30.05.2014

Rozdział 31 - Jak mogłeś?!

Violetta

Po raz kolejny z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka. Nie byłam pewna, czy otwierać.. Nie chcę znowu zobaczyć Leona.. Nie dam rady wysłuchiwać po raz drugi tych obelg..
Z każdą chwilą odgłos rozbrzmiewał coraz głośniej w mojej głowie. Osoba, stojąca z drugie strony, nie dawała mi spokoju. W końcu zdecydowałam się wstać i wpuścić ją do środka.
Otworzyłam drzwi i mnie zamurowało. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom..
- T-tata?! - wydukałam.
Mężczyzna nic nie odpowiedział, jedynie kiwnął głową. Nie potrafiłam wydusić z siebie ani jednego słowa. Nie sądziłam, że kiedykolwiek do mnie wróci, że będzie chciał mnie widzieć..
- Mimo tak krótkiego odstępu czasu, wypiękniałaś. - uśmiechnął się.
Nie mogłam dłużej powstrzymać chęci przytulenia się do niego. Przycisnęłam się do Germana z całych moich sił.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo mi ciebie brakowało!
- Mi ciebie też.. Ale muszę powiedzieć ci coś ważnego. - odparł i delikatnie odsunął mnie od siebie.
- Wysłucham wszystkiego. - uśmiechnęłam się.
- Przyjechałem tutaj, aby cię zabrać.
Uśmiech zniknął z mojej twarzy w jednej chwili. Czyli wcale się nie zmienił? Przyjechał tu tylko po to, aby mnie wywieźć? Znowu? Dlaczego nie zrozumiał, że to właśnie przez to się rozdzieliliśmy?!
- Nigdzie nie wyjadę! - krzyknęłam. - Myślałam, że stałeś się inny. Szkoda, że znowu się myliłam. - wycedziłam przez zęby.
- Violetto! - podniósł głos. - Nie proszę cię o podjęcie decyzji. Zrobiłem to za ciebie. Wyjeżdżamy jutro wieczorem.
- Chyba śnisz!
- Nie rozumiem cię. Straciłaś wszystko. Twojego "kochanego" Leonka, Francescę, Camilę. Dlaczego ciągle chcesz tu być?!
Po raz kolejny mnie zamurowało. Skąd on wiedział o tym wszystkim? Czyżby przez cały czas mnie obserwował?!
- Skąd ty..
- Ja to wymyśliłem. - przerwał mi. - I tak to nie zmieni niczego, więc możesz się dowiedzieć. To ja wysłałem Leonowi i Francesce te zdjęcia. Wcześniej kazałem przerobić je fotografom.
W moich oczach stanęły łzy. Jak mój własny ojciec mógł wyrządzić mi taką krzywdę?!
- I teraz na prawdę myślisz, że gdziekolwiek z tobą pojadę?! - z trudem wymówiłam to zdanie.
- Nie masz wyjścia. Wciąż nie jesteś pełnoletnia, więc musisz słuchać się mnie, twojego ojca. - odparł.
Spuściłam głowę i zaczęłam płakać. Ze smutku, bezradności, czy może złości? Sama nie wiedziałam. Byłam cała przepełniona negatywnymi uczuciami..
- Jak pan mógł coś takiego zrobić?! - usłyszałam głos dochodzący z góry.
Uniosłam głowę i zobaczyłam Federico. Mam nadzieję, że nie słyszał wszystkiego.. Skoro już mam wyjechać, chcę, żeby nikt o tym nie wiedział. Wolę, abym jedynie ja cierpiała. Jeśli zostawię teraz moich "przyjaciół", nie będą za mną tęsknić. Przecież myślą, że wszystkich zdradziłam..

Federico

Smacznie spałem u siebie w pokoju, kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Niechętnie zwlokłem się z łóżka i udałem w stronę schodów. W pewnym momencie usłyszałem znajomy głos. Popatrzyłem się w dół i zobaczyłem Violettę rozmawiającą z.. Germanem?! Postanowiłem im nie przeszkadzać, ale chciałem się wszystkiego dowiedzieć, więc przykucnąłem i przysłuchiwałem się ich dialogom.
Gdy ojciec Violetty opowiedział o wszystkim, coś we mnie wybuchło. Teraz jestem pewny, że dobrze postąpiłem, chroniąc Castillo przez Leonem i Fran.
- Jak pan mógł coś takiego zrobić?! - krzyknąłem.
W jednej chwili wzrok wszystkich skierował się w moją stronę.
- To nie jest twoja sprawa, Federico. Proszę, zostaw nas samych. - odparł German.
- Nie. - powiedziałem pewnym siebie głosem. - Zostanę tu i pomogę Violettcie. A właśnie, jeśli o niej mowa, nie pozwolę jej nigdzie wyjechać.
- Ty nie masz tu nic do gadania.
- Właśnie, że mam. Skończyłem już dziewiętnaście lat, więc mogę być nawet jej opiekunem. - skrzyżowałem ręce na piersi.
- Nie rozśmieszaj mnie. - prychnął.
- Federico, on ma rację. Nic na to nie poradzimy. Wyjadę, a wtedy wszyscy będą mieli spokój. - wtrąciła się Violetta.
- Co?! Nie możesz! - uniosłem głos.
- .. Tato, wyjdziesz? - spytała.
- .. Jak chcesz. Ale pamiętaj, że jutro masz być gotowa na piętnastą. - odparł i udał się w kierunku drzwi.
Odprowadziłem mężczyznę wzrokiem.
- Dlaczego mówisz takie rzeczy? - spojrzałem na brunetkę.
- Fede, ja wiem, że ty mi wierzysz, ale w oczach innych jestem zła. Fran myśli, że zabrałam jej Marco. Leon, że go zdradziłam. A połowa studia, że zraniłam najważniejsze osoby w moim życiu. Nie ma sensu tu dalej mieszkać. - ukryła twarz w dłoniach.
- Ja wszystko im wyjaśnię. Mamy zainstalowane kamery w domu, więc jakby co, pokaże im dowód. - uśmiechnąłem się.
- Nie! Nie chcę, żeby wiedzieli!
Spojrzałem na nią ze zdziwieniem w oczach.
- Dlaczego?
- Wolę wyjechać wtedy, kiedy są źli na mnie. Wtedy nie będą cierpieć. - odrzekła.
- Mylisz się. Leon jest smutniejszy, niż kiedykolwiek. Mimo, że jest na ciebie wściekły, wciąż cię kocha. Jeśli teraz odjedziesz, złamiesz mu serce.
Violetta popatrzyła na mnie z bólem w oczach. Widziałem, że była rozdarta. Musiała wybierać.. A najgorsze było to, że myśli, że nie ma na kim polegać.
- Czyli mogę im wszystko powiedzieć? - spytałem z nadzieją w głosie.

Leon

Dlaczego to tak cholernie boli? Chcę jej nienawidzić, ale nie potrafię.. Zbyt mocno ją kocham.
Ale chociaż spróbuję z nią porozmawiać. Jeszcze jeden raz. Ostatni.
Stanąłem przed drzwiami jej domu i kilkakrotnie zapukałem. Nie musiałem długo czekać, aż zostanę wpuszczony do środka.
- Leon, dobrze, że jesteś. - uśmiechnął się Federico. - Muszę powiedzieć ci coś ważnego.
- Nie! Fede! - krzyknęła Violetta.
Chłopak obrzucił ją zdziwionym spojrzeniem. Brunetka, nie czekając ani chwili, pociągnęła Włocha za ramię i szepnęła mu parę słów na ucho. Po chwili oddalili się od siebie i każdy poszedł w inną stronę. Violetta do mnie, a Federico na górę.
- Dlaczego znowu tu przyszedłeś? Kolejny raz chcesz mnie ranić? - zaśmiała się nerwowo.
- Nie. Chcę się upewnić, czy te zdjęcia są prawdziwe. Wystarczy, że powiesz mi jedno słowo, wybaczę ci. Nie obchodzi mnie nic więcej. Chcę tylko z tobą być.
- Są prawdziwe. - odparła patrząc mi prosto w oczy. - Spotykałam się z Marco, bo już cię nie.. kocham. - spuściła głowę w dół. - A teraz proszę, wyjdź. - wskazała ręką na drzwi.
Zacisnąłem pięści. Byłem wściekły. Wcześniej wyrzekała się, że nigdy czegoś takiego by nie zrobiła, a teraz przyznaje mi się, bez najmniejszego zawahania.
- Myślałem, że jesteś inna. - syknąłem i opuściłem jej dom.
W ogóle nie powinienem tutaj przychodzić. Jedynie pogorszyłem swój nastrój.. Ale chociaż znam teraz prawdę. Jak można być tak zakłamanym człowiekiem?! Najpierw wypiera się, że to nie była ona, a potem przyznaje się do winy.. Nienawidzę jej.. Kocham ją, ale moje uczucia najmniej się tutaj liczą. Muszę teraz ułożyć sobie życie, w którym nie liczy się Violetta.

Violetta

Musiałam to zrobić. Musiałam. Jakbym powiedziała całą prawdę Leonowi, cierpiałby jutro. Wiem, że tym razem nie sprzeciwię się ojcu. Po prostu muszę wyjechać..
Skoro postąpiłam dobrze, dlaczego tak bardzo boli mnie serce? Może przez, to, że wymówiłam te słowa.. "Nie kocham cię". Trzy wyrazy, tak bardzo odbiegające od moich prawdziwych uczuć.. Chciałabym móc mu wtedy powiedzieć, jak trudno jest bez niego funkcjonować. Dzień bez jego uśmiechu jest dniem straconym.
- Opowiedziałaś mu wszystko? - spytał Fede, zbiegając ze schodów.
Spojrzałam na niego ze strachem w oczach. Co mam teraz zrobić? Oszukać też mojego kuzyna? Przecież, jeśli powiem mu, że nakłamałam Leonowi, od razu pójdzie do niego i powie mu całą prawdę..
- T-tak.. - odparłam.
- Świetnie! Myślałem, że będzie chciał jakiś dowód, czy coś. Ale na wszelki wypadek to zachowam. - pomachał mi płytą przed oczyma.
- Co to?
- Płyta, na której jest cała rozmowa.
- Oddaj ją!
Rzuciłam się na chłopaka, z zamiarem wyrwania mu przedmiotu. Niestety, Federico okazał się szybszy i zdążył zrobić unik, przez co poleciałam na kanapę.
- Baran! - warknęłam, zgarniając włosy z twarzy.
- Dlaczego tak ci zależy na tym, żeby mi to zabrać? Może nie powiedziałaś Leonowi prawdy? - uniósł brew.
- Ja.. em.. Przecież wiesz, co zrobiłam.. - wymigiwałam się.
- Okey. To spytam się go. - odparł i udał się w stronę drzwi.
- Nie! - złapałam go za ramię i pociągnęłam w swoją stronę.
- Czyli kłamałaś?
Spuściłam głowę.
- Violetta! Ty masz zamiar stąd wyjechać i zostawić Leona z taką informacją?! - krzyknął.
 - Tak! Chociaż wtedy nie będzie cierpiał beze mnie! - podniosłam głos.
- Jesteś idiotką! - warknął i wyszedł trzaskając drzwiami.
- F-Fede..
Schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Tak, jak jeszcze nigdy. Nie chciałam tego robić. Pragnęłam, żeby wszystko się ułożyło. Ale mój ojciec to zepsuł. Znowu.
Ale już postanowiłam. Wyjadę z nim. Zostawię to miejsce. Na zawsze.

