22.07.2014

Rozdział 44 - Nie ukrywaj prawdy

Violetta

Leżałam wtulona w tors Leona, kiedy usłyszałam dzwonek telefonu. Niechętnie wstałam z miejsca i spojrzałam na wyświetlacz. Cholera jasna! To Diego! Całkowicie o nim zapomniałam. Nawet nie wie, że wyjechałam. Ale nie mogę nie odebrać. Pomyśli, że go kompletnie olałam..
Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam komórkę do ucha.
- Hola Vilu. Co się z wami stało? Byłem dzisiaj w hotelu, ale powiedzieli, że już tu nie mieszkacie.
- Bo my.. Jesteśmy w Buenos Aires. Wróciliśmy trzy dni temu. Przepraszam, że nic ci nie powiedziałam, ale całkowicie wyleciałeś mnie z głowy.. - wyjaśniłam.
- Rozumiem.. Jest mi trochę przykro, ale jakoś to przeboleję - zaśmiał się smutno.
- Na prawdę nie chciałam, aby tak wyszło..
- Nie no spoko. Nic się nie stało. Przepraszam, ale muszę już kończyć. Do usłyszenia - zakończył rozmowę.
Zawsze coś musi zepsuć mi humor? Teraz będę miała wyrzuty sumienia przez to, jak postąpiłam.
- Kto dzwonił? - spytał Leon.
Wróciłam na swoje miejsce na kanapie i okręciłam ręce wokół szyi mojego chłopaka.
- Diego.. - odparłam smutno. - Zapomniałam się z nim pożegnać i wyszło trochę niemiło..
- Nie przejmuj się - pogłaskał mnie po ramieniu. - To taki typ, któremu szybko przechodzi.
- Skąd wiesz? - spojrzałam na niego. - Niby tak bardzo się nie lubicie, a jednak dobrze go znasz - zaśmiałam się.
- To nie tak.. - wyglądał na zakłopotanego. - Po prostu wydaje mi się.. - podrapał się po głowie.
- A właśnie. Nigdy was o to nie pytałam. Dlaczego jesteście wrogami?
Leon obrzucił mnie zdziwionym spojrzeniem. Chwilę potem zobaczyłam, jak zaciska dłonie w pięści. Wyglądał, jakby zastanawiał się nad czymś.
- Długa historia.. Może kiedyś ci o tym opowiem - uśmiechnął się.
- Mamy całą noc - uniosłam kąciki ust. - Nic ci się nie stanie, jak zdradzisz mi chociaż odrobinę.
- Mi nie, ale tobie tak - zrobił poważną minę. - Nie będę ci o tym mówił. Przynajmniej nie dzisiaj - wstał z kanapy i udał się w stronę kuchni.
Wodziłam za nim wzrokiem, dopóki całkowicie nie zniknął mi z pola widzenia. Dlaczego tak dziwnie zareagował? Myślałam, że to nie jest bardzo ważne.. Wydawało mi się, że po prostu nie lubią się przez dziecinną kłótnię.. Jednak wychodzi na to, że mieli do czynienia z czymś poważniejszym.
Ale nie będę nalegać. Leon trochę się wściekł.. Nie chcę, żeby był na mnie zły. Zwłaszcza nie teraz. Muszę się nim nacieszyć.
Po chwili zobaczyłam, jak mój chłopak wchodzi do pokoju z miską popcornu w ręku.
- Przepraszam za moje wcześniejsze zachowanie, Vilu.. Nie powinienem aż tak na ciebie naskakiwać - wręczył mi buziaka w policzek.
- Nie przejmuj się - uśmiechnęłam się. - Jeśli nie chcesz mówić, to nie problem. Przecież nie muszę o wszystkim wiedzieć.
- Obiecuję, że kiedyś na pewno ci o tym opowiem - cmoknął mnie w usta.
- Trzymam cię za słowo - zaśmiałam się.

