13.07.2014

Rozdział 39 - Nie mam prawa

Violetta

Nie mogę cały czas tu siedzieć. Może Leon już wrócił do hotelu i tam go spotkam? Ale boję się ruszać z miejsca.. Jeśli zobaczę Diego, nie wiem, jak postąpię. Z jednej strony rozumiem jego zachowanie. Zadziałał pod wpływem chwili, sam nie wiedział, co robi. Ale z drugiej, mógł chociaż trochę się powstrzymać. To było okropne. Straciłam chłopaka, a on mnie pocałował. Po raz pierwszy czułam się tak źle przy tej czynności. Mimo, że trwało to jedynie ułamki sekundy.
Chociaż, powinnam dać mu drugą szansę. On mi wybaczył, nie patrząc na to, jak mocno go zraniłam. Ja też muszę tak postąpić. Nigdy wcześniej tak się nie zachował. Więc wątpię, aby kiedykolwiek miało się to powtórzyć.
Wstałam z ławki i udałam się w stronę hotelu. Tak bardzo chciałabym spotkać teraz Leona. Tylko on zna lekarstwo na moje wszystkie zmartwienia. Jedynie jemu mogę zaufać. Chcę wszystko mu wyjaśnić. Ale wątpię, aby miał ochotę mnie wysłuchać..
Dlaczego to ja zawsze wszystko niszczę? Jak uda mi się poznać smak szczęścia, zaraz zamienia się to w gorzki smutek. Życie jest do bani.
Nie. Nie mam prawa tak mówić. To największy dar, jaki mogliśmy dostać. Gdybym nigdy się nie urodziła, nie miałabym okazji spotkać Leona, nie przeżyłabym tych wszystkich wspaniałych chwil. Nie zraniłabym go.. Muszę to naprawić. Jak najszybciej. Inaczej znowu będę musiała żyć bez niego. Po raz kolejny wszystko straci sens.
Jakie to idiotyczne. Poznajemy wartość pewnej osoby dopiero po tym, jak ją stracimy. Wcześniej myślimy, że to się nam należy. Uważamy za codzienność. Już nigdy nie popełnię takiego błędu. Będę cieszyła się z każdej chwili spędzonej z Leonem. Każda sekunda wyryje się w mojej pamięci i pozostanie w niej na zawsze. Nie zapomnę o niczym.
Nacisnęłam klamkę i wkroczyłam do hotelowego holu. Chciałam udać się na górę do naszego pokoju, kiedy ktoś delikatnie złapał mnie za rękę. Odwróciłam się z nadzieją, że zobaczę Verdasa. Niestety myliłam się.. Przede mną stał smutny Diego.
To nie tak, że żałuję, że go widzę. Jednak wolałabym spotkać Leona.. Chociaż teraz mam okazję powiedzieć Hiszpanowi, że wybaczam mu to, co zrobił. Będę miała jedną troskę z głowy..
- Violetto.. Ja cię przepraszam.. Sam nie wiem, dlaczego to zrobiłem.. - zaczął.
- Nie - przerwałam. - Nie jestem na ciebie zła. Zapomnijmy o tym wydarzeniu i już nigdy o nim nie wspominajmy, dobrze? - złapałam go za dłoń.
- Dobrze - uśmiechnął się. - Cieszę się - przycisnął mnie do siebie.
