Francesca
Wracałam do domu, a wokół mnie panowała ciemność, nienaruszona przez jakąkolwiek latarnię. W normalnych okolicznościach biegłabym najszybciej jak potrafię, by znaleźć się w mieszkaniu, ale teraz szłam powoli i czerpałam radość z każdej sekundy. Jedynym powodem, przez który nie płakałam ze strachu, był Marco, znajdujący się obok mnie i przytulający swoje ciepłe ciało do mojego. Czułam się jak księżniczka, chroniona przez swojego księcia. Wiedziałam, że przy nim nie może stać mi się nic złego, więc nawet mrok nie wywoływał u mnie lęku.
W końcu doszliśmy do drzwi mojego domu. Spojrzałam na chłopaka z niekrytym żalem. Gdybym tylko mogła, spędziłabym u jego boku całą noc i następny dzień. A najlepiej resztę mojego życia.
- Spotkamy się jeszcze? - spytałam nieśmiało.
- Na pewno - uniósł kąciki ust, po czym przybliżył się do mnie i delikatnie musnął wargami mój policzek.
Posłałam mu najpiękniejszy uśmiech, na jaki było mnie stać, następnie odwróciłam się i weszłam do domu. Tuż po zamknięciu drzwi, osunęłam się na nich i ukryłam twarz w dłoniach, by nie pisnąć na całe Buenos Aires, jednocześnie budząc połowę mieszkańców. Bez zastanowienia mogłam oświadczyć, że byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Spędziłam kilka przecudownych godzin z Marco, a jakby tego było mało, na koniec dostałam od niego buziaka. Dobrze, że nie zemdlałam tuż przed nim, inaczej zniszczyłabym wszystko.
Pobiegłam na górę, po czym chwyciłam najbliższą poduszkę i pisnęłam w nią z radości. Nigdy wcześniej nie doznałam tak dziwnego uczucia. Miałam ochotę wznieść się i śpiewać na cały głos, by każdy człowiek na ziemi mógł zaczerpnąć choć odrobinę mojego szczęścia.
W pewnej chwili usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Gwałtownie odrzuciłam poduszkę na bok, wyprostowałam się i powiedziałam "proszę".
Byłam wręcz pewna, że przed moimi oczyma stanie mama i zacznie prawić mi kazanie o tym, że nie powinno się wracać tak późno do domu. Potem zauważy, że świecą mi się oczy i pomyśli, że byłam na dyskotece, za dużo wypiłam i dlatego teraz zachowuję się jak niezrównoważona osoba, biegając po domu i piszcząc w poduszkę.
Na szczęście nie spełnił się ani jeden z moim wymysłów, a przede mną pojawiła się Natalia.
Marny z ciebie jasnowidz, Fran.
- Wyglądasz, jakbyś właśnie wygrała życie - zaśmiała się.
- Co ty robisz w moim domu? - zmierzyłam ją wzrokiem.
Jak zwykle rzeczowa.
- Mieszkam tu, dopóki moi rodzice nie wrócą - wyjaśniła. - Wróciłaś ze spotkania z tym chłopakiem?
- Tak - zagryzłam wargę, a na moją twarz momentalnie wstąpił uśmiech.
- Wiem, że na razie się nie znamy, ale mam pytanie - przybrała poważny ton i spojrzała mi prosto w oczy.
- Jeżeli chcesz dowiedzieć się, czy coś piłam, możesz być pewna, że nie. To moje normalne zachowanie - ukazałam jej rząd swoich zębów.
- Nie, nie o to chodzi - prychnęła. - Mogłabyś opowiedzieć mi coś o Maxim?
- Spodobał ci się? - zmrużyłam oczy. - Zresztą nieważne. Nikt, poza nim, nie będzie w stanie pokazać ci, jaki naprawdę jest - uniosłam kąciki ust. - Jeśli chcesz go poznać, musisz spędzić z nim więcej czasu.
