29.06.2014

One Shot Ludmaxi - Od nienawiści do miłości

Del odio al amor ♥
Ludmaxi


Od początku go nienawidziła. Już za pierwszym razem, gdy dane było jej go ujrzeć, gardziła nim. Chociaż, że miała wtedy jedynie pięć lat..
Czy pięcioletnie dziecko może wiedzieć, czym jest nienawiść?
Zwykłe nie. Ale ona tak. Ludmiła była o wiele dojrzalsza, niż jej rówieśnicy. Już wtedy dobrze wiedziała, co chce robić w życiu. Marzyła o śpiewaniu i tańczeniu. Miała talent, więc dążenie do celu nie sprawiało jej problemu.
Ale dlaczego go znienawidziła?
O tym wiedziała tylko ona. Nigdy nikomu nie mówiła na ten temat. Nawet jej najlepsza przyjaciółka nie miała o tym bladego pojęcia.
Może zwyczajnie go nie lubiła?
Nie. Zawsze musi być powód. Ona też go miała..
Najgorsze, dla Maxiego, było to, że pojawił się w niewłaściwym momencie w jej życiu.
Rodzice Ludmiły się rozwodzili.
Tuż po rozprawie przywieźli jego. Niskiego chłopczyka z kręconymi włoskami, przykrytymi kolorową czapką. Potem okazało się, że był synem kobiety, dla której jej ojciec ich zostawił.
Co oni sobie wyobrażali?
Że Ludmiła będzie chciała zawierać z nim przyjaźń po stracie ojca? Na dodatek z kimś, kto zniszczył jej rodzinę? Może i Maxi nie był za to odpowiedzialny, ale jego matka tak. I to w pełni wystarczyło blondynce.
Jednak z biegiem czasu coś zaczęło się zmieniać..
Chłopczyk coraz częściej pojawiał się w domu Ferro. Z czasem przestało jej to przeszkadzać. Wręcz przeciwnie, czekała z utęsknieniem na kolejną wizytę. Sama się nie spodziewała tego, że będzie w stanie go polubić..
Z dnia na dzień stawali się coraz lepszymi przyjaciółmi. Ludmiła już nie potrafiła wyobrazić sobie życia bez bruneta.
On czuł to samo. Przychodził do niej w każdej chwili. Starał się być zawsze przy niej i jej pomagać. Nieraz dziewczyna wypłakiwała się na jego ramieniu.
Ale Maxiemu to nie przeszkadzało.
Wręcz przeciwnie - cieszył się, że tak wspaniała dziewczyna mu ufa i chce się z nim przyjaźnić.
*~*~*~*
Byli dla siebie najważniejsi przez całe dziesięć lat. Tyle czasu.. Ktoś by pomyślał, że taka znajomość jest nie do rozerwania. A jednak..
Jedno wydarzenie zmieniło ich całe życie
Pewnego razu Maxi, jak co dzień, przyszedł do domu Ludmiły. Zastał ją w strasznym stanie. Była przygaszona, jak nigdy. Od jej oczu nie bił blask, jej włosy nie lśniły na słońcu.. Wyglądała, jakby umierała od środka.
Maxi chciał pocieszyć Ludmiłę, tak, jak to zawsze robił. Ale tym razem mu na to nie pozwoliła. Odepchnęła go resztką siły, jaką w sobie miała, a potem wypowiedziała te słowa. "Nie jesteśmy już przyjaciółmi. Zapomnij o mnie i wszystkim, co nas łączyło". Przez zaledwie kilka wyrazów cały świat zawalił się chłopakowi na głowę. Stracił najważniejszą osobę w jego życiu. Dziewczynę, którą darzył uczuciem silniejszym od przyjaźni.
Nawet nie wiedział, z jakiego powodu
Chciał do tego dociec, ale zawsze kończyło się na tym samym. Ludmiła krzyczała, żeby zostawił ją w spokoju. Najbardziej bolało go to, gdy widział w jej oczach łzy i nie mógł nic na to poradzić. Był bezsilny.
*~*~*~*
Po dwóch latach przyzwyczaili się do tego, że muszą być nieznajomymi.
Niestety, los chciał, aby trafili do tej samej szkoły.
Miejsca, o którym kiedyś marzyli i pragnęli dostać się tam razem.

