Ludmila
Wiedziałam, że w końcu nadejdzie ten dzień. Najgorszy w moim życiu. Jestem pewna, że przez najbliższe godziny będę leżała na łóżku Federico i wypłakiwała łzy w jego poduszkę. Nic mi po nim nie zostanie. Jedynie złamane serce. Wiem, że wróci i znów będzie chciał ze mną być, ale.. Nie mam pewności, że nie pozna nikogo podczas trasy. Może spotkać dziewczynę, do której poczuje coś mocniejszego od przyjaźni. Wtedy nie będę miała najmniejszych szans... Przecież nie jestem niezastąpiona. Mimo, że wcześniej tak myślałam. Jednak nie potrafię przyjąć tego do siebie.
Patrzyłam pustym wzrokiem przez okno. W rzeczach, z których wcześniej czerpałam radość, widziałam jedynie nikomu niepotrzebne przedmioty. Ale co mam innego robić? Muszę zaczekać namojego narzeczonego Federico.
Nie pojadę z nim na lotnisko. Nie dam rady. Nie chcę, żeby ludzie patrzeli na mnie, jak na idiotkę, płaczącą na środku pasu startowego.
Patrzyłam pustym wzrokiem przez okno. W rzeczach, z których wcześniej czerpałam radość, widziałam jedynie nikomu niepotrzebne przedmioty. Ale co mam innego robić? Muszę zaczekać na
Nie pojadę z nim na lotnisko. Nie dam rady. Nie chcę, żeby ludzie patrzeli na mnie, jak na idiotkę, płaczącą na środku pasu startowego.
- Lu, już jestem!
Usłyszałam głos dochodzący z dołu. Niechętnie zwlokłam się z miejsca, na którym siedziałam i podążyłam w stronę schodów. Chwilę później byłam na dole. Stanęłam przed Federico i wlepiłam w niego swój wzrok. Chciałam zapamiętać najwięcej, jak potrafiłam. Jego cudowne włosy, piękne, czekoladowe oczy, idealne usta, potrafiące tak dobrze całować. Każdy, nawet najdrobniejszy szczegół.
- Kochanie, już czas. Idziemy na nasz ostatni spacer? - spytał smutno.
- Kochanie, już czas. Idziemy na nasz ostatni spacer? - spytał smutno.
- T-tak.. - odparłam i złapałam chłopaka za rękę.
Spojrzałam na mojego narzeczonego. Wyglądał na zrozpaczonego.. Nie rozumiem. Dlaczego wyjeżdża, skoro tego nie chce? A może pragnie podróży, a jest przygnębiony jedynie przeze mnie? Tak. To moja wina.
Spojrzałam na mojego narzeczonego. Wyglądał na zrozpaczonego.. Nie rozumiem. Dlaczego wyjeżdża, skoro tego nie chce? A może pragnie podróży, a jest przygnębiony jedynie przeze mnie? Tak. To moja wina.
Cholera. Czas z tym skończyć. Nie mogę dłużej się nad sobą rozczulać. Federico wyjeżdża i zaczyna nowe życie. Ja muszę postąpić tak samo. Nie będę płakała, przez to, że ukochana osoba mnie opuściła. Odnajdę w sobie resztki mocy i stanę się silna. Jak supernova.
Muszę zrobić coś, dzięki czemu nie będzie smutny... Chyba nie mam innego wyjścia.
- Federico... - stanęłam i wbiłam wzrok w ziemię. - Chcę, żebyś o mnie zapomniał.
- Co? Czy ty słyszysz, co mówisz?! - uniósł głos. - Nie mógłbym wymazać z pamięci osoby, której kocham!
- Przykro.. Ja zrobiłam to już dawno temu. Po prostu pogodziłam się z przeznaczeniem - wzruszyłam ramionami. - Żałuję, że cię poznałam. Jakby nie ty, nie cierpiałabym.
- Ludmiła! Proszę cię, przestań udawać.
- Wszystko, co mówię jest prawdą - spojrzałam mu prosto w oczy.
Cholera. Popełniłam największy błąd. Nie potrafię kłamać, gdy patrzę w jego cudowne tęczówki... Nie. Nie mogę teraz się poddać. Federico zaczyna mi wierzyć. Jeszcze kilka słów, a całkowicie mnie znienawidzi. Wtedy nie będzie cierpiał. Zrobię wszystko, by nie był załamany przez naszą rozłąkę. Gdy przestanie mnie kochać, stanę się dla niego zwykłą, bezwartościową osobą.