Federico

Poirytowało mnie zachowanie Violetty. Jak mogła okłamać chłopaka, którego tak kocha?!
Szedłem przez uliczki Buenos Aires, zaciskając w pięści płytę z nagraniem rozmowy. Muszę znaleźć Leona i wszystko mu powiedzieć. Ma wiedzieć, że Castillo chce z nim być, ale myśli, że nie może. Czy ona zapomniała, że już raz przeciwstawiła się ojcu? A zrobiła to dzięki nam, jej przyjaciołom. Dlaczego myśli, że tym razem będzie inaczej?!
Z zamyśleń wyrwało mnie wpadnięcie na jakąś osobę. Po odzyskaniu świadomości, dostrzegłem, że to Leon.
- Dobrze, że cię widzę. - uśmiechnąłem się.
- Yhym. Proszę, chociaż tym razem nie broń Violetty. To jest żałosne.
- Nie chcę jej bronić. Chcę tylko, żebyś poznał prawdę.
- Hę? - spojrzał na mnie z politowaniem.
- Twoja ukochana kłamała. Wszystko jest na tej płycie. Obejrzyj ją, a dowiesz się wszystkiego. - odparłem.
- A jeśli nie chcę znać prawdy? - spytał.
- Nie ważne. Zobacz chociaż, co to jest. - rzekłem i pozostawiłem chłopaka samego.
Mam nadzieję, że zdąży ją przejrzeć i nie pozwoli Violi wyjechać..

________________________________
Nie sprawdzałam, więc z góry przepraszam za błędy.

27.05.2014

Rozdział 30 - Nie chcę tego słuchać

Violetta

- A-ale kto mógł być tak okropny i zrobił mi coś takiego? - spytałam łkając.
- Nie mam pojęcia. Ale wiedz, że w każdej sytuacji możesz liczyć na mnie i na Lu. - posłał mi delikatny uśmiech.
- Dziękuję wam. - otarłam łzy. - Teraz lepiej pójdę do domu. Chcę trochę pobyć sama.
- Jasne. - rozluźnił uścisk. - Jakby co, wiesz do kogo masz się zwrócić. - mrugnął do mnie i wyszedł z pomieszczenia.
Zabrałam moją torebkę i udałam się tropem Federico. Po chwili znalazłam się na korytarzu. Właśnie zbliżałam się w stronę drzwi wyjściowych, kiedy stanął przy nich Leon. W jednej chwili odwróciłam się i pomaszerowałam szybkim krokiem w stronę łazienek. Kątem oka zauważyłam, jak chłopak idzie za mną. Przyspieszyłam kroku, dzięki czemu udało mi się uniknąć kolejnej nieprzyjemnej rozmowy. Weszłam do jednej z kabin i oddałam się uczuciom. Łzy zaczęły spływać po mich policzkach. Nie martwiałam się, co pomyślą ludzie, gdy wyjdę z toalety. I tak wszyscy mieli mnie za tą złą. Przecież to ja zniszczyłam związek cudownej Marcesci. Nie liczy się to, że ja też straciłam chłopaka.
Po wypłakaniu możliwie największej ilości łez, wyszłam z łazienki. Wyjrzałam na korytarz, by upewnić się, że nie wpadnę na Niego. Na szczęście, tym razem było pusto. Wybiegłam za drzwi, jednocześnie znajdując się na dworze.
Droga do domu nie zajęła mi zbyt wiele czasu. Mieszkanie przy szkole ma też swoje zalety..
Przekręciłam kluczyk w drzwiach i po chwili stałam w domu mojej cioci. Tak bardzo żałuję, że jej teraz nie ma. Chciałabym, aby mogła usiąść obok mnie, doradzić, co mam zrobić, pomóc.. Niestety, teraz najważniejsza jest dla niej praca.. Staje się coraz bardziej podoba do mojego taty.. Taty, który mnie zostawił.. Nie chciał się nawet ze mną skontaktować.. Zwyczajnie odjechał, nie przejmując się losami własnej córki.. Jedyne, co po sobie pozostawił, to pieniądze potrzebne mi na przeżycie..
Nie miałam już siły dłużej myśleć, więc udałam się do swojego pokoju. Opadłam na łóżko i momentalnie usnęłam.
"Biegłam zapłakana przez las. Jak on mógł mnie tak okrutnie zranić?! Dlaczego zawsze ja muszę cierpieć?! Już nigdy nikomu nie zaufam.. Wszyscy są tacy sami.. Nie można żadnemu z nich wierzyć.. Jednak po nich bym się tego nie spodziewała.. Nie obchodziły ich moje uczucia. Nie było ważne to, co teraz zrobię. Właśnie.. Nie mam teraz nikogo.. Straciłam cały sens życia.. Diego nie żyje, a reszta ode mnie się odwróciła. Nawet Leon. Nawet Fran i Cami. Nie ma sensu dalej tego ciągnąć.. Widocznie nadszedł już mój koniec.. "*
Zerwałam się ze snu. Znowu to samo! Po raz kolejny mi się to śni.. Jednak tym razem rozumiem jego sens.. [Vilu miała "proroczy" sen w rozdziale 20 ~ info od LD]
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Niechętnie wstałam z łóżka i udałam się w stronę dochodzącego odgłosu. Nacisnęłam klamkę i zobaczyłam Jego..
- Po co tu przyszedłeś? - spytałam ledwo powstrzymując łzy.
- Chcę wiedzieć, czemu to zrobiłaś. - odparł. - Dlaczego zepsułaś nasz związek?
Dlaczego Leon mówił do mnie takim głosem? Całkowicie pozbawionym uczuć..
- Ale ja nic nie zrobiłam! Ile razy mam ci wyjaśniać, że te zdjęcia są przerobione?! Zbyt mocno cię kocham, żeby kiedykolwiek cię zdradzić!
- Nie możesz się zwyczajnie przyznać?! - krzyknął - Myślisz, że mi jest teraz łatwo?! Dowiedziałem się, że dziewczyna, którą kochałem całowała się z moim przyjacielem!
- Wyjdź. - powiedziałam spuszczając głowę w dół.
- Prawda boli? - spytał z ironią.
- Wyjdź! Nie chcę tego słuchać! - uniosłam głos.
- Wedle życzenia. Wiedz tylko, że to ty nas zniszczyłaś. - odparł i odszedł trzaskając drzwiami.
Usiadłam i schowałam twarz w dłoniach. Co ja takiego zrobiłam, żeby los mnie karał? Zawsze starałam się być dobra, ale mimo wszystko muszę cierpieć?
Straciłam wszystko, na czym mi zależało.. Francesca, Leon.. Nie mam nikogo.. Oprócz Lu i Fede.. Ale nie mogę cały czas zarzucać ich swoimi problemami. Jestem zdana na siebie.
Wiem jedno. Nie odpuszczę. Muszę dowiedzieć się, kto chciał, żebym czuła ból. Muszę odzyskać moją miłość.

Federico

Widzę po Violettcie, jak bardzo cierpi. Jestem pewien, że nie całowała się z Marco. Na pewno przyznałaby się do winy. Nie rozumiem, dlaczego Leon jej nie wierzy.. Może, jak mu wszystko wyjaśnię, zmieni swoje podejście do tej sprawy?
Odszedłem całą szkołę, aż w końcu znalazłem Verdasa w sali od tańca.
- Jak się trzymasz? - zagadałem.
- Nie widać? - spytał. - Cały mój świat się zawalił. Nigdy nie spodziewałbym się po Violettcie czegoś takiego.. Myślałem, że mnie kocha..
- Bo kocha. Ona tego nie zrobiła. - stwierdziłem.
- Proszę cię, nie broń jej. Byłem u niej dzisiaj i .. Nawet nie chciała się wytłumaczyć..
- Może dlatego, że nie miała z czego?
- Fede, ja rozumiem, że ona jest twoją kuzynką, ale popatrz na to z mojej perspektywy. Co byś zrobił, gdybyś dowiedział się, że Ludmiła całowała się ze mną?
- Byłbym wściekły.. Ale najpierw upewniłbym się, czy to prawda.
- Widziałem zdjęcia. To na pewno prawda. - odrzekł.
- Stary, ja wiem, że ty cierpisz i w ogóle, ale pomyśl o Volettcie..
- Robię to cały czas. Nawet jakbym postarał się z całych sił, nie mogę przestać o niej myśleć.
- Ona ma tak samo. Kochacie się, więc co stoi na przeszkodzie wrócenia do siebie?
- Kłamstwo. Jakby ona mi powiedziała, że spotkała się z Marco, nie przyjąłbym tej wiadomości tak źle.
- Zrozum, że oni się nie całowali! - krzyknąłem.
- Proszę, skończ. Nie mam więcej siły. Jestem już wystarczająco przybity. - odparł i wyszedł za sali.
Po chwili pojawiła się w niej Francesca.
- Rozumiesz to?! Moja przyjaciółka mnie zdradziła! I pomyśleć, że pomagałam jej tyle razy! - mówiła wściekła.
- Nie mam ochoty ani czasu ci tego tłumaczyć. Więc przykro mi, ale wychodzę. - powiedziałem i opuściłem klasę.

Francesca

- Co?! Federico! - krzyknęłam za nim, ale widocznie mnie nie usłyszał.
Tak serio, to jest mi mega szkoda Violetty.. Dalej uważam ją za moją przyjaciółkę, ale nie potrafię wybaczyć czegoś takiego. Może jednak mówiła prawdę i te zdjęcia nie są prawdziwe?
- Fran.. - usłyszałam głos mojego chłopaka.
- Nie mam ochoty z tobą rozmawiać. - rzekłam i udałam się w stronę drzwi.
- Proszę. Chociaż mnie posłuchaj! - złapał mnie za nadgarstek.
- Nie. - odparłam.
- Dlaczego nawet nie dasz mi wyjaśnić?!
- Czyli chcesz się usprawiedliwiać? Ciekawe, bo tamtym razem mówiłeś, że zedytowali te fotografie.
- Bo tak właśnie zrobili!
- Marco, przestań. Nie chcę tego słuchać.. Jest mi wystarczająco źle. Jeśli zależy ci jeszcze na mnie, pozwól mi pobyć samej i wszystko przemyśleć. - odpowiedziałam i wyrwałam się z jego uścisku.
Czy dalej go kocham, mimo tych wszystkich wydarzeń? Chyba tak.. Miłość to jedyne uczucie, którego nie da się wyrzec.. Dlaczego nie mógł mnie zranić mocniej? Tak, żebym nie mogła więcej pomyśleć o nim, jako najważniejszym chłopaku w moim życiu.

