4.06.2014

Rozdział 32 - Razem możemy więcej

Leon

Jak tylko wróciłem do domu, opadłem na łóżko. Nie miałem siły nic więcej robić. Sam nie wiem kiedy, odpłynąłem do krainy Morfeusza.
Następnego ranka zerwałem się ze snu. Spojrzałem na szafkę nocną i ujrzałem płytę, którą dostałem do Federico'a. Nie mam pojęcia, czy powinienem ją oglądać.. Jak to zrobię, mogę żałować.. Ale z drugiej strony, jeśli jej nie zobaczę, też będę się winić..
Dobra, przejrzę ją, ale nic nie zmieni mojego zdania.
Zasiadłem do biurka i włączyłem laptopa. Chwilę potem włożyłem płytę do napędu i zacząłem ją oglądać.
"- Violetto Nie proszę cię o podjęcie decyzji. Zrobiłem to za ciebie. Wyjeżdżamy jutro wieczorem."
Po skończeniu nagrania, zamknąłem urządzenie. Byłem wściekły. Dlaczego mnie okłamała? Powinna dobrze wiedzieć, że pomogę jej we wszystkim. Nawet wtedy, gdy będę na nią zły. Nie zaufała mi.. Ale nie to jest teraz najważniejsze. Muszę ją powstrzymać. Violetta nie może wyjechać. To jedyna osoba, którą kocham. Jak ją stracę, nie przeżyję tego.
Przeszukałem cały pokój, w celu znalezienia mojej komórki.
Gdy odnalazłem urządzenie, wpisałem numer Federico i po chwili usłyszałem jego głos.
- Siema Leon. Widziałeś nagranie? - spytał.
- Tak. Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej, co na nim jest?! - krzyknąłem do słuchawki.
- I tak byś mi nie uwierzył. - ziewnął. - Masz już plan, jak zatrzymać Violettę?
- Nie.. Ale chcę z nią porozmawiać. Jest w domu?
- Nie wiem.. Spałem u Ludmiły. Musisz iść sam sprawdzić.
- Jak mogłeś zostawić ją samą na noc?! Nie wpadłeś na to, że może sobie coś zrobić?! - warknąłem.
- Dobra, stary, nie unoś się tak. Lu praktycznie całą noc z nią gadała przez telefon. Viola na pewno żyje. - zaśmiał się.
- Masz szczęście. To ja do niej idę. - odparłem i zakończyłem rozmowę.
~*~
Z każdą chwilą było we mnie coraz mniej odwagi. Gdy stanąłem przed jej drzwiami, straciłem ją całkowicie.. Ale nie mogę się teraz poddać. Zatrzymam ją i znowu będziemy żyć długo i szczęśliwie.
Cholera! Dopiero teraz wpadłem na to, żeby powiedzieć Francesce całą prawdę.. "Uspokój się Verdas. Jeszcze nic nie jest stracone".
Wyciągnąłem mój telefon i zadzwoniłem do Włoszki.
- Słucham?
- Francesca? Mam ważną wiadomość. Violetta i Marco nic nie zrobili. Jakbyś chciała dowód, to obejrzyj nagranie.
- Jakie nagranie? - spytała.
- Pójdź do mojego domu i wejdź do pierwszego pokoju po lewej. Na stoliku będzie leżała płyta. Reszty wyjaśniać nie muszę.
- A-ale o co chodz..
Przerwałem jej, klikając klawisz kończenia rozmowy.
Właśnie miałem pukać do drzwi, kiedy one gwałtownie się otworzyły.
- L-Leon? Co tutaj robisz? - spytała Violetta.
- Raczej co ty robisz. Po co ci te walizki?
- To nie twoja sprawa..
Widziałem po niej, że starała się być twarda, ale nie dawała rady.
- Znam całą prawdę. Widziałem video. - złapałem ją za podbródek. - Nie pozwolę ci wyjechać.
- A-ale my nic nie zrobimy! - wybuchnęła płaczem. - Mój ojciec nie pozwoli mi tutaj zostać!
- Zapomniałaś już, że raz go pokonaliśmy? - delikatnie pogłaskałem ją po głowie.
- Ale wtedy było całkiem inaczej. Miałam przyjaciół, którzy mogli mi pomóc. A teraz.. Wszyscy mnie nienawidzą..
- Nawet tak nie mów. Ja cię kocham i nigdy nie przestanę. Dlatego nie możesz odjechać. - pogładziłem ją po policzku.
- Ty znasz teraz prawdę.. I przepraszam cię.. - opuściła głowę.
- Za co?
- Za to, że kłamałam. Ale musiałam. Myślałam, że, jak powiem, że cię nie kocham, zapomnisz o mnie. I wtedy nie będziesz cierpiał, jak wyjadę. - łkała.
- Wtedy byłbym jeszcze bardziej przygnębiony. Czasami serio masz dziwne pomysły. - zaśmiałem się.
- Przepraszam. Już nigdy więcej cię nie oszukam - wtuliła się we mnie.
- Mam nadzieję - przycisnąłem ją do siebie.
- Ale co zrobimy z Germanem? - spytała patrząc mi w oczy.
- Bierz bagaże. Przeprowadzisz się do mnie - uśmiechnąłem się.
- Nie mogę. I tak mnie znajdzie.
- Ale będziemy mieli więcej czasu na wymyślenie czegoś. Teraz jedziemy do mojego domu.
- L-Leon..
- Cii. - położyłem jej palec na ustach. - Uciekniemy razem. Do lepszego świata. - pocałowałem ją w czoło.

