siedem dni wracam do Hiszpanii. - odparł smutny.
- Żartujesz? Mam się śmiać, tak?
- Nie.. Mówię poważnie.
- Diego.. Dlaczego? - z moich oczu zaczęły spływać łzy. Wtuliłam się w chłopaka. Nie mogę uwierzyć, że zostało nam tylko kilka dni..
- Muszę wracać z rodzicami, mają tam pracę i ogólnie wszystko.. - wyjaśniał.
- A-ale masz osiemnaście lat! Możesz decydować sam za siebie!
- No właśnie nie mogę.. Powiedzieli, że jak z nimi nie pojadę, to mogę się im więcej nie pokazywać na oczy.. A znając ich, nie żartują. - odrzekł załamany.
- Ja nie chcę zostawać sama. - wybuchłam płaczem. Poczułam, jak chłopak mnie przytula i całuje w czoło. Nie wiem, jak bez niego przeżyję..
- Nie będziesz sama.. Masz przyjaciół.. Obiecuję, będę dzwonić chociaż raz w tygodniu. - wymusił uśmiech.
- Będzie mi ciebie brakowało. - powiedziałam przez łzy.
- Mi ciebie też. - przycisnął mnie mocniej do siebie.

Ludmiła

Przez "przypadek" przechodziłam obok studio i usłyszałam rozmowę Dieletty. Ojeju, jak mi przykro, Dieguś wyjedzie, a Violetka zostanie sama. Już nie będzie miał jej kto bronić. Zaśmiałam się w myślach. Ludmiła jeszcze pokaże, na co ją stać. ..Stop! Nie mogę teraz tak myśleć.. Federico chce dać mi szansę, więc mam się zmienić.. Ale to jest takie trudne! Mam wybierać między zemstą a miłością.. Pierwszy raz coś staje na równi z nienawiścią do Violetty.. Chyba tym razem się poddam.. Fede nie uwierzy mi więcej, jeśli znowu go zawiodę..


Leon

Szedłem korytarzem, myśląc o nowej piosence, kiedy wbiegła we mnie mała, zapłakana osóbka i mocno się wtuliła. Oczywiście była to Violetta.
- Dlaczego płakałaś? - spytałem troskliwie.
- B-bo Diego wyjeżdża.. - odparła szlochając.
Diego.. Prawda.. Zapomniałem już, że są razem.. Chciałbym ją pocieszyć, ale nie potrafię. Prawdę mówiąc pasuje mi to.. Nikt nie będzie mi stać na drodze i wreszcie będę mógł wrócić do Violetty. Nie.. Co ja gadam? Przecież ona nie będzie chciała ze mną być.. Świetnie, cieszę się z nieszczęścia Violetty..
- Nie przejmuj się.. Będziecie rozmawiać przez telefon..
- To nie to samo! Leon, ja znowu stracę ważną dla mnie osobę.. - uniosła głowę i patrzyła mi prosto w oczy.
- Skoro niedługo go nie będzie obok ciebie, to postaraj się wykorzystać pozostały wam czas jak najlepiej. - uśmiechnąłem się.
- Prawda.. Nie powinnam teraz rozpaczać. Muszę zrobić wszystko, żeby zapamiętać ten tydzień! Dziękuję Leon! Jesteś najlepszy! - rzuciła na pożegnanie i odbiegła.
Jednak dobrze im się układa.. Może z nim wreszcie jest szczęśliwa? Co jeśli ja nigdy nie byłem przeznaczony Violettcie?

Federico

Postanowiłem, że dam Ludmile ostatnią szansę.. Przez to, co od niej usłyszałem, nie mogłem wyrzucić jej z mojej głowy.. Cały czas dudniły mi w uszach słowa: "Kocham cię, rozumiesz?! Może i jestem okropna, ale to nie znaczy, że nie mogę darzyć kogoś uczuciem!" Było słychać, że mówiła to prosto z serca.. Przez tą idiotyczną gadkę.. zakochałem się w niej?


Maxi

Nata opowiedziała mi o rozmowie, jaką przeprowadził Diego z Ludmi. Jednak się nie myliłem.. Knuli coś od początku. A przynajmniej Ludmiła. Nie wiem, czy powinienem mówić o tym Violettcie. Przecież jej chłopak się wycofał, a nie robiłby tego na pokaz. Musi coś do niej czuć. Chociaż, jakbym był na jej miejscu, chciałbym znać prawdę.. Dobra, jeśli zobaczę Violettę, to wszystkiego się dowie, a jeśli nie, to będzie żyła w nieświadomości.
~*~
Prawdę mówiąc liczyłem na to, że Castillo się na mnie nie natknie. Niestety musiałem ją zobaczyć.. Miałem już odchodzić, ale dziewczyna mnie zatrzymała.
- Maxi! Słyszałeś o Diego?! - spytała bliska płaczu. Czyli już się dowiedziała?!
- Skąd to wiesz..?
- Sam mi dzisiaj powiedział. Ja nie wiem, jak sobie bez niego poradzę!
- Przykro mi..
- Dlaczego musi wyjeżdżać do Hiszpanii? - opadła na ławkę
- Co? To ty mówiłaś o wyjeździe?
- Tak. A o co innego mogłoby mi chodzić? - zdziwiła się. Nie, nie mogę jej tego teraz powiedzieć. I tak przeżywa to, że on ją zostawi. Jak dojdzie do tego to, że miał plan z Lu, załamie się.
- O nic. Muszę iść.. do Naty! Do zobaczenia później. - wyminąłem dziewczynę i poszedłem w stronę studio.
- Przecież nie musi o tym wiedzieć... - powiedziałem sam do siebie, gdy znalazłem sie w bezpiecznej odległości.
- O czym nie musi wiedzieć? - gwałtownie się odwróciłem. Dopiero zobaczyłem, że obok mnie stał Leon.
- Co? Kto? - zaśmiałem się nerwowo.
- Przed chwilą dziwnie rozmawiałeś z Violettą, a teraz mówisz to. Co się dzieje? - uniósł brwi do góry.
- Natalia mnie potrzebuje! Muszę uciekać! - krzyknąłem i szybko odbiegłem.