Naty

Ja tak nie potrafię.. Nie mogę powstrzymać się przez przytuleniem Maxiego.. Muszę do niego wrócić..
Wyciągnęłam swoją komórkę i kilka razy postukałam w ekran.
Maxi, możemy spotkać się o 16:00 w parku? ~Naty
Chwilę potem otrzymałam odpowiedź.
Jasne :* ~Maxi
Przycisnęłam komórkę do siebie i szeroko się uśmiechnęłam. Szybko pobiegłam na górę, do swojego pokoju, aby się naszykować.
*pół godziny później*
Nie zauważyłam, kiedy ten czas minął. Biegłam spóźniona na umówione miejsce. Po chwili znalazłam się w parku. Rozejrzałam się wkoło i ujrzałam kolorową czapkę najpiękniejszego chłopaka na świecie Maxiego.
- Hej. - podeszłam do niego i radośnie się przywitałam.
- Już myślałem, że zapomniałaś. - zaśmiał się.
- O spotkaniu z tobą? Nigdy. - mrugnęłam do niego.
- A tak w ogóle, czemu chciałaś się widzieć? - spytał siadając na ławce.
- Bo ja.. Mam pytanie.. - wbiłam wzrok w ziemię.
- Jakie?
- Czy ty chciałbyś, żebyśmy znowu.. byli razem? - wciąż nie odrywałam oczu od podłogi.
- Naty. - uniósł mój podbródek. - Powinnaś znać odpowiedź na to pytanie. - uśmiechnął się.
- C-czy to znaczy, że nie? - obrzuciłam go smutnym spojrzeniem.
- Głuptasie. - zaśmiał się. - To pewne, że pragnę być twoim chłopakiem! Zapomniałaś już, co ci mówiłem, gdy się rozstawaliśmy?
W jednej chwili cała się rozpromieniłam. Przypomniałam sobie te, tak ważne dla mnie, słowa. "Pamiętaj, że nigdy o tobie nie zapomnę. Postaram się, abyśmy znów mogli być razem."
- Kocham cię. - rzuciłam się na Maxiego.
- Ja ciebie też. - spojrzał m prosto w oczy.
Odległość między naszymi twarzami malała z każdą sekundą. Nie musiałam długo czekać, aż moje i jego usta złączą się w namiętnym pocałunku.

Leon

Coraz bardziej wydaje mi się, że zbyt szybko osądziłem Violettę. Tak trudno jest być wobec niej obojętnym. Zwłaszcza, jeśli twoje serce wie, że ją kochasz.
Ale nie pójdę do niej. Znowu mnie wyrzuci.. 
Może byłem dla niej zbyt ostry? Nie powinienem tak na nią naskakiwać.. Przecież jej też jest teraz trudno.. Nie! Nie mogę myśleć o niej w ten sposób! Przecież to ona mnie zraniła i postawiła krzyżyk na naszym związku. Ale to jest takie trudne, utożsamiać ją z osobą, której się nienawidzi. Chciałbym, żeby te zdjęcia nigdy nie ujrzały światła dziennego. Wolałbym już żyć szczęśliwie w kłamstwie, niż dowiedzieć się o jej zdradzie.. Muszę z całych sił postarać się o niej zapomnieć..
- Siema Leon! - Andreas klepnął mnie po plecach.
- Czego chcesz? - spytałem rzucając mu złowrogie spojrzenie.
- Coś cię gryzie? Nigdy tak się nie zachowywałeś.. - dosiadł się do mnie.
- Jeszcze nic nie wiesz? 
- O czym? 
- Violetta mnie zdradziła z Marco.. - odparłem.
- Co?! - krzyknął. - Ale jesteś tego pewien? Przecież to n.i.e.m.o.ż.l.i.w.e. 
- Tsa. Widziałem zdjęcia. To na pewno prawda.. - spuściłem głowę.
- Pocieszy cię to, jak powiem, że kosmici odlecieli na swoją planetę? - spytał z lekkim uśmiechem na ustach.
- Jesteś idiotą. - zaśmiałem się.
- Dlaczego? - wyglądał na zdziwionego.
- Kosmici nie istnieją. - odparłem i opuściłem miejsce obok chłopaka.
Nie rozumiem, jak mogę przyjaźnić się z kimś, kto nawet nie odróżnia fikcji od rzeczywistości.. 

_____________________________________
* fragment pochodzi z rozdziału 20 
Więęc znowu coś napisałam, to dodaję xD
Mam nawet kawałek następnego rozdziału ;o
Jak wiem, że nie muszę czegoś robić, to to robię, a jak muszę, to nie ;-;
#LogikaLD ;-;

22.05.2014

Rozdział 29 - Gorzej być nie mogło

Violetta

Czekam już kolejny kwadrans, a Leona dalej nie ma.. Przecież dzwoniłam do niego i powiedział, że niedługo przyjdzie.. Co jeśli coś mu się stało? A jak miał wypadek?
Usiadłam na ławce, pospiesznie szukając swojego telefonu w torebce. Wpisałam numer chłopaka i kliknęłam klawisz dzwonienia. Po chwili usłyszałam melodię. Spojrzałam w górę i ujrzałam nad sobą mojego chłopaka.
- Leon! - rzuciłam mu się na szyję. - Martwiłam się o ciebie.
- Spokojnie. - zaśmiał się. - Musiałem pomóc rodzicom w paru rzeczach związanych z przeprowadzką.
Zamarłam. O jakiej przeprowadzce mówi? Chyba nie chce wyjechać i mnie zostawić? Tak, jak zrobił to Diego..
- Wyjeżdżasz? - spytałam patrząc mu prosto w oczy.
- Co? - spojrzał się na mnie, jak na idiotkę. - Nigdy nie mógłbym cię zostawić!
- To kto się przeprowadza? - dociekałam.
- Moi rodzice. Kupili dom w drugiej części Buenos Aires. Powiedzieli, że jestem już na tyle dorosły, że mogę mieszkać sam. - uśmiechnął się.
- Już myślałam, że..
- Cię zostawię. - dokończył za mnie.
- Właśnie.
- Nigdy bym się nie dopuścił takiego czynu. - przytulił mnie. - I.. skoro już mam "własny" dom, może przeprowadzisz się do mnie po raz drugi? - uniósł pytająco brew.
Nie zaprzeczę, że dobrze mi się z nim mieszkało. Ale nie wiem, czy mogę znowu się do niego przenieść.. Wtedy nie myślałam o tym, jak o sprawie wiążącej, ale teraz moje patrzenie na świat się zmieniło..
- Leon.. J-ja.. nie mogę ci odpowiedzieć tak szybko.. - spuściłam wzrok.
- Okey.. Rozumiem. Jak się zdecydujesz, to mi powiedz.

Francesca

Pocałowałam Marco na pożegnanie i udałam się w stronę drzwi wejściowych. Nie rozumiem, jak mogłam kiedyś mu nie ufać. Przecież dobrze wiem, że on nigdy nie zatai przede mną żadnego faktu. A jeśli to zrobi, to dla mojego dobra. Zresztą, teraz wierzę mu w każdej sprawie. Więc nie muszę się tym dłużej przejmować.
Przekręciłam klucz w zamku i po chwili przekroczyłam próg mojego domu.
- Mamo, tato, jestem! - krzyknęłam.
Zobaczyłam, jak moja rodzicielka wychodzi z kuchni z listem w ręku.
- Proszę, to do ciebie. - podała mi kartkę.
- Od kogo? - spytałam.
- Nie ma nadawcy. - odparła rozkładając dłonie.
Obejrzałam dokładnie każdy skrawek kartki, ale nie dojrzałam niczego, co mogłoby naprowadzić mnie na jakikolwiek trop.
Postanowiłam udać się na górę, aby odczytać list.
Moment później byłam w swoim pokoju. Usiadłam na łóżku i zaczęłam delikatnie rozrywać kopertę. Zajrzałam do środka i zobaczyłam parę zdjęć, na których byli.. Marco i Violetta?! Gwałtownie wyciągnęłam fotografie i przyglądałam im się z niedowierzaniem. W końcu doszłam do ostatniej, najgorszej.. Na zdjęciu widać było Violettę całującą MOJEGO chłopaka. Jak mogli mi coś takiego zrobić?! Moja najlepsza przyjaciółka i on?!
Odepchnęłam kartki na bok i rzuciłam się na łóżko. Sama nie wiedziałam, co czułam. Byłam jednocześnie wściekła, smutna i rozczarowana. Mogłabym spodziewać się czegoś takiego po każdym, ale nie po Violettcie. Przecież ona zawsze była dobra, pomocna i nigdy nie chciała wyrządzić nikomu krzywdy.. A co jeśli to była tylko gra? Może jedynie udawała i dopiero teraz odkrywa prawdziwą siebie?
Muszę z kimś porozmawiać.. Sama nie dam sobie rady.. Ale najgorsze jest to, że teraz nie mam nikogo.. Marco mnie zdradził. Podobnie, jak Violetta. Camila wyjechała.. Chyba jedyną osobą, z którą mogę porozmawiać jest Ludmiła.
Wygrzebałam z torebki telefon i wystukałam numer blondynki. Po kilku sygnałach usłyszałam jej głos.
- Słucham?
- Hej Lu. Możemy się spotkać za dziesięć minut w Resto?
- Jasne. Masz dziwny głos, coś się stało? - spytała.
- Opowiem ci wszystko na miejscu. - odparłam i rozłączyłam się.
Przetarłam oczy z resztek łez. Mam nadzieję, że chociaż Ludmiła mnie pocieszy..

Ludmila

Francesca brzmiała, jakby cierpiała. Dobrze znam to uczucie.. Muszę jej jakoś pomóc. Nienawidzę, gdy ktoś czuje ból..
Wybiegłam z domu, uprzednio żegnając się z Federico. Moment później byłam w Resto. Weszłam do środka i z daleka zobaczyłam Włoszkę. Podeszłam do jej stolika i usiadłam na krześle.
- Płakałaś. - stwierdziłam.
Trudno było tego nie zauważyć.. Dziewczyna miała wciąż czerwone oczy od łez.
- Zobacz. - podała mi kilka zdjęć.
Przejęłam fotografie i zaczęłam je przeglądać. Wyglądały dość dziwnie.. Jakby były edytowane? Gdy dotarłam do ostatniej, zrozumiałam smutek Francesci. Widniał na nim pocałunek.. Ale to nie jest możliwe! Violetta nigdy nie zdradziłaby przyjaciółki.
- To nie może być prawda. - odparłam odkładając fotografie.
- Musi. Inaczej nie dostałbym tego listy.
- A wiesz chociaż, kto ci go wysłał? - dociekałam.
- Nie. - pokręciłam głową.
- Spójrz na to racjonalnie.. Vilu i Marco nigdy nie zrobiliby czegoś takiego, przecież..
- Nie! - przerwała mi. - Chciałam się z tobą spotkać, bo myślałam, że mnie pocieszysz, ale jak na razie ty tylko bronisz ich! To oni są winni, nie ja! - wybuchnęła płaczem.
Nie czekając dłużej, podeszłam do ciemnowłosej i przytuliłam jej z całej siły do siebie.  Miała rację. To ona potrzebuje teraz przyjaciółki. Przyjaciółki, która będzie obok niej w każdej chwili. Tej dobrej i złej. Przyjaciółki, której będzie mogła zaufać..

