21.08.2014

Rozdział 56 - Potrzebuję cię

Federico

Właśnie rozdawałem autografy, kiedy usłyszałem dźwięk dochodzącej wiadomości. Wyjąłem komórkę, a następnie spojrzałem na wyświetlacz "Nowa wiadomość od Ludmi ♥". Zamarłem. Odsunąłem się od moich fanów, by móc w spokoju przeczytać sms'a.
"Federico, kochanie, proszę, wróć do mnie. Brakuje mi Ciebie. Nie mogę żyć bez mojej miłości. Kocham Cię ~ Ludmiła."
W co ona do cholery sobie ze mną pogrywa?! Najpierw mówi, że wszystko, co było między nami jest skończone, a potem wysyła taką wiadomość. Teraz już nie wiem, co mam myśleć... Ludmiła mnie nienawidzi, czy kocha? Proszę, niech ktoś da mi odpowiedź.
Zebrałem się w sobie i wystukałem kilka słów. Następnie wysłałem do niej wiadomość.
"Jeśli to jest kolejna gierka, odpuść sobie."
Nie chcę robić sobie nadziei. Już i tak wystarczająco cierpię. Brakuje mi tylko zwodzenia...
Chciałbym, aby to, co napisała było prawdą. Jednak nie będę żyć złudzeniami. Przecież jest możliwe, że ona wcale tego nie wysłała. Ktoś mógł to zrobić za nią.
Po chwili otrzymałem odpowiedź.
"O co ci chodzi?"
Świetnie. Teraz ma zamiar udawać, że nic się nie wydarzyło. Ale tym razem tak łatwo jej nie odpuszczę. Musi się wytłumaczyć. Nie będzie cały czas ze mną pogrywała.
Wybrałem numer dziewczyny i odczekałem kilka sygnałów, po czym usłyszałem jej głos.
- Federico, muszę ci coś powiedzieć...
- Nie - przerwałem jej. - Najpierw wyjaśnij mi, dlaczego piszesz, żebym wracał, a potem udajesz, że nic z tego nie rozumiesz?! Przestań to robić! - krzyknąłem do słuchawki. - Już wystarczająco mnie zraniłaś - dodałem odrobinę ciszej.
Przez jakiś czas nie usłyszałem odzewu.
- Ja na prawdę nie wiem, o co chodzi... - powiedziała cicho.
- Teraz będziesz kłamać?! Jesteś okropna. Myślałem, że cię kocham, ale chyba się myliłem - zakończyłem rozmowę.
Rzuciłem telefon na ziemię, a sam opadłem na łóżko. Dlaczego to tak musiało się skończyć? Nie mogliśmy rozstać się w dobrych stosunkach? Chciałbym być z nią jak najbliżej, jednak już nie mogę. Nigdy więcej nie powiem jej, jak mocno ją kocham. Nie pocałuję jej. Nie będę mógł nawet przytulić...
Powinienem się z tym pogodzić, jednak nie potrafię. To tak cholernie boli. Nieodwzajemniona miłość jest najgorsza.

