27.07.2014

Rozdział 46 - Razem na zawsze

Ludmiła

Nie potrafiłam wypowiedzieć ani słowa. Byłam zaskoczona. Wciąż nie mogę przyswoić myśli, że Federico mi się oświadczył.. A najgorsze jest to, że nie wiem, co odpowiedzieć. Kocham go i chcę z nim być, ale.. Nie. Nie ma żadnego "ale".
- Tak, wyjdę za ciebie - szeroko się uśmiechnęłam.
Federico włożył pierścionek na mój palec, a następnie wstał i złapał mnie w talii. Chwilę potem poczułam, jak okręca mnie wokół własnej osi.
- Kocham cię - powiedział, z powrotem stawiając mnie na ziemi.
- Ja ciebie też - przytuliłam się do niego.
- Teraz możecie się pocałować - wtrąciła się Francesca.
Nie czekając dłużej, zbliżyłam się do mojego chłopaka narzeczonego. Włoch przejął dalszą inicjatywę. Złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
Wiedziałam, że ten dzień będzie najlepszym w moim życiu. Jednak nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Wciąż nie mogę uwierzyć, że jestem zaręczona z Federico. To jest, jak sen na jawie. Najpiękniejszy sen. Moje najśmielsze marzenia właśnie się spełniły. Już nic więcej nie potrzebuję do szczęścia. Wystarczy, że pozostaniemy na zawsze razem.
Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy w oczy. Po raz pierwszy zwracam uwagę na jego piękne tęczówki. Nie dziwię się, że zakochałam się właśnie w nim. Pomyśleć, że jeszcze rok temu wydawało mi się, że nie potrzebuję nikogo do szczęścia. Dzisiaj nie potrafię przeżyć ani minuty bez mojego ukochanego.
Odwróciłam wzrok od cudownych oczu Włocha i spojrzałam na naszych przyjaciół. Moment.. Teraz wszystko stało się jasne. Oni wiedzieli od początku o zamiarach Fede. Naszykowali serduszka, tort, konferitti.. Wszystko z myślą o nas.
Robi mi się ciepło na sercu, gdy myślę o tym, jak wiele dla mnie robią. Są kochani. Ciągle nie potrafię sobie wybaczyć tego, jaka kiedyś dla nich byłam.
W pewnej chwili podeszły do nas Violetta, Naty i Francesca. Wszystkim posłałam szeroki uśmiech.
- Widzę, że prezent się spodobał - odezwała się Violetta.
- Nawet nie wiecie, jak bardzo - przytuliłam każdą po kolei. - Ale nie mogę uwierzyć w to, że udało wam się utrzymać wszystko w tajemnicy - zaśmiałam się.
- Dla szczęścia przyjaciółki warto zrobić każdą rzecz - wtrąciła się Natalia.
W tej chwili postanowiłam. Nigdy nie pozwolę im odejść. Nikt nie będzie miał prawa ich skrzywdzić. Pokonam wszelkie przeszkody, aby móc odpłacić się za dobro, jakie otrzymałam.

Violetta

Tak miło jest patrzeć na szczęście przyjaciółki. Już się bałam, że jednak odmówi Federico. Dość długo się zastanawiała.. Jednak liczy się odpowiedź. Cieszę się, że wreszcie są zaręczeni. Idealnie do siebie pasują. Dopełniają się pod każdym względem. Podobnie, jak ja i Leon. Jednak na razie nie mam co liczyć na podobny gest z jego strony. Prawdę mówiąc, nie chciałabym.. Zresztą, sama nie wiem. Boję się, że wtedy coś zmieniłoby się między nami. Że stałoby się "drętwo" bo pragnęlibyśmy być idealni. A ja czegoś takiego nie potrzebuję. Leon jest najcudowniejszy na co dzień. Miałam szczęście trafiając na kogoś takiego.
- Vilu?
Moje przemyślenia przerwał Diego. Czyli się nie myliłam, przyszedł. Jednak nie ma w tym nic dziwnego. Lu jest nie tylko jego kuzynką, ale i przyjaciółką.
- Tak? - odwróciłam się w jego stronę.
- Chciałabyś się ze mną przejść? - uśmiechnął się.
- Nie wiem.. Co, jeśli Leon się dowie? - odparłam niezdecydowana.
- Nic się nie stanie. Przecież to zwykły przyjacielski spacer - mrugnął do mnie.
- Niech będzie..
Chyba źle robię.. Verdas jest przewrażliwiony na punkcie Dominguez'a. Jednak nie wiem dlaczego.. Rozumiem, złe wspomnienia. Ale przez to nie powinien go skreślać. Każdy zasługuje na drugą szansę.
~*~
Wyszliśmy na dwór. Nie patrzyłam nawet, gdzie idę. Jedynie podążałam tropem Hiszpana. Cały czas zastanawiałam się, czy nie powinnam zawrócić. Coś mi mówiło, że powinnam zostać na przyjęciu ze wszystkimi.
- Violu, wsiądziesz na chwilę do mojego samochodu? - spytał. - Ja muszę coś załatwić.
- Jasne - delikatnie się uśmiechnęłam.
Weszłam do wnętrza auta. Nagle usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Spróbowałam je otworzyć, jednak na marne. Poczułam, jak moje serce przyspiesza. Przecież Diego nie mógłby zrobić mi krzywdy.
Po pewnym czasie wyczułam dziwny zapach w samochodzie. Sama nie wiem, czemu, stałam się senna. Moje powieki momentalnie opadły, a ja oddałam się w objęcia Morfeusza.