Nie odwzajemniłam jego gestu. To nie Diego teraz potrzebowałam. Chciałabym znaleźć się w ramionach mojego byłego chłopaka.. Pragnę poczuć ciepło bijące od jego ciała. Usłyszeć bicie serca..
- Chyba zaraz zwymiotuję.. - usłyszałam znajomy głos.
Podniosłam głowę i zobaczyłam Verdas'a. Proszę, tylko nie to!
Odepchnęłam Diego i podbiegłam do Meksykanina. Spojrzałam w jego piękne, czekoladowe oczy. Tym razem zobaczyłam w nich więcej złości, niż tamtym razem. Już jestem pewna, że nigdy mi tego nie wybaczy. Dlaczego musiał przyjść akurat teraz? Po raz kolejny zobaczył, jak tulę Dominguez'a. Szkoda, że nie potrafi czytać w moich myślach i nie może dowiedzieć się, co teraz czuję..
- L-Leon, to nie tak.. - zaczęłam.
Chwilę potem poczułam, jak kładzie mi rękę na ustach. Chociaż mogę poczuć jego dotyk. Wiem, że robi to tylko dlatego, abym nie mówiła ani słowa więcej. Jednak jest mi trochę lepiej..
- Nie chcę słuchać twoich wyjaśnień. Przyszedłem tutaj tylko po moje rzeczy. Nie będę przeszkadzał tobie i twojemu nowemu chłopakowi. Jeszcze dzisiaj wyjeżdżam do Buenos Aires.
Poczułam, jak w oczach gromadzą mi się łzy. Jak on mógł wymówić to bez jakichkolwiek uczuć?! Chciałam coś powiedzieć. Pragnęłam wykrzyczeć mu w twarz, że nie jestem z Diego, żeby nie wyjeżdżał, że go kocham. Ale nie mogłam. Leon wciąż trzymał rękę na moich ustach, utrudniając mi jakiekolwiek wydobycie dźwięku. Mimo, że mnie to nie bolało, starałam się zabrać jego dłoń z mojej twarzy. Jednak był zbyt silny. W pewnej chwili sam odciągnął ode mnie rękę i udał się w stronę schodów.
- Kocham cię! - krzyknęłam najgłośniej, jak potrafiłam - Jak mnie tutaj zostawisz, zabiję się!
Zauważyłam, że zatrzymał się na jeden, krótki moment. Potem odwrócił się w moją stronę i wypowiedział kilka wyrazów. Słowa, które zabolały mnie najbardziej.
- Ty już mnie zabiłaś. Przez ciebie straciłem serce.
Opadłam na kolana i pozwoliłam, aby łzy wypłynęły spod moich powiek. Czułam się najgorszą osobą na świecie. Prawie nie mogłam oddychać przez płacz. Jednak teraz najmniej mnie to obchodziło. Moja warga drgała, oczy piekły, serce bolało. Najchętniej wybiegłabym i rzuciła się pod najbliższy samochód. Ale nie mogę tego zrobić. Zraniłabym najbliższe mi osoby. Francescę, Maxiego, Cami, Angeles.. Wystarczy już, że pozwalam odejść chłopakowi, którego kocham nad życie.
Nie. Nie mogę tak łatwo się poddać. Przetarłam oczy i uniosłam się do pozycji stojącej. Rozejrzałam się wokół i jedyną osobą, jaką dojrzałam, był Diego. Tym razem nie zawracałam sobie nim głowy. Pobiegłam najszybciej, jak mogłam na górę. Muszę chociaż spróbować.