*następnego dnia*
Violetta
- Violu, słonko, wstawaj - usłyszałam dobrze mi znany głos, który wybudził mnie w kilka chwil.
Momentalnie otworzyłam szeroko oczy i obrzuciłam morderczym spojrzeniem mojego brata.
- Dlaczego mnie wczoraj zostawiłeś? Nawet nie wiesz jak bardzo się bałam, gdy się zgubiłam, a ty nie odebrałeś telefonu - popatrzyłam na niego z wyrzutem.
- Przepraszam - przytulił mnie mocno do siebie. - Już tak nie zrobię, obiecuję. Od teraz możesz zawsze na mnie liczyć.
Gdy odsunął się ode mnie, dokładnie zmierzyłam go wzrokiem. Nie wyglądał tak, jak zwykle. W jego oczach nie było radości, a usta układały się jedynie w sztuczny uśmiech.
- Co się stało?
- Nic ważnego - przeczesał dłonią włosy. - Nie przejmuj się.
Pierwszym, co przyszło mi do głowy było to, że w końcu odkrył, co przed nim ukrywam. W tej chwili przestałam myśleć racjonalnie i wydawało mi się, że jedynym sposobem na polepszenie sytuacji nie będzie nic innego, jak wyjawienie mu całej prawdy z mojego punktu widzenia.
- Fede, muszę ci coś wyjaśnić - przybrałam poważny ton.
- Już wszystko wiem.
Poczułam, jak serce staje mi na kilka chwil, a ja tracę możliwość ruchu. Moje wszystkie mięśnie zostały sparaliżowane przez, niby nic nieznaczące, słowa.
- Kto ci powiedział? - czułam, jak łamał mi się głos.
- Ludmila - uniósł wzrok i spojrzał mi prosto w oczy. - Ej, nie przejmuj się. To przecież nie twoja wina - ujął moją twarz w dłonie. - Leon sam zadecydował o tym, że zakończy ich związek.
Opadłam w ramiona mojego brata i odetchnęłam z ulgą. Tak bardzo bałam się, że ktoś wyjawił mu prawdę przede mną.
Chwila.. Leon nie jest już w związku z Lu? Koniecznie muszę wypytać go o szczegóły.
- Dlaczego ta wiadomość sprawiła, że jesteś taki smutny? - odsunęłam się od niego.
- Wydaje ci się - prychnął. - Po prostu trochę mi szkoda blondyny.
- Kochasz ją - szeroko się uśmiechnęłam.
Nie musiałam długo czekać, aż Federico chwycił najbliższą poduszkę i rzucił ją w moją stronę. Siła, z jaką mnie uderzyła, była mocniejsza, niż się spodziewałam, więc z impetem spadłam z łóżka. Chwilę potem leżałam na ziemi, a na mnie siedział mój brat.
- Nigdy więcej tak nie mów - zaśmiał się.
- I tak wiem, że mam rację - pokazałam mu język. - Widzę, że humor ci się poprawił - szybko dodałam, by chłopak nie zechciał ponownie udowadniać mi swojej racji.
- Przy tobie nie da się smucić - uniósł kąciki ust - Okay, musimy wstawać, zaraz zaczynają się lekcje - uniósł się do pozycji siedzącej i wyciągnął dłoń w moją stronę.
- Ja nie jestem jeszcze uczennicą studio, więc mogę dłużej pospać - zaśmiałam się.
Wszyscy mówili mi, że na pewno dostanę się do tej szkoły, jednak sama nie mogłam w to do końca uwierzyć. Nie mam takiego talentu jak ci, którzy do niej uczęszczają. Dla mnie wystarczające jest to, że przystąpiłam do egzaminów i nie zawiodłam swojego brata.
Federico chciał mi coś odpowiedzieć, kiedy do pokoju wparowała Francesca. Z trudem opanowałam napad śmiechu, gdy zobaczyłam jej minę.
