18.04.2015

Chapter 7


Ludmila

Nie mogłam dłużej znieść tego, że Leon mnie ignoruje i wciąż ugania się za Violettą. Ja jestem jego dziewczyną i powinien być przy mnie, mimo tego, jak źle się zachowuję. Przecież przetrwał ze mną tak długo. Dlaczego właśnie teraz znudziło mu się przebywanie w moim towarzystwie?
- Leon, musimy porozmawiać - powiedziałam wręcz błagalnym tonem.
Nie ważne było to, że Francesca i Federico obrzucili mnie zdziwionymi spojrzeniami. Dla nich to wydawało się dziwne, że taka wielka gwiazda jak ja, potrafi kogokolwiek o coś prosić. Jednak tym razem nie miałam wyjścia. Chciałam z nim porozmawiać za wszelką cenę.
Chłopak bez słowa pociągnął mnie w stronę jednej z pustych sal, po czym przybrał wyczekującą pozę.
- Przepraszam za wszystko. Wiem, że byłam nieznośna, ale nie robię tego z własnej woli, wiesz? Tak jest po prostu łatwiej.
- Nie możesz dalej się na mnie gniewać, rozumiesz? - powiedziałam z wyrzutami. - A nawet jeśli, to chociaż nie biegnij od razu do Violki i jej grupki - prychnęłam.
- Mogę robić, co chcę, Lu - przekręcił oczyma. - Przepraszam za to, co zaraz powiem, ale już nie potrafię dłużej tego ciągnąć - spojrzał mi prosto w oczy. - Myślę, że powinniśmy zerwać.
Poczułam, jak moje serce zatrzymuje się na kilka długich chwil. Stałam w bezruchu z otwartymi ustami i nie potrafiłam uwierzyć w to, co właśnie mi przekazał. Mimo że go nie kochałam, miałam ochotę płakać i czułam rozdzierający ból w klatce piersiowej. Może dlatego, że był jedyną osobą, która potrafiła przy mnie wytrzymać? 
Spojrzałam na niego i pokręciłam szybko głową, po czym wybiegłam z sali i pokierowałam się w na zewnątrz. Musiałam uciec od tych wszystkich zdziwionych spojrzeń, od szeptów, od ludzi. Chciałam znowu popłakać w samotności.
Gdy znalazłam się w wystarczającej odległości od studio, opadłam na najbliższą ławkę i pozwoliłam, by łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
Leon był jedyną osobą, którą miałam. Tylko przy nim czułam się bezpiecznie, jedynie jemu ufałam. Mimo że nie mówiłam mu o swoich prawdziwych uczuciach, wiedziałam, że pewnego dnia zbiorę się w sobie i w końcu pokażę mu, jaka jestem naprawdę.
Teraz nie mam nikogo. Na dodatek z własnej winy.
Nagle poczułam, jak ktoś zajmuje miejsce obok mnie. Gwałtownie odwróciłam głowę i ponownie zamarłam. Federico.
- Nie patrz na mnie - schowałam twarz w dłonie.
Gdybym nie była w takim stanie, na pewno zrobiłabym mu awanturę i sprawiła, że znienawidziłby mnie jeszcze bardziej. Do czego mnie doprowadziłeś, Leon?
- Dlaczego płaczesz?
- Nie udawaj, że cię to interesuje.
- Okay, jeśli nie chcesz rozmawiać, to sobie idę - wstał z zamiarem odejścia.
- Nie! - krzyknęłam. - Proszę, zostań..
Nie chcę być teraz sama. Jeśli mogę wybierać, wolę już wysłuchiwać nauk Federico, niż siedzieć odizolowana od innych ludzi.
- Nie pójdę, jeżeli powiesz mi, co się stało.
Uniosłam głowę i spojrzałam prosto w jego cudowne oczy. Mimo że mówił tonem wypranym z jakichkolwiek uczuć, w jego tęczówkach dało się dostrzec zmartwienie. Może jednak odrobinę go obchodzę?
- Leon ze mną zerwał. Nie mam już nikogo - pokręciłam głową.