Leon

Wciąż było mi niedobrze po tym, co zobaczyłem, jak wszedłem do hotelu. W drodze powrotnej wiele rozmyślałem.. Chciałem nawet wybaczyć Violettcie. Jednak teraz jestem pewien, że dobrze postąpiłem. Niedługo mam wylot do Buenos Aires. Będę mógł się od nich odciąć.
Właśnie zamykałem walizkę, kiedy do pokoju wtargnęła Castillo. Nie zwróciłem na nią najmniejszej uwagi. To jest jedyne dobre wyjście. Boję się, że znowu dam omotać się jej kłamstwom i o wszystkim zapomnę. Kocham ją, ale nie pozwolę na to, by mnie oszukiwała. Związek powinien opierać się na zaufaniu. U nas to niestety się nie udało..
- Leon, proszę musisz mnie wysłuchać.. - szepnęła.
Nie mogę na nią patrzeć, gdy jest w takim stanie. Jeszcze bardziej boli to, że wiem, że czuje się tak przeze mnie. Mimo, że to nie ja zawiniłem, czułem wyrzuty sumienia. Tak bardzo chciałbym móc ją teraz przytulić, pozwolić jej wypłakać się na moim ramieniu.. Ale nie mogę.
- Chyba dałem ci do zrozumienia, że nie chcę, abyś cokolwiek do mnie mówiła - powiedziałem oschle.
Sam się sobie dziwiłem, że mogłem odezwać się do niej takim tonem.
- Proszę - wymówiła z trudem.
W tej chwili popełniłem największy błąd. Spojrzałem  na nią. Gdy zobaczyłem oczy przepełnione łzami, poczułem ukłucie w sercu. Tak bardzo przeze mnie cierpi..
Chwila, co ja gadam?! Przecież to ona mnie zdradziła. Violetta wybrała Diego, zamiast mnie.
- Nie mam dużo czasu, więc się streszczaj. Zaraz muszę jechać na samolot - odparłem.
Muszę przed nią udawać. Powinna się do mnie zniechęcić. Wtedy nie będzie żałować, jak ją tutaj zostawię.
- Wszystko ci się wydawało. Nie jestem z Diego. Chciałam tylko być jego przyjaciółką.. Leon, uwierz mi - łkała.
- Dlaczego mam ci ufać po tym wszystkim?
- Nigdy bym cię nie okłamała! Kocham cię! - podbiegła do mnie i wtuliła się w mój tors.
Zrobiło mi się tak dobrze.. Ale nie mogę dawać jej nadziei. Odepchnąłem Violettę i rzuciłem jej nawistne spojrzenie.
- Widocznie nie tak mocno, jak Diego.
- Ja nic do niego nie czuję!
Zobaczyłem, jak łzy spływają jej po policzkach. Nie mogę dłużej na to patrzeć. Nie wytrzymam.. W końcu się przełamię i wybaczę jej wszystko.
Wyminąłem dziewczynę i wyszedłem z pokoju. Udałem się na dół, najszybciej, jak potrafiłem.
Nie mam pojęcia, co mam teraz myśleć. Brzmiała tak przekonująco.. Ale wiem, co widziałem. Przytulali się, prawie pocałowali. Przyjaciele nie stykają swoich ust. To było ewidentnie coś więcej.
Mimo wszystko, jest już za późno na zmianę zdania.. Mam wylot za kilkadziesiąt minut. Nie mogę już się rozmyślić.
Zawołałem taksówkę i podałem adres kierowcy. Ostatni raz obejrzałem się do tyłu. Nie ma odwrotu. Pozostawiam Madryt i wszystkie wspomnienia z nim związane.

Francesca

Czy mi się wydawało, że Leon właśnie wsiadał do taksówki z bagażami?! Przecież to niemożliwe. On jest niemożliwy. Robić taką aferę ze zwykłej przyjaźni. Cholera jasna! Muszę znaleźć Violettę.
- Kochanie, zostań tu. Niedługo wrócę - powiedziałam do Marco i pobiegłam w stronę hotelu.
W środku ujrzałam zapłakaną Violettę i Diego, starającego się ją pocieszyć.
- Vilu, co się stało? - spytałam zatroskana.
- L-Leon w-wyjechał d-do Buenos Aires.. - załkała.
- Przez to, że dowiedział się o poszukiwaniach Diego?!
- N-nie.. O tym nie ma pojęcia. On myśli, że teraz jestem dziewczyną Diego i go zdradziłam..
Nie do końca zrozumiałam całą sytuację, więc wypytałam ich o wszystko. Chwilę potem Violetta opowiedziała mi całą historię.
- Świetnie... - podsumowałam.
- I teraz nie wiem, co mam zrobić.. - spojrzała na mnie oczyma przepełnionymi łzami.
Było mi jej tak szkoda. Nie miałam pojęcia, jak mam ją pocieszyć. Sama załamałabym się, gdyby Marco zostawił mnie przez to, że myślałby, że mam innego.
- No już, jest dobrze. Coś wymyślimy - przytuliłam ją i pogłaskałam delikatnie po głowie.
- Nic nie jest dobrze, rozumiesz?! Straciłam osobę, którą kocham! - krzyknęła.
- J-ja może was zostawię.. - powiedział zakłopotany Diego i opuścił pomieszczenie.
- Pomogę ci go odzyskać.. - zwróciłam się do Violetty.
Chyba nawet wiem, jak..
- Możesz mi podać adres kina, w którym Leon was "przyłapał" - spytałam.
- T-tak.. Ale po co ci to? - dociekała.
- Nie pytaj, tylko zapisuj. Mam plan - mrugnęłam do niej.
Violetta wstała i po chwili wróciła ze skrawkiem kartki, na którym zapisane były namiary kina.
Na pewno mi się uda. Jak tylko dostanę to, co chcę, Verdas nie będzie miał nic do gadania. To jasne, że nam uwierzy, gdy pokażę mu, jak było na prawdę.