Federico

- Kto dzwonił? - spytała Lu zaspanym głosem.
- Leon. - odparłem.
- Czego chciał?
- Zatrzymać Violettę przed wyjazdem. - uśmiechnąłem się.
- Przed czym?! - rozbudziła się w jednej chwili.
- No.. Zapomniałem ci powiedzieć.
- Fede! - warknęła. - Kiedy odjeżdża?!
- Dzisiaj o piętnastej. Ale Leon już po nią poszedł i zabrał do swojego domu.
- Chociaż tyle zrobiliście. - opadła na łóżko. - Musimy coś wymyślić, żeby tutaj została.
- Nie przejmuj się tym. Verdas i Fran jej pomogą. - przybliżyłem się do mojej dziewczyny.
- Fran? Czy ona nie jest wściekła na Vilu?
- Po tym, jak zobaczy nagranie, wątpię. - mrugnąłem do niej.
- Jakie..?! Czuję się, jakby ominął mnie jeden dzień. - spojrzała na mnie z irytacją w oczach.
- Nie przejmuj się tym. Potem ci wszystko wyjaśnię. - ucałowałem ją w policzek.
- Okey.. - odparła bez entuzjazmu. - Idę się ubrać. Zaraz wracam. - uśmiechnęła się.
- Tak wyglądasz lepiej. - zaśmiałem się.
- Jestem praktycznie bez ubrań.
- Właśnie. - pokazałem jej język.
- Idiota! - warknęła i wybiegła z pokoju.
Kocham ją. Jest najlepszym, co spotkało mnie w życiu. Nie wiem, jak mogłem ją tak źle potraktować przy naszym pierwszym spotkaniu..
Nie dane było mi długo myśleć, przez dzwonek mojego telefonu. Spojrzałem na wyświetlacz i zobaczyłem zdjęcie Francesci.
- Ciao cara.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej, że Viola ma wyjechać?! - krzyknęła.
- Bo nie pytałaś? - zaśmiałem się.
- Jesteś największym idiotą, jakiego kiedykolwiek spotkałam.
- Ranisz. Już drugi raz to dzisiaj słyszę.
- Widocznie to prawda. - syknęła. - Mam nadzieję, że nie pozwoliliście jej odjechać?!
- Jasne, że nie. Jak chcesz się z nią widzieć, to idź do Leona. - odparłem.
- Grazie* - rozłączyła się.
Odłożyłem komórkę i rzuciłem się na łóżko.
Ciekawe, co zrobi Lu, jak zobaczy, że schowałem jej wszystkie ubrania..

