16.06.2014

Rozdział 34 - Serce, które bije tylko dla mnie

Francesca

Jedziemy już kilka godzin samochodem.. Ciekawe co Angeles wymyśliła..
Ale to jest nieważne. Teraz wiem, że muszę być przy Violettcie. Ona mnie potrzebuje bardziej niż kogokolwiek innego. Jestem jej przyjaciółką, więc to mój obowiązek. Będę jej zawsze pomagała.. I już nigdy w nią nie zwątpię.. Wystarczy, że raz to zrobiłam. 
Odwróciłam głowę i spojrzałam na moich przyjaciół. Violetta miała głowę ułożoną na kolanach Leona. Oni wyglądają tak słodko. Jak mogłam pomyśleć, że go zdradziła? Z daleka widać, że są dla siebie wszystkim. To jest piękne. Potrafią obdarzyć się takim samym uczuciem. Ze mną i Marco było podobnie.. A potem coś zaczęło się psuć.. Kocham go nad życie i chcę z nim być.. Dlatego wszystko naprawię. Jutro się spotkamy i obgadamy całą sprawę. Mam nadzieję, że mi wybaczy.. A co, jeśli on mnie nie kocha, tak jak ja go? Może już nie chcę być moim chłopakiem? Nie, nie mogę tak myśleć. Violetta zawsze powtarza, że trzeba być dobrej myśli. Wszystko się ułoży. Ale nic nie stanie się ot tak. Trzeba pomóc przeznaczeniu..
Wyjęłam komórkę i wyszukałam w kontaktach Marco. Chwilę potem łączyłam się z nim.
- Słucham..? - spytał zaspanym głosem.
Dopiero teraz wpadłam na to, żeby sprawdzić, która godzina. Cholera, nie wiedziałam, że już pierwsza nad ranem..
- Obudziłam cię..? 
Fran, debilko! Na nic lepszego nie mogłam wpaść?! Dzwonię do chłopaka w nocy, kiedy wszyscy śpią i zadaję takie idiotyczne pytanie.. 
- Tak. - zaśmiał się. - Ale nic nie szkodzi. Cieszę się, że cię słyszę. 
Przygryzłam dolną wargę. W jednej chwili całe moje ciało zalała fala gorąca. Dlaczego to właśnie on tak na mnie wpływa? Przecież mogłabym podobnie reagować na każdego innego.. Ale jednak moje serce wybrało właśnie jego.
- Ja też.. Marco, wiem, że jutro mieliśmy pogadać, ale ja nie wytrzymam. Muszę się ciebie o to spytać tu i teraz.
- Zamieniam się w słuch. - odparł.
- J-ja długo się nad tym zastanawiałam i.. Chciałam spytać, czy.. Wybaczysz mi to, że ci nie zaufałam? 
- Już dawno o tym zapomniałem. Nie potrafię się na ciebie gniewać, a ty dobrze o tym wiesz. 
Każde słowo wypowiedziane przez niego działa na mnie, jak narkotyk. 
- T-tak.. - zająknęłam się. - Mam jeszcze jedno pytanie, ale na nie musisz poczekać do jutra. - zaśmiałam się.
- Czemu tak długo? - spytał smutnym głosem. - Nie wytrzymam tyle czasu bez ciebie. 
- Musisz. Do zobaczenia. Kocham cię. - rozłączyłam się.
Dopiero po chwili dotarło do mnie, co powiedziałam. Co on sobie o mnie pomyśli? Niedawno sama z nim zerwałam, a teraz mówię mu, że go kocham.. 
Ale, z drugiej strony, nie powinnam się tym przejmować. To jest prawda i on doskonale o tym wie. Jak byliśmy razem codziennie mu o tym mówiłam. Może odebrał to tak, jak zwykle..? 