Leon

Dziwnie jest mieszkać samemu.. Wokół nie ma praktycznie niczego. Jedynie meble. Niestety, one nie wprowadzają radosnej aury do pomieszczenia..
Szkoda, że Violetta nie zgodziła się do mnie przeprowadzić. Chociaż, nie dziwię się jej, że nie chciała podejmować tej decyzji tak szybko. Mimo pozorom, to poważna rzecz. Dzielenie mieszkania to zobowiązanie.
Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek. Podszedłem do drzwi i zobaczyłem listonosza.
- Pan Leon Verdas? - spytał mężczyzna.
- Tak.
- Mam dla pana list polecony. - wręczył mi kopertę. - Proszę tutaj podpisać.
Napisałem moje imię i nazwisko i pożegnałem się z
List? Kto w dzisiejszych czasach pisze listy? Nie ma innych form przekazywania informacji?
Niechętnie usiadłem na kanapie i rozpakowałem kopertę. W środku znajdowały się jedynie zdjęcia. Zacząłem je przeglądać. Jedno po drugim. Aż w końcu natrafiłem na fotografię przedstawiającą Marco całującego Violettę?! Przecież to niemożliwe. Castillo spędzała cały swój wolny czas ze mną. Nie miałaby ani chwili na spotkanie się z Marco.. A on kocha Francescę i by jej nie zdradził..
A może jednak? Może to była zemsta? Skoro ona zobaczyła zdjęcie mnie całującego się z Larą, chciała, żebym ja ujrzał coś podobnego z nią w roli głównej? Nie! Stop! Violetta taka nie jest!
Nagle mnie olśniło. Być może to jest powodem jej niechęci do zamieszkania ze mną?! Pewnie już mnie nie kocha, ale nie potrafi mi tego powiedzieć..
W tej chwili czuję się tak źle. Tak cholernie źle! Jakby ona mi powiedziała prosto w twarz, że już nie chce ze mną być, to by tak nie bolało. Ale nie. Musiałem dowiedzieć się przez cholerny list!
Teraz tego tak nie zostawię! Niech mi chociaż wyjaśni, czy to już koniec. Nie chcę żyć w kłamstwie.
Wybrałem numer dziewczyny.
- Violetta?! - warknąłem.
- Co się stało? Jesteś zły? - spytała.
- Tak! Może czas powiedzieć mi, co cię łączy z Marco?!
- Słucham?
- Przestań udawać! Wszystko już wiem! - krzyknąłem do słuchawki.
- Leon, kochanie, ja nie rozumiem..
- Nie nazywaj mnie tak. - syknąłem.
- Proszę! Powiedz mi chociaż o co chodzi! - powiedziała błagalnym głosem.
- Przyjdź do mnie, to ci pokażę. - odwarknąłem i zakończyłem rozmowę.
Opadłem na kanapę. Nie było mi dane długo odpoczywać, gdyż po chwili usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Podszedłem do nich i gwałtownie je otworzyłem.
- Leon, co się stało? - spytała ze łzami w oczach. - O co mnie osądzasz??
- O to! - rzuciłem zdjęcia w jej stronę.
Dziewczyna przez chwilę je oglądała, aż w końcu spojrzała na mnie.
- Jak mogłeś uwierzyć w coś takiego?! Marco to mój przyjaciel, nikt więcej! To zwykły fotomontaż!
- Dlaczego kłamiesz? - spytałem bezuczuciowo.
- Mówię prawdę! Nigdy cię nie okłamałam, więc dlaczego nie wierzysz mi tym razem?! - wybuchnęła płaczem.
- Przepraszam. Nie potrafię. - zatrzasnąłem jej drzwi przed twarzą.

Violetta

Dlaczego mnie tak potraktował?! Nie zrobiłam nic złego!
Osunęłam się na drzwiach i zaczęłam płakać. Leon to moje życie. Mój tlen. Moje światełko w tunelu. Nie dam rady funkcjonować bez niego. Zwłaszcza, jeśli stracę go przez coś takiego.
A najgorsze jest to, że ja w tym nie zawiniłam. Nawet nigdy go nie oszukałam. Więc dlaczego nie ufa mi tym razem? Zawsze mówiłam mu całą prawdę..
I kto mógł wysłać mu te zdjęcia? Kto je zedytował? Przecież bez problemu mogłam poznać, że nie są one prawdziwe..
Wstałam z podłogi i udałam się w stronę domu mojej cioci.. Siedzenie tutaj nic nie da. Leon był tak wściekły, że nic nie da rady go przekonać..
*następnego dnia*
Zbiegłam na dół, z nadzieją, że zastanę tam Leona, niestety, myliłam się.. Przecież nie przyszedłby po mnie po wczorajszym wydarzeniu.. Poczułam, jak w moich oczach ponownie zbierają się łzy. Ale płacz nic na to nie poradzi.. Muszę być silna..
Udałam się do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie. Po raz pierwszy od dawna jadłam je w samotności. Zawsze odwiedzał mnie Verdas, a dzisiaj..
*w szkole*
Nie rozumiem, dlaczego wszyscy krzywo na mnie patrzą.. Muszę znaleźć Francescę, może mi to wyjaśni..
Poszłam do sali śpiewu i zobaczyłam ciemnowłosą znajdującą się za klawiszami.
- Fran! Jak dobrze, że cię widzę. Nawet nie wiesz, jak źle się teraz czuj..
- Nie obchodzi mnie to. - odparła nawet na mnie nie spoglądając.
- A tobie co się stało? - spytałam.
- No nie wiem.. Może to, że straciłam chłopaka, na którym na prawdę mi zależała, przez osobę, którą uważałam za przyjaciółkę? - rzuciła mi wściekłe spojrzenie i wyszła.
Dopiero teraz to do mnie dotarło.. Fran musiała widzieć to zdjęcie.. Świetnie. Teraz nie mam ani przyjaciółki, ani chłopaka..
- Już gorzej być nie może.. - opadłam na fotel.
- Słyszałem o wszystkim.
Uniosłam głowę i zobaczyłam twarz mojego kuzyna.
- Ty też będziesz mówił, jaka to ja jestem zła i okrutna, że rozdzieliłam Marcescę?
- Nie. Jeśli utwierdzisz mnie w przekonaniu, że to nie prawda.
- Federico, to wiadome, że te zdjęcia są przerobione! Nigdy nie zrobiłabym czegoś takiego Fran i Leonowi! Ja kocham Verdasa, rozumiesz?! Ktoś mi wyrządził wielką krzywdę, rozsyłając te fotografie! Nie tylko Francesca cierpi. Ja też. Straciłam miłość mojego życia.. - znowu się rozkleiłam.
- Ja i Lu wierzymy ci.. Ale reszta studio nie.. - usiadł obok mnie.
- R-reszta studio? Czyli cała szkoła o tym wie? - spojrzałam na chłopaka z przerażeniem w oczach.
- Przykro mi.. - objął mnie ramieniem.

Francesca

Dlaczego się wypiera? Przecież wszyscy dobrze wiemy, że kłamie. Jak można być takim człowiekiem.. Najpierw zgrywa moją przyjaciółkę, a potem dalej w to brnie. Co jest jej celem? Może mój ból jej nie wystarcza..
Dziwne jest to, że Marco, podobnie, jak ona, mówi, że to wszystko nie prawda. Tak trudno jest mu nie ufać.. Ale muszę dać z siebie wszystko i spróbować o nich zapomnieć..

___________________________
"Zawieszenie" dalej się liczy, ale jakoś wpadł mi pomysł na rozdział, więc napisałam ;-;

21.05.2014

Zawieszam?

Nie na długo - do końca następnego tygodnia. Mam za dużo pracy w szkole. Do tego dochodzą majówki, przygotowania do bierzmowania .. ;-;
I tak nikogo to nie będzie obchodziło, ale mimo wszystko chcę napisać, żeby nie mieć poczucia winy, że nie dodaję rozdziału.
W ogóle zastanawiałam się nad usunięciem bloga. Ale jest dla mnie zbyt ważny pomimo tego, że nikomu się nie podoba.
Więc żegnajcie.
Do następnego :)
[EDIT: możliwe, że wrócę wcześniej, jeśli napiszę wszystkie sprawdziany i poprawię oceny ;-;]

20.05.2014

Rozdział 28 - Aby dowiedzieć się, czym jest szczęście, musisz je stracić

*tydzień później*

Violetta

Minęło już całe siedem dni. Na szczęście wszystko wróciło do normy. Lu udało się zapomnieć o tej rozmowie z matką. We wszystkim pomógł jej mój kuzyn. Nie wiem, co by bez niego zrobiła. Cieszę się, że ta dwójka ludzi darzy się prawdziwą miłością. Każde jest dla siebie podparciem. Uwielbiam patrzeć na śmiejące się pary. Może dlatego, że sama jestem w związku z najlepszym chłopakiem świata?
- Vioolu. - podszedł i złapał mnie w talii.
- Leon! - syknęłam i próbowałam rozluźnić uścisk. - Jesteśmy na lekcji. Każdy na nas patrzy.
- To nic. Inni mnie nie obchodzą.
Zrezygnowana odwróciłam się w stronę mojego chłopaka. W jednej chwili nasze twarze znalazły się milimetry od siebie. Mieliśmy już złączyć nasze usta w pocałunku, kiedy usłyszeliśmy głos Pablo.
- Ekhem. - odchrząknął. - Moglibyście nie okazywać czułości w czasie trwania zajęć? Na randki to po lekcjach.
Gwałtownie odsunęłam się od Verdasa. Czułam, jak całą moją twarz pokrywa rumieniec.
- Ty serio myślałaś, że was nie widzimy? - spytała Camila ledwo powstrzymując śmiech.
- J-ja.. Zap-pomniałam.. - spuściłam twarz w dół.
Przez resztę lekcji starałam nie patrzeć się ani na Leona ani na Pablo. Ta sytuacja była dziwna..
Pod koniec zajęć, gdy udawałam się do wyjścia, zatrzymał mnie głos nauczyciela.
- Violetto, Leonie, zaczekajcie.
Odwróciłam się na pięcie i rzuciłam przerażone spojrzenie Leonowi.
- Skoro tak dobrze się zgrywacie i nie przejmujecie tym, że wokół was jest tylu ludzi, zostaniecie po lekcjach i uprzątniecie magazynek.
- Co ma jedno do drugiego? - spytał Leon.
- Macie zdać sobie sprawę, że lekcje są do tego, aby się uczyć, a nie całować.
- Dalej to nie ma sensu. - wtrąciłam się.
- Chyba spędza za dużo czasu z Beto. - powiedział mi na ucho Verdas.
Przez jego słowa wybuchnęłam śmiechem, co jedynie pogorszyło naszą sytuację. Dyrektor szkoły kazał nam zostawać przez cały tydzień po zajęciach..

Naty

Dalej nie wybaczyłam Maxiemu.. Chociaż, że sama siebie ranię, nie potrafię. Chciałabym znowu znaleźć się w jego objęciach. Usłyszeć jego głos. Poczuć zapach.. Ale teraz jest już za późno..
Podeszłam do swojej szafki, aby wyjąć strój na zajęcia z tańca. Jak tylko ją otworzyłam, wypadła z niej kartka papieru. Schyliłam się i podniosłam świstek. Rozłożyłam go i znieruchomiałam. To był list od Maxiego..

Droga Naty


Nie chcesz ze mną rozmawiać, ale, chociaż to przeczytaj.
Proszę, nie przekreślaj nas przez jeden błąd. Wiem, że teraz cierpisz tak samo, jak ja. 
Jedyne czego pragnę to bycie z Tobą. 
Pomożesz mi spełnić moje marzenie?
Jeśli wierzysz, że mamy jakąkolwiek szansę, przyjdź dzisiaj po zajęciach do parku.