Maxi

Nata poszła do Francesci, więc mogę wreszcie pogadać z Camilą. Tylko przez telefon, ale to już coś. Musiałem czekać tak długo, aby móc jej wszystko wygarnąć. Nie zostawię na niej ani jednej suchej nitki. Za to, jak chciała potraktować moją ukochaną. Nikt nie ma prawa zadzierać z Naty.
Wybrałem numer rudej i przyłożyłem telefon do ucha. Odczekałem kilka sygnałów, po czym usłyszałem głos Torres.
- Maxi? Jeju, jak się cieszę, że cię słyszę. Tak bardzo się martwiłam. Kochany, bardzo boli noga? Jest mi strasznie przykro z tego powodu..
Jej głos był obrzydliwie słodki. Przesadza.
- Ja raczej nie podzielam twojej radości. Jesteś wredną żmiją - syknąłem.
- D-dlaczego tak mówisz? Nigdy nikomu nie zrobiłam krzywdy. Wiesz, jak bolą takie słowa? Zwłaszcza, gdy wypowiada je twój najlepszy przyjaciel.
Błagam, zaraz wymusi płacz. Myśli, że weźmie mnie na litość? Zabawne.
- Serio? Nie udawaj idiotki. Widziałem wiadomość, na której pisałaś, że chcesz rozdzielić mnie i Naty. Wiem też, że to ty popchałaś ją pod samochód. Czy masz pojęcie, jak to mogło się skończyć?! Jakby cokolwiek stało się mojej dziewczynie, pożałowałabyś, że kiedykolwiek się urodziłaś! - warknąłem.
- Książę się znalazł - prychnęła. - Skoro nie chcesz być ze mną, nie będziesz z nikim. Myślisz, że mam zamiar wysłuchiwać twoich żałosnych wywodów o tym, jak bardzo kochasz Natusię?
Wow. Szybko zmienił się jej ton. Czyli to jest prawdziwa Camila?
- Ona, w odróżnieniu od ciebie, nie jest kłamcą. Zawsze mówiła mi prawdę. Nigdy nie udawała. Szkoda, że o tobie nie mogę powiedzieć czegoś podobnego. Żałuję, że kiedykolwiek cię poznałem. Jesteś ździrą. Nara - odłożyłem słuchawkę.
Byłem wściekły. Z wielką chęcią poszedłbym teraz do rudej i powiedział jej to w twarz. Ciekawe, czy wtedy byłaby taka mocna w słowach.
Nagle usłyszałem ciche kichnięcie. Spojrzałem w stronę drzwi i zobaczyłem Naty. Zwlokłem się z łóżka i podszedłem do niej. Wyglądała, jakby była zmartwiona.. Mam nadzieję, że nie słyszała mojej rozmowy z Camilą.
- Od jak dawna tu stoisz? - spytałem.
- Dopiero przyszłam.. - odparła niepewnie. - Fran nie było w domu, więc wróciłam - zaśmiała się.
Mi się tylko wydaje, czy widzę w jej oczach łzy?
- Natuś, coś się stało? - uniosłem jej podbródek.
- Nie, nic. Lepiej się połóż. Ciągle nie możesz nadwyrężać nogi - uniosła kąciki ust.
- Okay..
Udałem się w stronę łóżka. Coś ją trapi.. A najgorsze jest to, że nie chce mi powiedzieć, o co chodzi..

Leon

Myślałem, że zajmie to trochę więcej czasu, zanim Violetta spyta, dlaczego nienawidzę Diego.. Nie powinienem ukrywać przed nią prawdy, ale nie chcę jej ranić. Dopiero, co się z nim pogodziła. Uważa go za przyjaciela.. Nie mogę tego zniszczyć. Viola na to nie zasługuje.
Przyznam, z wielką chęcią odciąłbym ją od Dominguez'a. Nie mam pojęcia, z kim ma do czynienia. On może wciąż mieć coś wspólnego z nimi. Gdy ja odchodziłem, Diego ciągle w tym siedział. Niewykluczone, że został tam do dzisiaj. Wolałbym, aby moja dziewczyna nie znała kogoś takiego.. Ale nie mam wyboru. Muszę ją chronić przed prawdą. To przecież nic wielkiego..
Opuściłem głowę i spojrzałem na brunetkę. Usnęła. Jak zwykle. Za każdym razem, gdy się czymś przejmie, zasypia w ekspresowym tempie. Violetta wygląda tak niewinnie. Szkoda, że pozwoliłem poznać jej Diego.. A jak pomyślę, że kiedyś byli razem, chce mi się wymiotować. Moja cudowna, słodka księżniczka spotykała się z kimś takim. Mam nadzieję, że nic więcej, niż całowanie, nie robili..
Jakbym dowiedział się, że Hiszpan ją skrzywdził, od razu pojechałbym do Madrytu i pokazał "dawnego siebie".
- L-Leon.. - szepnęła.
Ponownie spojrzałem na Violettę. Czy ona mówi przez sen? Ma zamknięte oczy i wygląda, jakby była w krainie swojej wyobraźni, więc chyba tak..
- Pomóż mi..
Otworzyłem szerzej oczy. Co się dzieje? Nawet, jeśli ma tylko koszmar, nie chcę, aby cierpiała. Nigdzie. Ani na jawie, ani we śnie.
Szturchnąłem ją delikatnie i czekałem na reakcję. Niestety, to nic nie dało. Ponowiłem próbę, jednak bez żadnego efektu. Nie czekając dłużej, wstałem i poszedłem do kuchni po szklankę zimnej wody.
Gdy wróciłem zastałem ją siedzącą na kanapie. Jak przyjrzałem się dokładniej, zauważyłem, że ma oczy pełne łez. Wróciłem na swoje miejsce i złapałem ją za dłoń. Dziewczyna obrzuciła mnie przerażonym spojrzeniem, a następnie wtuliła w mój tors.
- Już dobrze. To tylko zły sen - pogładziłem ją po włosach.
- A-ale to było takie realistyczne.. Leon.. - załkała.
- Jesteś już dużą dziewczynką - odsunąłem ją na długość ramion. - Nie powinnaś płakać przez takie coś.
- Wiem.. Teraz pewnie myślisz, że jestem dziwna, bo ciągle boję się koszmarów.. - opuściła głowę.
- Nigdy - zaśmiałem się. - Kocham cię i akceptuję każdą twoją cząstkę - przycisnąłem ją do siebie.
Tak samo, jak ty zaakceptowałaś moją przeszłość.. - dodałem w myślach.