- Nie mam pojęcia, dlaczego to robisz - przybliżył się do mnie. - Wiesz, że nieważne, co się stanie, nie zapomnę o tobie - ujął moją twarz w dłonie.
- Odejdź! - odsunęłam się. - Nigdy cię nie kochałam! To wszystko była gra. Jedynie cię wykorzystałam. A teraz wyjedź i daj mi spokój! - krzyknęłam.
Nie wiem, jak dałam radę wypowiedzieć tyle kłamstw.
- Aha.. Więc do zobaczenia - syknął. - Chyba, że tak na prawdę nigdy nie chciałaś mnie widzieć - odwrócił się, a następnie poszedł w stronę taksówki.
Dopiero teraz uświadomiłam sobie, co zrobiłam. Jak wielki ból mu sprawiłam.. Chciałam dobrze, a wyszło, jak zwykle. Jestem cholerną idiotką. Zraniłam go bardziej, niż cokolwiek innego.
Opadłam na ziemię i zaczęłam płakać. W tej chwili nie obchodzili mnie ludzie. Oddałam się uczuciom. Tym prawdziwym.
Teraz wiem, że go straciłam. Już na zawsze. Nawet, jak wróci, nie będę miała możliwości na powrót do niego. A wszystko przez to, że chciałam sprawić, by mniej cierpiał... Idiotka.
Nie pozostało mi nic innego, niż ciągłe życie pod maską. Nikomu nie powiem, co dzisiaj się wydarzyło. Nigdy więcej nie będę z nimi normalnie rozmawiała. Chyba już czas zmierzyć się z największym lękiem..
Nadszedł moment na powrót Ludmili Supernovej Ferro.
Żegnaj Federico. Żegnajcie przyjaciele. Żegnaj szczęście.
Obudziłam się wtulona w tors Leona. Dopiero, gdy zobaczyłam, że nie mamy na sobie żadnych ubrań, przypomniały mi się zdarzenia ze wczorajszej nocy. Muszę przyznać, było genialnie. Mimo, że najpierw chciałam zamordować Fran za to, że zamknęła mnie i Leona, teraz jestem jej wdzięczna. Nie mogę zaprzeczyć, że poprzednia noc była najlepszą w moim życiu. Mój chłopak okazał się lepszy, niż myślałam.
- Wstawaj kochanie - szepnęłam, delikatnie całując bruneta.
Chłopak zaczął powoli otwierać oczy. Gdy tylko mnie zobaczył, szeroko się uśmiechnął.
- Dzień dobry, księżniczko - przywitał się.
- Idę się ubrać, ty zrób to samo - zaśmiałam się.
- Zaczekaaj - przyciągnął mnie do siebie. - Chcę jeszcze poleżeć.
- Nie możemy. Musimy iść na zajęcia do studio.
- Proszę, odpuśćmy sobie chociaż jeden dzień - zrobił smutną minę.
- Dzisiaj jest zaliczenie u Gregorio. Serio chcesz to oblać?
- Cholera!
Leon zerwał się z łóżka i zaczął jak najszybciej zbierać swoje ubrania. Widocznie nie tylko ja nie chcę mieć problemów z tym nauczycielem.
- Ciao - podbiegła do nas Francesca. - I jak wrażenia po wczorajszej nocy?
- Fran! - zgromiłam ją wzrokiem. - Możesz nie mówić tego przy wszystkich?
- Rumienisz się - prychnęła. - Czyli było aż tak dobrze, czy aż tak źle?
- T-to ja może was zostawię... - odezwał się Leon.
Chciałam go zatrzymać, ale mi się nie udało. Chłopak odszedł najszybciej, jak potrafił. Świetnie. Zostawił mnie samą w takim momencie.
- Opowiadaj - przysiadła na ławce i poklepała miejsca obok siebie, na znak, abym je zajęła.
- Wiesz, że dzisiaj zaliczenia u Gregorio? - starałam się zmienić temat.
- Tak. Mało mnie to obchodzi. Teraz ważniejsza jest wasza noc - zauważyłam, jak w jej oczach zaświeciły ogniki.
- Em... Tak na prawdę od razu usnęliśmy, więc do niczego nie doszło - skłamałam.
- Jasne. Dlatego Leon tak szybko nas zostawił, jak zaczęłam ten temat - spojrzała na mnie z irytacją.