Twój kochający Maxi.

Znowu jestem rozdarta.. Ale tym razem dam mu szansę. Może akurat mnie przekona i mu wybaczę?

*po zajęciach*

Poszłam w umówione miejsce. Już z daleka ujrzałam kolorową czapkę chłopaka. W jednej chwili straciłam całą odwagę. Już chciałam uciekać, gdy poczułam, jak ktoś łapie mnie za nadgarstek. Gwałtowanie się obróciłam i znowu zobaczyłam jego twarz.. Byliśmy tak blisko, że mogłam czuć jego oddech na swoich policzkach.
- Skoro już tutaj doszłaś, nie zostawiaj mnie znowu samego. - chłopak przerwał ciszę.
- Maxi, ja nie wiem, czy mogę znowu być z tobą.. - opuściłam głowę.
- Na razie wystarczające będzie to, że mi wybaczysz. - uniósł mój podbródek, zmuszając mnie do patrzenia mu w oczy.
Przez chwilę biłam się z myślami. Niby chcę, żeby wszystko było tak, jak dawniej, ale z drugiej strony to wciąż boli..
- Niech będzie.. Wybaczam ci. - odparłam. - Ale na razie nie mogę zaproponować ci nic więcej, niż przyjaźń.
- Na tą chwilę wystarczy. Ale nie myśl, że nie będę starał się zdobyć twojego serca. - uśmiechnął się.
Nim się obejrzałam, jego twarz znów znajdowała się milimetry od mojej.
- Z tego, co wiem, przyjaciele się nie całują. - odepchnęłam chłopaka.
- Mówiłem, że pragnę cię zdobyć. - mrugnął do mnie. - Odprowadzić cię do domu?
- .. Jasne. - uśmiechnęłam się.

Leon

Od razu po powrocie do domu padłem na łóżko i usnąłem.
Nie zdawałem sobie sprawy, jak długo oddawałem się w objęcia Morfeusza. Miałem spotkać się z Violettą o osiemnastej, a jest już wpół do siódmej. 
Zerwałem się z łóżka i szybko wybiegłem z domu. Po chwili znalazłem się na umówionym miejscu. Zobaczyłem Violettę sprawdzającą coś w swoim telefonie. Już chciałem do niej podejść, gdy zobaczyłem.. Diego?! Chłopak podbiegł do niej i przytulił ją z całej siły. Gdy mnie zobaczyli, spojrzeli w moją stronę i powiedzieli..
Nagle wyrwał mnie ze snu dzwonek telefonu.
- H-halo? - spytałem jednocześnie ziewając.
- Leon? - usłyszałem głos Violetty i momentalnie się rozbudziłem. - Co z naszym spotkaniem? - spytała.
- Przepraszam kochanie, zaspałem. Już do ciebie biegnę. - zakończyłem rozmowę.
Czyli ten "powrót Diego" był jedynie moim wymysłem? Nic takiego nie miało miejsca? Ale dlaczego poczułem się zagrożony? Przecież dobrze wiem, że Violetta mnie kocha i nie zostawi dla Dominguez'a.

________________________
Zgadnijcie, kto ma zawalone wszystkie następne dni?? Ja! -.-
Od środy do następnego czwartku dzień w dzień sprawdzian. Cieszę się -.-
I przepraszam, że rozdział taki krótki :<
Ale nie dałam rady więcej napisać ;-;

16.05.2014

Rozdział 27 - Dlaczego?

Naty

Jak zobaczyłam Camilę całującą Maxiego mojego serce rozbiło się na tysiące maleńkich kawałeczków. Nie pojmuję, jak mogli mi coś takiego zrobić.. I pomyśleć, że wierzyłam w każde jego słowo. To, jak zapewniał, że mnie kocha, że nigdy mnie nie opuści, że razem stworzymy bajkę.. Niestety, w życiu nie może istnieć "szczęśliwe zakończenie". Ktoś na górze już tak ustalił. Każdy może być szczęśliwy, ale nie przez cały czas. Nie do końca..
Biegłam, nie patrząc przed siebie, a po moich policzkach spływały łzy. Niby jeden zwykły pocałunek, a tak boli.. A może nie przez to cierpię? Jakby nie to, że zapewniał mnie za każdym razem, że jestem tą jedyną, to teraz jedynie byłoby mi przykro. Jakbym nie było jego dziewczyną, też niewiele przejęłabym się tym wydarzeniem. Ale tak nie jest.. Nie żałuję niczego. Cieszę się, że mogliśmy przeżyć tyle wspólnych chwil. Ale na tym koniec.. Kocham go. Nigdy nie przestanę. Miłość jest jednym z tych uczuć, których nie można się wyrzec. Mimo to postaram się ze wszystkich sił, bym przestała darzyć do czymś tak silnym. Muszę dać radę, inaczej się załamię..
Przez moją nieuwagę, potknęłam się o kamyk i przeżyłam bolesne spotkanie z ziemią. Z trudem uniosłam się na ramionach. Próbowałam wstać, ale miałam zbyt mało siły. Po chwili usłyszałam znajomy głos. Należał do tego, który tak bardzo mnie skrzywdził..
(nie zwracajcie uwagi na tło ;-;)
Chłopak podbiegł do mnie i od razu chciał pomóc mi wstać. Opierałam się, ale on nie przejmował się tym i uniósł mnie. Nasze twarze znalazły się tak blisko.. I znowu poczułam to, że nigdy nie dam rady zapomnieć o mojej miłości do niego..
Odepchnęłam Maxiego, co było błędem. Momentalnie znalazłam się na ziemi. Chciałam wstać o własnym siłach, ale uporczywy ból w kostce mi na to nie pozwalał. Czyli jestem zmuszona na pobyt z moim byłym chłopakiem..
- Naty, ja rozumiem, że nie chcesz mnie teraz znać, ale daj mi to chociaż wyjaśnić.. - powiedział błagalnym tonem.
- Nie masz co. Wszystko widziałam. Chyba, że chcesz mi wmówić, że tylko mi się przewidziało. - zaśmiałam się.
- Nie.. Ale to Camila mnie pocałowała, ja..
- Zawsze taka sama wymówka. - przerwałam mu - Myślisz, że jestem taka głupia i ci wybaczę?
- Pozwolisz mi wyjaśnić?
- Oczywiście. - uniosłam ręce do góry.
- Camila wyznała mi, że jest we mnie zakochana, a zaraz po tym pocałowała mnie. Nawet nie zdążyłem nic zrobić! Ja kocham tylko ciebie. Nigdy do nikogo nie czułem czegoś tak mocnego, Naty. - uśmiechnął się nieśmiało.
- Przykro mi, ale ja ciebie już.. nie kocham..
Z trudem wymówiłam te słowa. Wiadomo, że było to kłamstwo.. Ale nie powiem mu teraz, że chciałabym znów znaleźć się w jego ramionach, po raz kolejny poczuć dotyk jego ust...
- Wiem, że nie mówisz prawdy.
Spojrzałam zdziwiona na chłopaka.
- Nie mogłabyś zapomnieć o mnie. Nie mogłabyś zapomnieć o nas. - sprostował.
- Jak widzisz mogłam.
Schowałam głowę w kolanach. Byłam bezsilna.. Nie mogłam uciec, wstać..
- Naty, proszę, daj mi ostatnią szansę. - uniósł mi podbródek, zmuszając, abym patrzyła mu prosto w oczy.
Po raz kolejny zatopiłam się w jego czekoladowych tęczówkach..Może jednak powinnam mu wybaczyć?
- Nie wiem.. Przepraszam. - odparłam i ukryłam twarz w dłoniach. - Maxi, wiesz, jak mnie zraniłeś?! Nawet jeśli nie zrobiłeś tego specjalnie.. Ja nie potrafię zaufać komuś, kto raz wyrządził mi krzywdę..
- Jest mi przykro. Nigdy nie chciałem, być cierpiała. - przybliżył się do mnie. - Jeśli to nie sprawi, byś mogła zapomnieć o tym wydarzeniu z Camilą, to zrozumiem. - wręczył mi pocałunek.
Nie potrafiłam go odepchnąć. A może nie chciałam? Moje uczucia względem niego są wciąż zbyt silne.. Co mam robić?

Violetta

Siedzieliśmy już kolejną godzinę w domku na drzewie. Nie myślałam, że będę się tak świetnie bawiła. Nagle rozległ się dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na Leona i wyłapałam jego przerażone spojrzenie. Pewnie myślał, że to znowu Angie chce go nakrzyczeć za to, że mnie jeszcze nie odprowadził do domu..
Ku mojemu zdziwieniu na ekranie komórki ukazało się zdjęcie Federico. Szybko odebrałam i po chwili usłyszałam jego głos.
- Viola!
- Tak. Też się cieszę, że cię słyszę. A tak w ogóle, to hej. - odparłam sarkastycznie.
- Przepraszam, nie mam teraz czasu na przywitanie. Ludmiła jest na komisariacie.
- Co?! - krzyknęłam do słuchawki.
- Uspokój się. Dzisiaj przyszła jej matka i okazało się, że to ona wysyłała te wiadomości. Policja ją złapała, a Ludmiła chce teraz z nią rozmawiać..
- Po co?!
- Ciszej! - syknął. - Ludzie się na mnie patrzą.. Powiedziała, że Martina sądzi, że Lu jest przyczyną jej problemów, czy coś w tym rodzaju..
- Kto to Martina? - spytałam.
- Przyjaźnisz się z Ludmiłą, a nawet tego nie wiesz?! - warknął.
- Fede, uspokój się, ludzie na mnie patrzą. - skopiowałam ton chłopaka.
- Bardzo śmieszne. To jej matka. - wyjaśnił.
- Okej, rozumiem.. Ale po co do mnie dzwonisz?
- Żebyś mi pomogła!
- W czym? - dociekałam.
- Moja dziewczyna jest smutna przez tą całą sytuację, a mnie nie chce słuchać. Jak przyjedziesz, to może trochę się rozweseli.
- Dobra, będziemy z Leonem za dziesięć minut. Podasz adres komisariatu?
Zanotowałam na kartce miejsce, do którego mamy dojechać, jednocześnie wyjaśniając wszystko Leonowi. Chłopak nie potrzebował wiele czasu i po chwili stanął przede mną swoim motorem. Obrzuciłam go poirytowanym spojrzeniem.
- Mamy jechać tym czymś?
- Po pierwsze: nie obrażaj Jej, ona też ma uczucia. Po drugie: ojciec zabrał samochód, więc albo jedziemy tym, albo idziesz na piechotę. - odrzekł.
- "Ona" czyli kto?
- Mój motor. - szeroko się uśmiechnął.
- Skoro nie mam wyboru.. Masz chociaż dwa kaski? - spytałam.
- Jasne. - mrugnął do mnie.
Tak serio, to bałam się wsiadać na motor.. Nigdy czymś takim nie jechałam.. Ale nie powiem tego Leonowi. Prawda, to jest mój chłopak i mogę mu bezgranicznie ufać.. Jednak to byłoby dziwne, gdybym wyznała "Leon.. Chodźmy na piechotę, boję się tym jechać". On dobrze wie o moich wszystkich strachach. zdaje sobie sprawę, że nie przepadam za pająkami, burzą.. Ale tego mu nie będę mówić. Mam dziwne uczucie, że jak się o tym dowie, wyśmieje mnie..
"Nie taki diabeł straszny, jak go malują".. Okey, widocznie nie mam wyboru..
Wsiadłam niepewnie na pojazd i założyłam kask na głowę. Okręciłam ręce wokół ciała mojego chłopaka i mocno je zacisnęłam.
- Violu, wszystko dobrze? - spytał.
Widocznie wyczuł moje zaniepokojenie..
- T-tak.. Możesz już jechać.. - odparłam niepewnie.
Leon odpalił silnik i po chwili pędziliśmy po ulicy. Serce biło mi tak szybko, jak jeszcze nigdy. Po pewnym czasie poczułam, jak Verdas przyspiesza. Przycisnęłam się jedynie mocniej do niego.
- Violetta! - powiedział przerażonym głosem. - Mam złą wiadomość.
- J-jaką? - zająknęłam się.
- Hamulce mi nie działają.
Zamarłam. Powinnam była powiedzieć mu wcześniej, żeby nie wsiadać na tą maszynę.. Wtedy byśmy to uniknęli..
- Co teraz zrobimy?! Leon, ja nie chce umierać! - mówiłam zdruzgotana.
Po chwili poczułam mocne szarpnięcie. Zacisnęłam powieki.. Ku mojemu zdziwieniu nic się nie stało.. Otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą roześmianego Leona.
- Żartowałem. - wyszczerzył zęby.
- Idiota! - warknęłam i udałam się w stronę komisariatu.