Leon

Obszedłem cały dom Francesci, ale nigdzie nie mogłem znaleźć Violetty. Co dziwne, Diego też nie zauważyłem. Jeśli poszli gdzieś razem, może być pewien, że dzisiejszej nocy straci życie.
Nagle usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Wyjąłem urządzenie i odebrałem połączenie.
- Słucham? - odezwałem się.
- Witaj, Leon. Diego z tej strony. Nie zastanawiałeś się może, gdzie jest Violetta? - zaśmiał się.
- Co jej zrobiłeś?! - krzyknąłem do słuchawki.
- Właśnie śpi w moim samochodzie. A co będzie potem, zobaczymy - prychnął.
- Masz jej nie dotykać, rozumiesz?! Jak cię znajdę, zginiesz! - warknąłem.
- Ojeju, jaki agresywny. Radzę ci nie podskakiwać. Ciesz się, że lubię Violcię, inaczej stałaby się jej krzywda.
- Przejdź do sedna. Czego chcesz? - spytałem.
- Odwołaj wszystkie zeznania, a nic jej się nie stanie - odparł.
Czyli o to mu chodzi. Cholera jasna! To znaczy, że dalej ma do czynienia z gangiem! Tym razem mu tego nie przepuszczę. Zapłaci mi za wszystko.
- Nie ma sprawy - skłamałem. - Ale najpierw masz mi oddać Violettę.
Usłyszałem głośny śmiech po drugiej strony słuchawki. Jeszcze chwila, a na prawdę coś mu zrobię..
- Chyba śnisz. Oni wyjdą, a ja ją wypuszczę. Nara - rozłączył się.
On serio myśli, że nie potrafię sobie radzić? Dzwoniąc do mnie popełnił podstawowy błąd. Jaka szkoda, że teraz mogę wykryć jego lokalizację. Wystarczy, że się pospieszę, a zdążę uwolnić moją dziewczynę. Wtedy o wszystkim się dowie i już nigdy nie zaufa Diego. Wreszcie uda mi się ją od niego oddalić. Pomyśleć, że sam do tego doprowadził.
Jednak muszę się spieszyć. Jestem pewien, że będzie chciał ją gdzieś wywieźć. A jeśli zrobi jej jakąkolwiek krzywdę, nie wybaczę sobie. Nigdy.
Wybiegłem na dwór i udałem się w miejsce, w którym prawdopodobnie się znajdowali. Po kilkunastu minutach dotarłem do celu. W ciemności udało mi się dostrzec czarny samochód i kogoś stojącego obok niego. Jestem prawie pewien, że to Dominguez. Teraz wystarczy tylko uratować Violettę.

