17.07.2014

Rozdział 42 - Dziękuję

Violetta

Stałam na podwórku Verdas'a i czekałam, aż dołączy do mnie Francesca. Sama nie wejdę do jego domu. Boję się.. Co, jeśli stanie się tak, jak w moim śnie?
- Vilu, czemu ciągle tu jesteś? - spytała.
Odburknęłam coś pod nosem i czekałam, aż Włoszka przywita się z Leonem. Zapukała kilkakrotnie do drzwi i po chwili naszym oczom ukazał się zaspany chłopak. Nawet z rana wygląda słodko..
- Wcześniej nie mogłyście przyjść? Normalny człowiek śpi o tej godzinie - warknął.
- Przepraszam, że śmiałam obudzić księcia - odpowiedziała z ironią. - Chcesz zobaczyć nagranie, czy nie? Mi to nie sprawia żadnej różnicy.
- Chcę! - momentalnie się rozbudził. - Właźcie - otworzył szerzej drzwi.
Gdy wchodziłam do środka nasze spojrzenia się spotkały. Nie wiem dlaczego, ale czułam się tak, jak przy pierwszym spotkaniu z Leonem. Byłam nieśmiała, zdezorientowana, nie wiedziałam, co mam powiedzieć..
Nasza trójka usiadła na kanapie. Francesca odpaliła płytę w napędzie. Chwilę potem oglądaliśmy nagranie. Gdy film się skończył Resto wstała i udała się do wyjścia.
- Teraz nie będę wam przeszkadzać. Wyjaśnijcie sobie wszystkie sprawy - uśmiechnęła się i nacisnęła klamkę.
Poczułam, jak moje policzki oblewa rumieniec. Byłam jego dziewczyną tak długo, a teraz nie potrafię wydusić ani jednego słowa.
- Violu... Wybaczysz mi? - spytał, łapiąc mnie za rękę.
Uniosłam głowę i spojrzałam w jego oczy.
- Leon, powinieneś znać odpowiedź. Kocham cię i nigdy nie chciałam się z tobą rozstawać - przybliżyłam się do niego.
- Cieszę się. Możemy po prostu zapomnieć o tym wydarzeniu? - uśmiechnął się.
- Jasne. Ja już o niczym nie pamiętam - uniosłam kąciki ust.
Nachyliłam się do przodu i wtuliłam całym ciałem w Leona. Było mi tak ciepło.
Tylko jest mi trochę przykro, że potrzebował dowodów, aby móc mi uwierzyć.. Ja bym mu zaufała mimo wszystko. Nie martwiłabym się konsekwencjami. Kocham go i nigdy nie pragnęłabym rozstania.
Ale teraz już nie trzeba rozpamiętywać przeszłości. Skoro ta sprawa została zakończona, nie musimy nigdy do niej wracać. Chcę żyć szczęśliwie w związku z chłopakiem, który jest dla mnie całym światem.
- Obiecamy sobie, że już nikt, ani nic nas nie rozdzieli? I zawsze będziemy sobie ufać. Mimo wszystkich przeciwności? - spytałam.
- Dobrze. Przyrzekam - przybliżył swoją twarz do mojej i złączył nasze usta w pocałunku.
Nie mogłam ich kosztować tylko przez kilka dni. Jednak dla mnie to były męczarnie. Każda sekunda bez ukochanej osoby jest torturą.
Po kilku minutach oderwaliśmy się od siebie.
- Mam to uznać, jako przypieczętowanie obietnicy? - zaśmiałam się.
- Tak, księżniczko - uniósł kąciki ust. - A tak poza tym, masz gdzie mieszkać?
- Jeśli będzie trzeba, pojadę do Angie.. - odparłam niepewnie.
- Mam lepszą propozycję. Przeprowadź się do mnie. Chociaż na jakiś czas.
Spojrzałam na Leona. Chciałam wykryć, czy nie robi sobie ze mnie żartów. Jednak wyglądał całkowicie poważnie.
- Na prawdę mogłabym? - przygryzłam wargę.
- Jasne, że tak, kotku. A nawet musisz. Nie będę cię woził na drugi koniec miasta - zaśmiał się.
- Jesteś kochany - okręciłam ręce wokół jego szyi.

