Diego
Nie dziwię się Violettcie. Jakbym był na jej miejscu, nawet bym siebie nie słuchał. Ale ja nie miałem wyboru... Musiałem wykonać tą robotę. Inaczej ona i Leon skończyliby źle. Jestem pewien, że nie tylko uśpiliby Castillo. Dlaczego ona nie chce mnie zrozumieć? Rozumiem, zawiodłem ją. Uważa, że wystawiłem naszą przyjaźń do wiatru i zwyczajnie ją okłamałem. Ale to nie jest prawda. Już od dawna chciałem odejść od tych ludzi, ale nie potrafiłem. Nie miałem takiego szczęścia, jak Leon. Mimo, że szczerze go nienawidzę, muszę przyznać, że go podziwiam. Udało mu się uwolnić od "złego życia" i dzisiaj posiada największy skarb na świecie. Nienawidzę siebie za to, że nie wtajemniczyłem Violetty w całą sprawę przed tym wydarzeniem. Wtedy wiedziałaby, po co to wszystko robię. Nie byłaby taka wściekła. Nie czułaby do mnie odrazy...
- Jak się czujesz? Polepszyło ci się samopoczucie? - podszedł do mnie Marco.
Jedynie on o wszystkim wie. Jest moim najlepszym przyjacielem, nie mógłbym ukrywać przed nim prawdy.
- Nie. Rozmawiałem z Violettą, ale nie uwierzyła w ani jedno moje słowo.. - odparłem.
- Dziwisz się jej?
- Ani trochę. Straciłem całą nadzieję. Jestem pewien, że nigdy mi nie wybaczy.
- Wiesz co? Mam pomysł - uśmiechnął się. - Pójdź do schowka i czekaj na rozwój sytuacji - klepnął mnie po plecach.
Skoro i tak nie mam co robić, nic mi nie zaszkodzi, jak się go posłucham...
Poszedłem w wyznaczone miejsce i zacząłem przeglądać telefon. Nie powiem, Marco raczej się nie spieszył...
~*~
W końcu usłyszałem dziewczęcy głos.- Po co mnie tu prowadzicie? Leon nie mógł znaleźć lepszego miejsca na spotkanie?!
Cholera jasna to Violetta! Nie wiem, co ten idiota wymyślił, ale wolę nie brać w tym udziału. Jeszcze cała wina spadnie na mnie.
Miałem już wychodzić, kiedy Marco (i Fran?) wepchnęli brunetkę do środka. Dziewczyna poleciała na mnie, jednak nie byłem na to gotowy, przez co oboje wylądowaliśmy na podłodze.
- To ty wpadłeś na ten kretyński pomysł?! - krzyknęła.
- Nie! Nie mam z tym nic wspólnego. Jak tylko usłyszałem, że tu idziesz, chciałem wyjść.
- Mhm. Na pewno ci uwierzę - wstała i otrzepała spódnicę.
- Myślisz, że chciałbym siedzieć w jednym pomieszczeniu z dziewczyną, która mnie nienawidzi?
Violetta burknęła coś pod nosem, a następnie udała się w stronę drzwi. Pociągnęła za klamkę, z zamiarem otwarcia, jednak jej nie wyszło.
- Jesteś zbyt słaba - zaśmiałem się i lekko ją odsunąłem.
Tym razem ja nacisnąłem klamkę. Lecz nie spodziewałem się, że mi się nie uda. Ponowiłem próbę, jednak bez większego powodzenia.
- Widocznie jesteś zbyt słaby - zarechotała brunetka.
- Bardzo śmieszne - poirytowałem się. - Ty nie zdajesz sobie sprawy, że nas zamknęli?
- Cholera! Pewnie ty to wymyśliłeś! - krzyknęła.
- To nie on - odezwał się głos zza drzwi. - Ja i Fran wpadliśmy na genialny pomysł, żeby was pogodzić.
- Fran też?! - pisnęła Violetta. - Jak mogliście mnie w to wplątać?!
- Powodzenia - zaśmiali się i odbiegli od drzwi.
Ludmila
Odkąd Federico poszedł do pokoju nauczycielskiego, nie mogę usiedzieć w miejscu. Cały czas zastanawiam się, co zadecydował. Czy on jeszcze się nie nauczył, że trzeba mi o wszystkim mówić? Powinnam wiedzieć każdą, nawet najmniej ważną, rzecz z jego życia. A zwłaszcza coś, co zadecyduje o tym, czy będę mogła go codziennie widywać.
