7.05.2014

Rozdział 25 - Twój koniec się zbliża

*tydzień później*

Ludmiła

Zaczynam brać na serio te wiadomości.. Ktoś wysyła mi je codziennie, a to już nie może być przypadek. Dodatkowo, ostatnio wydawało mi się, jakby ktoś mnie śledził.. Ale to na pewno tylko moje wymysły. Mimo wszystko, mówię o tym Fede. Obiecałam mu.. Ale nie mogę znieść strachu wymalowanego na jego twarzy, gdy słyszy o kolejnych groźbach, jakie dostałam. Już kilka razy chciał zaprowadzić mnie na policję, ale protestowałam. Nie ma sensu zawracać im głowy takimi błahostkami..
Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk dochodzącej wiadomości. Proszę, tylko nie to..
"Twój koniec się zbliża. Szykuj się maleńka" - M.
Po chwili usłyszałam, jak Federico zbiega ze schodów. Widocznie on też zwrócił uwagę na ten odgłos..
- Co tym razem napisali? - spytał.
- Sam zobacz.. - zrezygnowana podałam mu urządzenie.
Po raz kolejny ujrzałam smutek wymalowany na jego twarzy. Nienawidzę tego uczucia bezradności. Tego, że wiem, że nie mogę nic zrobić, aby sprawić, by się uśmiechnął..
- Nie przejmuj się tym. Proszę przestań.. - spojrzałam na niego z bólem w oczach.
- Nie potrafię. Zbyt mocno cię kocham. - ucałował mnie w czoło. - I pamiętaj, cokolwiek się stanie, będę zawsze przy tobie i ochronię cię w każdej chwili. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek zrobił ci krzywdę. - posłał mi niepewny uśmiech.
- Dziękuję. - ucałowałam delikatnie chłopaka. - Ale co teraz robimy?
- To, co powinniśmy wykonać wcześniej. - odparł zdecydowanym głosem.

Violetta

Boję się o Ludmiłę.. Zresztą, tak, jak wszyscy.
Nie rozumiem, jak mogłam się co do niej tak pomylić. Od początku była dobrą osobą, tylko skrywała prawdziwą siebie. A to była też nasza wina.. Jakbyśmy dali jej wtedy szansę, może nie stałaby się "tą złą".. Szkoda, że to nie jest jedyne nasze zmartwienie.. Ferro bagatelizuje problem z wiadomościami, ale jestem pewna, że w głębi duszy, sama się boi.
- O czym tak rozmyślasz? - spytał Leon łapiąc mnie w talii.
- O Lu.
- Ej. Nie martw się. Fede powiedział, że się tym zajmie. - pocieszył mnie.
- Wiem, ale on cały czas tak mówi, a nic nie idzie na przód. Boję się o nią. - spojrzałam na chłopaka z łzami w oczach.
- Proszę, nie rób tej miny. Wiesz, że nienawidzę, gdy jesteś w takim stanie. - przycisnął mnie do siebie.
- Tak.. Ale to jest trudne, nie martwić się o osobę, która dużo dla ciebie znaczy...
Usłyszałam cichy chichot.
- Czemu się śmiejesz? - obrzuciłam go złowrogim spojrzeniem.
- Przypomniało mi się, jak mówiłaś, że nienawidzisz Ludmiły i pragniesz, żeby zniknęła. I pomyśleć, że teraz jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami..
- To było dawno i nie prawda. - naburmuszyłam się. - A po drugie: wtedy jej dobrze nie znałam.
- Tak, jak każdy.. Ale dobra. Koniec. Nie możemy cały czas siedzieć w domu i myśleć o tym, co złe. - wstał i podał mi rękę. - Musimy wyjść na świeże powietrze.
- Leon, ale..
- Nie ma żadnego ale - przerwał mi. - Wstaniesz sama, albo wyciągnę cię siłą.
- Proszę.. Nie mam siły nigdzie iść.. - opierałam się.
- Sama się tego prosiłaś. - odparł i wziął mnie na ręce.
 Nie protestowałam więcej. Dobrze wiem, że jak Verdas coś postanowi, zrobi wszystko, żeby do tego dojść. Zwłaszcza, jeśli chodzi o moje szczęście.. Ale dlaczego on nie rozumie, że wolę zostać w domu?