Federico

Muszę gdzieś to schować, inaczej Ludmiła wszystkiego się domyśli. Nie jest głupia, od razu zrozumie, do czego jest mi potrzebny pierścionek. Przecież nie pomyśli, że kupiłem go dla siebie.
Prawdę mówiąc, długo zastanawiałem się, czy podjąłem właściwą decyzję. Ale zaręczyny nie zmuszają od razu do ślubu. Znam wielu ludzi, którzy pobrali się dopiero kilka lat po tym wydarzeniu. Ja pragnę, aby Ludmi wiedziała, że nie mam zamiaru szukać sobie innej dziewczyny i planuję z nią przyszłość. Jeśli się zaręczymy, to będzie pewne, że chcemy być razem na dłuższą metę.
- Fede! - usłyszałem głos mojej dziewczyny.
Chwilę potem ujrzałem ją w drzwiach. Szybko schowałem pudełeczko do kieszeni bluzy.
- Coś się stało, Lu? - spytałem.
- Nie. Chciałam tylko przytulić się do mojego ukochanego - uśmiechnęła się.
- Teraz? - odsunąłem się delikatnie.
- Nie pasuje ci coś? - podeszła bliżej. - Co tam chowasz? - uniosła brew.
- J-ja? - zająknąłem się. - Nic. Cholera, zapomniałem, muszę iść na spotkanie! Do zobaczenie potem - wyminąłem blondynkę i szybko udałem się do wyjścia.
Mało brakowało. Wystarczył jeden nieuważny ruch i nic by się nie udało. Oświadczę się jej, ale dopiero na urodziny. Dostanie najlepszy prezent w życiu. Drugi najlepszy prezent w życiu. Pierwszym byłem ja.
Usłyszałem, jak ktoś woła moje imię. Odwróciłem się i zobaczyłem Francescę. Nowość, nie spóźniła się.
- Ciao. Po co dzwoniłeś? Potrzebujesz pomocy? - odezwała się.
- Tak. Ale to ściśle tajne, więc nikomu ani słówka - przyłożyłem palec do ust.
- Rozumiem. Więc o co chodzi? - skrzyżowała ręce na piersiach.
Przybliżyłem się do Włoszki i zacząłem szeptać jej na ucho.
- Musisz pomóc mi zorganizować przyjęcie urodzinowe dla Ludmiły. Chcę dać jej specjalny prezent - odsunąłem się.
- No problemo - uśmiechnęła się. - Ale będę potrzebowała pomocy innych. Mogę powiedzieć o tym chociaż Leonowi, Violettcie i Marco?
- Tak. Wszystkim naszym przyjaciołom. Ale nikomu więcej - odparłem.
- Jasne. Ile mam czasu? - spytała. - Z moimi umiejętnościami wystarczą mi nawet trzy dni.
- Tydzień - uniosłem kąciki ust. - Liczę na ciebie - mrugnąłem do niej.