Naty

Świetnie, znowu muszę śledzić tę rudą żmiję. Żałuję, że wtedy nie zrobiłam zdjęć wiadomości.. Boję się, że tym razem mnie przyłapie. Ba, może nawet nie zostawić swojej komórki sam na sam ze mną. Prawdę mówiąc wątpię w to, aby znowu szczęście się do mnie uśmiechnęło.
Ukrywałam się za kolejnym krzakiem, kiedy Camila uważnie spojrzała się w moją stronę. Szybko schowałam się za gałęziami i czekałam na dalszy rozwój sytuacji. Jeśli teraz mnie przyłapie, będzie po mnie. Nagada Maxiemu, że za nią chodzę. Nie chcę, żeby się na mnie wkurzył. Obiecałam, że już nie będę jej śledziła..
Delikatnie wyjrzałam zza krzaka. Na szczęście ruda już nie patrzyła się w moją stronę. Szybko pobiegłam za drzewo i zaczęłam uważnie obserwować Camilę. W pewnej chwili położyła swój telefon na krześle i poszła do środka baru. Nie sądziłam, że tak łatwo mi się uda. Podpełzłam do siedzenia i momentalnie zabrałam urządzenie. Wyjęłam swoją komórkę i zrobiłam kilka zdjęć. Miałam już odkładać telefon, kiedy poczułam, jak coś zimnego wylewa się na moją głowę. Stanęłam na równe nogi i zebrałam włosy z twarzy. Chciałam wydrzeć się na osobę, która potraktowała mnie "zimną kąpielą", gdy ujrzałam, że jest nią Torres. Otworzyłam szeroko oczy i utkwiłam w bezruchu.
- Mi się wydaje, czy właśnie trzymasz moją komórkę? - spytała ironicznie.
Przełknęłam głośno ślinę i odłożyłam urządzenie na stolik.
Jedynym, co przyszło mi do głowy, była ucieczka. Zerwałam się i chciałam odbiec najszybciej, jak się da, ale ruda złapała mnie za rękę i pociągnęła w swoją stronę.
- Już idziesz, kochanie? - uśmiechnęła się chytrze.
- Nie mam ochoty z tobą rozmawiać - syknęłam.
- Ojejku, jak przykro. Ja też nie czerpię przyjemności z konwersacji z tobą. Jeśli chcesz załatwić to szybko, oddaj swoją komórkę - wyciągnęła dłoń w moją stronę.
Cholera! Musiała widzieć, jak robiłam zdjęcia..
- Chyba śnisz - prychnęłam.
- Dostanę ją po dobroci, albo odbiorę siłą. Wybór należy do ciebie - uniosła kąciki ust.
Aż wstyd się do tego przyznać, ale boję się jej.. Wygląda strasznie, jak robi taką minę. Ale nie mogę się poddać. Wtedy Maxi straci do mnie zaufanie i zacznie wierzyć tej ździrze.
- Zabawna jesteś. Myślisz, że mnie przestraszysz? - parsknęłam.
- Nie chce cię straszyć - uśmiechnęła się. - Pragnę jedynie usunąć zdjęcia, jakie zrobiłaś.
- Już mówiłam, masz się ode mnie odcze... - nie zdążyłam dokończyć, ponieważ poczułam jak Torres popycha mnie do tyłu.
Mimowolnie rozluźniłam ręce, przez co upuściłam komórkę. Chwilę potem usłyszałam dźwięk nadjeżdżającego samochodu. Obejrzałam się i zobaczyłam ciężarówkę zbliżającą się w moją stronę. Dzieliły mnie ułamki sekundy od zderzenia się z autem..