Francesca

Biegłam, ile sił w nogach, żeby tylko zdążyć do Violetty. Wiem, że na razie jest bezpieczna.. Ale boję się o nią. Teraz, jak znam całą prawdę, jestem pewna, że muszę jej pomóc. Znowu. Po raz kolejny ochronię ją przed Germanem. Ale tym razem wygarnę mu, co o nim myślę. Jeśli tylko go zobaczę..
Byłam pewna, że drzwi do domu Leona będą otwarte, więc chciałam je szybko otworzyć i wkroczyć do środka. Niestety, okazało się, że chłopak pierwszy raz w życiu je zamknął. Oczywiście wszystko skończyło się na tym, że uderzyłam w drzwi i opadłam na ziemię.
- Verdas! - krzyknęłam.
Po chwili usłyszałam przekręcanie kluczyka w zamku. Uniosłam głowę i rzuciłam wściekłe spojrzenie brunetowi.
- Co ci się stało? - starał się powstrzymać przed śmiechem.
- Nie mam zamiaru ci nic wyjaśniać. Możesz pomóc mi wstać?
- Jasne.
Złapał mnie w talii i uniósł do góry.
- Gdzie jest Violetta?
- W środku.
Odepchnęłam Verdasa i pognałam do pomieszczenia. Na kanapie ujrzałam małą, skuloną osóbkę. Rozpoznałam w niej Vilu.
- Przepraszam. - podbiegłam do dziewczyny i przytuliłam ją z całych sił.
- F-Fran? - spojrzała na mnie zdziwiona.
- Tak - uśmiechnęłam się. - Przepraszam, że ci nie wierzyłam, oskarżałam i nie chciałam słuchać.
- Nie tylko mi się to należy - mrugnęła do mnie. - Powiedziałaś to samo Marco?
- N-nie.. - wbiłam oczy w podłogę.
- To zrób to. Teraz. - zaśmiała się.
- Nie! Wygłupiłam się i wyjdę teraz na idiotkę.. - zaprzeczyłam.
- Tak, to prawda. Ale on cię kocha nad życie. Na pewno ci wszystko wybaczy.
- Brakowało mi tego..
- Czego?
- Naszych rozmów, twoich rad.. Wszystkiego, co związane z tobą. - uniosłam kąciki ust.
- Mi też. - uścisnęła mnie. - A teraz dzwoń do Marco. Albo ja to zrobię.
- Vilu.. Proszę. Nie teraz. - spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem.
- Czyli nie chcesz? Okey. Już wybieram jego numer. Opowiem mu wszystko z najdrobniejszymi szczegółami. To, jak go kochasz, jak jest ci przykro, jak bardzo żałujesz..
- Nie! - wyrwałam jej komórkę z ręki. - Ja z nim pogadam.

Angie

Siedziałam w swoim biurze i sprawdzałam dokumenty, kiedy zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam litery układające się w słowo "German".
- H-halo? - spytałam.
- Angie?! Co zrobiłaś z Violettą?! - krzyknął.
- Słucham?
- Wiem, że to ty ją gdzieś wywiozłaś! Mamy samolot za dziesięć minut! Jeśli nie przywieziesz jej na lotnisko, sam po nią pojadę!
- Że co?! Chciałeś po raz kolejny ją zabrać?! Jesteś skończonym idiotą! I jeszcze mnie oskarżasz o to, że ją gdzieś "chowam" - prychnęłam. - Wcześniej nawet nie wiedziałam, że chcesz, aby wyjechała. Ale teraz bądź pewien, że zostanie tutaj. I ja tego dopilnuję. - rozłączyłam się.
Jak mogłam nie mieć bladego pojęcia o tak ważnej rzeczy? Jestem okropną ciotką. Powinnam zastąpywać Violettcie matkę, a przez moją pracę nie mam dla niej czasu.. Muszę to zmienić. Mimo pozorom, moja siostrzenica wciąż jest małą dziewczynką. Nie ważne, ile będzie miała lat. Dziesięć, piętnaście, czy dwadzieścia. Zawsze będzie mnie potrzebowała. Nie mogę jej opuścić. Teraz najważniejsze jest to, aby pomóc jej uciec przed Germanem.
Wybiegłam na zewnątrz i podążyłam do swojego samochodu. Po chwili odpaliłam silnik i wyruszyłam w stronę mojego domu. Ale.. Jej może tam nie być.. Przecież nie zachowałaby się tak idiotycznie, żeby czekać, aż German ją stamtąd zabierze..
Wygrzebałam telefon z torebki i wybrałam numer mojej siostrzenicy.
- Słucham? - usłyszałam jej smutny głos.
- Vilu, kochanie, gdzie jesteś? Chcę do ciebie przyjechać.
- Angie? Po co?
- Wiem wszystko. Nie pozwolę ci nigdzie wyjechać. Powiedz mi, gdzie jesteś.
- W domu Leona.. - odparła.
- Okey. Zaraz tam będę. Otwórzcie drzwi. - zakończyłam rozmowę.
~*~
- Violu! - podbiegłam do mojej siostrzenicy i mocno ją do siebie przytuliłam.
- Ciociu.. Tęskniłam. - zaśmiała się przez łzy.
- Ja też. Przepraszam. Już nigdy więcej nie zostawię cię na tak długo.
- Mam nadzieję.