Mimo lat, które minęły, dalej byli dla siebie najważniejsi. Tylko tego nie okazywali. Nie mogli..
*~*~*~*
Pewnego dnia Ludmiła zniknęła. Nie pojawił się w szkole, co było dość nietypowe. Ona nigdy nie opuszczała zajęć..
"Każdemu może się zdarzyć" - mówili wszyscy.
Jednak Maxi wiedział, że to nie wróży nic dobrego.
Miał rację, jak zwykle
Gdy Ludmiła nie zawitała do szkoły przez trzy tygodnie z rzędu, Ponte zadecydował. Postanowił, że do niej pójdzie. Nie obchodziły go konsekwencje. Martwił się o nią.
Od razu, po lekcjach, udał do do domu blondynki. Zapukał kilkakrotnie i po chwili zobaczył . Była w gorszym stanie, niż tamtego dnia..
- Czego chcesz? - spytała.
Jej głos był ledwo dosłyszalny. Nie miała siły nawet mówić..
- Nie pozwolę Ci na to, Ludmiło - powiedział stanowczym tonem.
Ferro spojrzała na niego pytającym wzrokiem.
- Nie pozwolę Ci się stoczyć - wyjaśnił
Wszystko wraca do początku..
Ludmiła znowu zaczęła mu ufać. Ale nie tak, jak kiedyś. Nie potrafiła wybaczyć tego, co zrobił. Mimo wszystkich dobrych rzeczy, które dla niej wykonuje. Nie umie zapomnieć. To wciąż boli..
*~*~*~*
Pewnego razu z ust chłopaka padło pytanie, którego tak bardzo się obawiała.
- Gdzie jest Twoja matka? Dawno jej nie widziałem.
Ludmiła nie chciała o tym opowiadać.
Po co? Żeby się nad nią litował?
Nie powie mu, że jej rodzicielka zmarła i właśnie z tego powodu nie chodziła do szkoły.
Nie ufała mu na tyle, żeby się z tego zwierzać.
Wtedy postanowiła
Odetnie się od nich wszystkich. Pozostawi swoich przyjaciół. Stanie się inną osobą. Taką, do której nikt nie będzie śmiał się zbliżyć.
Zrobi to wszystko jedynie po to, aby nie musiała opowiadać o tym, przez co cierpi.
Będzie supernovą.
Udało jej się
Dzięki takiej postawie jej "przyjaciele" odwrócili się od niej. Była sama. Tego chciała, prawda?
Skoro osiągnęła swój cel, czemu jest jej tak cholernie źle?
Może bolało ją to, że ludzie, których uważała za najlepszych, tak łatwo o niej zapomnieli?
Albo to, że nie miała już się do kogo zwrócić o pomoc?
Musiała radzić sobie sama.
Do czasu..
Po egzaminach w jej szkole pojawia się nowa uczennica. Niska brunetka o imieniu "Naty". Nie wie, jak do tego doszło, ale polubiły się. Stały się "królewskimi przyjaciółkami".

Ludmiła

Przechodziłam korytarzem, stukając obcasami o posadzkę. To nie była dla mnie nowość, że wszyscy się za mną oglądali. To ja jestem gwiazdką tej szkoły.
Gwiazdą, którą nie chcę być, ale muszę..
- Ludmi! - usłyszałam głos mojej przyjaciółki.
Odwróciłam się w jej stronę i sztucznie się uśmiechnęłam. Inaczej nie potrafiłam...
- Zgadnij, co się stało.
Pierwszy raz widzę ją taką radosną..
- Hmm? - spojrzałam na nią z pytającym wyrazem twarzy.
- Jestem dziewczyną Maxiego! - krzyknęłam radośnie.
Poczułam silny ucisk w sercu. Dlaczego tak zareagowałam? Przecież on już nic dla mnie nie znaczy..
Kogo ja oszukuję? Kocham go. Chciałbym być na miejscu Naty. Ale.. Nie potrafię mu wybaczyć tego, co zrobił trzy lata temu. Minęło tyle czasu, a ja wciąż nie mogę zapomnieć, że..
- Lu! - wyrwała mnie z zamyśleń. - Nie cieszysz się? - spytała smutna.
- Cieszę - skłamałam. - Przepraszam, ale muszę iść, źle się czuję. Do zobaczenia potem - pomachałam jej na pożegnanie.
Kocham go, więc dlaczego nie potrafię zapomnieć?
Podobno miłość wszystko wybacza...
Zresztą, to już nie ma znaczenia. On na pewno nigdy nie darzył mnie tak mocnym uczuciem, jak ja jego.
Podeszłam do ławki i usiadłam na jej krańcu. Rozejrzałam się wkoło, aby upewnić się, że nikogo nie ma. Chciało mi się tak bardzo płakać, ale nikt nie może zobaczyć mnie w takim stanie. Jeszcze raz popatrzyłam wokół i schowałam twarz w dłonie. W ciągu minionego roku nie czułam się tak źle. Zawsze udawało mi się powstrzymywać łzy, a teraz leją się ciurkiem, a ja nic na to nie zaradzę.
Nagle ktoś dosiadł się do mnie. Odskoczyłam przerażona i chciałam odejść, ale ta osoba mi nie pozwoliła, łapiąc mnie za nadgarstek. Rzuciłam w jej stronę wściekłe spojrzenie i dopiero teraz uświadomiłam sobie, z kim mam do czynienia. Przede mną siedział Maxi z zatroskaną miną.
- Dlaczego płakałaś? - spytał.
"- Bo Cię kocham, idioto!" - z chęcią bym tak odpowiedziała, ale brakowało mi odwagi.
- Nie twoja sprawa. Lepiej zajmij się swoją dziewczyną - prychnęłam.
- Nie mam dziewczyny.
- Proszę, chociaż nie udawaj. Wiem, że Ty i Naty jesteście razem. Dzisiaj sama mi to powiedziała.
Maxi wybuchnął śmiechem. Nie spodziewałam się takiej reakcji. Ja mówię całkiem poważnie, a on śmie się z tego cieszyć?!
- Wiesz, że nie jestem jedynym Maxim w studio? - prychnął.
Dopiero teraz przypomniałam sobie, że ostatnio dołączył nowy chłopak. Nata cały czas mi o nim nawijała.. To pewnie z nim teraz jest. Cholera, wyszłam na idiotkę.
- Ludmiło, możesz odpowiedzieć mi na jedno pytanie? - spojrzał na mnie z powagą.
- Właśnie to zrobiłam. - odparłam.
- Nie żartuję.
- Okey. Masz pięć minut - skrzyżowałam ręce na piersi.
- Dlaczego mnie nienawidzisz?
Po jego słowach wydarzenie sprzed trzech lat stanęło mi przed oczami.

