Leon
Martwię się o Violettę. Cały czas płacze. Mimo, że stara się nie okazywać swoich słabości przy mnie, ja to wiem. Nie rozumiem, dlaczego zostawia wszystko dla siebie. Może mi zaufać, nigdy jej nie wyśmieję. Każdy jej sekret jest u mnie bezpieczny. Może zamartwia się przez to, że wiele razy mówiłem jej, aby nie ufała Diego, a ona mimo tego mu uwierzyła? Jednak nie powinna przez to wypłakiwać się w poduszkę. Nie ważne, jak wielki błąd by popełniła, zawsze może się do mnie zwrócić. Nie chcę, żeby dusiła w sobie smutek. Wolę, aby podeszła do mnie i wykrzyczała wszystko, co znajduje się w jej małym ciałku.
Nie mogę dłużej jej na to pozwalać. Skoro sama nie powie mi, co dusi w środku, dowiem się własnymi sposobami.
Zszedłem na dół i zobaczyłem Violettę, stojącą przy kuchence. Zbliżyłem się do niej i złapałem ją w talii, a następnie okręciłem, by znajdowała się twarzą w twarz ze mną.
- Znowu płakałaś? - spytałem smutnym głosem.
- Nie - opuściła głowę. - Nie ważne.. - wymusiła uśmiech.
- Vilu - uniosłem jej podbródek. - Zaufaj mi. Powiedz, co się dzieje.
- Jeśli ci się ze wszystkiego zwierzę, wyjdę na jeszcze większą idiotkę.
- Przede mną nigdy. Kocham cię, więc nie chcę, abyś cierpiała - ścisnąłem jej policzki.
- Puść - zaśmiała się. - Przez ciebie głupio wyglądam - starała się zabrać moje dłonie z jej twarzy.
- To powiedz, co cię dręczy - nie dawałem za wygraną.
- Najpierw odsuń ręce - uniosła kąciki ust.
Zrobiłem to, co prosiła, a następnie złapałem ją w talii i podniosłem do góry.
- Nie puszczę, chyba, że obiecasz, że o wszystkim mi opowiesz - zaśmiałem się.
- Jesteś okropny - pokazała mi język. - Poradzę sobie sama.
Violetta zaczęła się kręcić, aby uwolnić się z mojego uścisku. W pewnej chwili straciłem równowagę, przez co oboje wylądowaliśmy na kanapie. Korzystając z okazji, owinąłem dłonie wokół mojej dziewczyny i przycisnąłem ją mocniej do siebie.
- Teraz nie masz wyboru - uśmiechnąłem się.
- Niech ci będzie.. - westchnęła. - Tu nie chodzi tylko o to, że zawiodłam się na Diego. Chce mi się płakać, gdy uświadamiam sobie, że to wszystko moja wina. Nie potrafię dopuścić do siebie myśli, że kiedykolwiek mogłoby ci się coś stać, lub musiałbyś mnie zostawić - w jej oczach pojawiły się łzy. - Ja doprowadziłam do tego, że naraziłeś się na niebezpieczeństwo. Ryzykowałeś życiem.. A to wszystko przeze mnie..
- Kochanie, nie płacz.. - pogładziłem ją po głowie. - Zdajesz sobie sprawę, że ja czuję to samo, jak wiem, że coś może ci się stać.
- T-tak.. - zająknęła się.
- Obiecasz, że nie będziesz więcej przez to smutna? - uniosłem jej głowę, zmuszając, by patrzyła mi w oczy.
- Przyrzekam - uśmiechnęła się delikatnie.
- Kocham cię, więc możesz być pewna, że nigdy cię nie zostawię. Pokonam każdą przeszkodę, by móc być przy tobie, Vilu - zbliżyłem się do jej twarzy i złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku.
Tylko przy niej czuję coś takiego. Jedynie ją potrafię całować z uczuciem. To właśnie z Violettą pragnę spędzić całe życie.
*następnego dnia*
Ludmiła
- Fede, palancie, gadaj, co znowu zrobiłeś z moimi ubraniami! To robi się nudne! - krzyknęłam.
Cholera jasna, ten idiota nigdy się nie zmieni. Zawsze robi to samo. Najgorsze, że dzisiaj skończyły się wakacje i musimy iść do studia, a ja mam jedynie godzinę.
- Tak wyglądasz ładniej - zajrzał do łazienki.
Obróciłam się przerażona i rzuciłam w niego rzeczą, która znajdowała się najbliżej mojej dłoni.
- Przeszedłeś na wyższy poziom i teraz będziesz podglądać mnie w samej bieliźnie?! - pisnęłam, wypychając go przez drzwi.
- Nie powinnaś się mnie wstydzić - zaśmiał się. - Ja już poważnie myślę o dzieciach - prychnął.
- Jesteś chorym zboczeńcem! Nigdy nie będę miała dzieci z kimś takim! - krzyknęłam. - Oddawaj ubrania.
- Tym razem ich nie zabrałem, misiu - odparł na odchodnym.