Ludmila

Nie mogłam powstrzymać łez, które cisnęły mi się do oczu. Dlaczego mnie tak potraktował? Dlaczego był taki okrutny? Dlaczego powiedział słowa, które tak bardzo mnie zabolały?
Chciałam być sobą. Na prawdę. Po rozmowie z Diego uświadomiłam sobie, że nie mogę udawać złej osoby. Jednak teraz nie mogę. Nikt nigdy nie pozna moich prawdziwych uczuć. To zawsze kończy się źle. Za każdym cholernym razem.
Teraz inni mają cierpieć. Tak samo, jak ja. Zniszczę wszystko, co jest dla nich ważne. Nic im nie pozostanie. Odbiorę każdą przyjemność. Już nikt mnie nie powstrzyma.
Miłości nie ma. To zwykły wymysł. Istnieje jedynie momentalne zauroczenie, które znika z czasem.
Wstałam z łóżka i podeszłam do lustra. Pierwszy raz w życiu wyglądałam tak okropnie. Rozmazany makijaż, potargane włosy, łzy w oczach. Jak mogłam stać się wrakiem człowieka?
To ich wina. Osób, które nazywałam przyjaciółmi. Oni sprawili, że chciałam się zmienić. Przez nich zaczęłam czuć radość z przebywania z innymi ludźmi. To nie było mi potrzebne. Dawne życie bardziej mi się podobało. Wtedy nikt mnie nie ranił. Może i byłam samotna, ale szczęśliwa.
Zemszczę się na nich. Już nigdy więcej nie doznają radości.
Nie! Cholera, co się dzieje?! Dlaczego w mojej głowie pojawiają się tak okropne myśli?! Czuję, jakbym biła się ze sobą. Głos w mojej głowie nie ma racji. Przyjaciele są najlepsi, robili wszystko, bym mogła być szczęśliwa. Nie mogę ich ranić.
Ale chcę.
Nie! Proszę, niech to już się skończy. Nie dam rady walczyć sama ze sobą.
- Niech ktoś mnie uratuje - szepnęłam, zsuwając się po ścianie.
Kochanie, wróć. Potrzebuję cię. Bez ciebie staję się kimś, kogo nienawidzę. Proszę...
Schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Nie mogę się poddać. Muszę walczyć i przeciwstawić się wszystkim złym myślom. Nie zawiodę moich przyjaciół.
Ludmiła Ferro nie ma przyjaciół. Nie potrzebuje ich.
Przestań! To nie prawda...
- Lu? Co się dzieje?! - do mojego pokoju wbiegł Diego.
Uniosłam wzrok i spojrzałam na niego oczyma przepełnionymi bólem. Momentalnie zerwałam się z miejsca i podbiegłam do chłopaka. Chwilę potem wtuliłam się w jego tors.
- Pomóż mi - szepnęłam. - Nie pozwól mi się zmienić.
- Zrobię wszytko, co w mojej mocy - ucałował mnie w czoło.

Violetta

Przechodziłam korytarzem, kiedy usłyszałam dobrze mi znany głos. Zajrzałam do sali, a w środku zobaczyłam mojego chłopaka występującego na scenie. Weszłam do pomieszczenia i zaczęłam oglądać Leona. Wygląda tak cudownie, gdy śpiewa. Jakby nic, poza muzyką, nie istniało. Cały świat znika, zostaje tylko on, gitara i słowa.
- Jesteś wspaniały - szepnęłam.
Jednak chłopak dał radę wychwycić moje słowa. Szeroko się uśmiechnął, a następnie zaczął śpiewać dla mnie.
Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Od zawsze się tak działo. Jego głos był dla mnie czymś na wzór hipnozy. Gdy tylko go usłyszałam, musiałam zostać do samego końca piosenki. Przy tym towarzyszyło mi takie cudowne uczucie.
Niestety, w końcu muzyka ucichła. Jednak, ku mojemu zdziwieniu, Leon nie schodził ze sceny. W pewnej chwili poprosił wszystko o ciszę i zaczął mówić.
- To była moja ostatnia piosenka zaśpiewana w studio. Przynajmniej w tym roku. Muszę zrezygnować z nauki z powodów rodzinnych. Przepraszam - ostatnie słowo skierował do mnie.
Nagle zakręciło mi się w głowie. Czy to oznacza, że wyjeżdża? 
Poczułam, jak tracę zdolność władania nogami. Po chwili cały obraz zaczął mi się rozmazywać. Dzieliły mnie sekundy od upadnięcia na podłogę.
~*~
Otworzyłam powoli oczy, jednak od razu je zamknęłam, ponieważ poraziło mnie mocne światło. Nagle usłyszałam czyjeś krzyki. Uniosłam delikatnie powieki, po czym zobaczyłam Leona kłócącego się z jakimś mężczyzną. Prawdopodobnie jego ojcem.
- Widzisz, co przez ciebie się stało?! Violetta straciła przytomność! Masz szczęście, że nie doznała poważniejszych obrażeń. - krzyknął mój chłopak.
- Uspokój się. To nie moja wina, że tak zareagowała na twoją decyzję. Dobrze zrobiłeś. Wiesz, że gdybyś sam się nie wypisał, zrobiłbym to za ciebie.
Wszystko staje się jasne... To on zmusił Leona do opuszczenia studio!
- Nienawidzę pana! - krzyknęłam, zrywając się z łóżka.
Jednak po chwili z powrotem opadłam na posłanie. Poczułam przeszywający ból w głowie. Cholera, co się dzieje?
- Violu! - brunet momentalnie znalazł się przy mnie. - Nie wstawaj. Musisz leżeć - spojrzał na mnie z troską w oczach.
- To przez niego odszedłeś ze studio?
- Potem ci o wszystkim powiem. Teraz nie możesz się przemęczać - złapał mnie za rękę. - Zostaw nas samych - zwrócił się do ojca.
Pan Verdas bez słowa opuścił pomieszczenie.
- Leon, co się stało? - spytałam. - W sensie po tym, jak oświadczyłeś, że odchodzisz...
- Upadłaś na ziemię.. Przepraszam, że nie zdążyłem cię złapać - opuścił głowę. - Zawaliłem na całej linii.
- Nie mów tak, proszę. To nie twoja wina - przytuliłam się do niego. - Tak w ogóle, co mi jest?
- Na szczęście nic - delikatnie się uśmiechnął. - Możesz mieć jedynie bóle głowy przez kilka najbliższych dni. Mimo wszystko nie mogę wybaczyć sobie, że byłem na miejscu, a tobie stała się krzywda.
- Kochanie, nie zawsze będziesz mógł mnie ratować - zaśmiałam się smutno.
- Mylisz się - uniósł kąciki ust. - Będę przy tobie do końca naszych dni - wręczył mi buziaka w policzek.