Dziewczyna pragnęła zrobić niespodziankę swojemu przyjacielowi, więc poszła go odwiedzić. Nie spodziewała się, że spotka go po drodze. Chciała do niego podejść, kiedy usłyszała, że rozmawiają o niej. Stanęła za najbliższym drzewem i zaczęła przysłuchiwać się rozmowie Maxiego z jakimś mężczyzną.
- Jeśli jej nie zostawisz, wyjadę stąd i już nigdy tutaj nie wrócę. 
Ludmiła poznała ten głos. Było wyraźnie słychać, iż należy do jej ojca. Tylko nie mogła zrozumieć, dlaczego rozmawia z Ponte?
- Nie mam takiego zamiaru. Jeśli chce pan ją opuścić, pańska strata. Ale ja nie mam zamiaru zostawiać mojej miłości przez pana kaprys.
"Miłości" ? Czyli jednak Maxi się zakochał.. Ciekawe, kim jest ta szczęściara..
- Jak sobie życzysz - prychnął mężczyzna. - Ale będzie cierpiała jedynie przez ciebie.
Blondynka nie musiała więcej słuchać. Wystarczająco przygnębiło ją to, że chłopak, który jej się podobał znalazł już kogoś, komu oddał swoje serce.
Pospiesznie wróciła do swojego domu. Chciała się od wszystkiego odciąć. Niestety, nie udało jej się..
Gdy tylko przekroczyła próg mieszkania, ujrzała płaczącą matkę. Podeszłam do niej zatroskana i spytała, co się stało. Wtedy wszystko stało się jasne. Jej ojciec miał je opuścić. Już na zawsze.
Nigdy więcej nie będzie mogła go odwiedzić. Nie pójdą razem na lody, do kina..
Dopiero po chwili zdała sobie sprawę z zaistniałej sytuacji.
To była jego wina
Maxi mógł go zatrzymać. Ale wolał wybrać ją. Dziewczynę, w której się zakochał. 
W jednej chwili cała miłość do chłopaka wyparowała i przerodziła się w nienawiść. Niech idzie do swojej ukochanej. Przecież ona, Ludmiła, nie jest mu już potrzebna.

- Przez ciebie straciłam ojca - wypaliłam.
Nie chciałam dłużej kontynuować tej rozmowy, więc odeszłam szybkim krokiem.
A może nie chciałam okazywać mu swojej bezsilności?
Nie mógł widzieć, jak płaczę. Wtedy byłby pewien, że jestem smutna przez niego..
Przecież tak właśnie jest..
Ale nie chcę, żeby czuł to samo, co ja.
Mimo, że tak bardzo mnie zranił, ja wciąż pragnę jego szczęścia. Jestem skończoną idiotką.
*~*~*~*
Przez następny miesiąc nie odzywali się do siebie ani słowem.
Maxiemu brakowało odwagi. Wystarczyło mu to, że jego ukochana przez niego cierpi.
Ale nie rozumiał, o co jej chodziło, gdy powiedziała, że przez niego straciła ojca..
Jednak, po długim czasie, uświadomił sobie, co mogła mieć na myśli.
Może podsłuchała ich rozmowę?
I źle ją zinterpretowała?
Co, jeśli pomyślała, że kochał inną? I to przez nią pozwolił wyjechać ojcowi Ludmiły.
Nie był tego pewny, ale wiedział jedno. Musi wszystko wyjaśnić blondynce. Musi spróbować. Musi.