Ludmiła

Nie wiem, czy Federico coś wyczuł, ale nie używał swojego żelu do włosów.. Może widział, co do niego wlewałam? Nie, przecież wtedy szukał moich ubrań.. 
- Lu, kotku. Zgadnij, jakie mamy plany na dzisiejszy wieczór? - spytał obejmując mnie w talii.
- Spanie? - zaśmiałam się.
- Nie dzisiaj. Zrobimy sobie maraton horrorów! - przycisnął mnie mocniej do siebie.
Zamarłam. Nienawidzę takich filmów. Po nich nigdy nie mogę spać. Mam tak od dziecka. Zawsze, jak obejrzę coś strasznego, boję się wszystkiego. Nie chcę, żeby Fede widział mnie w takim stanie.. 
- Zabawny jesteś. Nie mam zamiaru marnować czasu na coś takiego. - rozluźniłam uścisk i odeszłam kawałek dalej.
Federico podszedł do mnie z chytrym uśmiechem.
- Boisz się.
- C-co?! Chyba kpisz. Ludmiła Ferro nie boi się niczego. - prychnęłam.
- Misiu, przede mną nie musisz udawać. - przybliżył się do mnie.
- Nie udaję. 
- Oczywiście. - pocałował mnie delikatnie. - Udowodnij mi to.
- D-dobrze. Zobaczysz, że mówiłam p-prawdę.. - odpowiedziałam.
Mój chłopak udał się do innego pokoju, żeby wybrać film. Teraz zaczynam żałować tego, co powiedziałam.. Mogłam mu po prostu wyjawić prawdę i mieć z tym spokój. Nigdy nie zmusiłby mnie do czegoś, na co nie mam ochoty. Ale oczywiście, moja duma na to nie pozwoliła.. 
Nienawidzę tych rzeczy, które pozostały mi ze "starej Ludmiły". Zawsze przysparzają mi problemów. Muszę zrobić coś, żeby całkowicie się ich pozbyć. Ale to jest trudniejsze, niż myślałam..
~*~
Usiadłam na kanapie i czekałam, aż zacznie się film. Miałam już naszykowane słuchawki i telefon. W razie czego będę udawała, że mi się nudzi i włączę sobie muzykę.. Chociaż nie będę musiała oglądać niektórych momentów. 
- Jesteś pewna, że tego chcesz? - zapytał.
- Tak.. - odparłam. 
Brunet przycisnął "play" i zaczął wpatrywać się w ekran.
Przybliżyłam się do mojego chłopaka i wtuliłam w niego. Nie wiem, jak to zrobił, ale cały strach zniknął w jednej chwili. Przy nim czułam się taka.. bezpieczna? Wystarczyło mi to, że jest przy mnie. Jego ciepło, zapach perfum, oddech..
Ułożyłam głowę na jego torsie i zaczęłam wsłuchiwać się w rytm serca. Serca, które bije tylko dla mnie. Momentalnie poczułam się znużona. Nawet nie zauważyłam kiedy, usnęłam. 