Francesca nie dawała za wygraną, więc zaczęłam opowiadać. Dokładnie zilustrowałam jej każdy moment.
Wolałem odejść, gdy Francesca do nas podbiegła. Od razu wiedziałem, o czym będzie chciała rozmawiać. Będzie lepiej, gdy sama Violetta się z nią tym podzieli. Ja nie chcę brać w tym udziału.
Cholera, chyba powinienem powiedzieć dziewczynie o problemach mojej rodziny. Jednak nie chcę, by się tym przejmowała. Jestem pewien, że, gdy tylko dowie się o wszystkim, będzie pragnęła nam pomóc. A tego po prostu nie da się zrobić. Sama żyje na utrzymaniu Angie. Nie uda jej się mnie podratować. Muszę sam sobie poradzić. Inaczej dojdzie do najgorszego... Będę musiał wyjechać, razem z moimi rodzicami..
Nagle poczułem mocną chęć śpiewania. Zawsze tak mam, gdy nad czymś intensywnie myślę. Muzyka potrafi pomóc bardziej, niż cokolwiek innego. Dzięki niej mogę oderwać się od rzeczywistości. Chociaż na jeden, krótki moment.
Zaszedłem do domu po gitarę, a następnie z powrotem udałem się na dwór. Usiadłem na murku i zacząłem śpiewać. Poczułem ukojenie. Sam nie wiem, jak to się dzieje, ale to pomaga. Nawet w najgorszych momentach. Działa, jak najlepszy lek.
- Cudownie śpiewasz.
Gwałtownie uniosłem głowę. Przede mną stała Francesca. Mam nadzieję, że nie będzie wypytywać o wczorajszą noc...
- Dzięki - uśmiechnąłem się.
- Wyglądasz, jakby coś cię dręczyło - przysiadła się do mnie. - Czy to przez Violettę? Nie podobało ci się?
- Nie - spojrzałem na nią poirytowany. - To coś ważniejszego. Wiele ważniejszego.
- Istnieje coś, co liczy się dla ciebie bardziej, niż ona? - otworzyła szeroko oczy.
- Dziwnie, prawda? - zaśmiałem się.
- Mów, co się dzieje. Wiesz, że nie musisz nic przede mną ukrywać - spojrzała mi prosto w oczy.
- To nie twoja sprawa - burknąłem.
Nie chcę, żeby wiedziała. Nie chcę, żeby ktokolwiek wiedział. Wierzę, że uda nam się wyjść z tego cało. Nie przyjmę od nikogo pomocy. Nie tym razem. To problem mojej rodziny i nikt nie musi o tym wiedzieć. Nawet Violetta?
Dlaczego to zrobiła? Dlaczego tak mnie skrzywdziła? Dlaczego?
Nie znam jej zamiarów. Nie wiem, skąd w jej głowie pojawił się taki pomysł. Nie mam pojęcia, co teraz myśleć..
Może cały nasz związek był tylko fikcją? Co, jeśli przez cały czas udawała kogoś, kim nie jest?
Przecież to mógł być jej plan. "Zemsta doskonała".
Nie ważne, jak mocno chcę w to uwierzyć, nie potrafię. Nie przyswajam myśli o tym, że Ludmiła jest zła. Ja ciągle widzę w niej moją najwspanialszą narzeczoną. Dziewczynę, która była dobra dla każdego, uwielbiała śpiewać i tańczyć, kochała mnie...
Wiem, że powinienem pogodzić się z rzeczywistością, ale nie umiem.. Zbyt mocno ją kocham. Moje serce nie odzwyczai się od osoby, która zajmowała w nim tak ważne miejsce. Nigdy.
Wlepiłem wzrok w szybę i popatrzyłem w dół. Jeszcze kilka chwil, a miniemy Argentynę. Mimo, że zniknie sprzed moich oczu, nie usunę jej z głowy. Każde wspomnienie zostanie we mnie na zawsze. Wszystkie chwile. Zarówno te dobre, jak i złe.
Cholera, muszę przestać się zadręczać. Właśnie lecę na własną trasę koncertową. Każdy, kto byłby na moim miejscu, cieszyłby się. Jednak ja nie potrafię.. Wszystko przez te słowa. Jedynie trzy wyrazy, które zabolały najbardziej..