Jednak jestem prawie pewna, że przyjmie tą propozycję. Musiałby być idiotą, aby tego nie zrobić. Z całego serca wolałabym, aby odmówił, ale to jest niemożliwe. Jakby stracił taką szansę, zabiłabym go. Wolę cierpieć z samotności, niż codziennie zadręczać się myślą, że zatrzymałam chłopaka, który miał szansę rozwinąć swoją karierę.
W końcu zobaczyłam, jak Federico wychodzi z pomieszczenia. Momentalnie odskoczyłam z miejsca i podbiegłam do niego.
- I co?! - spytałam.
- Podpisałem...
- Co?! - pisnęłam.
- Przyjąłem kontrakt. Przepraszam - opuścił głowę.
- N-nie musisz... Przecież sama chciałam, żebyś to zrobił. Gratuluję - wymusiłam uśmiech.
Dlaczego?! Gdy tylko mi to oświadczył, poczułam, jakby moje serce rozbiło się na tysiące maleńkich kawałeczków. Wątpię, abym kiedykolwiek je pozbierała. Czyli teraz będę musiała przyzwyczaić się do samotnego życia? Widocznie tak... Chciałabym, aby to był sen. Zwyczajny koszmar, z którego się obudzę...
- Na pewno nie jesteś smutna? - spytał.
- Nieeeeeee? - zaśmiałam się. - Może zrobimy jakieś przyjęcie? Żeby to uczcić?
- Lu, proszę cię. Nie chcę teraz się bawić. I tak cały czas będę przybity - odparł.
- A-ale dlaczego? Przecież powinieneś się cieszyć - położyłam ręce na jego ramionach.
- Nie wiesz najważniejszego. Został nam tydzień. Po siedmiu dniach wyjeżdżam na trasę koncertową.
Otworzyłam szeroko usta, lecz nie potrafiłam wymówić ani słowa. Jak Marottiemu udało to się tak szybko zorganizować? Jestem pewna, że wiedział, że Federico przyjmie jego ofertę... Ale ja nie chcę. Tylko jeden cholerny tydzień. Potem nie będę mogła spędzać czasu z moim ukochanym. Jedynym źródłem informacji o jego życiu stanie się telewizja i internet. Ja nie dam rady tak funkcjonować.
Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że wolałabym, aby odmówił. Dlaczego byłam taką idiotką i nie powiedziałam mu tego w prost?! Zapewne przez to, że nadkładałam jego szczęście nad moim. Cholerna miłość. Wolałabym być dawną sobą, którą obchodzi jedynie własny interes.
- Nic na to nie odpowiesz? - spytał zasmucony.
A masz pomysł na sensowną wypowiedź?! Może wygarnę wszytko, co w sobie trzymam? Albo pójdę do Marottiego i powiem mu, że nigdzie nie jedziesz?!
- Jeju, Fede, to cudownie - uśmiechnęłam się. - Pomyśl tylko, ile będziesz mieć fanów. Twoje największe marzenie w końcu się spełni - ucałowałam go w policzek.
- Dobrze, a teraz powiedz to, co na prawdę myślisz - odparł poirytowany.
Nie chciałbyś tego usłyszeć kochanie...
- Przecież ja nie kłamię - pokazałam mu język. - Przepraszam, ale muszę iść na lekcje. Do zobaczenia później - pomachałam mu, a następnie odbiegłam najszybciej, jak potrafiłam.
Tak na prawdę nie mam żadnych zajęć. Ale nie potrafię dłużej udawać. Jeszcze chwila, a dowiedziałby się o wszystkim.
Wyszłam na dwór i przysiadłam na ławce. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, ile można łączyć wspomnień z tak banalnym przedmiotem. To właśnie przy niej pierwszy raz szczerze płakałam, obok niej pocałowałam się z Federico...
Leon
Dlaczego zawsze, jak znika Violetta, jednocześnie nigdzie nie mogę znaleźć Diego?
Wiem, że dziewczyna skończyła lekcje jakieś pół godziny temu, a sama nie wróciła do domu. Miała zaczekać na mnie. Pozostaje jedna możliwość.. Jeśli on znowu chce coś jej zrobić, nie ręczę za siebie.
