Violetta
Mimo wszystkich złych wydarzeń, jakie mi się przytrafiły, nie mam zamiaru się zmieniać. Postaram się wciąż być zawsze uśmiechniętą dziewczyną. Będę tak samo przyjaźnie nastawiona do ludzi i świata, jak kiedyś. Nie pozwolę, by życie spowodowało moja zmianę na gorsze. Los zrzucił to wszystko na moje barki, ale był taki litościwy, że nie zostawił mnie samej. Dzięki temu mam po co walczyć. Nie mogę się poddać.
Otworzyłam drzwi do naszego nowego domu i oniemiałam. Tutaj było jeszcze piękniej, niż w moim dawnym mieszkaniu.
Nie zdążyłam dokładnie przyjrzeć się całemu pomieszczeniu, ponieważ po chwili podbiegł do mnie mój brat i uściskał z całej siły.
- Tęskniłem, siostrzyczko – krzyknął, przyciskając mnie do siebie.
- Fede, tak bardzo się cieszę..
Nie byłam w stanie nic więcej powiedzieć. Poczułam, jak do oczu zaczęły napływać mi łzy. Myślałam, że w takiej chwili będę cała rozpromieniona, ale uczucia wzięły górę. Nie widziałam go tak długo…
- Malutka, nie płacz, proszę - uśmiechnął się, odsuwając mnie na długość ramion.
Mimowolnie prychnęłam śmiechem. Pamiętam, jak zawsze mnie tak nazywał. Pomimo tego, że dzielił nas jedynie rok różnicy.
Tego właśnie mi brakowało. Zawsze potrafił powiedzieć coś, co poprawiało mi humor. Nawet, jeśli musiałby wygłupić się przed tysiącami osób, zrobiłby to dla mnie. Mam najlepszego brata na świecie.
- Co działo się podczas mojej nieobecności? - spytał z uśmiechem.
Chciałabym powiedzieć mu o wszystkich złych emocjach, które znajdują się we mnie i które tak skrzętnie staram się zlikwidować, ale nie mogę. Nie byłabym w stanie wyjawić mu prawdy i sprawić, by uśmiech zniknął z jego twarzy. Zresztą, Angie zabroniła mi o czymkolwiek mówić. Boi się o niego tak samo, jak ja. Chce, aby był szczęśliwy, nawet jeśli musiałybyśmy przez to kłamać.
- Nic ciekawego - wzruszyłam ramionami. - Bez ciebie nie było co robić - zaśmiałam się.
- Więc teraz czekają cię same dobre chwile ze mną - uniósł kąciki ust, a następnie zbliżył się do mnie i przytulił z całej siły.
Nie odbiorę mu szczęścia.
- Dalej kochasz muzykę? - spytał niespodziewanie.
Poczułam ukucie w serce. Po pewnym wydarzeniu nie mogłam myśleć o śpiewaniu. To przynosiło zbyt wiele bolesnych wspomnień. Za każdym razem, gdy próbowałam wydobyć z siebie dźwięk, czułam, jakby wielka gula stawała mi w gardle.
Wiem, że obiecałam sobie, że nie będę się zmieniać, ale chwilami to bywa trudne..
- Chyba tak.. - odparłam niepewnie.
Jakbym dała mu do zrozumienia, że już nie czuję tego samego przy nuceniu, co kiedyś, bez problemu dostrzegłby, że coś złego musiało się stać.
- Więc jutro pokażę ci idealne dla ciebie miejsce - szeroko się uśmiechnął.
Przygryzłam wargę i delikatnie uniosłam kąciki ust.
Wątpię, abym znów potrafiła robić to z tak wielką pasją i radością, jak kiedyś, ale chociaż spróbuję. Dla niego. Nie powinnam całkowicie rezygnować z marzeń przez jedno bolesne wydarzenie, prawda? Może to jest wyzwanie od losu? Chce sprawdzić, czy się nie poddam i będę podążać za tym, co sprawia, żeczułam czuję szczęście. Jeśli dam radę przeciwstawić się trudnościom, wygram. Jeżeli nie, będę musiała pogodzić się z porażką.
