16.05.2014

Rozdział 27 - Dlaczego?

Naty

Jak zobaczyłam Camilę całującą Maxiego mojego serce rozbiło się na tysiące maleńkich kawałeczków. Nie pojmuję, jak mogli mi coś takiego zrobić.. I pomyśleć, że wierzyłam w każde jego słowo. To, jak zapewniał, że mnie kocha, że nigdy mnie nie opuści, że razem stworzymy bajkę.. Niestety, w życiu nie może istnieć "szczęśliwe zakończenie". Ktoś na górze już tak ustalił. Każdy może być szczęśliwy, ale nie przez cały czas. Nie do końca..
Biegłam, nie patrząc przed siebie, a po moich policzkach spływały łzy. Niby jeden zwykły pocałunek, a tak boli.. A może nie przez to cierpię? Jakby nie to, że zapewniał mnie za każdym razem, że jestem tą jedyną, to teraz jedynie byłoby mi przykro. Jakbym nie było jego dziewczyną, też niewiele przejęłabym się tym wydarzeniem. Ale tak nie jest.. Nie żałuję niczego. Cieszę się, że mogliśmy przeżyć tyle wspólnych chwil. Ale na tym koniec.. Kocham go. Nigdy nie przestanę. Miłość jest jednym z tych uczuć, których nie można się wyrzec. Mimo to postaram się ze wszystkich sił, bym przestała darzyć do czymś tak silnym. Muszę dać radę, inaczej się załamię..
Przez moją nieuwagę, potknęłam się o kamyk i przeżyłam bolesne spotkanie z ziemią. Z trudem uniosłam się na ramionach. Próbowałam wstać, ale miałam zbyt mało siły. Po chwili usłyszałam znajomy głos. Należał do tego, który tak bardzo mnie skrzywdził..
(nie zwracajcie uwagi na tło ;-;)
Chłopak podbiegł do mnie i od razu chciał pomóc mi wstać. Opierałam się, ale on nie przejmował się tym i uniósł mnie. Nasze twarze znalazły się tak blisko.. I znowu poczułam to, że nigdy nie dam rady zapomnieć o mojej miłości do niego..
Odepchnęłam Maxiego, co było błędem. Momentalnie znalazłam się na ziemi. Chciałam wstać o własnym siłach, ale uporczywy ból w kostce mi na to nie pozwalał. Czyli jestem zmuszona na pobyt z moim byłym chłopakiem..
- Naty, ja rozumiem, że nie chcesz mnie teraz znać, ale daj mi to chociaż wyjaśnić.. - powiedział błagalnym tonem.
- Nie masz co. Wszystko widziałam. Chyba, że chcesz mi wmówić, że tylko mi się przewidziało. - zaśmiałam się.
- Nie.. Ale to Camila mnie pocałowała, ja..
- Zawsze taka sama wymówka. - przerwałam mu - Myślisz, że jestem taka głupia i ci wybaczę?
- Pozwolisz mi wyjaśnić?
- Oczywiście. - uniosłam ręce do góry.
- Camila wyznała mi, że jest we mnie zakochana, a zaraz po tym pocałowała mnie. Nawet nie zdążyłem nic zrobić! Ja kocham tylko ciebie. Nigdy do nikogo nie czułem czegoś tak mocnego, Naty. - uśmiechnął się nieśmiało.
- Przykro mi, ale ja ciebie już.. nie kocham..
Z trudem wymówiłam te słowa. Wiadomo, że było to kłamstwo.. Ale nie powiem mu teraz, że chciałabym znów znaleźć się w jego ramionach, po raz kolejny poczuć dotyk jego ust...
- Wiem, że nie mówisz prawdy.
Spojrzałam zdziwiona na chłopaka.
- Nie mogłabyś zapomnieć o mnie. Nie mogłabyś zapomnieć o nas. - sprostował.
- Jak widzisz mogłam.
Schowałam głowę w kolanach. Byłam bezsilna.. Nie mogłam uciec, wstać..
- Naty, proszę, daj mi ostatnią szansę. - uniósł mi podbródek, zmuszając, abym patrzyła mu prosto w oczy.
Po raz kolejny zatopiłam się w jego czekoladowych tęczówkach..Może jednak powinnam mu wybaczyć?
- Nie wiem.. Przepraszam. - odparłam i ukryłam twarz w dłoniach. - Maxi, wiesz, jak mnie zraniłeś?! Nawet jeśli nie zrobiłeś tego specjalnie.. Ja nie potrafię zaufać komuś, kto raz wyrządził mi krzywdę..
- Jest mi przykro. Nigdy nie chciałem, być cierpiała. - przybliżył się do mnie. - Jeśli to nie sprawi, byś mogła zapomnieć o tym wydarzeniu z Camilą, to zrozumiem. - wręczył mi pocałunek.
Nie potrafiłam go odepchnąć. A może nie chciałam? Moje uczucia względem niego są wciąż zbyt silne.. Co mam robić?