Violetta

Szłam przez Buenos Aires z radością wymalowaną na twarzy. Odkąd Leon powiedział mi tych kilka, niby nic nie znaczących, słów, nie mogłam przestać się uśmiechać. To dziwne, ale wystarczyło, by chwilę przy mnie pobył, a wszystkie smutki momentalnie zniknęły. Działa na mnie podobnie jak Federico. Jednak ten drugi jest kimś znaczenie ważniejszym. Prawda?
Nagle cała radość wyparowała, a ja stanęłam w miejscu. Przypomniałam sobie, że za dziesięć minut musiałam zjawić się na egzaminie z gry na instrumencie, a znajdywałam się w całkowicie nieznanym mi miejscu.
Cholera, Violetta, w co ty się wpakowałaś?
Oddałabym wszystko, gdybym teraz spotkała kogoś znajomego. Ucieszyłabym się nawet wtedy, gdybym zobaczyła Ludmilę. Jeżeli nie chciała mi pomóc dojść do studio, śledziłabym ją i szybko trafiłabym na miejsce.
Dlaczego ja zawsze muszę mieć takiego pecha?
W pewnej chwili przypomniało mi się, że mogę zadzwonić do Federico. Zaczęłam nerwowo przeszukiwać torebkę w calu znalezienia telefonu. Szybko wybrałam numer mojego brata i przyłożyłam urządzenie do ucha.
- "Bóg kobiet nie może teraz rozmawiać. Zostaw wiadomość, a na pewno oddzwonię, słonko" 
- Nienawidzę cię, Fede - krzyknęłam do słuchawki, po czym cisnęłam komórkę do torby.
Gdyby nie to, że za kilka minut spóźnię się na przesłuchanie i stracę jedyną szansę na powrót do dawnych zainteresowań, zapewne wyśmiałabym idiotyczne nagranie Federico. Tylko on potrafił ustawić coś takiego.
Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Szybko wyszukałam go w torbie i odebrałam, bez chwili zastanowienia.
- Zrobię dla ciebie wszystko, tylko proszę, zabierz mnie do studio - powiedziałam błagalnym tonem, pewna, że po drugiej stronie znajduje się mój brat.
- Dosłownie wszystko? - usłyszałam głos, który momentalnie sprawił, że moje serce szybciej zabiło.
- L-Leon? - ledwo wydusiłam jego imię. - Skąd masz mój numer?
- Nieważne - zaśmiał się. - Dlaczego jeszcze nie przyszłaś? Tylko nie mów, że się zgubiłaś, błagam.
- Pomożesz mi?
- Powiedz, co jest blisko ciebie. Nazwę sklepu, baru, cokolwiek. Zaraz po ciebie przyjadę - westchnął.
~*~
- Nie wsiądę na to ustrojstwo! - pisnęłam, z przerażeniem patrząc na motor, stojący przede mną. 
- Boisz się? - uniósł zabawnie brwi. - Nic ci się nie stanie, zaufaj mi.
Dobrze wiedziałam, że mogłam wybrać to, albo bieg za chłopakiem przez kilkaset metrów.
- Mam spisać testament? Nie chcę żeby Federico został bez właściciela - zaśmiałam się, by choć na chwilę zapomnieć o strachu, przeszywającym całe moje ciało.
- Nie ma takiej potrzeby - uśmiechnął się, po czym włożył kask na moją głowę. - Dowiozę cię bezpiecznie na miejsce - spojrzał na mnie, a w jego oczach zatańczyły maleńkie ogniki.
Patrzyłam, jak wsiada na narzędzie tortur i zachęca mnie wzrokiem, bym zrobiła to samo. Niepewnie zajęłam miejsce za chłopakiem i owinęłam ręce wokół jego torsu. W jednej chwili poczułam jakby ciepło wypełniało całe moje serce, a ja momentalnie stałam się odważniejsza.
Jednak cała śmiałość wyprawowała tuż po tym, jak Leon odpalił maszynę i zaczął pędzić kilkadziesiąt kilometrów na godzinę. Myślałam, że za kilka chwil roztrzaskamy się o drzewo, a na drugi dzień w każdej gazecie będzie widniał nagłówek "Dwójka idiotów miała wypadek motocyklowy."
Świetna wizja, Violu. To na pewno pomoże ci się odstresować.
~*~
Sama nie mogłam uwierzyć w to, że przeżyłam. Chociaż, nie do końca. Prawie umarłam, gdy schodziłam z motoru. Genialna Viola potknęła się o własne nogi i o mało nie wylądowała na ziemi. Gdyby nie Leon, który złapał mnie w odpowiednim momencie, na pewno teraz nie śmiałabym się z mojej niezdarności.
To naprawdę dziwne, że Verdas jest obok zawsze, gdy go potrzebuję. Tak jakby wyczuwał, że mam problem i od razu się pojawiał.
- Bierz instrument i idź do sali, Gregorio właśnie cię wezwał - Leon przerwał moje rozmyślenia.
Zacisnęłam dłonie na gitarze i niepewnie weszłam do środka. W jednej chwili oczy wszystkich nauczycieli, znajdujących się w pomieszczeniu, skierowały się w moją stronę i zaczęły przeszywać na wylot.
Muszę dać radę. Dla Federico.