"Nie kocham cię"
Najgorsze było to, że powiedziała to bez krzty uczucia. Tak, jakbym od zawsze był dla niej obojętny.
Potraktowała mnie, jak zabawkę. Znudziłem jej się, więc rzuciła mnie w kąt.
Tak bardzo chciałbym ją teraz zobaczyć. Nawet, jeśli na prawdę nic do mnie nie czuje. Nie obchodzi mnie to. Pragnę mieć ją w swoich ramionach. Mimo każdej przeciwności.
Jednak już jest za późno. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę z tego, że podjąłem złą decyzję. Gdybym nie podpisał kontraktu, prawdopodobnie siedziałbym z Ludmiłą.
A co, jeśli chciała skończyć nasz związek już dawno temu? A wyjazd był tylko wymówką?
Już sam nie wiem, co mam myśleć. Wydaje mi się, że nie znam osoby, z którą byłem przez cały rok...
________________________
Długo nie dodawałam T-T
Przepraszam Was :'c <3
Ale nie potrafiłam nic napisać T-T Siedziałam przed pustą stroną i nie mogłam wymyślić ani kawałka T-T
- Federico... - stanęłam i wbiłam wzrok w ziemię. - Chcę, żebyś o mnie zapomniał.
- Co? Czy ty słyszysz, co mówisz?! - uniósł głos. - Nie mógłbym wymazać z pamięci osoby, której kocham!
- Przykro.. Ja zrobiłam to już dawno temu. Po prostu pogodziłam się z przeznaczeniem - wzruszyłam ramionami. - Żałuję, że cię poznałam. Jakby nie ty, nie cierpiałabym.
- Ludmiła! Proszę cię, przestań udawać.
- Wszystko, co mówię jest prawdą - spojrzałam mu prosto w oczy.
Cholera. Popełniłam największy błąd. Nie potrafię kłamać, gdy patrzę w jego cudowne tęczówki... Nie. Nie mogę teraz się poddać. Federico zaczyna mi wierzyć. Jeszcze kilka słów, a całkowicie mnie znienawidzi. Wtedy nie będzie cierpiał. Zrobię wszystko, by nie był załamany przez naszą rozłąkę. Gdy przestanie mnie kochać, stanę się dla niego zwykłą, bezwartościową osobą.
- Nie mam pojęcia, dlaczego to robisz - przybliżył się do mnie. - Wiesz, że nieważne, co się stanie, nie zapomnę o tobie - ujął moją twarz w dłonie.
- Odejdź! - odsunęłam się. - Nigdy cię nie kochałam! To wszystko była gra. Jedynie cię wykorzystałam. A teraz wyjedź i daj mi spokój! - krzyknęłam.
Nie wiem, jak dałam radę wypowiedzieć tyle kłamstw.
- Aha.. Więc do zobaczenia - syknął. - Chyba, że tak na prawdę nigdy nie chciałaś mnie widzieć - odwrócił się, a następnie poszedł w stronę taksówki.
Dopiero teraz uświadomiłam sobie, co zrobiłam. Jak wielki ból mu sprawiłam.. Chciałam dobrze, a wyszło, jak zwykle. Jestem cholerną idiotką. Zraniłam go bardziej, niż cokolwiek innego.
Opadłam na ziemię i zaczęłam płakać. W tej chwili nie obchodzili mnie ludzie. Oddałam się uczuciom. Tym prawdziwym.
Teraz wiem, że go straciłam. Już na zawsze. Nawet, jak wróci, nie będę miała możliwości na powrót do niego. A wszystko przez to, że chciałam sprawić, by mniej cierpiał... Idiotka.
Nie pozostało mi nic innego, niż ciągłe życie pod maską. Nikomu nie powiem, co dzisiaj się wydarzyło. Nigdy więcej nie będę z nimi normalnie rozmawiała. Chyba już czas zmierzyć się z największym lękiem..
Nadszedł moment na powrót Ludmili Supernovej Ferro.
Żegnaj Federico. Żegnajcie przyjaciele. Żegnaj szczęście.
Violetta
Obudziłam się wtulona w tors Leona. Dopiero, gdy zobaczyłam, że nie mamy na sobie żadnych ubrań, przypomniały mi się zdarzenia ze wczorajszej nocy. Muszę przyznać, było genialnie. Mimo, że najpierw chciałam zamordować Fran za to, że zamknęła mnie i Leona, teraz jestem jej wdzięczna. Nie mogę zaprzeczyć, że poprzednia noc była najlepszą w moim życiu. Mój chłopak okazał się lepszy, niż myślałam.