Leon

Violetta poszła się wykąpać, a ja siedziałem w pokoju. Obiecaliśmy sobie, że nie będziemy mieli żadnych sekretów.. A ja wciąż jej nie powiedziałem o tym, kim byłem przed naszym pierwszym spotkaniem. Nie wiem czemu, ale mam przez to poczucie winy. Wydaje mi się, że powinna wiedzieć. Chociaż, że ta sprawa zakończyła się prawie rok temu. Sam nie wiem, co mam robić.
Zresztą, po co jej taki informacje? To daleka przeszłość. Na pewno już nie wróci. Przynajmniej ja nie mam zamiaru o niej przypominać. Zbyt wiele się nacierpiałem, aby zapomnieć. Nie chcę rozdrapywać starych ran. Wstydzę się tego, jakim byłem człowiekiem. Wolę, aby Violetta nie znała mnie z tej strony.
Zastanawiałem się, co zrobić, kiedy zadzwonił do mnie telefon. Spojrzałem na wyświetlacz. "Numer nieznany". Kto w dzisiejszy czasach zastrzega komórkę? No cóż, nic mi nie szkoda odebrać.
- Słucham? - odezwałem się.
- Czy mam do czynienia z Leonem Verdas? - usłyszałem kobiecy głos.
- Tak. Kto mówi?
- Już mnie nie pamiętasz kochanie? Tu Cande. Twoja była dziewczyna - zaśmiała się.
Cholera jasna! Skąd wzięła mój numer?! Myślałem, że wtedy wszystko zakończyliśmy. Miała już nigdy się nie odzywać. Dawno skończyłem z tym życiem.
- Czego ode mnie chcesz?! Nie myśl, że będę zadawać się z kimś takim, jak ty - warknąłem.
- Nie unoś się tak kotku. Inaczej możesz pożałować. Lepiej zrób to, czego chcemy.
- Myślisz, że się ciebie boję? - prychnąłem. - Zabawna jesteś.
- Ty może i nie, ale ta twoja dziewczynka raczej tak. Jak to jest było.. Violetta? - zaśmiała się.
- Jej w to nie mieszaj, jasne?! Nie będę brał udziału w niczym, co jest związane z moim starym życiem.
- Ojejku, jednak musisz. Jeśli nie zastosujesz się do naszych zasad, Violci stanie się krzywda. Przemyśl to - rozłączyła się.
To są chyba jakieś żarty. Tak bardzo chciałem uciec od przeszłości. Myślałem, że mi się udało, że wszystkie grzechy zostały zapomniane, odkupione. Dlaczego to wraca akurat teraz? Na pewno im nie pomogę. Nie wejdę znowu w to bagno. Już wtedy ledwo z niego wyszedłem. Nikt nie ma takiego szczęścia, żeby wydostać się z tego dwa razy. Mam chyba tylko jedno wyjście..
Kiedyś może i byli moimi przyjaciółmi. Jednak wolałbym nie mieć nikogo, niż takich, jak oni. Ci ludzie potrafili tylko mnie staczać. Nic więcej. Każdy, kto znalazł się w ich towarzystwie, źle kończył. Jedynie mi udało się to przetrwać i wrócić do normalnego życia. Spotkałem osoby, które na prawdę mnie polubiły i pragnęły mojego szczęścia. Nie myślały o tym, co zrobić, abym upadł niżej. Chciały mi pomóc.
I udało im się.. Po wielu trudach i przeciwnościach losu. Nie mogę znowu dać omamić się Cande i jej gangowi. Kiedyś bałem się iść na policję, jednak teraz nic nie stoi mi na przeszkodzie. Wykończę gnojków. Już nigdy nikomu nic nie zrobią.