W pewnym momencie zauważyłem Fran. Podszedłem do niej i zacząłem rozmowę.
- Widziałaś moją dziewczynę? - spytałem.
- Kogo?
- Moją dziewczynę - powtórzyłem.
- Ty masz kogoś takiego? - zaśmiała się.
- Proszę cię, nie udawaj głupszej, niż jesteś - odparłem poirytowany.
- Palant! Teraz nie myśl, że cokolwiek ci powiem - skrzyżowała ręce na piersi.
- Czyli wiesz, gdzie jest? - dociekałem.
- Może. Dowiesz się, jak mnie przeprosisz - pokazała mi język.
- Przepraszam - burknąłem. - Teraz mów wszystko, co wiesz.
- Normalnie bym ci tego nie zaliczyła, ale okażę moją dobroć - uniosła kąciki ust. - Jest w schowku z Diego.
- Żartujesz?! - krzyknąłem.
- Ciszej. Ludzie na nas patrzą - syknęła. - Sama ją tam zamknęłam. Chcę, żeby się pogodzili. Marco mi trochę opowiedział o całej historii.
- Francesca, ty nie wiesz, co on chciał jej zrobić! Masz klucze?!
- Tak - pomachała mi przedmiotem przed oczyma. - Zdaję sobie z tego sprawę, ale znam też drugą stronę medalu - uśmiechnęła się.
- Nie ma mowy, żebym pozwolił jej tam siedzieć samej z nim - wyrwałem jej kluczyki i pognałem w stronę schowka.
Usłyszałem głośne krzyknięcie, jednak nie zwróciłem na nie najmniejszej uwagi. Teraz liczy się tylko Violetta.
~*~
Przekręciłem kluczyk w zamku i mocno pchnąłem drzwi. Gdy zobaczyłem, co działo się w środku, oniemiałem. Na środku siedziała Violetta z wiaderkiem na głowie, a nad nią znajdował się Diego, starający coś jej powiedzieć. Nie mogąc się pohamować, wybuchnąłem śmiechem.- Leon?! - krzyknęła Castillo, ściągając przedmiot z głowy.
- J-jak to się stało? - wydusiłem.
- Jakoś musiałam obronić się przed słowami tego idioty.. - zarumieniła się.
- Jaasne - z trudem przestałem się śmiać. - A jeśli chodzi o ciebie - zwróciłem się do Dominguez'a. - Masz szczęście, że Vilu jest przytomna.
- To nie moja sprawka, jasne? Sam zostałem w to wplątany - tłumaczył się.
- On mówi prawdę - odezwała się brunetka. - Fran i Marco wszystko wymyślili.
Mogę przyrzec, że Włoszka odpłaci nam za to. Z nawiązką.
Violetta
Cieszę się, że Leon wyciągnął mnie z tej niezręcznej sytuacji. Jednak mógł przyjść trochę później. Może zdążyłabym chociaż zdjąć to coś z mojej głowy..
Mimo tego, że jestem wściekła na Fran za to, że nas zamknęła, odrobinę cieszę się z tego powodu.. To nie tak, że mam zamiar wybaczyć Diego. Jednak zaczęłam mu trochę ufać..
- Skoro już tu jesteśmy, może pozwolisz mi wszystko wyjaśnić? - spytał.
- Nie ma mowy - odparłam, wkładając wiaderko na głowę. - Od teraz nie dojdzie do mnie żadne słowo, wypowiedziane przez ciebie.
- Widzę, że cię nie przekonam.. - westchnął. - Ale to nic. I tak opowiem ci o wszystkim.
Wtedy zaczął się długi monolog. Diego wyjaśnił, dlaczego to zrobił. Powiedział, że to dla mojego bezpieczeństwa. Inaczej ktoś inny by się tym zajął, a wtedy nie byłoby tak dobrze. Mówił też coś o zerwaniu jakichkolwiek połączeń z gangiem..
Z jego opowieści wychodziło, że każdą rzecz robił jedynie po to, aby mnie chronić. Nie ważne, jak przekonująco brzmiałyby jego słowa, nie potrafię mu zaufać. Zawsze daję innym drugą szansę, jednak Diego otrzymał ich o wiele za dużo. Nie mogę znów pozwolić na skrzywdzenie mnie lub moich najbliższych.