Naty

Leżałam na łóżku i wypłakiwałam kolejne hektolitry łez. Mimo, że Maxi wysłał mi miliony wiadomości i dzwonił niezliczoną ilość razy, nie odpowiedziałam mu na nic. Nie chcę słuchać jego wyjaśnień. Wystarczy to, że wybrał Camilę. Może i tego nie powiedział, ale ja to tak odebrałam. Chciał do niej iść po tym wszystkim, co nam zrobiła. Po tym, co mi zrobiła. Nienawidzę jej. Powoli odbiera mi całą radość życia. Przez nią tracę wszystko, co jest dla mnie najważniejsze.
A może to nie za jej sprawą, tylko moją? Nie! Tego jeszcze brakowało, żebym zaczęła obwiniać siebie.
Miałam właśnie wstawać po kolejną paczkę chusteczek, kiedy zadzwonił mój telefon. Sama nie wiem, czemu to zrobiłam, ale odebrałam.
- Halo? Naty? Dziękuję, że odebrałaś! - usłyszałam głos Maxiego.
- Nie mam dla ciebie czasu. Streszczaj się. - odwarknęłam.
- Nie musimy rozmawiać przez telefon. Otwórz balon. - rozłączył się.
Chciałam spytać, o co mu chodzi, ale już nie zdążyłam. Więc postanowiłam zrobić, to co mi kazał. Podeszłam do okien i odsłoniłam zasłonę. Jak go zobaczyłam, zamarłam. Po chwili odzyskałam zmysły i gwałtownie nacisnęłam klamkę.
- Co ty sobie myślisz?! Uważasz, że możesz sobie przychodzić do mojego domu?! Jest środek nocy idioto! - krzyczałam.
- Shh. - uciszył mnie. - Naty, musiałem. Nie chciałaś ze mną rozmawiać, więc wpadłem na pomysł, że cię odwiedzę. Dobrze, że otworzyłaś, bo już miałem wybijać szybę. - zaśmiał się.
- Wynoś się stąd! Nie chcę cię widzieć! Co ty sobie wyobrażałeś?! Myślałeś, że wpadnę ci w ramiona tylko dlatego, że się pofatygowałeś i do mnie przyszedłeś?! Więc bardzo mi przykro, ale się myliłeś.
- Proszę, chociaż mnie wysłuchaj. - uklęknął i złożył ręce w proszącym geście.
Ledwo udało mi się powstrzymać od śmiechu.
- Dobrze. Masz pięć minut.
- Naty, dobrze wiesz, że kocham tylko ciebie. Camila była jedynie moją przyjaciółką. A wtedy tak się ucieszyłem tylko dlatego, że dawno jej nie widziałem. Ale wystarczy twoje jedno słowo, a zerwę z nią jakiekolwiek kontakty. - mówił.
Nie wiedziałam, co mam zrobić. Najpierw byłam pewna tego, że go nienawidzę i już nigdy więcej mu nie zaufam. Ale teraz.. Znowu pragnę z nim być.. Miłość jest chora.
- Maxi, ja nie mogę odpowiedzieć ci na.. - nie udało mi się dokończyć, ponieważ brunet złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
Przez jeden drobny gest wszystkie moje wątpliwości zostały rozwiane. Teraz wiem na pewno, że muszę mu zaufać. Nie mogę ciągle być zazdrosna. Wiem, że on mnie kocha. Wiem, że nie chcę go stracić. Wiem, że pragnę być z nim na zawsze.


*następnego dnia*

Violetta

Poczułam, jak ktoś mnie delikatnie szturcha. Otworzyłam powoli oczy i zobaczyłam uśmiechniętego Leona.
- Dzień dobry, księżniczko. - pocałował mnie w policzek.
- Witaj książę. - zaśmiałam się. - Gdzie jesteśmy?
- Na lotnisku. Angie poszła spytać, o której mamy wylot. - wyjaśnił.
- C-co?! Gdzie lecimy?! - otworzyłam szeroko oczy.
- Do Hiszpanii. Można powiedzieć, że to będą nasze wakacje. - mrugnął do mnie.
- A-ale.. - przerwałam.
Sama pozwoliłam im robić wszystko. A po drugie, taki wyjazd może być dobry.. Będę miała szansę spędzić ten czas z moją najlepszą przyjaciółką i Leonem.
- Okey. Mam nadzieję, że będziemy się dobrze bawić. - uśmiechnęłam się szeroko.
- Gdzie? Jedziemy na dyskotekę? - spytała Fran lekko przecierając oczy.
- Niedługo wylatujemy do Hiszpanii. - odparłam.
- Żartujesz?! - warknęła. - Miałam się dzisiaj spotkać z Marco i spytać, czy chce do mnie wrócić! - krzyknęła.
- Wszystko mu wyjaśnisz potem. Chyba, że nie chcesz jechać z nami..
- Jasne, że chcę. - przytuliła mnie. - Ale muszę się z nim zobaczyć. Za ile mamy wylot? - spytała.
- Nie wiem, zaraz spytam się Angie.