Violetta myśli, że nie widzę smutku w jej oczach. Mimo że tak starannie stara się go ukryć, nie udaje jej się. Zbyt dobrze ją znam.
Jednak jestem w stanie ją zrozumieć. Ponownie opuściła swój dotychczasowy dom. Musiała zrezygnować ze wszystkich przyjaźni, jakie udało jej się zawrzeć i zacząć nowe życie w innym, nieznanym jej, miejscu.
Mam nadzieję, że w końcu się przyzwyczai i rozpacz zniknie z jej życia. Nawet wiem, co może jej w tym pomóc.
Pamiętam, jak zawsze kochała śpiewać. Nic nie potrafiło sprawić jej tak wielkiej radości.
Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. To na pewno Leon, miał dzisiaj przyjść na próbę.
- Otwórz - poleciłem brunetce. - Ja muszę przygotować instrumenty - uśmiechnąłem się w jej stronę.
Moja siostra spojrzała na mnie z oburzeniem, jednak wykonała moją prośbę.
Szybko wbiegłem po schodach i zacząłem obserwować przebieg sytuacji.
Tak naprawdę wszystko było już gotowe. Zrobiłem to tylko po to, aby mogła poznać jednego z moich przyjaciół. Leon jest naprawdę świetnym chłopakiem. Dzięki niemu Violetta przekona się, że w Buenos Aires może poznać osoby milion razy lepsze od tych w Hiszpanii.
- Federico jest na górze - zakomunikowała, otwierając drzwi.
Postaraj się trochę, wiem, że cię stać.
W pewnej chwili uniosła wzrok i spojrzała mu w oczy. Nie widziałem jej wyrazu twarzy, ale byłem pewien, że patrzyła na niego, jak w obrazek.
- Kim jesteś? - Verdas spojrzał na nią podejrzliwie.
- S-siostrą Fede - zająknęła się, wciąż wpatrując się w twarz chłopaka.
O mało nie prychnąłem śmiechem. Nigdy wcześniej nie widziałem, żeby tak denerwowała się przy którymkolwiek z moich przyjaciół.
- Nie sądziłem, że ktoś taki, jak on może mieć ładną.. - przerwał i nerwowo przeczesał włosy. - Jest na górze, tak?
Przygryzłem wargi i robiłem wszystko, by nie zacząć płakać z rozbawienia. Verdas pierwszy raz zarumienił się przy jakiejkolwiek dziewczynie. To chyba sen, w którym przed przypadek się znalazłem.
W pewnej chwili usłyszałem zbliżające się kroki. Gwałtownie wstałem z miejsca z zamiarem udania się do mojego pokoju, jednak nie zauważyłem, że przede mną znajduje się jeszcze jeden stopień, przez co z hukiem opadłem na podłogę.
Nie musiałem długo czekać, aż do moich uszu dobiegł głośny śmiech.
Wstałem z naburmuszoną miną i rzuciłem im mordercze spojrzenie.
- Ciekawe, czy na swoim ślubie też potkniesz się na schodach - prychnął Leon.
- Jeśli uda mu się dojść do kościoła bez wcześniejszego połamania nóg - dodała Violetta, zwijając się ze śmiechu.
Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej i patrzyłem na nich z zażenowaniem. Teraz pewnie będę zmuszony czekać kilkanaście minut, zanim się uspokoją. Świetnie.
Dopiero poznałem siostrę Federico, a już mogę powiedzieć, że jest bardzo miłą osobą.
Na dodatek ma piękne oczy, włosy, uśmiech, głos... Wszystko.
Oczywiście to nie tak, że mi się podoba. Nie byłbym w stanie zakochać się w dziewczynie od pierwszego wejrzenia. Po prostu uważam, że ma w sobie coś specjalnego. Jestem pewien, że niedługo staniemy się dobrymi przyjaciółmi.