Leon

Nie mogę patrzeć, jak Viola kisi się w domu i wyczekuje, aż coś się stanie. Muszę zrobić cokolwiek, żeby na jej twarzyczce uśmiech zagościł chociaż na moment. Jeśli będzie cały czas siedziała w domu i się zamartwiała o Lu, to padnie z przemęczenia. Już lepiej, będzie gdy posiedzą razem.. Chyba.
~*~
Szedłem przez ulice Buenos Aires, trzymając moją księżniczkę na rękach. Nie rozumiem, dlaczego ludzie obrzucają nas takimi spojrzeniami, jakbyśmy byli z księżyca.. Zresztą, ich zdanie mnie nie obchodzi. Teraz liczy się tylko Violetta.
~*~
- Dlaczego stoimy przed domem Ludmiły? - spytała brunetka.
- Ponieważ właśnie do niej cię prowadzę. - uśmiechnąłem się szeroko.
- A-ale.. Ona ma teraz dużo więcej zmartwień, przecież to jej dotyczy.. Nie wiem, czy powinniśmy..
- Tak. - odparłem zdecydowanym głosem.
Nacisnąłem klamkę i po chwili ujrzałem zdziwioną twarz blondynki.
- Leon! Puka się! - warknęła Ferro.
- Myślałem, że Federico powiedział, że przyjedziemy. - zaśmiałem się nerwowo.
Postawiłem moją dziewczynę na ziemi, a sam udałem się na poszukiwania Włocha. Chcę zostawić je teraz same.. Violetta wspierała Ludmiłę jedynie myślami. Cały czas bała się do niej wstąpić. Ktoś musiał zrobić to za nią.
Wszedłem po schodach na górę i po chwili dostrzegłem Federico. Był w gorszym stanie, niż myślałem.. Wczoraj jeszcze jakoś się trzymał, a dzisiaj całkowicie załamał.
Przybliżyłem się do chłopaka i położyłem mu rękę na ramieniu.
- Siema.. - przywitał się bez entuzjazmu.
- Jest bardzo źle? - spytałem.
Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, jak idiotyczne pytanie zadałem. "Nie, jest genialnie, a siedzę sobie tak, bo mi się nudzi". 
- Tak.. Nie rozumiem, kto może chcieć nieszczęścia mojej dziewczyny.
- Ale co sam możesz zrobić?
- ..Obiecasz, że nikomu nie powiesz? - spytał.
- O czym?
- Obiecaj.
- Okej. Obiecuję.
- Powiedziałem o wszystkim policji. Lu tak na prawdę jest pod ich ciągłą obserwacją. Wiem, że ona tego nie chciała. Za każdym razem mi zabraniała. I dlatego masz nikomu nie mówić. Violettcie też.
- Rozumiem.. Dobrze zrobiłeś.
Włoch spojrzał na mnie ze zdziwieniem w oczach. Widocznie oczekiwał dezaprobaty z mojej strony. Jednak nie tym razem.. Zazwyczaj wpadał na idiotyczne pomysły.. Kogo ja oszukuję? Zawsze miał idiotyczne pomysły. Praktycznie nigdy nie powiedział nic mądrego.. Teraz widzę jego podobieństwo do Violetty.. Nie. "Leon, nie wolno Ci myśleć tak o twojej dziewczynie" Skarciłem się w myślach.
Teraz zdałem sobie sprawę z powagi sytuacji.. Skoro nawet policja bierze w tym udział. No chociaż jest jakaś akcja.