Diego

Może jednak coś załatwię, żeby tu zostać. Chociaż parę tygodni dłużej. Ucieszę się z każdej dodatkowej chwili spędzonej z Violettą. Muszę się ich spytać, czy mógłbym dojechać trochę później.
Miałem właśnie wybierać numer ojca, kiedy wbiegła we mnie moja dziewczyna.
- Diego! - krzyknęła radośnie. - Mam dla ciebie niespodziankę!
- Jaką? - schowałem telefon i odwzajemniłem uśmiech.
- Jakbym ci powiedziała to nie byłaby niespodzianka. - złapała mnie za rękę. - Chodź.
Dawałem jej się prowadzić przez dojść długo. W końcu znudziło mi się i próbowałem coś od niej wyciągnąć, ale była nieuległa. Po jakimś czasie doszliśmy do lasu. Teraz nic nie rozumiałem..
- Chcesz mnie zaciągnąć w krzaki? - zaśmiałem się. Na moje słowa stanęła jak wryta i spojrzała na mnie lodowatym wzrokiem. Chyba zacznę wierzyć, że spojrzeniem można zabić..
- No wiesz. Ja się dla ciebie męczę, a ty tylko o takich rzeczach myślisz.. - udawała zawiedzioną.
- Żartowałem. - przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem z uczuciem.
- Mam to traktować, jako przeprosiny? - uśmiechnęła się.
~*~
Szliśmy jeszcze kawałek drogi, aż w końcu znaleźliśmy się na miejscu. Przynajmniej tak mówiła Violetta. Ja tu nie widziałem nic innego, jak łąkę ze starym domkiem na środku.
- Tutaj będziemy mieszkać przez najbliższe trzy dni. - zwróciła się do mnie z szerokim uśmiechem.
- Żartujesz? To ja już bym wolał te krzaki.. - po chwili pożałowałem tego, że w ogóle się odezwałem, bo dostałem od mojej dziewczyny po głowie.
- Jeżeli nie chcesz tu ze mną spać to wracaj do domu! - krzyknęła obrażona.
- No skoro mam spać z tobą to mogę to przemyśleć.. - złapałem ją w talii.
- Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele. Chcę tylko, żeby to były niezapomniane dni. Abym zawsze je wspominała.. - rozmarzyła się.
- Na pewno tak będzie. - dałem jej buziaka. - Wejdziemy do środka?
- Jasne.
Po chwili staliśmy w chatce. Nie było tak źle, jak myślałem. Wnętrze wydawało się całkiem miłe.
- A tak w ogóle, skąd ty wzięłaś ten dom?
- To rodziców Leona. Spytałam się, czy będę mogła go "pożyczyć".
- Leona?! - zachłysnąłem się własną śliną. Mam spać w czymś co do niego należy?! Genialnie.
- Tak. Problem?
- Nie. Żaden. Żeby tylko nie wpadł tutaj w nocy.. - odparłem.
- Nie wpadnę w nocy, jestem teraz. - momentalnie obróciliśmy się w stronę drzwi. Mam zwidy, czy co?! Widziałem w nich szczerzącego się Leosia.
- Leon?! - krzyknęła Violetta.
- Nie mogę was zostawić sam na sam. Jeszcze zrujnujecie tu wszystko. - zaśmiał się.
- Ale tu miały być romantyczne wieczory.. - zaczęła Violetta
- Nie martwcie się, będę tu tylko dzisiaj. Następnego dwa dni macie dla siebie.

________________________________
Rozdział idiotyczny, bezsensowny i ogólnie wstyd ;-;
Nie miałam prawie czasu na pisanie ;-; Samo odrabianie lekcji zajmuje mi jakieś dwie godziny ;-;  Dopiero w weekend dodam coś w miarę. Przepraszam ;-;
Ps. Napisałam One Shot o Dielettcie, ale wyszedł, jak wyszedł, więc raczej nie dodam xD Chyba, że go trochę poprawię :3
Następny rozdział będzie, jak pojawi się wena i czas ;-; (Może do niedzieli dodam). Jestem beznadziejna ;-;