- Halo, ziemia do Leona - Fede pomachał mi dłonią przed oczyma. - Co z tą piosenką?
Spojrzałem na niego ze zdziwieniem.
- Od kilkunastu minut mówię ci o tym, co mamy zaśpiewać, a ty bezczelnie mnie ignorujesz - ścisnął pięści. - Możemy od razu przejść do próby?
- Jasne - wymusiłem uśmiech.
Wstałem z łóżka, po czym wziąłem gitarę. Zaczekałem, aż Federico da mi umówiony znak i zacząłem grać.
Wszystkie dotychczasowe myśli wyparowały, a muzyka zajęła całą moją głowę. Za każdym razem było tak samo. Zawsze, gdy chciałem uciec od rzeczywistości, zaczynałem komponować. Wtedy choć na chwilę zapominałem o problemach i oddawałem się temu, co naprawdę kocham.
Nagle zobaczyłem, jak pewna postać nieśmiało zagląda do pomieszczenia, w którym aktualnie się znajdowaliśmy. Gdy rozpoznałem w niej Violettę, przerwałem grę i dałem do zrozumienia Federico, że jesteśmy obserwowani.
- Przepraszam, nie chciałam wam przeszkodzić - brunetka uchyliła szerzej drzwi i weszła do środka.
- Nic się nie stało - odparł jej brat z uśmiechem.
Spojrzałem na chłopaka ze zdziwieniem. Pierwszy raz widzę, by nie denerwował się, gdy ktoś przerwał mu próbę. Zawsze o mało nie zabijał osoby, która śmiała pojawić się, gdy on ćwiczył.
- Mogę dalej was słuchać? - spoglądała raz na mnie, raz na Fede.
- Violu, nawet nie musisz pytać - zaśmiał się. - Nie chciałabyś zagrać z nami? - wyciągnął w jej stronę rękę, w której trzymał gitarę.
Nie trzeba było posiadać umiejętności dobrego obserwatora, by wykryć na jej twarzy zmieszanie. Sam nie wiem dlaczego, ale miałem ochotę ją przytulić. Wydała mi się małym, bezbronnym dzieckiem.
- N-nie - opuściła głowę.
Przez kilka następnych minut Federico starał się ją przekonać do tego, by zaśpiewała choć wers piosenki, jednak ona była nieugięta.
Nie mogłem zaprzeczyć, że czułem się niezręcznie w tej sytuacji. Nigdy nie lubiłem uczestniczyć w wymianie zdań.
- Ja już pójdę - zakomunikowałem, wstając z łóżka. - Do zobaczenia innym razem - uśmiechnąłem się.
Wyszedłem z pomieszczenia najszybciej, jak mogłem, by w końcu znaleźć się na zewnątrz. Znając życie, Federico chciałby mnie zatrzymać i zrobiłby mi wykład o tym, że nie powinno się uciekać z czyjegoś domu, jeśli samemu chciało się do niego przyjść. Inaczej mówiąc - zmarnowałbym godzinę mojego cennego czasu na słuchanie bredni.
_____________________________
Witajcie Kochani ♥
Tak właśnie przedstawia się pierwszy rozdział nowego opowiadania ^w^
Wiem, że jest krótszy od tych, które pisałam wcześniej, ale nie mogłam dodać nic więcej, inaczej musiałabym przyspieszyć akcję :<
Jak widzicie, na razie wszystko kręci się wokół Violetty. Z biegiem czasu zacznę pisać z innych perspektyw :3
Mam nadzieję, że spodoba Wam się nowa historia :)
Ps. Dodałam zakładkę "Bohaterowie" :3 Nie jest powalająca - znajdują się w niej same zdjęcia i imiona, jednak może być pomocna dla osób, które pierwszy raz zaglądają na ten blog ^^
Ps. 2. Tak, jak się domyślaliście - Fede jest bratem Vilu, yay ^o^
Ps. 3. Większość zdjęć, które wcześniej dodawałam do rozdziałów, będzie się powtarzać. Mam za mało nowych, ghh.
