4.03.2014

Rozdział 4 - Najlepszym prezentem jesteś ty

Leon

Fran poszła po chłopaka, który u niej spał, więc miałem chwilę z Violettą. Nagle Viola zrobiła minę, jakby sobie coś przypomniała.
- Leon! Całkiem zapomniałam! Wszystkiego najlepszego kochanie! - powiedziała i mnie pocałowała. - Niestety nie mam przy sobie prezentu. Ale potem ci go dam. - uśmiechnęła się.
- Najlepszym prezentem, jaki mogłem dostać jesteś ty - odpowiedziałem.
- Te amo ♥
Gdy to powiedziała do pokoju wparowała Francesca z Marco.
- Nie nauczyli cię pukać? - spytałem poirytowany.
- Przecież wiedziałeś, że przyjdę. Nie moja wina, że zebrało ci się na amory. - rzekła dziewczyna.
- Ee? Jestem tutaj. Mogłybyście mnie zostawić sam na sam z Leonem? - odezwał się Marco.
- To aż tak ważne, żeby nie mogły z nami zostać? - spytałem.
- Tak. - odparł. Było słychać, że mówi poważnie, więc mu się nie sprzeciwiałem. Pocałowałem Violettę na pożegnanie i siadłem na łóżku. Ciekawe co ma mi do powiedzenia.
- Ojciec nie mówił ci, że do ciebie przyjadę?
- Chyba widać, że nie. - odparłem.
- Tak jak myślałem.. Będę musiał ci wszystko tłumaczyć.. braciszku. - powiedział z dziwnym uśmiechem. Zadziwiła mnie jego wypowiedź, ale myślałem, że to zwykły żart.
- Chyba nie znamy się tak dobrze, żebyś mógł nazywać mnie bratem?
- Stary chyba na prawdę nic nie rozumiesz. Mówię serio. Jesteśmy rodzeństwem.
- Dlaczego miałbym ci wierzyć? Przecież cię nie znam. Przyjechałeś tu i chcesz mi wmówić, że jesteśmy rodziną. Nie jestem taki głupi.
- Jeśli chcesz możesz zadzwonić do ojca. - powiedział pewny siebie.
Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Ale postanowiłem zrobić tak, jak zasugerował. Wybrałem numer taty i zadzwoniłem. Po trzech sygnałach odebrał.
-Hallo? Leon? Czemu dzwonisz? 
- Miał ktoś do mnie przyjechać? Np. ktoś z naszej rodziny? - od razu przeszedłem do rzeczy
- Czyli już dojechał.. - powiedział sam do siebie - Tak. Miał cię odwiedzić Marco .. twój brat..
Po tych słowach oniemiałem. Od zawsze myślałem, że jestem jedynakiem, a rodzice nigdy nawet nie stwarzali pozorów, że jest inaczej. Nie miałem ochoty dalej rozmawiać z ojcem, więc odłożyłem słuchawkę. Nie chciałem też patrzeć na Marco. Kazałem mu wyjść. Ku mojemu zdziwieniu nie sprzeciwiał się i szybko opuścił mój pokój. Nie rozumiem, jak on mógł tak łatwo przyjąć, że ma brata. A może wiedział o tym od początku? I tylko mi nic nie powiedzieli? Już wiem dlaczego tak często wyjeżdżali do Włoch. To wszystko jest chore. Po co ukrywali, że mam brata? Nie wiedziałem co mam teraz zrobić. Jedyne co mi pozostaje to zadzwonić do Violetty. Tylko ona mnie rozumie. Wybrałem jej numer i czekałem, aż odbierze. Niestety nie doszło do tego. Mam nadzieję, że nic jej się nie stało.. Przecież zawsze odbierała telefony..

 _____________________________                      
Jestem ciekawa, czy ktokolwiek to czyta, bo zastanawiam się nad usunięciem tego bloga. Więc jeśli interesuje cię ta historia zagłosuj w ankiecie :)
Jeśli nie będzie odzewu prawdopodobnie skończę.. Ale jeszcze nad tym pomyślę ;)

2 komentarze:

  1. Super, ciekawe dlaczego nie odbiera :O
    Dziękuje za komentarz, na blogu o Lunie.
    Oczywiście nie zmuszam Cię do czytania tego XD
    Ale mam nadzieje, że prolog Cię zaciekawi i dla bloga tam wejdziesz, a nie dla mnie.
    Dziękuje Ci za wszystko xD
    Dopiero teraz zauważyłam że jestem od Ciebie młodsza o rok XD (głupia ja) :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Marco i Leoś,
    Brat i brat *-*
    Yyy... Weny brak na komentowanie, więc spodziewaj się tak zrytych komentarzy jak ten xd

    Marthy ;3

    OdpowiedzUsuń

Komentarz - tak niewiele trzeba, by wywołać uśmiech ♥