- Wstawaj kochanie - szepnęłam, delikatnie całując bruneta.
Chłopak zaczął powoli otwierać oczy. Gdy tylko mnie zobaczył, szeroko się uśmiechnął.
- Dzień dobry, księżniczko - przywitał się.
- Idę się ubrać, ty zrób to samo - zaśmiałam się.
- Zaczekaaj - przyciągnął mnie do siebie. - Chcę jeszcze poleżeć.
- Nie możemy. Musimy iść na zajęcia do studio.
- Proszę, odpuśćmy sobie chociaż jeden dzień - zrobił smutną minę.
- Dzisiaj jest zaliczenie u Gregorio. Serio chcesz to oblać?
- Cholera!
Leon zerwał się z łóżka i zaczął jak najszybciej zbierać swoje ubrania. Widocznie nie tylko ja nie chcę mieć problemów z tym nauczycielem.
~*~
Doszliśmy do szkoły szybciej, niż się spodziewałam. Mamy jeszcze całe pół godziny do zajęć.- Ciao - podbiegła do nas Francesca. - I jak wrażenia po wczorajszej nocy?
- Fran! - zgromiłam ją wzrokiem. - Możesz nie mówić tego przy wszystkich?
- Rumienisz się - prychnęła. - Czyli było aż tak dobrze, czy aż tak źle?
- T-to ja może was zostawię... - odezwał się Leon.
Chciałam go zatrzymać, ale mi się nie udało. Chłopak odszedł najszybciej, jak potrafił. Świetnie. Zostawił mnie samą w takim momencie.
- Opowiadaj - przysiadła na ławce i poklepała miejsca obok siebie, na znak, abym je zajęła.
- Wiesz, że dzisiaj zaliczenia u Gregorio? - starałam się zmienić temat.
- Tak. Mało mnie to obchodzi. Teraz ważniejsza jest wasza noc - zauważyłam, jak w jej oczach zaświeciły ogniki.
- Em... Tak na prawdę od razu usnęliśmy, więc do niczego nie doszło - skłamałam.
- Jasne. Dlatego Leon tak szybko nas zostawił, jak zaczęłam ten temat - spojrzała na mnie z irytacją.
Francesca nie dawała za wygraną, więc zaczęłam opowiadać. Dokładnie zilustrowałam jej każdy moment.
Leon
Wolałem odejść, gdy Francesca do nas podbiegła. Od razu wiedziałem, o czym będzie chciała rozmawiać. Będzie lepiej, gdy sama Violetta się z nią tym podzieli. Ja nie chcę brać w tym udziału.
Cholera, chyba powinienem powiedzieć dziewczynie o problemach mojej rodziny. Jednak nie chcę, by się tym przejmowała. Jestem pewien, że, gdy tylko dowie się o wszystkim, będzie pragnęła nam pomóc. A tego po prostu nie da się zrobić. Sama żyje na utrzymaniu Angie. Nie uda jej się mnie podratować. Muszę sam sobie poradzić. Inaczej dojdzie do najgorszego... Będę musiał wyjechać, razem z moimi rodzicami..
Nagle poczułem mocną chęć śpiewania. Zawsze tak mam, gdy nad czymś intensywnie myślę. Muzyka potrafi pomóc bardziej, niż cokolwiek innego. Dzięki niej mogę oderwać się od rzeczywistości. Chociaż na jeden, krótki moment.
Zaszedłem do domu po gitarę, a następnie z powrotem udałem się na dwór. Usiadłem na murku i zacząłem śpiewać. Poczułem ukojenie. Sam nie wiem, jak to się dzieje, ale to pomaga. Nawet w najgorszych momentach. Działa, jak najlepszy lek.
- Cudownie śpiewasz.
Gwałtownie uniosłem głowę. Przede mną stała Francesca. Mam nadzieję, że nie będzie wypytywać o wczorajszą noc...
- Dzięki - uśmiechnąłem się.
- Wyglądasz, jakby coś cię dręczyło - przysiadła się do mnie. - Czy to przez Violettę? Nie podobało ci się?
- Nie - spojrzałem na nią poirytowany. - To coś ważniejszego. Wiele ważniejszego.
- Istnieje coś, co liczy się dla ciebie bardziej, niż ona? - otworzyła szeroko oczy.