Ludmiła

Federico miał rację, nie powinnam w ogóle wchodzić na rozmowę z moją matką. Jedynie pogorszyłam naszą sytuację. A jej słowa.. Zabolałby bardziej niż cokolwiek innego. Dlaczego zawsze podejmuję najgorsze decyzje?
"- Dlaczego mnie nienawidzisz? - spytałam prosto z mostu. 
- Przez to, że zrujnowałaś całe moje życie. Urodziłaś się, gdy miałam jedynie 16 lat. Przez ciebie nie miałam normalnego dzieciństwa. Byłaś zwykłą wpadką. 
- Ale to chyba nie była moja wina?! Myślałam, że matka zawsze kocha swoje dziecko. Ale widocznie się pomyliłam..  
Rzuciłam jej ostatnie spojrzenie. Na jej twarzy nie widziałam już pewności siebie.. Raczej zmieszanie. 
Zresztą, teraz jest to nieważne.."
Jak mogła mi to powiedzieć? To nie ja kazałam jej wskakiwać do łóżka mojemu ojcu.
- Lu! - usłyszałam krzyk Federico.
Obróciłam się i po chwili zobaczyłam twarz mojego chłopaka.
- Co ci powiedziała?
- Między innymi, że zostałam zrobiona przez przypadek. - zaśmiałam się nerwowo, a po chwili wybuchnęłam płaczem.
- Kochanie, mówiłem ci, żebyś tam nie szła. - przyciągnął mnie do siebie i delikatnie gładził po głowie. - Nie powinnaś przejmować się jej słowami. Od początku była do ciebie uprzedzona, nawet nie widziała, jak rośniesz.
Otworzyłam oczy, spojrzałam za chłopaka i ujrzałam moją przyjaciółkę. Od razu zrobiło mi się cieplej na sercu. Oderwałam się od Federico i popędziłam w jej stronę.
- Violu. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię widzę. - przycisnęłam ją do siebie.
- A ja się cieszę, że nie czujesz się tak źle, jak mówił twój chłopak. - uśmiechnęła się.
- Dzwonił do ciebie? - zdziwiłam się.
- Tak. I bardzo dobrze zrobił. Widzę, że mnie potrzebujesz.

Naty


Postawiłam się sama sobie i odepchnęłam Maxiego. Dlaczego to zrobiłam? Czułam, że muszę, że nie mogę mu teraz tak łatwo wybaczyć, że.. No właśnie. Te wszystkie powody są bezsensowne. Nie zapomnę o Maxim. Nawet nie będę próbowała. Chcę z nim być..
Dopiero zauważyłam, że chłopak obrzuca mnie pytającym spojrzeniem. Pewnie oczekuje odpowiedzi.. Niby wystarczy zwykłe "tak" i znów będziemy szczęśliwi. Ufam mu. Wiem, że nie chciał całować Camili. Jednak coś mnie powstrzymuje..
- M-Maxi.. Ja nie wiem.. - odparłam po dłuższej chwili.
- Rozumiem. Nie mogę tego oczekiwać po tak krótkim czasie. Musisz to wszystko przemyśleć.. Ale pamiętaj: ja nie zapomnę i nie odpuszczę. Postaram się, żebyśmy znowu byli radośni. Razem. - pocałował mnie w policzek i wyszedł z sali.
Teraz mam jeszcze większy mętlik w głowie. Dlaczego zawsze musi być taki idealny na każdym kroku?

_________________________________
Krótki i słaby xd Nikt mnie nie przekona, że jest inaczej ;p
I wydaje mi się, że już nikt tego nie chce czytać ;-; Wyświetlenia maleją, komentarze tak samo..
Oj dobra ;-;
Przepraszam za kolejny słaby rozdział ;-;

[Ale pamiętajcie, że mimo wszystko Was kocham <3]
A tak w ogóle, kto jeszcze nie głosował → http://www.lodovicaworldtour.com/ :3

13.05.2014

One Shot - Fedemila - Nigdy nie trać nadziei

Jaka zawsze była? Zła, okrutna, mściwa.. Tak opisaliby ją ludzie. Jednak dziewczyna jednie przybierała taka "maskę". W głębi serca wciąż czuła się tą dobrą, przyjacielską i pomocną 15-latką. Tak.. Kiedyś nikt nie powiedziałby o niej złego słowa. Zmieniła się. Nie z własnej woli. Życie ją do tego zmusiło..
Problemy, które zawaliły jej się na głowę.
Przyjaciel, który opuścił ją bez słowa.
Rodzina, która wcale nie przejmowała się blondynką.
Czynników było wiele.. Mimo wszystko, nie musiała się tak diametralnie zmieniać, prawda? Niestety, pech chciał, że tak właśnie było jej dane.. Niby miała wybór. Znów komuś zaufać i pozwolić się ranić przez tą osobę, lub odrzucić wszystkich od siebie i cierpieć w samotności. Może nie postąpiła dobrze, wybierając drugą opcję, ale było już za późno na zmianę..

A on? Zawsze uśmiechnięty, radosny chłopak? Tak, ale do czasu.. Gdy miał szesnaście lat, jego rodzice wymyślili sobie, aby wyjechać z kraju. Bez powodu. Tak po prostu. Federico nie dostał nawet czasu na pożegnanie się z przyjaciółmi. Prawda, zostawił dla wszystkich listy i polecił je wysłać. Jednak nigdy nie dowiedział się, czy doszły do odbiorców.
Po paru latach jego rodzina znów zdecydowała się na przeprowadzkę. Tym razem do dobrze znanego mu kraju. Miejsca, które kochał nad życie. Miejsca, w którym dowiedział się, co znaczy prawdziwa przyjaźń.. a może i miłość?
Federico nie robił sobie nadziei. Był pewien, że wszystko jego znajomi już dawno o nim zapomnieli. Przecież minęło całe pięć lat..

Ludmiła

Czas zacząć kolejny beznadziejny dzień.. Nie rozumiem, po co ciągnę to życie. Nie mam nikogo ważnego, wszyscy mnie nienawidzą.. Ale kogo mogę za to winić? Jedynie siebie. Jakby nie to, że wymyśliłam sobie zgrywanie "tej złej", może i miałabym wyznaczony cel życia.
Jedyne, co mi zostaje to nadzieja. Nadzieja.. ale na co? Na lepsze jutro? Na to, że mój ukochany jeszcze kiedyś wróci? Wyjechał pięć lat temu. Nie pozostawił po sobie nawet jednej, idiotycznej wiadomości.. Więc dlaczego wciąż na niego czekam? Skrzywdził mnie. Nieumyślnie, ale jednak..
- Panienko Ludmiło. - usłyszałam ciche pukanie do drzwi. - Czas wstawać.
Po chwili zobaczyłam uśmiechniętą twarz mojej gosposi. Prawdę mówiąc, ona była jedyną osobą, przed którą nie udawałam. Chociaż przy niej mogłam być sobą.. Prawdziwą sobą.
~*~
Szłam zamyślona do szkoły, gdy wpadłam na wysokiego bruneta. Przez moją nieuwagę upadłam na ziemię.
- Uważaj, jak chodzisz! - warknęłam obrzucając go wściekłym spojrzeniem.
- Przepraszam, nie zauważyłem cię. - podał mi rękę, aby pomóc mi wstać. Jednak moja "godność" nie pozwalała mi na to. Odrzuciłam jego dłoń.
Chłopak rzucił mi zdziwione spojrzenie. Chwila.. Te oczy. Dlaczego przypominają tak bardzo źrenice "tego jedynego". Jedyną rzeczą, jaką się różnią, jest ich wyraz.. Teraz są smutniejsze.. Kiedyś zawsze się śmiały.
Nie! Stop! To nie może być Federico. Nie może..
- Halo? Jesteś tu? - z zamyśleń wyrwał mnie jego melodyjny głos.
- T-tak. - wstałam i otrzepałam spódnicę.
- Wszystko dobrze? - spytał.
- To nie twoja sprawa. - syknęłam. - Ludmiła odchodzi! - pstryknęłam mu palcami przed oczyma.
Skoro to zwyczajny, nieznajomy chłopak, dlaczego tak bardzo się nim przejmuję?


