20.05.2014

Rozdział 28 - Aby dowiedzieć się, czym jest szczęście, musisz je stracić

*tydzień później*

Violetta

Minęło już całe siedem dni. Na szczęście wszystko wróciło do normy. Lu udało się zapomnieć o tej rozmowie z matką. We wszystkim pomógł jej mój kuzyn. Nie wiem, co by bez niego zrobiła. Cieszę się, że ta dwójka ludzi darzy się prawdziwą miłością. Każde jest dla siebie podparciem. Uwielbiam patrzeć na śmiejące się pary. Może dlatego, że sama jestem w związku z najlepszym chłopakiem świata?
- Vioolu. - podszedł i złapał mnie w talii.
- Leon! - syknęłam i próbowałam rozluźnić uścisk. - Jesteśmy na lekcji. Każdy na nas patrzy.
- To nic. Inni mnie nie obchodzą.
Zrezygnowana odwróciłam się w stronę mojego chłopaka. W jednej chwili nasze twarze znalazły się milimetry od siebie. Mieliśmy już złączyć nasze usta w pocałunku, kiedy usłyszeliśmy głos Pablo.
- Ekhem. - odchrząknął. - Moglibyście nie okazywać czułości w czasie trwania zajęć? Na randki to po lekcjach.
Gwałtownie odsunęłam się od Verdasa. Czułam, jak całą moją twarz pokrywa rumieniec.
- Ty serio myślałaś, że was nie widzimy? - spytała Camila ledwo powstrzymując śmiech.
- J-ja.. Zap-pomniałam.. - spuściłam twarz w dół.
Przez resztę lekcji starałam nie patrzeć się ani na Leona ani na Pablo. Ta sytuacja była dziwna..
Pod koniec zajęć, gdy udawałam się do wyjścia, zatrzymał mnie głos nauczyciela.
- Violetto, Leonie, zaczekajcie.
Odwróciłam się na pięcie i rzuciłam przerażone spojrzenie Leonowi.
- Skoro tak dobrze się zgrywacie i nie przejmujecie tym, że wokół was jest tylu ludzi, zostaniecie po lekcjach i uprzątniecie magazynek.
- Co ma jedno do drugiego? - spytał Leon.
- Macie zdać sobie sprawę, że lekcje są do tego, aby się uczyć, a nie całować.
- Dalej to nie ma sensu. - wtrąciłam się.
- Chyba spędza za dużo czasu z Beto. - powiedział mi na ucho Verdas.
Przez jego słowa wybuchnęłam śmiechem, co jedynie pogorszyło naszą sytuację. Dyrektor szkoły kazał nam zostawać przez cały tydzień po zajęciach..

Naty

Dalej nie wybaczyłam Maxiemu.. Chociaż, że sama siebie ranię, nie potrafię. Chciałabym znowu znaleźć się w jego objęciach. Usłyszeć jego głos. Poczuć zapach.. Ale teraz jest już za późno..
Podeszłam do swojej szafki, aby wyjąć strój na zajęcia z tańca. Jak tylko ją otworzyłam, wypadła z niej kartka papieru. Schyliłam się i podniosłam świstek. Rozłożyłam go i znieruchomiałam. To był list od Maxiego..

Droga Naty


Nie chcesz ze mną rozmawiać, ale, chociaż to przeczytaj.
Proszę, nie przekreślaj nas przez jeden błąd. Wiem, że teraz cierpisz tak samo, jak ja. 
Jedyne czego pragnę to bycie z Tobą. 
Pomożesz mi spełnić moje marzenie?
Jeśli wierzysz, że mamy jakąkolwiek szansę, przyjdź dzisiaj po zajęciach do parku.

Twój kochający Maxi.

Znowu jestem rozdarta.. Ale tym razem dam mu szansę. Może akurat mnie przekona i mu wybaczę?

*po zajęciach*

Poszłam w umówione miejsce. Już z daleka ujrzałam kolorową czapkę chłopaka. W jednej chwili straciłam całą odwagę. Już chciałam uciekać, gdy poczułam, jak ktoś łapie mnie za nadgarstek. Gwałtowanie się obróciłam i znowu zobaczyłam jego twarz.. Byliśmy tak blisko, że mogłam czuć jego oddech na swoich policzkach.
- Skoro już tutaj doszłaś, nie zostawiaj mnie znowu samego. - chłopak przerwał ciszę.
- Maxi, ja nie wiem, czy mogę znowu być z tobą.. - opuściłam głowę.
- Na razie wystarczające będzie to, że mi wybaczysz. - uniósł mój podbródek, zmuszając mnie do patrzenia mu w oczy.
Przez chwilę biłam się z myślami. Niby chcę, żeby wszystko było tak, jak dawniej, ale z drugiej strony to wciąż boli..
- Niech będzie.. Wybaczam ci. - odparłam. - Ale na razie nie mogę zaproponować ci nic więcej, niż przyjaźń.
- Na tą chwilę wystarczy. Ale nie myśl, że nie będę starał się zdobyć twojego serca. - uśmiechnął się.
Nim się obejrzałam, jego twarz znów znajdowała się milimetry od mojej.
- Z tego, co wiem, przyjaciele się nie całują. - odepchnęłam chłopaka.
- Mówiłem, że pragnę cię zdobyć. - mrugnął do mnie. - Odprowadzić cię do domu?
- .. Jasne. - uśmiechnęłam się.

Leon

Od razu po powrocie do domu padłem na łóżko i usnąłem.
Nie zdawałem sobie sprawy, jak długo oddawałem się w objęcia Morfeusza. Miałem spotkać się z Violettą o osiemnastej, a jest już wpół do siódmej. 
Zerwałem się z łóżka i szybko wybiegłem z domu. Po chwili znalazłem się na umówionym miejscu. Zobaczyłem Violettę sprawdzającą coś w swoim telefonie. Już chciałem do niej podejść, gdy zobaczyłem.. Diego?! Chłopak podbiegł do niej i przytulił ją z całej siły. Gdy mnie zobaczyli, spojrzeli w moją stronę i powiedzieli..
Nagle wyrwał mnie ze snu dzwonek telefonu.
- H-halo? - spytałem jednocześnie ziewając.
- Leon? - usłyszałem głos Violetty i momentalnie się rozbudziłem. - Co z naszym spotkaniem? - spytała.
- Przepraszam kochanie, zaspałem. Już do ciebie biegnę. - zakończyłem rozmowę.
Czyli ten "powrót Diego" był jedynie moim wymysłem? Nic takiego nie miało miejsca? Ale dlaczego poczułem się zagrożony? Przecież dobrze wiem, że Violetta mnie kocha i nie zostawi dla Dominguez'a.

________________________
Zgadnijcie, kto ma zawalone wszystkie następne dni?? Ja! -.-
Od środy do następnego czwartku dzień w dzień sprawdzian. Cieszę się -.-
I przepraszam, że rozdział taki krótki :<
Ale nie dałam rady więcej napisać ;-;

1 komentarz:

  1. AWW *-*
    Leonetta, chociaż ona ma szczęście ;c
    Zarażam złym humorem. Wrócę tu jutro ;*

    OdpowiedzUsuń

Komentarz - tak niewiele trzeba, by wywołać uśmiech ♥