Marco

Francesca mówiła, że będzie za dziesięć minut, a wciąż jej nie ma.. Może mnie wystawiła? Nie, to nie jest w jej stylu. Musiało coś jej się przytrafić. Mam tylko nadzieję, że niedługo się pojawi..
Usiadłem na ławce i zacząłem rozglądać się wkoło. W końcu dostrzegłem ciemnowłosą postać biegnącą w moją stronę. Po kilku chwilach poznałem, że to Fran. Wstałem i podszedłem do niej.
- Marco! - rzuciła mi się na szyję i mocno mnie przytuliła.
- Aż tak się stęskniłaś? - zaśmiałem się.
- Bardziej, niż by ci się mogło wydawać. - uniosła kąciki ust.
- Więc co jest tak ważną sprawą, dla której się spotykamy? - spytałem.
- Emm.. To było łatwiejsze, jak układałam sobie w głowie. - zaśmiałam się nerwowo.
- Powiedz, o co ci chodzi. Wiesz, że cie nie wyśmieję. - złapałem ją za dłonie.
- Chcesz, żebyśmy znowu byli razem? - powiedziała jednym tchem.
Zamurowało mnie. Nie spodziewałem się tego, że chodziło jej właśnie o to. Myślałem, że będzie chciała się przyjaźnić.. Ale cieszę się, że o to spytała.
- Tak. - uśmiechnąłem się szeroko.
W jednej chwili cała się rozpromieniła. Zeskoczyła z ławki i przycisnęła mnie do siebie.
- Kocham cię. - spojrzała mi prosto w oczy.
- Ja ciebie też. - nachyliłem się, aby wręczyć jej pocałunek.
Poczułem na swoich wargach ciepło jej ust. Trwaliśmy tak kilka minut. W końcu przerwał to dzwonek telefonu. Francesca przeklnęła pod nosem i sięgnęła po komórkę.
- Halo?! - warknęła do słuchawki.
Obserwowałem jej reakcję. Były dość dziwne.. Potrafiła zmienić swoje uczucia w jednej chwili. W końcu rozłączyła się i spojrzała na mnie z powagą.
- Wytrzymasz beze mnie tydzień? - spytała.
- Nie rozumiem.
- Wyjeżdżam do Hiszpanii z Violettą. Muszę to zrobić. Jestem jej winna przysługę. - wyjaśniła.
- Jakoś to przeżyję. - zaśmiałem się. - Ale po twoim powrocie będziesz musiała siedzieć ze mną całe dnie.
- Z chęcią. - uśmiechnęła się. - Muszę już jechać na samolot. Do zobaczenia kochanie. - pocałowała mnie w policzek i odeszła.

___________________________
Więc zadecydowane - postaram się napisać jak największą ilość rozdziałów ^-^
Tylko teraz nic się nie klei..
Piszę rozdziały po 22, bo w ciągu dnia nie mam czasu :c
Ale w wakacje (mam nadzieję) wszystko się zmieni ^^
(Tak w ogóle, przepraszam za to coś na górze ;c)

5 komentarzy:

  1. Super rozdział <3
    P.s. nominowałam cię do LBA na moim blogu: leonetta-para.blogspot.com
    Gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej, kochanie, nie przepraszaj. To było świetne. Jesteś niesamowita. Marcesca awwwwwwwww.......
    Leonetta. Super. Jeden z najlepszych rozdziałów jakich w ostatnim czasie czytałam <333
    Czekam na następny <3 :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie <3
    Nic więcej nie mogę powiedzieć.
    Może tyle, że powinnaś docenić Swój talent, bo naprawdę go masz :*
    Piszesz niesamowicie.
    Koffam <3
    Czekam na następny rozdzialik ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś nominowana do LBA ! Więcej informacji na moim blogu!

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdzial! Kocham! *u*
    Życze weny i z niecierpliwością czekam na next! ♥

    OdpowiedzUsuń

Komentarz - tak niewiele trzeba, by wywołać uśmiech ♥