Chciałabym powiedzieć mu o wszystkich złych emocjach, które znajdują się we mnie i które tak skrzętnie staram się zlikwidować, ale nie mogę. Nie byłabym w stanie wyjawić mu prawdy i sprawić, by uśmiech zniknął z jego twarzy. Zresztą, Angie zabroniła mi o czymkolwiek mówić. Boi się o niego tak samo, jak ja. Chce, aby był szczęśliwy, nawet jeśli musiałybyśmy przez to kłamać.
- Nic ciekawego - wzruszyłam ramionami. - Bez ciebie nie było co robić - zaśmiałam się.
- Więc teraz czekają cię same dobre chwile ze mną - uniósł kąciki ust, a następnie zbliżył się do mnie i przytulił z całej siły.
Nie odbiorę mu szczęścia.
- Dalej kochasz muzykę? - spytał niespodziewanie.
Poczułam ukucie w serce. Po pewnym wydarzeniu nie mogłam myśleć o śpiewaniu. To przynosiło zbyt wiele bolesnych wspomnień. Za każdym razem, gdy próbowałam wydobyć z siebie dźwięk, czułam, jakby wielka gula stawała mi w gardle.
Wiem, że obiecałam sobie, że nie będę się zmieniać, ale chwilami to bywa trudne..
- Chyba tak.. - odparłam niepewnie.
Jakbym dała mu do zrozumienia, że już nie czuję tego samego przy nuceniu, co kiedyś, bez problemu dostrzegłby, że coś złego musiało się stać.
- Więc jutro pokażę ci idealne dla ciebie miejsce - szeroko się uśmiechnął.
Przygryzłam wargę i delikatnie uniosłam kąciki ust.
Wątpię, abym znów potrafiła robić to z tak wielką pasją i radością, jak kiedyś, ale chociaż spróbuję. Dla niego. Nie powinnam całkowicie rezygnować z marzeń przez jedno bolesne wydarzenie, prawda? Może to jest wyzwanie od losu? Chce sprawdzić, czy się nie poddam i będę podążać za tym, co sprawia, że
Violetta myśli, że nie widzę smutku w jej oczach. Mimo że tak starannie stara się go ukryć, nie udaje jej się. Zbyt dobrze ją znam.
Jednak jestem w stanie ją zrozumieć. Ponownie opuściła swój dotychczasowy dom. Musiała zrezygnować ze wszystkich przyjaźni, jakie udało jej się zawrzeć i zacząć nowe życie w innym, nieznanym jej, miejscu.
Mam nadzieję, że w końcu się przyzwyczai i rozpacz zniknie z jej życia. Nawet wiem, co może jej w tym pomóc.
Pamiętam, jak zawsze kochała śpiewać. Nic nie potrafiło sprawić jej tak wielkiej radości.
Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. To na pewno Leon, miał dzisiaj przyjść na próbę.
- Otwórz - poleciłem brunetce. - Ja muszę przygotować instrumenty - uśmiechnąłem się w jej stronę.
Moja siostra spojrzała na mnie z oburzeniem, jednak wykonała moją prośbę.
Szybko wbiegłem po schodach i zacząłem obserwować przebieg sytuacji.
Tak naprawdę wszystko było już gotowe. Zrobiłem to tylko po to, aby mogła poznać jednego z moich przyjaciół. Leon jest naprawdę świetnym chłopakiem. Dzięki niemu Violetta przekona się, że w Buenos Aires może poznać osoby milion razy lepsze od tych w Hiszpanii.
- Federico jest na górze - zakomunikowała, otwierając drzwi.
Postaraj się trochę, wiem, że cię stać.
W pewnej chwili uniosła wzrok i spojrzała mu w oczy. Nie widziałem jej wyrazu twarzy, ale byłem pewien, że patrzyła na niego, jak w obrazek.
- Kim jesteś? - Verdas spojrzał na nią podejrzliwie.
- S-siostrą Fede - zająknęła się, wciąż wpatrując się w twarz chłopaka.