Marco

Siedziałem zrozpaczony na ławce w parku. Jak ona może mi nie wierzyć? Tyle razy przekonała się, że zawsze mówiłem jej prawdę. Ale zawsze musi się upewniać.. Zaczyna mnie to irytować. Ja nie oczekuję od niej żadnych dowodów miłości, a ona chce ich ciągle. Serce nie sługa..
Nagle usłyszałem dzwonek mojej komórki. Wyjąłem urządzenie z plecaka i spojrzałem uważnie na ekran. Mi się coś przewidziało, czy Fran do mnie zatelefonowała?
Nacisnąłem zieloną słuchawkę i po chwili usłyszałem słodki głos Włoszki.
- Marco? - zapytała.
- Tak..
- Kochanie, przepraszam cię! Za wszystko. Za to, że ci nie wierzyłam, że nie mogłam dać sobie z tym rady. Za moją zazdrość. Kocham cię, nie chcę niszczyć naszego związku.
Zatkało mnie. Nie wiedziałem, co mam odpowiedzieć. W jednej chwili nienawiść przerodziła się w chęć do zgody.. Ale tym razem nie będzie tak łatwo.
- Udowodnij. - odparłem pewnym siebie tonem.
- C-co?
- Pokaż, że na prawdę ci na nas zależy. Nie chcę znowu cierpieć. Musisz mi obiecać, że już nie będziesz taka zazdrosna. - wyjaśniłem.
- Ja chcę się z tobą godzić i wrócić do ciebie a ty mi wyjeżdżasz z.. - zatrzymała się na krótką chwilę. Słyszałem jakieś szepty z drugiej strony słuchawki. Chyba się z kimś naradzała.. - Okey. Zmienię się. Dla nas. Ale będziemy musieli porozmawiać na żywo. Nie chcę załatwiać tak ważnej sprawy przez telefon.
- Dobrze. Kiedy się spotykamy?
- Jutro w Resto o piętnastej. Odpowiada ci? - spytała wesołym tonem.
- Każdy czas na randkę z tobą jest dobry. - odparłem i zaśmiałem się.

_________________________
*Grazie - dzięki :3


Przepraszam, że długo musieliście czekać na rozdział :c
Jeszcze jeden tydzień i rozdziały będą się ukazywać systematycznie <3
Muszę tylko poprawić parę ocen ;-;
Bardzo dziękuję każdemu, kto komentuje ♥
Kocham Was :*

5 komentarzy:

  1. No .... ślicznie,cudnie :) czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Sliczny rozdzial <33
    Chce Marcesce <33
    Bardzo dobrze, ze beda sie ukazywac systematycznie <3
    Zycze ci zebys miala same piatki na koniec :*
    Czekam na nexcik <3
    PS. Przepraszam, ale nie mam w telefonie polskich znakow ;/
    Trzymaj sie :**

    http://amor-que-sobrevivira-todo.blogspot.com/ <-- zapraszam :3
    Caroline Blanco :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Znowu z opóźnieniem xd
    Wrócę tu jeszcze ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. To jak fran wpadla w drzwi bylo swietne XD takie sytuacje poprawiaja czlowiekowi nastroj ;) to bylo dobre XD

    -Zośka

    OdpowiedzUsuń

Komentarz - tak niewiele trzeba, by wywołać uśmiech ♥