_____________________________
Jaki krótki ;--;
I na dodatek taki słaby >.<
Przepraszam Was za to coś :C
I co!? Wercik pierwsza yhy, yhy, yhy!!!
OdpowiedzUsuńOw yeach!
Boski <3
OdpowiedzUsuńLudmiła smuta ;C
Zła Francesca!
Czekam na nexcik <3
http://amor-que-sobrevivira-todo.blogspot.com/
Wrócę później bo matka mnie woła :)
OdpowiedzUsuńDobra, Diego chciałeś, nie chciałeś, to bez różnicy postąpiłeś źle i nie zasługujesz na kolejna szansę. I nie pieprz, że chciałeś wyjść jak usłyszałeś głos Violetty, bo gdybyś naprawdę chciał to byś to zrobił. Denerwuje mnie ten chłopak, to wszystko zrobił dla jej "dobra" trele morele niech przestanie wciskać ten durny kit, bo to gówno prawda. Robił to przede wszystkich dla siebie, bo gdyby postąpił inaczej miałby problemy, nie oszukujmy się. A Violetta jet idiotką. Ogromną idiotką! Ja pierdziele jak można być tak głupim?! "Zaufała mu" Ojejku, on ją uśpił wsadził do auta, spowodował, że Leoś był przez tą całą sytuacje trochę poszkodowany, ryczałą przez to, a teraz co odstawia? Tak, tak niech od razu podziękuje Diego za wszystko! Ja bym NIGDY mu nie zaufała, na pewno nie po czymś takim.
UsuńDobrze przynajmniej odstawiła z tym wiadrem. :)
A na Fran się zawiodłam! Niech się postawi w Violetty sytaucji,a nie pomaga temu... Przestępcy! Niefajnie się zachowała..
Na najlepszego wyszedł Leon ;)) Zachował się tak jak powinien :)
Niech Ludmiła się nie martwi. To będzie próba dla ich związku. Jeżeli to nie to to się rozejdą, mówi się trudno. A jeśli kiedyś się spotkają i znow będą razem, to znaczy, że to prawdziwa miłość. A Fede nie może zmarnować takiej szansy. I bardzo dobrze, że Lu mimo wszystko go namawia do wyjazdu. :)
Uwielbiam i czekam na następny ♥
Mój laptop bzikuje po tym, jak został rzucony o ścianę i teraz nie mogę odpowiedzieć na swój komentarz ;-;
OdpowiedzUsuńNo a jeśli o rozdział chodzi... Wiaderko na głowie Violetty xD Wyobrażam to sobie. Dziewczyna siedząca na stołku, z założonymi rękami i żółtym wiadrem na głowie... hahaha xD No i nagle z tego wiadra wyłazi taki duuuży pająk ... śniły mi się pająki. To było straszne.
Pająki są łeee.
Co do Lusi... Ja nie odpuszczę! JA CHCĘ ICH DZIECKO! JA CHCĘ DZIECKO! ICH!!
I wiesz, że ja się boję, po tym co mi napisałaś... Martwię się. Bardzo. Bardzo :(
Fedemilci grozi rozpad i-i...
Nie odpuszczę.
Kocham Cię bardzo ♥♥♥
Czekam na nextunia :*
Bosko ♥♥♥ :* ♥♥♥
OdpowiedzUsuńViola i wiaderko :*** :)) :D Śmiechawka
Leoś wszedł w odpowiednim momencie ;)
Fede i Lu chyba będę płakać :( :( :(
Mam nadzieję, że jak ich rozdzielisz i Feduś wyjedzie
To jak wróci będzie ślub :) :*
Wiem optymistyczna wersja :) no cóż :**
Buziaki :) ♥♥♥♥ :*
Ej nieee..
OdpowiedzUsuńNie...
Dlaczego ty mi to robisz?
Fede wyjeżdża?
Pamiętaj, że masz do czynienia z największą fanką Fedemiły, więc radzę nie zadzierać. :D
A rozdział wcale nie jest beznadziejny, tylko cudowny *o*
Życzę dużo weny. <3
~V.
Wiadro na głowie... Rozwalasz system XD
OdpowiedzUsuń-Zośka