- Nie wnikam w to, co tu robiliście - z przerażeniem popatrzyła na łóżko, które wyglądało, jakby przed chwilą przeszedł przez nie huragan. - Leon się o wszystkim dowie, obiecuję - zwróciła się do mnie.
Obruszyłam się w myślach i rzuciłam Włoszce wściekłe spojrzenie. Dlaczego wspomniała akurat o nim? Przecież jest tak wielu chłopaków w studio, każdy mógłby być moim potencjalnym chłopakiem. Każdy, poza Leonem.
- Fede, zostawisz nas? Chciałabym porozmawiać z Violą - przybrała błagalny ton.
- Możecie pogadać w drodze do studio. Teraz moja kochana siostrzyczka musi się szykować - posłał szeroki uśmiech Francesce, po czym wepchnął mnie do toalety.
Czasami nie mogę uwierzyć w to, że jest ode mnie starszy, a zachowuje się jak kilkuletnie dziecko.
- Za chwilę będę gotowa - krzyknęłam w stronę Włoszki.
Leon
Siedziałem z chłopakami, kiedy zobaczyłem, jak do studio
wchodzi Ludmila. Wyglądała całkowicie inaczej, niż zwykle. Nie zachowywała się
jak królowa, która z jakiegoś powodu musi zadawać się z osobami niedorastającymi
jej do pięt, tyko jak zwykła dziewczyna. Jednak była jedna, dość istotna
różnica. Na twarzy zwyczajnej nastolatki nie malowałby się, wręcz rozdzierający
serce, smutek. Świadomość, że sam doprowadziłem ją do tego stanu sprawiała, że
miałem ochotę podejść do niej i najzwyczajniej w świecie przytulić. Szkoda
tylko, że w tych okoliczności to pogorszyłoby sprawę.
- Jest zjawiskowa, ma cudowne loki i piękne oczy, które tak
ślicznie świecą w świetle księżyca – moje rozmyślenia przerwał głos Maxiego,
który zapewne mówił o swojej nowej dziewczynie.
Patrzyłem, jak Ludmila zajmuje jedno z wolnych miejsc na
korytarzu i ze smutkiem spogląda na wszystkie zaprzyjaźnione osoby w studio.
Nie żałowałem tego, że zakończyłem nasz związek, ale nie
mogłem pozwolić, by ktokolwiek czuł się źle przez moje czyny. Chciałem zrobić
cokolwiek, by nie myślała, że jest samotna.
Odszedłem od chłopaków i zacząłem powoli podchodzić do
blondynki, po drodze zastanawiając się jak zacząć rozmowę.
- To nie musi się tak kończyć – przysiadłem się do dziewczyny.
Blondynka spojrzała na mnie z bólem w oczach, po czym wstała
z zamiarem odejścia.
- Nie chciałem cię zranić - złapałem ją za nadgarstek i
przyciągnąłem w swoją stronę.
- Zabawne - prychnęła. - Myślałeś, że będę skakać z radości,
bo zostałam sama?
Przygryzłem wargę i opuściłem
głowę. Nie byłem w stanie spojrzeć jej w oczy, gdyż wyrażały one zbyt wiele
uczuć, których nie chciałem w nich widzieć. Szczerze wolałem gdy zachowywała
się strasznie irytująco, ale była szczęśliwa.
A przynajmniej na taką wyglądała.
- Nie jesteś sama - w końcu
odważyłem się odezwać. - Zawsze możemy zostać przyjaciółmi.
- Nie potrzebuję litości -
odparła, wyrywając dłoń z uścisku. - Poradzę sobie bez ciebie - odwróciła się i
odeszła, zanim zdążyłem zareagować.
Nie musiałem długo czekać, by obok mnie pojawiły się te same osoby, z którymi rozmawiałem kilka chwil wcześniej.- Po co do niej podszedłeś? - spytał Broduey. - Jakbym był na twoim miejscu, nie zbliżałbym się do niej bliżej niż na sto metrów. Jest straszna - wzdrygnął się.