Naty

Słyszałam wszytko. Całą rozmowę Maxiego i Camili. Skoro był pewien, że mówiłam prawdę o tych wiadomościach, musiał zobaczyć dowód. A to jest równoznaczne z tym, że grzebał w mojej komórce. Nie robiłby tego, jakby całkowicie mi ufał. Czyli uważa, że mogłabym go okłamać, albo coś przed nim ukryć.. Wiem, że nie powinnam przejmować się takimi bzdurami, ale.. To boli. Świadomość, że osoba, której wierzysz w każde słowo, nie ma zaufania do ciebie.
Jednak nie mam prawa obrażać się na Maxiego. Ocalił mnie, więc jestem mu coś winna. Udam, że nic nie słyszałam. Nic trudnego. Będzie tak, jak dawniej. Mam nadzieję..
Kogo ja oszukuję? Nie potrafię kłamać. Mam w sobie coś, co nie pozwala mi nie mówić prawdy.. Muszę z kimś o tym porozmawiać. Chyba najlepsza będzie Ludmiła.
Nie czekając ani chwili dłużej, wyszłam z domu i udałam się w stronę domu blondynki. Niewiele później znalazłam się przed jej drzwiami. Weszłam do środka i zastałam ją i Federico siedzących na kanapie.
- Hej Naty - odwróciła się i uśmiechnęła szeroko.
- Hola. Nie przeszkadzam? - spytałam.
- Jasne, że nie - wstała z miejsca i podeszła do mnie. - Fede, kochanie, zostawisz nas same? - zwróciła się do Włocha.
- Nie ma sprawy. I tak chciałem iść się przewietrzyć - mrugnął do nas.
Ludmiła zaprowadziła mnie do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i czekałam, aż wróci z kuchni. W końcu pojawiła się z talerzem pełnym kanapek.
- Masz jakiś problem? - spytała.
- Tak.. Usłyszałam coś, czego nie powinnam i teraz nie wiem, jak mam zachować to w tajemnicy..
- A to jest bardzo ważne? Jeśli nie to po prostu wyrzuć z głowy i po problemie - uśmiechnęła się.
- Tak. Strasznie. Przynajmniej dla mnie.. - odparłam.
- Może opowiedz mi całą historię? Wtedy będę mogła ci pomóc.
Zrobiłam tak, jak poleciła mi Ferro. Poinformowałam ją o każdym, nawet najmniej ważnym szczególe.
- Najłatwiej byłoby wyjawić prawdę - podsumowała.
- Nie mogę. Wolę, aby myślał, że o niczym nie wiem.
- Dlaczego? - spytała.
Problem w tym, że sama nie znałam odpowiedzi na to pytanie.. Po protu nie chciałam, aby wiedział, że zdaję sobie sprawę z tego, że mi nie ufa.
- Nie ważne.. Ja już idę. Maxi beze mnie jest jak bezbronne dziecko - zaśmiałam się. - Mogę jeszcze jutro do ciebie wpaść?
- Oczywiście - uniosła kąciki ust. - Przychodź zawsze, kiedy chcesz - przytuliła mnie.

__________________________
Już po tym rozdziale jesteście w stanie domyślić się, kto był szefem gangu, w którym "pracował" Leon C:
[W następnym zaręczyny Fedemili *-* ]
Mam nadzieję, że się podobało
Kocham Was wszystkich <3

2 komentarze:

  1. Ja się domyśliłam już wcześniej :D
    Zaręczyny! Awww *=* Kicia, nie rób mi tego! Każesz mi tak długo czekać, a we mnie aż wrze.
    Boże...Boże...Bożeee...
    Podobało się?
    Było piękne, przewspaniałe, przecudne!
    A ja kocham Ciebie, najmocniej jak się da <3333
    Uciekam, bo muszę pisać pracę na konkurs ^^
    Buziaczki Mysiu! <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny , piękny ,śliczny jednak czekam na następny(zaręczyny:**)
    Nie wiem jak to robisz , ale jak czytam mam zawsze wielki zaciesz:)))
    BuZiaKi pozdrawiam Mela :*

    OdpowiedzUsuń

Komentarz - tak niewiele trzeba, by wywołać uśmiech ♥