Ludmiła

Już wiem, dlaczego Federico zachowywał się tak dziwnie.. Śledziłam go i zobaczyłam wszystko. Ten idiota spotyka się z Francescą! Dał jej buziaka, często się uśmiechał, szeptał. Miał jakieś tajemnice. Czego ja się dowiaduję. Na dodatek tydzień przed urodzinami. Byłoby "genialne", jakby zerwał ze mną w ten dzień.
Znowu czuję to, czego tak dawno nie posmakowałam. Smutek, rozgoryczenie, zawiedzenie.. Dlaczego mi to zrobił? Myślałam, że mnie kocha.. Nawet zastanawiałam się, czy kiedykolwiek weźmiemy ślub, założymy rodzinę. Teraz moje wszystkie marzenia rozprysły się, jak mydlana bańka. Nie chcę go znać. Jedynym wyjściem jest odcięcie się od Federico. Pierwszym krokiem, w stronę mojego samotnego życia, będzie opuszczenie jego mieszkania. Muszę jak najszybciej się spakować. Mam nadzieję, że zdążę przed jego powrotem. Nie mam zamiaru odpowiadać mu na serię bezsensownych pytań.
Pobiegłam do naszego domu. Niewiele później znajdowałam się w sypialni. Zdjęłam walizkę z szafy i zaczęłam pakować niezbędne rzeczy. Nie zajmowałam się układaniem, najważniejszy było to, abym jak najszybciej się wyniosła. Nie mogę go spotkać.
Zapięłam suwak bagażu i udałam się na dół. Nagle usłyszałam przekręcanie kluczyka w zamku. Cholera. Nie zdążyłam.
- Witaj księżniczko - uśmiechnął się, wkraczając do środka.
- Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać - odparłam idąc w stronę podwórka.
- Ale co ja zrobiłem? Kochanie? - rzucił mi zdziwione spojrzenie.
- Co?! Zdradziłeś mnie, Federico! - krzyknęłam.
Poczułam, jak w moich oczach gromadzą się łzy. Jednak starłam je szybkim ruchem ręki. Ludmiła Ferro nie płacze. Ludmiła jest silna. 
- Kotku, ja nic nie zrobiłem!
- Nie kłam. Widziałam was. Ciebie i Francescę. Nie potrzebuję zbędnych wyjaśnień.
Chłopak opuścił głowę. Świetnie, czyli to wszystko prawda. Nawet nie wie, jak ma to wytłumaczyć, więc nic nie mówi. Takie "szczęście" mogło przydarzyć się tylko mi..
- To miała być niespodzianka, ale.. Dowiedziałaś się wcześniej, niż powinnaś - uśmiechnął się delikatnie.
- Aha, czyli twój związek z Fran miał być moim "prezentem"?! - prychnęłam.
- Nie. Spotkałem się z nią po to, aby zorganizować ci przyjęcie niespodziankę. Wcale nie dałem jej buziaka, tylko szeptałem do ucha. Nie chciałem, żeby ktoś dowiedział się, co planujemy.
Otworzyłam szeroko oczy. Czyli to wszystko było dla mnie? Jestem taką idiotką.. Nie zasługuję na nic.. Osądziłam Federico, mimo, że on nie był niczemu winny..
- Przepraszam.. Już nigdy tak nie postąpię - rzuciłam mu się na szyję.
- No już, nie płacz. Wiem, że to mogło trochę dziwnie wyglądać - pogłaskał mnie po głowie.
- Nie jesteś zły? - spytałam patrząc mu prosto w oczy.
- Na ciebie? Nigdy - zaśmiał się. - Ale teraz będziesz musiała odpokutować swoje grzechy - zrobił poważny wyraz twarzy.
- Dla ciebie wszystko - uniosłam kąciki ust.
- Będziesz chodziła po domu w samej bieliźnie.
- Zboczeniec! - pisnęłam. - Odsuń się ode mnie, boję się. Ratunku!
- Przecież żartuję - cmoknął mnie w usta. - Jednak teraz poczekasz dłużej na prezent urodzinowy - pokazał mi język.
- Jesteś okrutny. Zboczony i okrutny - skrzyżowałam ręce na piersi.
- A z ciebie straszna zazdrośnica - zaśmiał się.
- To nie tak! Po prostu źle odebrałam sytuację.. - broniłam się.
- Tak sobie tłumacz - objął mnie w talii. - Ale wiesz, że będę cię kochał mimo wszystko. Nie ważne, co zrobisz. Ja zawsze pozostanę przy twoim boku - ucałował mnie w czoło.
- Wiem. Dziękuję ci - wtuliłam się w jego tors.

__________________________
Jak dużo Fedemili :o (Werkuś, nie musisz dziękować XD <3)
Dzisiaj jest na prawdę strasznie krótko :c
Ale chciałam dodać >.>
Tak w ogóle, przepraszam, że napisałam coś tak marnego ;-;
Stworzyłam to dzisiaj nad ranem (1-2) ;-;
Chyba powinnam wcześniej iść spać ;-;
Najgorszy rozdział w historii tego bloga :c

4 komentarze:

  1. Ha! Mam tę przyjemność być pierwszą! Widzisz?
    ^^
    Kicia... mówię Ci, że bardziej genialnej osoby od Ciebie nie ma i nie będzie.
    Po prostu mnie rozbroiłaś.
    Umarłam.
    Zmartwychwstałam.
    To było...
    ZA-JE-BIS-TE!




    Nie mogę...
    Lu jest taką słodką, naiwną istotką.
    A Fede to ideał bez dwóch zdań.
    (Tutaj Leilla siedzi cicho i nie podważa mojego zdania!)
    Ale weź już mnie nie katuj i ujawnij przeszłość Leona.
    Ja jestem wyjątkowo ciekawska... wiem ^^
    Kochanie. proszę, błagam. NEXT!
    Kocham Cię <3333

    OdpowiedzUsuń
  2. Boooski *.*
    Fedemila najlepsza *.*
    Świetny rozdział ♥
    Niech zawsze będzie dużo fedemily ^^
    Czekam na neext *-*
    / ask.fm/violettadspolonia

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski! Boski! Boski!
    Naprawdę genialny!
    Sorry, że tak późno, ale wiesz jak to jest: najpierw nie miałam weny (teraz zresztą też), a potem byłam podjarana nowymi piosenkami z V3 i tak jakoś wyszło, że dopiero teraz komentuję. Przepraszam.
    Czekam z (ogromną) niecierpliwością na następny :*

    OdpowiedzUsuń

Komentarz - tak niewiele trzeba, by wywołać uśmiech ♥