- Nie oszukujmy się, ty boisz się praktycznie wszystkiego - prychnąłem.
- A zwłaszcza gdy ma blond włosy, błyszczące ubrania i strzela jadem - sprostował.
- Rozmawiacie o Lu? - podszedł do nas Federico i zajął jedno z wolnych siedzeń.
Rozejrzałem się wokoło i nigdzie nie zobaczyłem Violetty. To wydało mi się dziwne, bo przez ostatnie dni nie odstępowała na krok swojego brata.
- Tak - pokiwałem głową. - Gdzie twoja siostra?
- Od kiedy tak bardzo się nią interesujesz? - popatrzył na mnie z dziwnym uśmiechem. - Jeśli planowałeś randkę, to bardzo mi przykro, ale nie uda ci się, bo teraz siedzi z Fran i Cami na dworze.
- A jakbym miał takie zamiary, co byś zrobił? - zaśmiałem się.
- Dałbym ci zakaz zbliżania się do niej - uniósł kąciki ust. - Dobra, leć już do Violi, widzę, że ledwo siedzisz na miejscu - poklepał mnie po plecach.
Rzuciłem pierwszą lepszą rzeczą, którą znalazłem pod ręką, w stronę Federico i szybko wybiegłem na zewnątrz, by nie mógł się zrewanżować.
Gdy zobaczyłem Violettę, idiotyczny uśmiech wręcz od razu pojawił się na mojej twarzy. Nie miałem pojęcia, dlaczego tak reagowałem, ale wystarczyło, że widziałem, jak jest szczęśliwa, a mój humor momentalnie się poprawiał.
Niepewnie podszedłem do dziewczyn i przywitałem się z nimi. Na moje nieszczęścia Francesca od razu wyłapała moje przelotne spojrzenia w stronę Violi i nie mogła powstrzymać się od komentarza.
- Czyżby między wami było coś.. - przerwała, szukając odpowiedniego słowa. - magicznego? - wykonała dziwne ruchy dłońmi mi w powietrzu.
Damski odpowiednik Federico.
- Zamieniłaś się mózgiem z Fede? - odparłem z szerokim uśmiechem.
Po chwili pożałowałem swoich słów, gdyż Włoszka popatrzyła na mnie morderczym wzrokiem. Dobrze, że nie znajdywaliśmy się sam na sam, bo na pewno nie poprzestałaby na spojrzeniu, tylko przeszła do czynów. Strasznych czynów.
- Zostawimy was samych - wtrąciła się Camila, po czym odciągnęła Fran w stronę najbliższego drzewa.
Jeśli myślały, że nie zauważę, jak ciągle patrzą w naszą stronę i tylko czekają, aż zaczniemy rozmawiać, posiadają inteligencję przedszkolaka.
- Już wyjawiłaś komuś powód twojego smutku? [rozmowa Leonetty - rozdział 6] - spytałem, zajmując miejsce obok brunetki.
- To nie jest takie proste - westchnęła. - Wątpię, że kiedykolwiek będę mogła komuś o tym powiedzieć - zaśmiała się ponuro.
- Nawet twojemu bratu? Myślałem, że jesteście ze sobą zżyci i mówicie sobie o wszystkim.
- Zwłaszcza jemu. Rozumiesz, że muszę ukrywać coś przed najważniejszą osobą w moim życiu? - spojrzała na mnie, a w jej oczach zalśniły drobne łzy. - Teraz, gdy codziennie go widzę i uświadamiam sobie, że nie jestem z nim szczera, czuję okropny ucisk w sercu. Wydaje mi się, że jestem najgorszym człowiekiem na świecie. Już kilka razy chciałam się poddać i wyjawić mu prawdę, ale wtedy patrzyłam na jego uśmiech i rozumiałam, że nie mogę go pozbawić radości. Muszę go chronić, bo-
Przytuliłem ją, jednocześnie przerywając jej wypowiedź. Nigdy bym nie pomyślał, że taka drobna, roześmiana osóbka, jak ona, musi skrywać coś, co każdego dnia rani jej serce.