Dopiero w tej chwili zorientowałam się, że wczoraj schowałam je do szafki. Chyba głupota zaczęła przechodzić mi od Federico.
~*~
Ubrałam się i naszykowałam do szkoły w niecałą godzinę. Gdy zeszłam na dół, mojego narzeczonego już nie było. No świetnie, nawet na mnie nie zaczekał.. Nienawidzę sama chodzić. Jednak nie mam wyboru..Wyszłam na dwór i udałam się w stronę studio. Kilka minut później byłam na miejscu. Cieszę się, że znowu mogę tu wrócić. Brakowało mi codziennego chodzenia na lekcje, śpiewania w grupie, tańczenia.. Kocham tę szkołę. Nigdy nie zamieniłabym jej na żadną inną.
Wyjęłam plan lekcji z torebki i sprawdziłam, z kim mamy pierwsze zajęcia. Na kartce widniało imię "Pablo". Nie czekając dłużej udałam się do odpowiedniej sali. W środku zauważyłam wszystkich moich przyjaciół. Mimo, że widziałam ich prawie codziennie, rzuciłam się każdemu na szyję. Nie tyle z tęsknoty, co z radości. Nie sądziłam, że będę aż tak szczęśliwa przez powrót do studio.
- Uwaga, dzieciaki - do sali wszedł nauczyciel. - Mam dla was niespodziankę. Dzisiaj wystąpicie przed burmistrzem. Tak na dobry początek - uśmiechnął się.
- Ale nie znamy żadnej piosenki - wtrąciła się Violetta. - Jedynie te z tamtego roku.
- O to właśnie chodzi - mrugnął do nas Pablo
Chwilę potem zauważyliśmy, jak do pomieszczenia, w którym się znajdujemy, wchodzi gość. Nie czekając dłużej, ustawiliśmy się na scenie i zaczęliśmy śpiewać.
Jednak dziwiło mnie to, gdzie jest Federico. Nie widziałam go przez całe zajęcia. Nawet nie przyszedł na występ...
Violetta
Właśnie tego mi było trzeba. Wspólnego śpiewania, tańczenia i robienia wszystkiego, co się kocha. Bez muzyki nie jestem sobą. Tracę wewnętrzny blask, który pozwala mi żyć. Podobnie dzieje się, gdy nie widzę Leona przez dłuższy czas. Cieszę się, że wakacje wreszcie się skończyły i teraz codziennie będę mogła oddawać się mojej pasji. Wcześniej nie zwracałam na to większej uwagi, ale teraz zauważam, że dzięki muzyce czuję, jakby mama była przy mnie. Wiem, że to jest idiotyczne, ale nic więcej mi nie pozostało. Przecież Maria już nigdy nie wróci na ziemię..
- Jak tam po pierwszej lekcji? - podszedł do mnie Leon i ucałował w policzek.
- Dobrze - szeroko się uśmiechnęłam. - Teraz jestem taka szczęśliwa. A to, po części, twoja zasługa - przytuliłam się do chłopaka.
- Wiem, idealny ja zawsze pomogę - zaśmiał się.
- Widzę, że jesteś coraz skromniejszy - uniosłam kąciki ust.
- Jasne - wręczył mi buziaka w usta.
Nagle usłyszeliśmy głośne odchrząknięcie. Odsunęliśmy się od siebie i zauważyliśmy Gregorio. Cholera..
- Co to ma być?! Myślicie, że szkoła to miejsce na... takie coś?! - krzyknął.
- Przepraszamy, więcej to się nie powtórzy - odparł poirytowany Leon.
- Mam nadzieję! Inaczej nie będę czekał ani chwili z wysłaniem was do dyrektora! - warknął na odchodnym.
- Jednak są rzeczy, dla których nie chce się tutaj wracać - zaśmiałam się.
- Prawda - prychnął. - Ja idę na zajęcia, kochanie - ucałował mnie w policzek. - Do zobaczenia potem - uniósł kąciki ust.
Pomachałam mu, a następnie udałam się na dwór. Mam jedną wolną godzinę, więc mogę odpocząć. Chociaż, wolałabym być z Leonem.. Nawet, jeśli miałaby to być lekcja z Gregorio.
- Hej Violu - dosiadła się do mnie Francesca.
- Hola - uśmiechnęłam się.
- Mogę cię o coś spytać?
- Jasne - odwróciłam się w jej stronę.
- Dlaczego tak szybko wyszłaś z przyjęcia zaręczynowego Ludmiły? Było jej przykro, że akurat ty, jako pierwsza, je opuściłaś.. - posmutniała.
- F-Fran.. To długa historia. Nie chcę o niej mówić.. Opowiem ci kiedy indziej, dobrze?
- Nie ma sprawy - odparła. - Zmieńmy temat.. Ty też dostałaś zadanie od Gregorio? - spytała.
- Nie - uniosłam brew. - Na czym polega?
- Praca w parach. Ja oczywiście będę tańczyła z Marco. Jestem pewna, że wyjdzie nam wspaniale - uśmiechnęła się szeroko.