Naty

Obudziłam się z silnym bólem głowy. Co gorsza, nie pamiętałam niczego, co wydarzyło się wczorajszej nocy. Czyżbym za dużo wypiła?
Poczułam, jak ktoś gładzi mnie po głowie. Odwróciłam się w jego stronę pewna, że to Maxi. Jednak obok mnie leżał...
- Marco?! - pisnęłam, zeskakując z łóżka.
Chłopak gwałtowanie otworzył oczy i spojrzał na mnie z przerażeniem.
- Czy ja i ty... No wiesz? - spytał przestraszony.
- W ubraniach, idioto?! - krzyknęłam. - Gdzie jest Maxi?! W ogóle on wczoraj był?
- Tak. Nic nie pamiętasz? - zaśmiał się. - Spotkaliśmy się we czwórkę: ja, ty, Maxi i Fran. Byliśmy umówieni na imprezę, więc poszliśmy do jakiegoś klubu.
Zaczynało mi się rozjaśniać w głowie. Czyli mój chłopak musi gdzieś tu być.
- A co było dalej? - dociekałam.
- Nie mam pojęcia. Pustka w głowie - wzruszył ramionami.
- Chwila.. Skoro ja byłam z tobą w jednym łóżku, to oznacza, że Maxi i Fran..
Wymieniliśmy się znaczącymi spojrzeniami, a następnie wybiegliśmy z pomieszczenia w celu znalezienia swoich drugich połówek. Mam nadzieję, że między nimi nic nie doszło, inaczej nie ręczę za siebie.
W końcu weszłam do salonu. Na środku pokoju zobaczyłam śpiącego Maxiego. Na szczęście był sam.
- Kochanie, wstawaj - ucałowałam go w usta.
Patrzyłam, jak powoli unosi powieki. Gdy tylko mnie ujrzał, szeroko się uśmiechnął.
- Cholera, ciebie też tak boli głowa? - spytał, mrużąc oczy.
- Już nie tak mocno - zaśmiałam się. - Dobrze, że nie jesteś w jednym łóżku z Fran.
- Co?! Dlaczego miałbym być?
- Bo ja spałam z Marco - przewróciłam oczami.
- Zabiję gnoja! - zerwał się z miejsca.
Dopiero uświadomiłam sobie, co powiedziałam. Cholera, powinnam myśleć, zanim się odezwę.
- Nie! Maxi! - złapałam go za rękę. - My tylko wylądowaliśmy w jednym łóżku, do niczego nie doszło - pokręciłam głową.
- Ma szczęście - syknął. - Gdzie jest Fran?
- Nie wiem. Marco poszedł jej szukać - wzruszyłam ramionami.
W pewnej chwili usłyszałam odgłos tłuczonego szkła. Zamieniłam się spojrzeniami z Maxim, a następnie pobiegliśmy w miejsce wypadku.
Dotarliśmy do kuchni. Na samym środku ujrzeliśmy półprzytomną Francescę, starającą się wstać. Oboje nie mogliśmy się powstrzymać, przez co prychnęliśmy śmiechem.
- Umieeram - jęknęła dziewczyna. - Już nigdy nie idę z wami na imprezę - złapała się za głowę.