- Stanowczo za dużo mówisz - zaśmiałem się.
- Przepraszam - prychnęła. - Dziękuję za to, że chciałeś mnie wysłuchać. Jakbym była na twoim miejscu, uciekłabym na samym początku - delikatnie odsunęła się ode mnie i spojrzała na mnie z uśmiechem.
To była przyjemność.
__________________________
Scenę z Marcescą napisałam specjalnie dla V-loverka oraz każdego, kto wciąż uwielbia tę parę ^o^ ♥
~♫~
Można powiedzieć, że wyjawiłam cząstkę tajemnicy, ha. Teraz wiadomo, że Vilu wyjechała z Madrytu przez "złe coś". Na dodatek musi ukrywać to przed Fede, bo to coś bardzo ją zraniło,a ona nie chce, by tak samo stało się z jej bratem ♥
Mam nadzieję, że to zrozumiecie, jejku. Obiecuję, że w którymś z dalszych rozdziałów wszystko wyjaśnię dokładnie. Teraz nie mogę, bo zdradzę fabułę :<
~♫~
Już nie wiem, jak mam Wam dziękować ze te wszystkie piękne słowa pod rozdziałami <3 Jesteście takimi kochanymi, uroczymi Słoneczkami ♥ Kocham Was mocnoo ;*
~♫~
Wczoraj wybiło mi dokładnie 100k wyświetleń i...
100K WYŚWIETLEŃ JEJKU.
*pół godziny później, po opanowaniu jarania się*
... i chciałabym bardzo Wam za to podziękować ♥ Bo to tylko i wyłącznie Wasza zasługa. Jakby nie Wy już dawno nie byłoby tego bloga, mnie w blogosferze, ani tylu napisanych rozdziałów ♥
Moje kochane Perełki <3Dziękuję Wam najmocniej z całego serduszka ♥
Kocham cię dziewczyno! Dzisiaj rano wstałam o 5:20 żeby sprawdzić czy przypadkiem nie napisałaś rozdziału :D Czytało się go tak super!! ♥♥♥♥ Jesteś Moją Idolką! ♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńNie dość, że rozdział wspaniały to jeszcze Marcesca specjalnie dla mnie *o* (I dla każdego fana tej cudownej pary xD)
OdpowiedzUsuńTLENU *-*
Naprawdę bardzo Ci dziękuję Lil ♥
Nawet nie wiesz jak miło mi się zrobiło czytając pierwszą część notki ^^
Gratuluję 100K wyświetleń ^-^
Rozdział cudowny i tyle w nim miłości ♥
I Marcesca dla mnie *o* (nadal się tym jaram XD)
Marcuś przytulał się do Fran ♥
A ona przy nim niczego się nie boi *-*
(Idealnie pasuje tu cytat Lodo, tylko "muzyka" trzeba zmienić na "Marco" xD >Marco sprawia, że czuję się dobrze, kiedy z nim jestem czuję się bezpieczna i chroniona< Po tym co napisałam można bez przeszkód stwierdzić, że nie jestem w 100% normalna xD)
Francesca taka urocza, chciałaby spędzić u boku Marco noc, następny dzień i najlepiej całe życie *-*
Natka będzie mieszkać u Frani ^^
I wypytuje się o Maxiego *-*
"Nikt, poza nim, nie będzie w stanie pokazać ci, jaki naprawdę jest. Jeśli chcesz go poznać, musisz spędzić z nim więcej czasu." - Ojej jakie to urocze ♥
Vilu ma takiego kochanego brata ♥
Chciałabym być na jej miejscu ^-^
Castillo dowiaduje się, że Leon i Lu zerwali, a pierwsze co pojawia się w jej głowie to, to że musi wypytać Lajona o szczegóły xD