Violetta

Siedzieliśmy już kolejną godzinę w domku na drzewie. Nie myślałam, że będę się tak świetnie bawiła. Nagle rozległ się dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na Leona i wyłapałam jego przerażone spojrzenie. Pewnie myślał, że to znowu Angie chce go nakrzyczeć za to, że mnie jeszcze nie odprowadził do domu..
Ku mojemu zdziwieniu na ekranie komórki ukazało się zdjęcie Federico. Szybko odebrałam i po chwili usłyszałam jego głos.
- Viola!
- Tak. Też się cieszę, że cię słyszę. A tak w ogóle, to hej. - odparłam sarkastycznie.
- Przepraszam, nie mam teraz czasu na przywitanie. Ludmiła jest na komisariacie.
- Co?! - krzyknęłam do słuchawki.
- Uspokój się. Dzisiaj przyszła jej matka i okazało się, że to ona wysyłała te wiadomości. Policja ją złapała, a Ludmiła chce teraz z nią rozmawiać..
- Po co?!
- Ciszej! - syknął. - Ludzie się na mnie patrzą.. Powiedziała, że Martina sądzi, że Lu jest przyczyną jej problemów, czy coś w tym rodzaju..
- Kto to Martina? - spytałam.
- Przyjaźnisz się z Ludmiłą, a nawet tego nie wiesz?! - warknął.
- Fede, uspokój się, ludzie na mnie patrzą. - skopiowałam ton chłopaka.
- Bardzo śmieszne. To jej matka. - wyjaśnił.
- Okej, rozumiem.. Ale po co do mnie dzwonisz?
- Żebyś mi pomogła!
- W czym? - dociekałam.
- Moja dziewczyna jest smutna przez tą całą sytuację, a mnie nie chce słuchać. Jak przyjedziesz, to może trochę się rozweseli.
- Dobra, będziemy z Leonem za dziesięć minut. Podasz adres komisariatu?
Zanotowałam na kartce miejsce, do którego mamy dojechać, jednocześnie wyjaśniając wszystko Leonowi. Chłopak nie potrzebował wiele czasu i po chwili stanął przede mną swoim motorem. Obrzuciłam go poirytowanym spojrzeniem.
- Mamy jechać tym czymś?
- Po pierwsze: nie obrażaj Jej, ona też ma uczucia. Po drugie: ojciec zabrał samochód, więc albo jedziemy tym, albo idziesz na piechotę. - odrzekł.
- "Ona" czyli kto?
- Mój motor. - szeroko się uśmiechnął.
- Skoro nie mam wyboru.. Masz chociaż dwa kaski? - spytałam.
- Jasne. - mrugnął do mnie.
Tak serio, to bałam się wsiadać na motor.. Nigdy czymś takim nie jechałam.. Ale nie powiem tego Leonowi. Prawda, to jest mój chłopak i mogę mu bezgranicznie ufać.. Jednak to byłoby dziwne, gdybym wyznała "Leon.. Chodźmy na piechotę, boję się tym jechać". On dobrze wie o moich wszystkich strachach. zdaje sobie sprawę, że nie przepadam za pająkami, burzą.. Ale tego mu nie będę mówić. Mam dziwne uczucie, że jak się o tym dowie, wyśmieje mnie..
"Nie taki diabeł straszny, jak go malują".. Okey, widocznie nie mam wyboru..
Wsiadłam niepewnie na pojazd i założyłam kask na głowę. Okręciłam ręce wokół ciała mojego chłopaka i mocno je zacisnęłam.
- Violu, wszystko dobrze? - spytał.
Widocznie wyczuł moje zaniepokojenie..
- T-tak.. Możesz już jechać.. - odparłam niepewnie.
Leon odpalił silnik i po chwili pędziliśmy po ulicy. Serce biło mi tak szybko, jak jeszcze nigdy. Po pewnym czasie poczułam, jak Verdas przyspiesza. Przycisnęłam się jedynie mocniej do niego.
- Violetta! - powiedział przerażonym głosem. - Mam złą wiadomość.
- J-jaką? - zająknęłam się.
- Hamulce mi nie działają.
Zamarłam. Powinnam była powiedzieć mu wcześniej, żeby nie wsiadać na tą maszynę.. Wtedy byśmy to uniknęli..
- Co teraz zrobimy?! Leon, ja nie chce umierać! - mówiłam zdruzgotana.
Po chwili poczułam mocne szarpnięcie. Zacisnęłam powieki.. Ku mojemu zdziwieniu nic się nie stało.. Otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą roześmianego Leona.
- Żartowałem. - wyszczerzył zęby.
- Idiota! - warknęłam i udałam się w stronę komisariatu.