Violetta

Jak tylko Leon zostawił nas same podbiegłam do blondyny i przycisnęłam ją do siebie. Dziewczyna momentalnie rozkleiła się i zaczęła płakać mi na ramieniu.
- Będzie dobrze. - pocieszałam Ludmiłę.
- Boje się. - załkała. - Cholernie. Nie wiem, co mam robić..
- Nie przejmuj się. Feder cię obroni.
- Chcę w to wierzyć, ale nie potrafię..
Odciągnęłam dziewczynę od siebie i spojrzałam jej prosto w oczy.
- Musisz. Rozumiesz? Nigdy nie możesz tracić nadziei. Ja kiedyś zwątpiłam we wszystko. Nie chciałam żyć, myślałam, że tak będzie mi łatwiej. Jednak po wprowadzeniu się do Buenos Aires, moje życie nabrało kolorów. Poznałam was wszystkic
h. - zaśmiałam się. - Spotkałam też miłość mojego życia. Prawda, sama, w pewnym momencie, myślałam, że pomyliłam się, co do Leona. Byłam prawie pewna, że zwyczajnie mnie oszukał. Byłam w wielkim błędzie. Teraz tego żałuję, ale czasu nie cofnę.
- Nie chcę psuć twojej przemowy, ale.. Co to ma do mnie? - uśmiechnęła się ironicznie.
- To, że masz wierzyć, do samego końca, że wszystko się ułoży.
- Dziękuję. - ponownie wtuliła się we mnie.
- Jest przecież możliwość, że jednak ktoś tylko żartował.
- Nie bądź naiwna. - odparła i odeszła ode mnie.
Przyznam, jej ostatnie słowa trochę mnie zabolały. Ale miała rację.. To jest nieprawdopodobne, by ktoś dzień w dzień wysyłał tej samej osobie wiadomości o podobnej tematyce.. I nagle, dziwnym trafem, pomylił numer.
~*~
Siedzieliśmy u Ludmiły do późnej nocy. W końcu wpadliśmy na to, żeby chociaż trochę się rozerwać, oglądając filmy. Nawet nie zauważyłam kiedy, usnęłam..
Gdy otworzyłam oczy byłam wtulona w Leona. Nie miałam ochoty wstawać, jednak kątem oka zauważyłam Angeles. Gwałtownie obróciłam głowę i spojrzałam na moją ciotkę.
- Violetta, wiesz, jak się martwiłam?!
- Przepraszam.. Myślałam, że Leon zadzwonił do ciebie i ci wszystko wyjaśnił..
- Nie zadzwonił! Dobrze wiesz o tej całej akcji z Ludmiłą, prawda?! Bałam się, że ktoś cię porwał!
- Bez przesady.. Angie.. - spojrzałam na nią proszącym wzrokiem.
- No już, dobrze. Nie potrafię się na ciebie gniewać. - zaśmiała się i przytuliła mnie do siebie. - Tylko pamiętaj, żeby następnym razem informować mnie, jak wychodzisz na tak długo. - zagroziła palcem.
- Co tu się dzieje? - spytał Leon przecierając oczy.
- Z tobą, misiaczku, mam do pogadania. - odparła poważnym głosem Angeles.
- Emm.. Przepraszam? - uniósł brew.
Moja ciocia chciała jeszcze coś powiedzieć, ale przerwał jej dzwonek telefonu. Wyszła z pokoju, rzucając Leonowi mordercze spojrzenie.
- A tak w ogóle, jak ja się tu znalazłam? - zaśmiałam się.
- Usnęłaś u Ludmiły, to cię przyniosłem. - wręczył mi buziaka w policzek.
- Jesteś kochany. - wtuliłam się w chłopaka.

Ludmiła

Leżałam wygodnie w objęciach Federico, kiedy usłyszałam dzwonek. Najpierw w ogóle nie chciałam otwierać, jednak mój chłopak mnie do tego przymusił. Niechętnie wstałam z sofy i podążyłam w stronę drzwi. Uchyliłam je delikatnie i zamarłam. Zobaczyłam w nich osobę, której nigdy nie spodziewałabym się ujrzeć..






________________________
Pamiętam, jak nie miałam wcale pomysłu na rozdział (albo miałam ich za dużo? XD) i pisałam jeden trzy razy ;-;
Teraz będę robiła dramy, bo mi się nic nie układa xd I do tego moja siostra znowu wyjechała i łapię załamkę ;-;
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, a jak w końcu coś się pojawiło, to takie krótkie :<
Ps. Za błędy przepraszam, nie miałam już siły tego poprawiać ;-;

5 komentarzy:

  1. Czytałam to xd
    A co Ty taka "słabosilna"? xd
    Zabrali mi tableta! -.-
    Nie możemy pisać...
    Sorki, że wtedy nie odpisałam...
    Wszyscy mi zazdroszczą xddd
    Tragedia wgl talentu nie masz ;***
    *wyczuj ten sarkazm*
    "Masz mnie!" [Mistrzunio ja]
    Kocham Cię, nudzi mi się i ta matma -.-
    Jakaś tragedia xd

    Marthy ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. KOGO?! Kogo ona zobaczyła w tych drzwiach?! Boże co ty robisz dla tej Ludmi :(. Leónetta jest taka sweet <3 uwielbiam cię!!! Szkoda że tak długo nie dodawałaś, ale za to ten jest bardzo długi :)
    Kiedy Next?!!!?

    Monika<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Z każdym kolejnym rozdziałem widzę jak wielkie postępy robisz. Czytam twój rozdział i myślę, że jest napisany tak genialnie, że lepiej się nie da, a tymczasem kiedy pojawia się następny rozdział stwierdzam, że niemożliwe staje się możliwe. Intrygujesz mnie wątkiem Ludmi. Jestem ciekawa kto stoi w drzwiach i kto stoi za animowymi wiadomościami. Kocham twój talent, życzę Ci dalszych sukcesów, czekam na następny, genialny rozdział <3<3

    OdpowiedzUsuń

Komentarz - tak niewiele trzeba, by wywołać uśmiech ♥