__________________________________
Przepraszam Was :C
Powinnam dodać ten rozdział już dwa dni temu :c
Ale znowu wydarzyło się to samo T-T Blokada T-T Nie mogłam nic wymyślić T-T
Mam nadzieję, że mi wybaczycie :C <3

9 komentarzy:

  1. Mówiłam Ci, że mój blogger świruje i nie mogę odpowiadać na własne komy?
    To chore!
    Ale nie ważne.eeee....e.e.e...
    Kicia, czy ty, cholera, serio chcesz wylądować w karetce. Bo jeśli nie pogodzisz Fedemili w kolejnym rozdziale, to przysięgam, że zrzucę Cię z klifu!
    Niestety. Dobrze wiesz, że togo nie mogłabym zrobić... Zbyt mocno Cię kocham.
    Cholerna miłość! Siostro, Luśka ma racje. Mimo to, ja domagam się FEDEMILI!
    Błagam Cię!
    Leon musi odejść ze Studia. Ty jesteś bardo wredna. Lubisz dręczyć ludzi. (Choć chyba ja jestem bardziej okrutna, nie sądzisz?)
    Rozwaliłaś mnie wypowiedzią Francescy. Chociaż coś wesołego!
    Wiesz co?! Jak oże w ogóle myśleć inaczej!?
    Oczywiście, że my Ci wybaczymy!
    Rozdział jest po prostu przesyperowogenialniecodowniewspanialenieziemskopiękny.
    Taaaaaa.... Wybacz mi ten marny komentarz, ale głowa mi pęka.
    Kochanie, czekam na nexcik. BARDZOOOO NIECIERPLIWIE!!!
    KOCHA CIĘ MOOOOCNOOOOO! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę, czemu nie pierwsza?! Głupi internet -,-
    Zajmuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wybaczamy, ale to tylko dlatego, że piszesz akie piękne rozdziały.
    Haha :D Marco i Naty :D
    Czekam na nexta :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczności :)
    Fede i Lu :( mam nadzieję, że się pogodzą
    Marco i Naty chyba pęknę ze śmiechu
    Czekam na nexcik
    Mam nadzieję,że wróci Ci wena
    :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne, wspaniałe, genialne!!!
    W sumie tak jak każdy niesamowity rozdział, który napisałaś
    Jak możesz robić to Fedemiłce?
    Oni muszą się pogodzić
    Biedna Ludmiła powoli zmienia się w supernovą i tylko Fede może ją uratować
    Ciekawe jak potoczą się sprawy i czy Leon wyjedzie
    Ale jeśli to zrobi to nie wybaczę ci tego
    Dobra, wybaczę ale to dlatego że piszesz tak cudowne rozdziały <3
    Marco i Naty - zaskoczyłaś mnie
    I umierająca Fran...
    padam ze śmiechu
    I już nie mogę doczekać się nexta

    Vilu Verdas

    OdpowiedzUsuń
  6. Federico taki sławny <3
    I ta wiadomość od "Lu" *o*
    Ale potem tak na nią nakrzyczał ;c
    Jaka nieodwzajemniona?!
    Ona Cię kocha idioto!
    Wiem, że Ci ciężko, ale jak mogłaś jej tak łatwo uwierzyć?!
    I nie dałeś jej dojść do słowa!
    Masz do niej wrócić! ;*