A Federowi żal blondyny ♥
Violka wie, że Fede buja się Luśce, a nie potrafi zauważyć, że kocha Leośka xD
IDEALNE RODZEŃSTWO *-*
A rodzinna scenkę psuje Fran ^^
"Leon się o wszystkim dowie, obiecuję" XD
Maxi nawija o Natce ♥
Lu jest smutna ;c
Fede mógłby poprawić jej humor ;)
Broduey boi się wszystkiego? Leoś ładnie to tak obrażać kumpli xD
Leoś idiotycznie uśmiecha się przy Vilu ♥
Fran damskim odpowiednikiem Fede ♥
I za to właśnie ich kocham ^^
A Viola powinna się wygadać Leonowi skoro i tak wie, aż tyle ^^
Dziękuję Lil ♥
Wstałam w fatalnym nastroju, a twój rozdział i dedykacja ogromnie poprawiły mi nastrój ♥
Też Cię kocham ♥
Tak w ogóle tobie zapałałam większą sympatią do Lajonetty ^^
Nie muszę pisać pod każdym rozdziałem, że czekam na next, bo to chyba oczywiste ^^
Besos <3
* Tak w ogóle DZIĘKI tobie zapałałam większą sympatią do Lajonetty ^^
UsuńCudny rozdział <3
OdpowiedzUsuńMiejsce <3
OdpowiedzUsuńLilko, słoneczko moje, nie nadążam, no.
OdpowiedzUsuńWrócę.
JOŁ B)
OdpowiedzUsuńBoski
OdpowiedzUsuńCudny
Świetny
Piekny
Mega
Wow
Odlot
Do szybkiego nexta <3
No powiem ci że cudne to Kochanie! :D
OdpowiedzUsuńSkomentuje tutaj ten i poprzedni rozdział. Mam nadzieję, że się nie gniewasz :D
A więc jeśli chodzi o Chapter 7 , to istna magia :D Ten moment Fedemiły, kiedy Fede podchodzi do Lu...*,* Kocham tę parę i nic na to nie poradzę :D Sie to powinno leczyć, tak wiem :D
Jeśli natomiast chodzi o Chapter 8, to to jest dopiero piękne! Takie nagłej przemiany Lu się nie spodziewałam. No i moment Leonetty <3 Znakomity. Leoś ma pociągi do tej naszej Castillo, nie ma co :D Jestem tylko ciekawa, co Vilu ukrywa przed Fede...powiedziałaś że to złe coś... Mam się bać?? Kurde...dodawaj szybko nowy, bo teraz sie będe zastanawiać przez cały tydzień, czo to takiego...no nic... trzeba być cierpliwym. Ja wiem :D Obiecuje nad tym pracować! :D
Do następnego, kochana! Oby był jak najszybciej! <3
Pozdrawiam, Patty ♥
Gratuluje aż tylu wyświetleń i ekstra rozdział
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Marcela
Boski ♥
OdpowiedzUsuńJest tyle słów aby opisać ten rozdział, i nie da się użyć jednego ale wiedz że jest wspaniały! ♥ Chciałabym Ci podziękować za to że po prostu jesteś, ♥ twoje rozdziały powodują szczęście, i to że na mojej twarzy pojawia się uśmiech ♥ Pomimo tego iż sam serial za niedługo w Polsce się skończy i już na 99% nie zobaczymy wszystkich razem w jednej producji czy projekcie to ja cieszę się że twoje opowiadania tak bardzo przypominają mi serial i zapełnią mi po nim na jakiś czas pustkę ♥♥♥♥ Uwielbiam cię ♥♥♥♥♥ Super pomysł aby Fede był bratem Violetty ♥♥♥♥♥♥ Czekam z niecierpliwością na Leonettę ♥♥♥♥♥♥ i Fedemiłę ♥♥♥♥♥♥♥♥♥ I LOVE YOU ♥♥♥
OdpowiedzUsuń