Federico

Ta dziewczyna.. Wyglądała tak znajomo.. Nawet imię się zgadzało. Ale to niemożliwe, by było moją dawną najlepszą przyjaciółką.. "Moja" Ludmiła niby by się tak nie zachowała.. Nigdy.
~*~
Wszedłem do szkoły. Wiele się w niej zmieniło. Po pierwsze - nazwa. Wcześniej brzmiała "Studio21", a teraz "Studio OnBeat". Wystrój też jest całkiem inny. Lepszy.
Podszedłem do tablicy i wyszukałem na planie, gdzie mam teraz zajęcia. Przejechałem palcem po kartce i zatrzymałem się przy imieniu "Pablo". Mimo pozorom, nie wszystko się zmieniło..
Wszedłem do klasy. W tej chwili wszystkie spojrzenia zostały skierowane w moją stronę.
- Poznajcie "nowego-starego" ucznia. - zaśmiał się nauczyciel. - Przywitajcie Federico.
Po chwili wszyscy zebrani znaleźli się obok mnie. Jednak moje spojrzenie przyciągnęłam samotna blondynka, wlepiająca we mnie wzrok. Czyżby to była ta sama dziewczyna, którą spotkałem w parku?
- Skąd jesteś? - spytała ciemnowłosa.
- Stąd. - uśmiechnąłem się. - Tylko na jakiś czas musiałem wyjechać do Włoch.
Po raz kolejny popatrzyłem w stronę Ludmiły. Jednak nie było jej już w tym samym miejscu. Gwałtownie obróciłem głowę i ujrzałem blondwłosą wybiegającą z sali. Sam nie wiem, czemu, zerwałem się i pobiegłem za nią.
Chwilę potem znalazłem się na dworze. Rozejrzałem się wokół i odnalazłem Ludmiłę. Siedziała i ławce i.. płakała? Podszedłem do dziewczyny i usiadłem obok niej.
- Dlaczego mi to zrobiłeś? - spytała z wyrzutem.
Czy ja coś przeoczyłem? Nie mam pojęcia, o co może jej chodzić..
- Nie rozumiem.. - odparłem zmieszany.
- Nie rozumiesz? Nie rozumiesz?! Najpierw zostawiłeś mnie bez słowa pożegnania, a teraz wracasz po pięciu latach?! Na prawdę tak łatwo o mnie zapomniałeś? A mówiłeś, że będziesz pamiętać.. Zawsze..
Po tych słowach mnie oświeciło. Jednak to było ona. To właśnie ta Ludmiła Ferro. Dziewczyna, którą darzyłem najprawdziwszym uczuciem.. Bez której każda minuta stawała się udręką.. Którą musiałem opuścić..
- J-ja.. Nie rozpoznałem cię.. I dlaczego mówisz, że wyjechałem bez słowa? Zostawiłem dla ciebie list. Nawet przez cały pierwszy rok je pisałem i wysyłałem. Jednak po jakimś czasie zrezygnowałem.. Nie odpowiadałaś mi, więc myślałem, że zwyczajnie mnie znienawidziłaś..
- Jak mogłabym?! Byłeś.. Jesteś miłością mojego życia. - ukryła twarz w dłoniach. - Nie, przepraszam. Wygłupiłam się.. Wiem, że ty nigdy nie darzyłeś mnie takim uczuciem..
- Mylisz się.
Blondynka uniosła głowę i spojrzała na mnie ze zdziwieniem w oczach. Nie czekałem więcej na "ten moment". Przybliżyłem się do niej i złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku. Trwaliśmy tak dobre pięć minut, w końcu oddaliliśmy się od siebie.
- Proszę, już nigdy mnie nie zostawiaj. - odparła głowę na moim ramieniu.
- Obiecuję. Od teraz będziemy na zawsze razem. - uśmiechnąłem się.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też. - pocałowałem ją delikatnie w policzek.
Nagle przypomniałem sobie o liście, który do niej napisałem, ale nigdy nie miałem odwagi wysłać. Jednak zawsze go ze sobą nosiłem.. Sięgnąłem do kieszeni marynarki i wyciągnąłem skrawek papieru.
- Przeczytaj to. - zwróciłem się do Ludmiły.

Ludmiła

Spojrzałam na niego ze zdziwieniem w oczach. Mimo wszystko przyjęłam kartkę i ją rozłożyłam. Moim oczom ukazał się rząd równo ułożonych liter.

Droga Ludmiło

Wiem, że teraz musisz mnie nienawidzić. Nie dziwię Ci się.. Jednak proszę, odpowiedz chociaż na ten jeden list..
Zawsze bałem się to wyznać.. Ale teraz muszę. Jesteś moim światełkiem w tunelu, moim tlenem, moim życiem. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak trudno mi bez Ciebie funkcjonować. Tutaj, we Włoszech, bez widoku Twojej roześmianej twarzyczki, jest mi okropnie smutno. Nigdy nigdzie nie znajdę takiej dziewczyny, jak Ty. Pamiętaj, nawet, jak ty nie będziesz chciała mnie znać, ja na zawsze zachowam Ciebie w moim sercu. Nikt nie będzie mógł Ciebie zastąpić.
Twój kochający Federico.

Spojrzałam na chłopaka ze łzami w oczach. Tym razem nie były one spowodowane smutkiem i cierpieniem. Wręcz przeciwnie - radością. Po przeczytaniu tych wszystkich słów zrobiło mi się ciepło na sercu.
- Kiedy to pisałeś?
- Rok temu.. Ale moje uczucia względem ciebie są wciąż takie same. - uśmiechnął się

*~*~*~*~*~*~* 
Jakie było ich dalsze życie? Lepsze, niż się spodziewali. Wreszcie spotkali się ponowie i znów mogli być razem. Ale teraz już nikt ani nic nie mogło ich rozdzielić. Połączyła ich prawdziwa miłość. Miłość, którą straciliby, gdyby nie nadzieja. Nadzieja na lepsze jutro.

__________________________
Wyszło krótko ;-;
Ale tak jakoś mnie natchnęło na napisanie OS o Fedemili xd
Ps. Mam już kawałek 27 rozdziału :3 Powinien pojawić się na dniach.
Okey :3 Rozdział dodam jutro/piątek/sobota. Zależy, czy będę miała dostęp xd

10.05.2014

Rozdział 26 - Teraz ty będziesz cierpiała

Ludmiła

Uchyliłam drzwi i zobaczyłam osobę, której nigdy nie spodziewałabym się ujrzeć. Kobietę, przez którą stałam się "tą złą". Tą, która zraniła mnie najbardziej na świecie.. Moją matkę.
- Co tutaj robisz?! - warknęłam.
- Widzę, że straciłaś resztki kultury, której cię nauczyłam. Trochę szacunku. - zaśmiała się.
- Odpowiedz na moje pytanie. - mówiłam wciąż w tym samym tonie.
- Może dam ci małą podpowiedź.. Pamiętasz te wiadomości, które otrzymywałaś od "nieznajomego"?
- To byłaś ty?! - naskoczyłam na kobietę.
- Domyśl się. - odparła sarkastycznie.
- I po co to robiłaś?! Żeby jeszcze bardziej zniszczyć mi życie?! Nie wystarczy ci to, jaką krzywdę wyrządziłaś mi przez te wszystkie lata?! - krzyczałam przez łzy.
- To ja ci wyrządziłam krzywdę? - wybuchnęła śmiechem. - Zabawna jesteś.
- Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać! Niepotrzebnie się do mnie fatygowałaś. - odparłam i chciałam zamknąć drzwi, jednak moja matka zatrzymała je nogą. Spróbowałam ją odepchnąć, niestety kobieta była o wiele silniejsza, niż myślałam. Wyciągnęła mnie z domu zatrzaskując drzwi. Nawet nie wiem kiedy, znalazłam się na ziemi.
- Teraz ty będziesz cierpiała tak mocno, jak ja przez ciebie. - podeszła do mnie, trzymając w ręku nasączoną szmatkę.
Gwałtownie zerwałam się na równe nogi i podbiegłam do okna. Uderzyłam parę razy w szybę i wykrzyknęłam imię mojego chłopaka.
Po chwili poczułam, czyjąś rękę na moim ramieniu. Odwróciłam głowę i ujrzałam ją.. Nie musiałam długo czekać, aż przyciśnie mi szmatkę na ust. Momentalnie straciłam przytomność.. Ostatnią rzeczą, jaką poczułam, był pulsujący ból spowodowany uderzeniem w głowę.


Violetta

Dałam się wyciągnąć Leonowi na piknik. Nie miałam na to najmniejszej ochoty, ale chłopak nie dawał mi spokoju.. Wiem, że on chce dla mnie dobrze, pragnie mojego szczęścia i uśmiechu. Nie. Stop. Teraz muszę się odprężyć i skupić na moim księciu.
- Dokąd idziemy?
- Na piknik - uśmiechnął się.
- To wiem. Ale gdzie dokładniej? - zaśmiałam się.
- Zobaczysz, jak dojdziemy. - ucałował mnie w czoło.
Nie zadawałam więcej pytań. Zawsze wymyślał coś, co mnie zadziwiało. Tym razem pewnie też tak będzie.
~*~
Po pewnym czasie znaleźliśmy się na miejscu. Wiedziałam, że wpadnie na coś, co rzuci mnie na kolana, ale tym razem przerósł samego siebie. 
- Jesteś wspaniały! - krzyknęłam rzucając mu się na szyję.
- Wiem. - zaśmiał się.
Wiele razy przechodziłam tym parkiem, jednak nigdy nie wydawał mi się tak cudowny. Leon się postarał.. Mam szczęście, że posiadam takiego chłopaka. Jak mogłam w niego zwątpić? Violetto, to była przeszłość. Nie musisz się już tym zamartwiać. Chciałabym, żeby to było takie łatwe.. Zawsze, jak dzieje się coś złego, wracam myślami do mojej mamy. Brakuje mi jej najbardziej na świecie. Te pięć lat, które ze mną spędziła, były najlepszym czasem w moim życiu.. Wiem, że już nigdy nie będę mogła do nich wrócić..
- Misiu, o czym myślisz? - z zamyśleń wyrwał mnie głos Leona.
- O mamie... - odparłam zgodnie z prawdą
- Ej.. Mieliśmy spędzić te godziny na zabawie, a nie zamartwianiu się. - objął mnie w talii.
- Tak wiem.. Ale czasami nie potrafię o tym nie myśleć..
- Zmieńmy temat, dobrze? - nie czekając na moją odpowiedź, ciągnął dalej. - Wydaje ci się, że tu jest pięknie, prawda? - spytał unosząc brew.
- Tak. Cudownie. - uśmiechnęłam się.
- To spójrz w górę. - uniósł mój podbródek.
Po chwili moim oczom ukazał się domek na drzewie. Stanęłam z szeroko otwartą buzią. Usłyszała cichy chichot mojego chłopaka. Chciałam zamknąć usta, ale chłopak mnie wyprzedził łącząc nasze wargi w namiętnym pocałunku.