    ~*~

    I Ludmiła teraz cierpi ;c
    I te jej głupie myśli ;/
    Nie chciałabym mieć takiej wojny w swojej głowie ;/
    Biedna nie umie sobie sama poradzić i tęskni za Fede ;c
    Niech on wraca!
    Na szczęście Diego do niej przyszedł <3
    Dobrze, że się nią zajmie ;3

    ~*~

    Viola jest zafascynowana Leonem <3
    I wreszcie fragment o tym jak się zatraca w muzyce *o*
    Ja właśnie uwielbiam jak były opisywane te momenty, gdy on wpadał w trans muzyczny <3
    A potem to odejście ze studia ;o
    I Viola mdleje ;o
    Dobrze, że nic jej nie jest <3
    A Pan Verdas -> ;/ ;o ;c -,-
    Ale ten fragmencik jest cudny *o*
    "- Upadłaś na ziemię.. Przepraszam, że nie zdążyłem cię złapać - opuścił głowę. - Zawaliłem na całej linii.
    - Nie mów tak, proszę. To nie twoja wina - przytuliłam się do niego. - Tak w ogóle, co mi jest?
    - Na szczęście nic - delikatnie się uśmiechnął. - Możesz mieć jedynie bóle głowy przez kilka najbliższych dni. Mimo wszystko nie mogę wybaczyć sobie, że byłem na miejscu, a tobie stała się krzywda.
    - Kochanie, nie zawsze będziesz mógł mnie ratować - zaśmiałam się smutno.
    - Mylisz się - uniósł kąciki ust. - Będę przy tobie do końca naszych dni - wręczył mi buziaka w policzek."
    Taki romantyczny i w ogóle *o* Kocham go <3 Leoś taki opiekun <3 Też go chcę ^^

    ~*~

    Natalia w łóżku z Marco ^^
    Dobrze, że do niczego nie doszło!
    A potem to jak sobie przypominają o Fran i Maxim ^^
    Albo to jak Natka z Maxim rozmawia <3
    "- Dobrze, że nie jesteś w jednym łóżku z Fran.
    - Co?! Dlaczego miałbym być?
    - Bo ja spałam z Marco - przewróciłam oczami.
    - Zabiję gnoja! - zerwał się z miejsca.
    Dopiero uświadomiłam sobie, co powiedziałam. Cholera, powinnam myśleć, zanim się odezwę.
    - Nie! Maxi! - złapałam go za rękę. - My tylko wylądowaliśmy w jednym łóżku, do niczego nie doszło - pokręciłam głową.
    - Ma szczęście - syknął."
    Taka zazdrość u niego i furia ^^
    Lubię to <3
    I taka Fran wykończona po imprezie ;3
    Ale z naszą Naxi jest zawsze party hard *o*

    ~*~

    Rozdział ogólnie cudny kochana *o*
    Kocham Twoje opowiadanie <3
    Jest takie cudowne, a Ty masz ogromny talent <3
    I jeszcze rozdziały dodajesz naprawdę CZĘSTO ;3
    Mnie to oczywiście cieszy i to bardzo *o*
    Czekam teraz niecierpliwie na kolejny <3
    Buziaki ;*
    Katarina

    OdpowiedzUsuń
  7. Wielkie podziękowania dla tego wspaniałego człowieka o imieniu Dr. Agbazara, wielki rzucający, który przywraca radość z pomocy w przywróceniu mojego kochanka, który oderwał się ode mnie cztery miesiące temu, ale teraz, z pomocą dr. Agbazara, wielka miłość, rzuca zaklęcia. Dzięki mu. Możesz również poprosić go o pomoc, gdy będziesz go potrzebować w trudnych czasach: ( agbazara@gmail.com ) lub WhatsApp ( +2348104102662 )

    OdpowiedzUsuń

Komentarz - tak niewiele trzeba, by wywołać uśmiech ♥