__________________________
Znowu krótki :c
Ale udało mi się napisać tak szybko *-*
A wszystko dzięki Wam <3
Zmotywowaliście mnie
No to ten.. Jakby co Naty nie umrze, c'nie? :3
Nie mogłabym jej zabić :o
Za bardzo ją uwielbiam <33
Ale może jej się coś stać :3 Chociaż nie musi..
Nie powiem :x
Dowiecie się w następnym rozdziale <3
Ps. Leoś i jego dołeczki chcą zabić Camilę *-* Jakie słodkie zdjęcie <33
Ps2. xD Żeby ktoś nie myślał, że ja nie lubię Cami :c Kocham ją <3 Jest taką pozytywną postacią :3
Ale w każdym opowiadaniu musi być ktoś zły ;3

5 komentarzy:

  1. Hahahahah Ps2. hahahha dobre :D
    Uwielbiam cię!
    Ale też jesteś okropna... Musisz ciągle kończyć w takim momencie? :( Teraz przez co najmniej cały dzień nie będę myślała o niczym innym !
    Piszesz świetnie, chyba nigdy ci tego nie mówiłam. Często nie podobają mi się blogi, bo ich autorki kompletnie nie potrafią pisać. Albo jakieś nieprawdopodobne dialogi, nudna historia lub wszystko po prostu jest grubo przesadzone i sztuczne. Ty piszesz tak lekko, aż przyjemnie się czyta. Jest to narracja pierwszoosobowa i wiesz co? Wychodzi ci ona wspaniale! Serio! Nie ma niczego sztucznego, ani czegoś czego nikt by nigdy nie powiedział albo nie pomyślał. Genialnie, naprawdę super!
    Rozdział też boski. Wcale nie taki krótki, bo są aż 3 perspektywy. I nie dość, że w każdym rozdziale się coś dzieje, to właśnie oczarowuje mnie ten twój styl, no. :) Idealnie opisałaś uczucia wszystkich, idealnie! :)) Coś jeszcze chciałam, ale nie pamiętam co... A wiem! Leonettę! :D
    No okej, nie zanudzam, powiem tylko jeszcze, że cię kocham i zmykam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bisty rozdział! :3 Pokłóciłaś Leonettę ale powiedz, że do siebie wrócą (bo wrócą, prawda???) Camila taka zua ;c Ale i tak ją kocham ;D Dobrze, że Natalka nie umrze ;p Fran wychodzi, a Marco bez żadmego odzewu XD To mnie rozwaliło ;D Kocham cię! I te Twoje opowiadania! ;;33
    PS - to zdjęcie Leosia z dołeczkami jest takie suuodkie (tak, ja tam żadnej Cami nie widze XD)
    No i oczywiście - Czekam na next.
    Tini Blanco

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej no...
    Co Ja Ci zrobiłam?
    Co?
    Tak bardzo mnie nienawidzisz?
    Serio?
    Nie dałaś mi Fedemili już drugi raz z rzędu...
    Łeeee!
    Ryczę!
    Ale i tak Cię kocham Ty podła geniuszko! (to zdanie nie ma najmniejszego sensu...)
    Rozdział był jak zawsze naj...
    najwspanialszy
    najextraśniejszy
    najpiękniejszy
    najsuperowszy
    najfajniejszy
    najgenialniejszy
    najkreatywniejszy
    najładniejszy
    najzajebistrzy
    najcudowniejszy
    najbostrzy
    (niektóre z tych słów nie istnieją, ale wiesz, ja taka kreatywna, że je wymyśliłam xD)
    Kochanie, kocham Cię! (i kolejne bezsensowne sformułowanie)
    Czekam na nexcik :333

    OdpowiedzUsuń
  4. Płakałam jak powiedział, że go zabija, bo zniszczyła mu serce... :c

    OdpowiedzUsuń

Komentarz - tak niewiele trzeba, by wywołać uśmiech ♥