Maxi

Po raz kolejny przechodziłem tą samą alejką parku. Dobrze wiem, że Ludmiła codziennie tutaj przesiaduje. Zawsze tak robiła. Nawet wtedy, gdy byliśmy przyjaciółmi.
W końcu udało mi się ją dostrzec. Szła z podniesioną głową, zresztą jak zwykle.
Dlaczego udaje?
Przecież to nie jest prawdziwa ona. Dobrze wiem, jaka zawsze była. Nikt nie mógłby się aż tak zmienić.
Kiedy mnie zobaczyła, odwróciła się na pięcie, z zamiarem odejścia.
Ale tym razem jej na to nie pozwolę. Zrobię to, co zaplanowałem.
Podbiegłem do niej i złapałem delikatnie za nadgarstek.
- Musimy porozmawiać - powiedziałem.
- Ty musisz. Ja nie widzę takiej potrzeby. Więc bardzo mi przykro, ale odchodzę.
- Nie - rzekłem stanowczym tonem.
Ludmiła nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczyma.
- Chcę ci coś wyjaśnić. Nie mogę z tym dłużej czekać.
- Skoro nalegasz..
- Mówiłaś, że przeze mnie straciłaś ojca. Ale to nie prawda. Gdybym wtedy mu nie powiedział, żeby wyjeżdżał, nie mógłbym się więcej z tobą spotykać. A wszystko przez to, że nie pasowało mu to, że cię kocham - spojrzałem jej prosto w oczy.

Ludmiła

W jednej chwili wszystkie złe uczucia, które znajdowały się we mnie, zniknęły. Przerodziły się w szczęście. Nie mogę uwierzyć, że Maxi właśnie to powiedział. Ale na pewno się nie przesłyszałam.
Byłam głupia. On wtedy mówił o mnie. To ja byłam tą dziewczyną, której zazdrościłam. Maxi od zawsze kochał mnie.
Żałuję, że nie spytałam go o to wcześniej. Przez to jedynie straciłam trzy lata.
Dopiero po kilku minutach przypomniałam sobie, że Maxi oczekuje mojej odpowiedzi.
Najgorsze było to, że nie potrafiłam się wysłowić.
Jedynym, co przyszło mi na myśl, było pocałowanie bruneta. Nie zastanawiając się długo, przybliżyłam moje usta do jego warg i złączyłam je w namiętnym pocałunku. Było mi tak dobrze. Czułam ciepło rozchodzące się po całym moim ciele.
Rozdzieliliśmy się po dobrych kilkunastu minutach.
- Mam to rozumieć, jako wyznanie miłości? - zaśmiał się.
- Tak - uniosłam kąciki ust.
Po raz pierwszy od tylu lat czuję szczęście.
Znów mogę się szczerze uśmiechać.


Co się stało potem?
Było jak w bajce.
Ludmiła znalazła swojego księcia na białym koniu.
A Maxi księżniczkę, którą mógł ratować z opresji.
Oboje byli dla siebie podparciem. Pomagali sobie w każdej możliwej sytuacji. 
I wiedzieli, że już nikt, ani nic nie może ich rozdzielić.

Happy ever after

____________________________
Mówiłam wcześniej o OS. Coś mnie wzięło i go napisałam xx
Nie wyszło tak, jak chciałam.
W ogóle się nie udało ;-;
Ale to już szczegół.

7 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. awwwwww nietypowa para, ale pokochałam ją ♥
      to było takie cuuuuudowne *O*
      awww Lu myślała, że Nat chodzi z Maxim. A tu taka niespodzianka ♥
      hahahahah ołłłłłjeeee ♥
      mam nadzieję, że napiszesz kolejny świetny OS :)
      <3 <3 <3 <3
      czekam na kolejnyyyy rozdział :*
      cieszę się, że odkryłam Twój blog *-*


      Panna Martin

      Usuń
  2. Ja zajmuję, mało czasu na komentowanie, więc wrócę z czymś porządniejszym ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny blog i wpis ;D Częściej będę tu wpadać ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne *.*
    Czekam na kolejny :)
    /z aska ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super <3 zapraszam do siebie http://innahistoriaviolettyileona.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże mój!
    Kochanie przepraszam Cię, ze tak późno... Ty u mnie zawsze jesteś jedną z pierwszych... a ja? Spóźniona :<
    Ale przejdźmy do OS'a.
    Zaparło mi dech w piersiach. To było niesamowicie piękne. Moja droga... i kto tu ma talent?
    Ja Ci mówię, że Ty!
    Kocham Ciebie i Twoją twórczość <3

    OdpowiedzUsuń

Komentarz - tak niewiele trzeba, by wywołać uśmiech ♥