O mało nie prychnąłem śmiechem. Nigdy wcześniej nie widziałem, żeby tak denerwowała się przy którymkolwiek z moich przyjaciół.
- Nie sądziłem, że ktoś taki, jak on może mieć ładną.. - przerwał i nerwowo przeczesał włosy. - Jest na górze, tak?
Przygryzłem wargi i robiłem wszystko, by nie zacząć płakać z rozbawienia. Verdas pierwszy raz zarumienił się przy jakiejkolwiek dziewczynie. To chyba sen, w którym przed przypadek się znalazłem.
W pewnej chwili usłyszałem zbliżające się kroki. Gwałtownie wstałem z miejsca z zamiarem udania się do mojego pokoju, jednak nie zauważyłem, że przede mną znajduje się jeszcze jeden stopień, przez co z hukiem opadłem na podłogę.
Nie musiałem długo czekać, aż do moich uszu dobiegł głośny śmiech.
Wstałem z naburmuszoną miną i rzuciłem im mordercze spojrzenie.
- Ciekawe, czy na swoim ślubie też potkniesz się na schodach - prychnął Leon.
- Jeśli uda mu się dojść do kościoła bez wcześniejszego połamania nóg - dodała Violetta, zwijając się ze śmiechu.
Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej i patrzyłem na nich z zażenowaniem. Teraz pewnie będę zmuszony czekać kilkanaście minut, zanim się uspokoją. Świetnie.
Leon
Dopiero poznałem siostrę Federico, a już mogę powiedzieć, że jest bardzo miłą osobą.
Na dodatek ma piękne oczy, włosy, uśmiech, głos... Wszystko.
Oczywiście to nie tak, że mi się podoba. Nie byłbym w stanie zakochać się w dziewczynie od pierwszego wejrzenia. Po prostu uważam, że ma w sobie coś specjalnego. Jestem pewien, że niedługo staniemy się dobrymi przyjaciółmi.
- Halo, ziemia do Leona - Fede pomachał mi dłonią przed oczyma. - Co z tą piosenką?
Spojrzałem na niego ze zdziwieniem.
- Od kilkunastu minut mówię ci o tym, co mamy zaśpiewać, a ty bezczelnie mnie ignorujesz - ścisnął pięści. - Możemy od razu przejść do próby?
- Jasne - wymusiłem uśmiech.
Wstałem z łóżka, po czym wziąłem gitarę. Zaczekałem, aż Federico da mi umówiony znak i zacząłem grać.
Wszystkie dotychczasowe myśli wyparowały, a muzyka zajęła całą moją głowę. Za każdym razem było tak samo. Zawsze, gdy chciałem uciec od rzeczywistości, zaczynałem komponować. Wtedy choć na chwilę zapominałem o problemach i oddawałem się temu, co naprawdę kocham.
Nagle zobaczyłem, jak pewna postać nieśmiało zagląda do pomieszczenia, w którym aktualnie się znajdowaliśmy. Gdy rozpoznałem w niej Violettę, przerwałem grę i dałem do zrozumienia Federico, że jesteśmy obserwowani.
- Przepraszam, nie chciałam wam przeszkodzić - brunetka uchyliła szerzej drzwi i weszła do środka.
- Nic się nie stało - odparł jej brat z uśmiechem.
Spojrzałem na chłopaka ze zdziwieniem. Pierwszy raz widzę, by nie denerwował się, gdy ktoś przerwał mu próbę. Zawsze o mało nie zabijał osoby, która śmiała pojawić się, gdy on ćwiczył.
- Mogę dalej was słuchać? - spoglądała raz na mnie, raz na Fede.
- Violu, nawet nie musisz pytać - zaśmiał się. - Nie chciałabyś zagrać z nami? - wyciągnął w jej stronę rękę, w której trzymał gitarę.
Nie trzeba było posiadać umiejętności dobrego obserwatora, by wykryć na jej twarzy zmieszanie. Sam nie wiem dlaczego, ale miałem ochotę ją przytulić. Wydała mi się małym, bezbronnym dzieckiem.