- Ja też - złapałam ją za ręce. - Wiesz, czy tylko ty je dostałaś?
- Nie. Cami, Naty i Lu też. Nie wiem, czemu ty nic o tym nie wiesz - odparła.
- Mam nadzieję, że to nie przez to, że przyłapał mnie i Leona na całowaniu się w korytarzu..
- Co?! - wstała z miejsca. - Dziewczyno, możesz już inwestować w grób.
- Nie przesadzaj. Aż tak źle nie będzie - zaśmiałam się nerwowo. - Pójdę wyjaśnić sprawę. Do zobaczenia później.
Naty
Gregorio czasami zbyt wiele od nas wymaga. Dał nam tylko tydzień na przygotowanie nowego układu. Nie wiem, czy uda nam się cokolwiek wymyślić. Jestem pewna, że inni poradzą sobie z tym zadaniem bez problemu, ale ja nie dam rady. Maxiemu wszystko wyjdzie idealnie, a przeze mnie oblejemy. Nie jestem taka dobra..
Usiadłam w kącie i schowałam twarz w dłonie.
- Nigdy sobie z tym nie poradzę - szepnęłam.
- Z czym? - usłyszałam męski głos.
Gwałtownie uniosłam głowę i zobaczyłam Maxiego.
- N-nie ważne.. - odparłam niepewnie.
Chłopak podszedł do mnie, złapał w talii i uniósł do góry.
- Powiedz - uśmiechnął się.
- Nie potrafię tańczyć - wypaliłam.
- Natuś, czy ty słyszysz, co mówisz? Jesteś cudowną tancerką. Gdy znajdujesz się na scenie, nie mogę oderwać od ciebie wzroku. Uwierz w swoje możliwości - przycisnął mnie do siebie.
- Jak ty to robisz, że zawsze potrafię się uśmiechnąć? - spytałam.
- Tak działa miłość - mrugnął do mnie.
Po jego słowach, postanowiłam się nie poddawać. Nie mogę z góry oceniać moich możliwości. Maxi ma rację. Muszę zacząć wierzyć w siebie. Inaczej niczego nie osiągnę.
- Pomożesz mi w próbach? - zwróciłam się do chłopaka.
- Muszę - zaśmiał się. - Pracujemy razem - okręcił ręce wokół mojej talii.
- Mówiłam ci kiedyś, że cię kocham?
- Wiele razy. Ale uwielbiam, jak to powtarzasz - wręczył mi delikatny pocałunek.
___________________________
Werciku, podkreślone zdanie jest też skierowane do Ciebie ;**
I do wszystkich, którzy uważają, że nie potrafią pisać, lub robić cokolwiek innego, co kochają ^^
Ps. Pierwszy raz dodaję o takiej porze xD Ale jutro cały dzień nie będę miała dostępu do internetu, więc nie było wyboru C:
Świetny rozdział, naprawdę z przyjemnością mi się go czytało. Masz bardzo leki styl pisania, a to dobrze dla czytelników. <3
OdpowiedzUsuńNie wierzę, że już 48 rozdział. Nie było mnie tu trochę, a tu proszę. Chyba muszę częściej zaglądać ^^
Naxi jakie słodziaki *o*
Wpadniesz do mnie na nowy rozdzialik? ;)
Czekam z niecierpliwością na kolejne prace <333
Ściskam,
~V.
Ps. Dodaję się do obserwatorów ;*
Ale słodko u Leonetty (mam nadzieję że to koniec problemów z Diego)
OdpowiedzUsuńrozdział jest niesamowity jak zawsze
Zostałaś nominowana do Lba http://nic-zlego-nie-moze-sie-zdarzyc.blogspot.com/ <3Świetny blog <3<3
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, przepraszam, przepraszam. Jestem spóźniona. Jestem okropna. Wiesz co? Wiesz co? Wiesz co? Jak tylko dopadnę Cię na gg, to zasypię Cię spojlerami. Stwierdziłam oficjalnie, że jestem równie zboczona, co Federico w Twoim opowiadaniu xDDD
OdpowiedzUsuńDobra, dobra. Wercik nie może się ogarnąć. No i gdzie do cholery podział się Fede? Za ten spojler, co faktycznie okazało się nie takie straszna, to Cię uduszę. Ups... to zdanie jest chyba nie po naszemu xD Dobra, wiesz.... Wercik spada, zanim Ci tu napisze stronę głupot, a uwierz, dzisiaj jest do tego zdolna.
Kocham Cię ale i tak zamorduję za to co napisałaś pod rozdziałem ♥
Bosko ,cudnie ♥
OdpowiedzUsuńWiem, że się powtarzam ,ale jesteś genialna;)
Leonetta jak słodko :* Mam nadzieję,że będą razem tańczyli :) :*
Jak dla mnie tym razem mało Fede I Lu :* Mam nadzieję ,że jeszcze się o nich rozpiszesz
Pięknie ♥
Buziaki ♥♥♥ :* :* :*