- Dziwnie, prawda? - zaśmiałem się.
- Mów, co się dzieje. Wiesz, że nie musisz nic przede mną ukrywać - spojrzała mi prosto w oczy.
- To nie twoja sprawa - burknąłem.
Nie chcę, żeby wiedziała. Nie chcę, żeby ktokolwiek wiedział. Wierzę, że uda nam się wyjść z tego cało. Nie przyjmę od nikogo pomocy. Nie tym razem. To problem mojej rodziny i nikt nie musi o tym wiedzieć. Nawet Violetta?
Federico
Dlaczego to zrobiła? Dlaczego tak mnie skrzywdziła? Dlaczego?
Nie znam jej zamiarów. Nie wiem, skąd w jej głowie pojawił się taki pomysł. Nie mam pojęcia, co teraz myśleć..
Może cały nasz związek był tylko fikcją? Co, jeśli przez cały czas udawała kogoś, kim nie jest?
Przecież to mógł być jej plan. "Zemsta doskonała".
Nie ważne, jak mocno chcę w to uwierzyć, nie potrafię. Nie przyswajam myśli o tym, że Ludmiła jest zła. Ja ciągle widzę w niej moją najwspanialszą narzeczoną. Dziewczynę, która była dobra dla każdego, uwielbiała śpiewać i tańczyć, kochała mnie...
Wiem, że powinienem pogodzić się z rzeczywistością, ale nie umiem.. Zbyt mocno ją kocham. Moje serce nie odzwyczai się od osoby, która zajmowała w nim tak ważne miejsce. Nigdy.
Wlepiłem wzrok w szybę i popatrzyłem w dół. Jeszcze kilka chwil, a miniemy Argentynę. Mimo, że zniknie sprzed moich oczu, nie usunę jej z głowy. Każde wspomnienie zostanie we mnie na zawsze. Wszystkie chwile. Zarówno te dobre, jak i złe.
Cholera, muszę przestać się zadręczać. Właśnie lecę na własną trasę koncertową. Każdy, kto byłby na moim miejscu, cieszyłby się. Jednak ja nie potrafię.. Wszystko przez te słowa. Jedynie trzy wyrazy, które zabolały najbardziej..
"Nie kocham cię"
Najgorsze było to, że powiedziała to bez krzty uczucia. Tak, jakbym od zawsze był dla niej obojętny.
Potraktowała mnie, jak zabawkę. Znudziłem jej się, więc rzuciła mnie w kąt.
Tak bardzo chciałbym ją teraz zobaczyć. Nawet, jeśli na prawdę nic do mnie nie czuje. Nie obchodzi mnie to. Pragnę mieć ją w swoich ramionach. Mimo każdej przeciwności.
Jednak już jest za późno. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę z tego, że podjąłem złą decyzję. Gdybym nie podpisał kontraktu, prawdopodobnie siedziałbym z Ludmiłą.
A co, jeśli chciała skończyć nasz związek już dawno temu? A wyjazd był tylko wymówką?
Już sam nie wiem, co mam myśleć. Wydaje mi się, że nie znam osoby, z którą byłem przez cały rok...
________________________
Długo nie dodawałam T-T
Przepraszam Was :'c <3
Ale nie potrafiłam nic napisać T-T Siedziałam przed pustą stroną i nie mogłam wymyślić ani kawałka T-T
Jezuuuu. Wercik jet smutna. Wercik Cię udusi. Wercik jest porażona idiotyzmem Luśki.
OdpowiedzUsuńCiebie to normalnie tylko walnąć poduszką, za to co zrobiłaś.
Co Ty knujesz???
Pewnie bym wiedziała... gdyby... no wiesz. Internet. GG...
A buuuuu. Ja chcę Fedemilę. Rozpacz. Czarna rozpacz. Ja Cię uduszę. Przysięgam.
Mimo, że jesteś moją siostrą. Żoną męża. Kocham Cię. Mimo to i tak zostaniesz uduszona.
Bo nie sądziłam, że aż tak się poryczę.
Luśka, debilko! Jak mogłaś!??!
A co do Leonetty. Nie, no... Fran mnie rozwala XD
I biedny Leoś ;c Czyżby kłopoty finansowe?
Hm... ciekawe.
Oj, przecież i tak się szybko wszystko ułoży. MUSI (zwłaszcza z Feduniem i Lunią!)