Maxi

Naty od kilku dni dziwnie się zachowuje.. Tak, jakby starała się mnie unikać. Nawet na dzisiejszy przyjęciu cały czas siedzi ze swoimi przyjaciółkami, a ja zostaję na uboczu. Muszę to wyjaśnić. Nie chcę, żeby była między nami taka atmosfera.
Podszedłem do dziewczyn i poprosiłem Natalię, aby poszła ze mną. Brunetka niechętnie wstała z miejsca i pozwoliła, abym ją prowadził. Gdy zajęliśmy miejsca na kanapie, złapałem ją za ręce i spojrzałem prosto w oczy.
- Dlaczego mnie unikasz? - spytałem prosto z mostu.
- C-co? Wydaje ci się.. - odparła bez przekonania.
- Natuś, proszę, powiedz prawdę - uścisnąłem jej dłoń.
- Słyszałam, jak rozmawiałeś z Camilą przez telefon i wiem, że sprawdzałeś mój telefon - powiedziała na jednym tchu.
Cholera, wiedziałem. Już wtedy dziwnie się zachowywała. Powinienem się domyślić.
- Ja.. Przepraszam. Nie chciałem, żeby to tak wyszło..
- Za późno. Teraz zdaję sobie sprawę z tego, że mi nie ufasz - opuściła głowę.
- Nata, to nie tak! Ja tylko.. Sam nie wiem, czemu to zrobiłem.
- Nie martw się. Nie jestem zła. Jedynie trochę mi przykro. Nic więcej - szepnęła.
Zbliżyłem się do mojej dziewczyny i mocno ją przytuliłem.
- Wybaczysz mi? Już nigdy więcej tak nie zrobię. Obiecuję - pogładziłem ją po głowie.
- Jak mogłabym zrobić inaczej? - uniosła głowę i spojrzała mi prosto w oczy. - Uratowałeś mi życie. Nie powinnam się na ciebie gniewać.
- Nie czuj się przez to zobowiązana - przycisnąłem ją mocniej do siebie.
- Tym razem o tym zapomnę - uśmiechnęła się. - Ale, jeśli to się powtórzy, nie wybaczę ci tak łatwo.
___________________
Straasznie krótki >.<
Ale chciałam dzisiaj dodać ^^
W ogóle mi się nie podoba (pomijając fragment Lu), ale to szczegół ;-;

6 komentarzy:

  1. Ja serio jestem, jakaś dziwna... Jak czytałam fragment Lu, to wiedziałam, że się zgodzi, a mimo to, płakałam, kiedy już powiedziała 'tak'.
    Violetta w niebezpieczeństwie i Leon bohater ^^
    Ciekawa jestem, czy ją uratuje. Tak strasznie ciekawa, co zrobi... jak się to skończy.
    No i Naxi... takie słodziaki *=*
    I widzisz, nawet bez moich anonimów niżej masz 3 komentarze *u*
    Kocham Cię najmocniej!
    Naaaaaj!
    Żono mojego męża, czekam na nexta 3

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiedz, że Leoś uratuje Violkę ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Ślicznie :* Ludmiła się zgodziła Aaaaaaaaaaa :)))))))
    Przestraszyłaś mnie tylko z porwaniem, ale chyba będziesz taka dobra
    i Violci się nic nie stanie ?? ;)
    Dziękuje za szybkie dodanie rozdzialiku jesteś wspaniała :**
    ♥♥♥♥♥♥ :* ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ :* ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ :* ♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny blog
    ale strasznie ciężko się piszę mogła byś zmienić
    chciąkę pisemną ???

    OdpowiedzUsuń
  5. Mmmm <3
    Dawno nie komentowałam, przepraszam :)
    Zacznę od końca: Naxi: jak Maxi powiedział Natuś to się rozpłynęłam, jak to słodko brzmi*-* Wyjaśnili sobie teraz mam nadzieje, że będzie już okej i bez spiny :)
    Leonetta: Ha! Wiedziałam! Pisałam w którymś tam komentarzu (chyba jak Diego pocałował Violettę), że nienawidzę tego skurwiela! Nienawidzę! I wiedziałam, że jest zły! Pieprzony dupek! Weź zmień tło bo niedobrze mi się robi jak go widzę! (nie no, żatuję, nie musisz xd) Ale Leoś ją uratuje... Ja to wiem :)
    A ta głupia Violetta powinna się już czegoś cholera jasna nauczyć! Nie może być dobra dla wszystkich! Niech przestanie być taka dobroduszna, bo tylko się na tym przejeżdża. Ojciec zły, ex chłopak i "przyjaciel" zły, no powinna wiedzieć, że życie nie jest usłane różami i nie być dla wszystkich taka "wspaniała". Kropka.
    Femiła: Wiedziałam, że się zgodzi :)) Ale nie ma co się ze ślubem śpieszyć. Jeszcze są modzi, na ślub i dzieci przyjdzie czas, teraz niech to będzie tak jak to Fede mądrze pomyślał: zeby Lu wiedziała, że nie chce on nikogo innego. Pięknie :)
    Uwielbiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Przez cały dzień czytałam twojego bloga i chociaż czytam naraz jakieś 30 innych opowiadań to twój blog jest najlepszy. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział.

    ~Jula

    OdpowiedzUsuń

Komentarz - tak niewiele trzeba, by wywołać uśmiech ♥