Ludmiła

Federico miał rację, nie powinnam w ogóle wchodzić na rozmowę z moją matką. Jedynie pogorszyłam naszą sytuację. A jej słowa.. Zabolałby bardziej niż cokolwiek innego. Dlaczego zawsze podejmuję najgorsze decyzje?
"- Dlaczego mnie nienawidzisz? - spytałam prosto z mostu. 
- Przez to, że zrujnowałaś całe moje życie. Urodziłaś się, gdy miałam jedynie 16 lat. Przez ciebie nie miałam normalnego dzieciństwa. Byłaś zwykłą wpadką. 
- Ale to chyba nie była moja wina?! Myślałam, że matka zawsze kocha swoje dziecko. Ale widocznie się pomyliłam..  
Rzuciłam jej ostatnie spojrzenie. Na jej twarzy nie widziałam już pewności siebie.. Raczej zmieszanie. 
Zresztą, teraz jest to nieważne.."
Jak mogła mi to powiedzieć? To nie ja kazałam jej wskakiwać do łóżka mojemu ojcu.
- Lu! - usłyszałam krzyk Federico.
Obróciłam się i po chwili zobaczyłam twarz mojego chłopaka.
- Co ci powiedziała?
- Między innymi, że zostałam zrobiona przez przypadek. - zaśmiałam się nerwowo, a po chwili wybuchnęłam płaczem.
- Kochanie, mówiłem ci, żebyś tam nie szła. - przyciągnął mnie do siebie i delikatnie gładził po głowie. - Nie powinnaś przejmować się jej słowami. Od początku była do ciebie uprzedzona, nawet nie widziała, jak rośniesz.
Otworzyłam oczy, spojrzałam za chłopaka i ujrzałam moją przyjaciółkę. Od razu zrobiło mi się cieplej na sercu. Oderwałam się od Federico i popędziłam w jej stronę.
- Violu. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię widzę. - przycisnęłam ją do siebie.
- A ja się cieszę, że nie czujesz się tak źle, jak mówił twój chłopak. - uśmiechnęła się.
- Dzwonił do ciebie? - zdziwiłam się.
- Tak. I bardzo dobrze zrobił. Widzę, że mnie potrzebujesz.

Naty


Postawiłam się sama sobie i odepchnęłam Maxiego. Dlaczego to zrobiłam? Czułam, że muszę, że nie mogę mu teraz tak łatwo wybaczyć, że.. No właśnie. Te wszystkie powody są bezsensowne. Nie zapomnę o Maxim. Nawet nie będę próbowała. Chcę z nim być..
Dopiero zauważyłam, że chłopak obrzuca mnie pytającym spojrzeniem. Pewnie oczekuje odpowiedzi.. Niby wystarczy zwykłe "tak" i znów będziemy szczęśliwi. Ufam mu. Wiem, że nie chciał całować Camili. Jednak coś mnie powstrzymuje..
- M-Maxi.. Ja nie wiem.. - odparłam po dłuższej chwili.
- Rozumiem. Nie mogę tego oczekiwać po tak krótkim czasie. Musisz to wszystko przemyśleć.. Ale pamiętaj: ja nie zapomnę i nie odpuszczę. Postaram się, żebyśmy znowu byli radośni. Razem. - pocałował mnie w policzek i wyszedł z sali.
Teraz mam jeszcze większy mętlik w głowie. Dlaczego zawsze musi być taki idealny na każdym kroku?

_________________________________
Krótki i słaby xd Nikt mnie nie przekona, że jest inaczej ;p
I wydaje mi się, że już nikt tego nie chce czytać ;-; Wyświetlenia maleją, komentarze tak samo..
Oj dobra ;-;
Przepraszam za kolejny słaby rozdział ;-;

[Ale pamiętajcie, że mimo wszystko Was kocham <3]
A tak w ogóle, kto jeszcze nie głosował → http://www.lodovicaworldtour.com/ :3

3 komentarze:

  1. Powinnaś układać scenariusze do UKRYTEJ PRAWDY xd
    Naty, oj biedniutka...
    Wcale mi jej nie żal, hehehe...
    Eee... Ja napiszę ten komentarz jutro dzisiaj mam odpały xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra..
      Sorki za to cuś u góry xd
      Rozdział cudowny...
      Chociaż trochę dramatyczny... :D
      Naty.. Żalmi jej, biedna ;c

      Usuń
  2. Nigdy nie wątp w swój talent ! Na serio Ci coś zrobię ! Przecież piszesz niesamowicie, czemu nie chcesz w to uwierzyć ? Jak czytałam uczucia Natalii to serce mi się krajało ... kocham Cię normalnie ! Kocham tego bloga. Historia ma coś w sobie. Nie wiem co, ale jest to coś co przyciąga, nie pozwala się oderwać. Jeśli jeszcze raz nazwiesz cokolwiek co jest twojego autorstwa słabym to pożegnaj się z życiem XD Dawno nie czytałam czegoś co miałoby w sobie tyle uczuć. Czekam na następny <33333

    OdpowiedzUsuń

Komentarz - tak niewiele trzeba, by wywołać uśmiech ♥