- N-nie - opuściła głowę.
Przez kilka następnych minut Federico starał się ją przekonać do tego, by zaśpiewała choć wers piosenki, jednak ona była nieugięta.
Nie mogłem zaprzeczyć, że czułem się niezręcznie w tej sytuacji. Nigdy nie lubiłem uczestniczyć w wymianie zdań.
- Ja już pójdę - zakomunikowałem, wstając z łóżka. - Do zobaczenia innym razem - uśmiechnąłem się.
Wyszedłem z pomieszczenia najszybciej, jak mogłem, by w końcu znaleźć się na zewnątrz. Znając życie, Federico chciałby mnie zatrzymać i zrobiłby mi wykład o tym, że nie powinno się uciekać z czyjegoś domu, jeśli samemu chciało się do niego przyjść. Inaczej mówiąc - zmarnowałbym godzinę mojego cennego czasu na słuchanie bredni.
_____________________________
Witajcie Kochani ♥
Tak właśnie przedstawia się pierwszy rozdział nowego opowiadania ^w^
Wiem, że jest krótszy od tych, które pisałam wcześniej, ale nie mogłam dodać nic więcej, inaczej musiałabym przyspieszyć akcję :<
Jak widzicie, na razie wszystko kręci się wokół Violetty. Z biegiem czasu zacznę pisać z innych perspektyw :3
Mam nadzieję, że spodoba Wam się nowa historia :)
Ps. Dodałam zakładkę "Bohaterowie" :3 Nie jest powalająca - znajdują się w niej same zdjęcia i imiona, jednak może być pomocna dla osób, które pierwszy raz zaglądają na ten blog ^^
Ps. 2. Tak, jak się domyślaliście - Fede jest bratem Vilu, yay ^o^
Ps. 3. Większość zdjęć, które wcześniej dodawałam do rozdziałów, będzie się powtarzać. Mam za mało nowych, ghh.
Rozdzialik genialny<333!!!!!
OdpowiedzUsuńJa tu widzę amory, choć oni jeszcze o tym nie wiedzą^^^^^
Feder w swatkę się bawisz???? XD
Czekam z niecierpliwością na next <3333
Besos<33333
super rozdział czekam na nexta
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Marcela
Wrócę ;*
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział ;*
UsuńTak wiem powalający komentarz :/
Miejsce <3
OdpowiedzUsuńSuper<3
OdpowiedzUsuńLeoś się zarumienił hah
Czekam na next :)
Zapraszam do mnie: leonettaforleos.blogspot.com
Boski .
OdpowiedzUsuńLeoś się rumieni O.o
Fajnie się zapowiada :)
Czekam na następny !
Całuję Viki ;*
Rozdział Lil lekarstwem na wszystko <3
OdpowiedzUsuńLeoś się rumieni przy Vilu *-*
Między nimi już nawiązała się więź, co nie zmienia faktu, że nie należy się śmiać z Fede xD
A postać Fede jest boska <3 Ma genialny charakter ;D
Tak przy okazji - śliczne gif'y w zakładce bohaterowie ^^
Czekam na dalszy rozwój znajomości Vilu i Leośka ;3
Besos <3
Boskie!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPrzeprasza, że teraz komentuje ale czytam od 1 historii. boski!
Mam nadzieję że wybaczysz mi to że nie komentowałam.
Co ja mówię tego nie da się wybaczyć!
<333
Super, super! :D
OdpowiedzUsuńHahah, ach ten Fede podsłuchiwacz :D
Najlepszy moment, kiedy wywrócił się na tych schodach :D
Prawie płakałam ze śmiechu :D
Czekam na kolejny rozdział :*
Pozdrawiam <3
Wróciłam! Naprawdę żałuję że nie było mnie tu wcześniej. Kocham twoje opowiadania a to zapowiada się doskonale ❤ mam nadzieję że nadal będziesz publikować rozdziały
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dawna Fedmiła Forever