Ty nie umiesz pisać? Ahahahha! Ale dobry kawał. Jak Ty nie umiesz, to ja jestem czarnowłosa. (A jestem blondynką. Wiesz przecież)
My zawsze będziemy czekać, niuniu :*
Nie ważne ile.
Piękny, choć bardzo smutny rozdział.
Kocham Cię, kocham, kocham, kochaaaam ♥
Lil <3
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny<3 Po raz kolejny utwierdzasz mnie w przekonaniu, że masz wielki talent <3
Tylko dlaczego rozdział taki smutaśny? ;c
Ludmiła ♥ W sumie jest biedna. Jakby nie patrzeć jest biedna. Najpierw miała maskę szczęśliwej dziewczyny, która w środku była smutna, a potem zjawił się Federico i ją zmienił. Miała przyjaciół, chłopaka i szczęście. I teraz jest tak zakochana w Federico, że woli sama cierpieć niż pozwolić na jego cierpienie. Tylko dlaczego zorientowała się co powiedziała, dopiero po fakcie? ;c Smutegggg ;c I teraz jeszcze nie chce nikomu o tym powiedzieć ;c Smutegggg x2 ;c
Violetta ♥ Szczęśliwa po nocy z Leonem *o* I nie mogli sobie zrobić wolnego dnia ;c Smutegggg x3 ;c I ciekawska Fran <3 Aż Leoś ich opuścił ;c Smutegggg x4 ;c Viola opowiada ^^
Leon ♥ Biedny ;c Jak to grozi mu wyjazd?! Co?! Co?! Co?! Smutegggg x5 ;c No i dlaczego Violettcie nie chce powiedzieć?! Smutegggg x6 ;c Smutno, smutno ;c Ale ten fragment o muzyce piękny *o* Mógł się Fran wygadać ;c Ale wolę, żeby powiedział Violi niż Fran ;c Przecież samemu będzie mu ciężko ;c Smutegggg x7 ;c
Federico ♥ Jezu! Biedny Federico! Myśli, że Ludmiła go oszukała i go nigdy nie kochała ;c Smutegggg x8 ;c Ale nadal w jakimś stopniu w nią wierzy *o* I ją kocha <3 Nie zna tylko powodu, dla którego to zrobiła ;c A powinien znać! ;c Fede Ty ją znasz! Jak możesz jej nie znać?! Smutegggg x9 ;c Tylko myśl o niej! Ona Cię kocha!
Smutegggg, smutegggg, smutegggg wszędzie ;c
Lil co z Tobą? Ma być szczęśliwie, a nie ;c
Przybiłaś mnie ;c
Ale jeste bardzo ciekawa nexcika i czekam niecierpliwie ♥
Przesyłam buziaki ;*
Katarina
P.S. Jesteś niesamowita, masz wielki talent i uwierz w to wreszcie! ♥
Pięknie :* Wyszedł cudnie :)
OdpowiedzUsuńJeśli ty nie umiesz pisać to ja nie nawidzę Fede (a ubóstwiam)
Zazdroszczę talentu przydał by się :) :*
Tylko trochę smutam, Fede wyjjechał :(
:( Lusia skłamała teraz
D= Feduś też smutny
Mam wielką nadzieję że wróci i
wszystko się wyjaśni i
że na długo nie wróci stara Lu
Fedemilcia for ♥ ever
Kocham twoje rozdzialiki :**
Buziaki :*
Jak zwykle spóźniona...
OdpowiedzUsuńRozdział oczywiście boski, ale ... smutny
Mam nadzieję, że Ludmi naprawi zwój błąd i nie wróci supernova
Bo Fedemiłka musi byc razem
No a Fran.... ona zawsze mnie rozwala
Biedny Leon, oby wyjaśnił to Violi i nie wyjechał
Fajnie by było jakby Viola dostała od Germana pieniądze na osiemnastkę i żeby Leon został
Smuteg
Ale i tak kocham tego bloga, a ty masz niesamowity talent
Buziaki
Kiedy będzie następny rozdzialik :-) ???
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, super blog
OdpowiedzUsuńWszystko super, nie moge się doczekać kolejnego SUPER rozdziału.
Aaaaaa!!!! Federicooo!!!
Ten rozdział złamał mi serce...!!!
Mam nadzieję, że kiedyś do siebie wrócą. PRZECIEŻ SIĘ KOCHAJĄ DO CHOLERY!!!