Ludmiła

Gdy się ocknęłam poczułam znajomy zapach perfum. Ale nie mogłam sobie przypomnieć, do kogo należy i miałam za mało odwagi, aby otworzyć oczy i znaleźć odpowiedź na to pytanie..
Po ostatnich zdarzeniach stałam się inną osobą.. Już nie jestem taka wesoła, nie potrafię ufać ludziom.. To jest złe..
Jednak najdziwniejsze ze wszystkiego jest to, że moja matka wróciła tylko po to, aby się na mnie zemścić. Za nic nie przypomnę sobie, co mogłam zrobić jej złego. Zawsze uważałam, że to ona wyrządziła mi krzywdę..
- Ludmiła? - usłyszałam delikatny głos. Czyżby on należał do .. Federico?
Uniosłam powieki i zobaczyłam mojego chłopaka. Trzymał mnie w swoich ramionach i patrzył zatroskanym wzrokiem.
Od razu owinęłam ręce wokół jego szyi.
- Fede.. Jak? - spytałam ledwo powstrzymując łzy.
- Pamiętasz, jak za każdym razem mówiłam, żebym nie zanosił twojej sprawy na policję, prawda?
- Tak.. - odparłam niepewnie.
- Nie posłuchałem się ciebie. Gdy tylko otrzymałaś pierwszą wiadomość, poszedłem na komisariat i wszystko im opowiedziałem.
- Czyli to oni mnie dzisiaj uratowali? - odciekałam.
- Nie do końca. To ja zadzwoniłem po nich, tuż po tym, jak usłyszałem dzwonek do drzwi. - uśmiechnął się niepewnie.
- A co stało się z moją matką?
- Dlaczego przejmujesz się nią? Przecież wszystko, co się stało, jest wyłącznie z jej winy. - powiedział poirytowany.
- Odpowiedz. - nalegałam.
- Policja ją złapała i niedługo wyjedzie do Włoszech do więzienia. Nie mogą jej tutaj trzymać, bo jest zameldowana w Rzymie.
- Postaw mnie. - zarządziłam.
- Słucham?
- Postaw mnie! Muszę się z nią spotkać.
Nie mam wiele czasu, ale chcę się dowiedzieć, dlaczego sądzi, że przeze mnie cierpiała..
- Po co?! - syknął.
- Fede, proszę.. - odparłam trochę spokojniejszym tonem. - Muszę się czegoś dowiedzieć. To jest dla mnie bardzo ważne.
Włoch niechętnie postawił mnie na ziemi. Posłałam mu delikatny uśmiech i udałam się w stronę jednego z funkcjonariuszy.
- Przepraszam, czy wie pan, gdzie jest Martina Ferro?
- Na razie siedzi w jednej z sal.
- A mogłabym z nią porozmawiać?
- Sądzę, że nie będzie problemu. Niech pani tu chwilę poczeka.
Potwierdziłam ruchem głowy i usiadłam na krześle. Po chwili usadowił się obok mnie Federico. Nie spuszczał ze mnie wzroku nawet na chwilę.. W końcu spytałam:
- Coś się stało?
- Dlaczego chcesz się z nią widzieć? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Nie chcę.. Muszę.
- Dlaczego?
- Powiedziała mi coś, co mnie zabolało.
- A dokładniej?
- Że przeze mnie cierpiała..
Włoch prychnął śmiechem.
- Błagam cię. Kiedyś krzywdziłaś tylu ludzi i nie martwiłam się o to, jak na to zareagują. A teraz obchodzi cię kilka słów twojej "matki"?
- Dobrze wiesz, że nienawidzę wracać do mojej przeszłości! - uniosłam się. - Przeprosiłam ich wszystkich i mi wybaczyli. Chcę, żeby i ona postąpiła tak samo.
Zobaczyłam na jego twarzy zmieszanie. Jednak teraz niewiele się tym przejmowałam. Nie dość, że czuję się okropnie, to jeszcze on mnie dobija.. Słowa potrafią ranić bardziej, niż czyny..
- Pani Ludmiło, proszę za mną. - spojrzałam w górę i zobaczyłam twarz policjanta. - Wszystko jest już gotowe na rozmowę z pani matką.


Maxi

Właśnie dzwoniła do mnie Cami. Powiedziała, że musi przekazać mi ważną wiadomość. Ciekawe, co co może jej chodzić..
~*~
Z daleka dostrzegłem rude włosy dziewczyny. Podbiegłem do niej i przywitałem się radośnie. Ku mojemu zdziwieniu, Camila nie odwzajemniła uśmiechu.
- Co jest? - spytałem.
- Maxi, ja.. wyjeżdżam. - w jej oczach pojawiły się łzy.
- Na jak długo?
- Na zawsze.. - wybuchnęła płaczem i rzuciła mi się na szyję.
- Dokąd?
- Do Brazylii..
- Nie przejmuj się.. Przecież są telefony, zawsze będziemy mogli porozmawiać ze sobą.. - starałem się pocieszyć dziewczynę.
- Ale to nie będzie to samo! A najbardziej żałuję tego, że nie powiedziałam ci wcześniej, co do ciebie czuję..
- Słucham? - zmieszałem się.
- Kocham cię, Maxi. Od zawsze. Nie rozumiem, jak mogłeś tego nie zauważyć. - spojrzała mi prosto w oczy.
Nie, nie.. Tylko nie to.. Nie wiem, co mam jej teraz odpowiedzieć.. Ja kocham Naty. Ta dziewczyna przyciągnęła moją uwagę od pierwszego spotkania. A Cami.. To tylko moja przyjaciółka.
- No wiesz, ja..
- Rozumiem.. Ale tym razem nie dam razy powstrzymać się przed tym.
- O co ci..? - nie zdążyłem dokończyć zdania, gdyż dziewczyna złączyła nasze usta w pocałunku. Zaskoczyła mnie, przez co nie byłem w stanie trzeźwo myśleć.
Jak tylko wrócił mi umysł, odepchnąłem rudowłosą od siebie, obrzucając ją wściekłym spojrzeniem.
- Co ty sobie myślisz?! - krzyknąłem. - Ja mam dziewczynę, którą kocham, rozumiesz?!
- Nie wiem tylko, czy ona dalej będzie darzyć cię tym samym uczuciem.. - popatrzyła za mnie.
Odwróciłem głowę i ujrzałem zapłakaną Naty. No świetnie! W jednej chwili stracę i przyjaciółkę i dziewczynę.
- Jesteś podły.. - zaszlochała i odbiegła.
- N-nie, Naty! - krzyknąłem za nią, ale nawet się nie odwróciła.
Zerwałem się i zacząłem biec za brunetką. Jeżeli chociaż jej nie odzyskam, to chyba się zabiję..


Leon

Cieszę się, że Violetta wreszcie szczerze się śmieje. Jak patrzę na jej zadowoloną buźkę, od razu robi mi się ciepło na sercu.
- Mam dla ciebie prezent. - powiedziała i przybliżyła się do mnie.
- Jaki? - uniosłem brew.
- Taki. - wręczyła mi pocałunek.
- Spodziewałem się czegoś lepszego.. - droczyłem się z nią. - Ale niech będzie.
- To może pokaż, jak to robi "mistrz" - wybuchnęła śmiechem
- Z wielką chęcią. - uniosłem jej podbródek i złączyłem nasze usta.
- Noo.. Ujdzie. - ukazała mi rząd swoich śnieżnobiałych zębów.


_______________________________________
[KLIK] → zakochałam się w tym XDD
Rozdział beznadziejny :o I krótki xd
W ogóle ktoś to jeszcze czyta? xd Nie wystraszył Was mój brak talentu? xd (zakładając, że ktokolwiek jest)
I pomyśleć, że to już 26 rozdział ;o

8.05.2014

Liebster Blog Award

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę" Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnieniu. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informując ich o tym) oraz zadajesz 11 pytań.  ~ zapożyczone od [klik]

Zostałam nominowana przez: http://klaus-i-caroline-inaczej.blogspot.com/ :3

1. Co wzbudza w Tobie największą pasję? 
Muzyka <3 Przy niej jest mi łatwiej pisać, rysować.. "Miłość, muzyka, pasja - to właśnie ja" To zdanie mogę utożsamić ze sobą :3

2. Jaka jest Twoja wizja życia?
Nie jestem pewna, czy dobrze zrozumiałam pytanie, ale niech będzie xd (napiszę, jakie, według mnie, powinno być życie) Po pierwsze: ludzie mogliby chociaż spróbować stać się lepszymi. Nie ranić innych, nie myśleć jedynie o sobie. A najważniejsze - uważać, co mówią. Nawet jedno słowo może zapaść się w pamięć innych i zniszczyć ich życie.

3. Jaki jest Twój ulubiony bohater filmowy/książkowy i dlaczego?
Ludmiła Ferro :D Ona, jako jedna z niewielu, dążyła cały czas do celu. Nie zważała na to, że coś jej nie wychodzi. Nigdy się nie poddała. Może i była "supernovą", ale starała się zmienić, tylko po to, aby zadowolić Federico. Jednak, mimo uczucia, którym darzyła Włocha, nie zaprzestała brnąć do tego, co sobie ustaliła na początku. (chyba dopiero potem się zmieni xd [nie oglądałam odcinków dalszych, niż na DC])

4. Twoja ulubiona pora dnia?
Zależy od dnia tygodnia xD W soboty i niedziele - ranek *-* Wtedy wiem, że nie muszę wstawać do szkoły i mam cały dzień na własne sprawy ^^
A na dniach szkolnych - wieczór <3 Jak siadam do laptopa z herbatką, włączam muzykę, odwiedzam Wasze blogi *-*

5. Gdybyś miał/a możliwość spełnić jedno - realne - marzenie, tu i teraz, jakie ono było by?
Wyjechać do Anglii. Najlepiej na stałe. Tam ludzie są normalni. Nie ważne, co zrobisz, w co się ubierzesz, nie skrytykują cię (przynajmniej większość). 
A najważniejsze byłoby to, że mogłabym cały (prawie) czas być blisko mojej siostry ;3 Ona chodziłaby do pracy, ja do szkoły, ale jednak, mieszkałybyśmy razem i mogły spędzać więcej czasu. A nie tylko tydzień w roku..

6. Masz swoich ulubionych youtuberów, jak tak to jakich?
Lubię ReZi'ego. Obejrzałam na razie 2 filmiki, ale mi się spodobało xD 

7. Gdybyś mógł/a zamienić się na jeden dzień ze sławną osobą, kogo byś wybrał/a?
Mechi Lambre! *-* Jakbym chociaż przez chwilę mogła być nią, to chyba umarłabym ze szczęścia ^^

8. Twoja ulubiona potrwa? 
Ghyy.. Nie lubię jeść xdd Ale skoro mam wybierać, to ciastka *-* Albo pizza :D 

9. Jakbyś opisał/a swój charakter? 
Na pewno nie łatwy xd. Jestem straszną zazdrośnicą ;-; Szybko się denerwuję (a potem wyżywam na innych XD) 
Jestem też nieśmiała ;-; (czego nienawidzę -.- Czasami wolałabym po prostu się niczego nie wstydzić i powiedzieć to, na co mam ochotę)
Moją (jedyną XD) dobrą cechą jest (chyba) prawdomówność. Jeśli chodzi o te poważniejsze sprawy xd. (Bo przecież na pytanie przyjaciółki "Podoba ci się moje ubranie?" nie odpowiem "Wyglądasz jak bezdomny", jak już, że "Ujdzie" xd). Sama nienawidzę, jak ktoś mnie okłamuje, więc staram się tego nie robić innym.

10. Książki vs filmy, dlaczego?
Tutaj nie mam zdania xd (przepraszam wszystkich fanów książek). Obydwie rzeczy lubię tak samo. 
Czytając książkę można sobie samemu wszystko wymyślać, wczytać się w szczegóły..
A w filmach nie trzeba za dużo myśleć. I dlatego zawsze wybieram te z napisami (nie licząc tv). Ale kocham, jak jest dużo "obrazków" xd. A video'a mi to gwarantują.

11. Najbardziej co Ci się podoba w swoim blogu, to..?
Nic XD A tak serio, to chyba tło :3 Lubię rzeczy, na których "dużo się dzieje". 
I może ono przyciągnąć uwagę (?) xd

Koniec moich bezsensownych odpowiedzi xd

Blogi, które nominuję :3 :


Pytania:

1. Do jakich fandom'ów należysz?
2. Kto jest Twoją ulubioną postacią z "Violetty"? 
3. Jak długo zastanawiałaś się nad założeniem bloga?
4. Co jest Twoją pasją?
5. Wierzysz w bezwarunkową przyjaźń? Dlaczego nie/tak?
6. Jakiego typu muzyki słuchasz?
7. Kto jest Twoim idolem i dlaczego?
8. Jakbyś miała wybrać: miłość czy przyjaźń, co byś zrobiła?
9. Co uważasz o zachowaniu Diego wobec Violetty?
10. Ulubiony kolor? xd

(będzie 10, bo nie mam pomysłu na 11 ;-;)

Ps. Mam już kawałek rozdziału, postaram się go dodać do soboty :)