Francesca

Tuż po lekcjach pobiegłam do domu i od razu zaczęłam szykować się na randkę spotkanie z Marco. Przez to, że miałam ochotę tańczyć i śpiewać tak, aby każdy w Buenos Aires mógł mnie słyszeć, nie potrafiłam skoncentrować się na najważniejszych rzeczach. Jakbym w końcu nie zrozumiała, że została mi jedynie godzina i muszę być gotowa punktualnie, zapewne zepsułabym nasze wyjście.
Właśnie wybierałam sukienkę, kiedy do mojego pokoju weszła mama z, dotąd nieznaną mi, dziewczyną. Zilustrowałam je wzrokiem, po czym chciałam, bez słowa, wypchnąć z pomieszczenia. Niestety, nie udało mi się, gdyż rodzicielka zgromiła mnie wzrokiem chwilę po tym, jak jawnie pokazałam im, że nie są mile widziane.
- Fran, to jest Natalia, twoja kuzynka – mówiła przez zaciśnięte zęby, dając mi do zrozumienia, że zachowałam się niewłaściwie w stosunku do nich.
Serio? Akurat teraz, gdy czeka mnie najważniejsze spotkanie z najpiękniejszym chłopakiem na świecie, muszę zapoznawać się z dziewczyną, którą w tym momencie najchętniej wyrzuciłabym przez okno.
- Mamo, spieszę się, naprawdę – przekręciłam oczyma i ponownie spróbowałam je wypchnąć.
To był duży błąd. Złość w oczach kobiety powiększyła się jeszcze bardziej, przez co straciłam wszelką pewność siebie.
- Jeśli chciałaś gdzieś iść, to bardzo mi przykro, ale nie możesz. Ktoś musi oprowadzić Naty, a nie znam lepszej osoby od ciebie – uśmiechnęła się.
Czasami naprawdę wydaje mi się, że mnie nienawidzi.
Właśnie chciałam zaczynać kłótnię stulecia, kiedy wpadł mi do głowy świetny pomysł.
- Wiesz, zmieniłam plany – uniosłam kąciki ust. – Zostaw nas same, a wszystko obgadamy.
Mama dokładnie mi się przyjrzała, by upewnić się, czy nie żartuję. Znała mnie lepiej, niż ja siebie samą, więc dobrze wiedziała, że nigdy nie ustępuję. Tym razem było podobnie, jednak wolałam ukryć przed nią ten fakt.
- Jeśli to problem, nie musisz mnie dzisiaj oprowadzać - odezwała się Naty, gdy kobieta opuściła mój pokój.
- I tak tego nie zrobię – na mój twarz wstąpił szeroki uśmiech. – Ale załatwię ci jeszcze lepsze towarzystwo – mrugnęłam do niej.
Wyciągnęłam komórkę i wybrałam numer mojego przyjaciela, Maxiego. Nie musiałam długo czekać, aż usłyszałam jego głos.
- Po co dzwonisz?
- Też się cieszę, że cię słyszę – prychnęłam do słuchawki. – Mam prośbę.
- Cokolwiek to jest, nie zgadzam się. Ostatnim razem, gdy przystąpiłem na twój układ, musiałem chodzić po szkole w zielonych włosach.
Na samo wspomnienie zachciało mi się śmiać. Wciąż pamiętałam, gdy dał się przekonać na moje namowy i zafarbował głowę. Jakbym wtedy wiedziała, że wyjdzie całkiem inny kolor, niż na opakowaniu, nigdy nie proponowałabym mu tego.
Jednak nie żałuję, że to zrobiliśmy. Farba szybko zeszła, ale wspomnienia i tysiące zdjęć pozostały. Jestem pewna, że nie wie o żadnej z fotografii. Gdyby było inaczej, mój telefon dawno zostałby zniszczony.
- Tym razem naprawdę potrzebuję twojej pomocy – przybrałam błagalny ton. – Jesteś moją jedyną nadzieją, Maxi.
- Niech będzie – westchnął. – O co chodzi?
- Oprowadzisz moją kuzynkę po Buenos Aires? 
- Jeżeli jest tak ładna, jak ty, zgoda – zaśmiał się. – Kiedy i gdzie się widzimy?
- Tam, gdzie zwykle o siedemnastej – odparłam rozpromieniona. – Jesteś najlepszy – zakończyłam rozmowę.
Teraz wystarczy, że dokończę szykować się na spotkanie z Marco, a ten dzień na pewno stanie się najważniejszy w moim życiu.
_________________________
Jesteście  świetni, Misie ♥
Słowa każdego z Was dodały mi mega dużo motywacji i sprawiły, że na mojej twarzy pojawił się uśmiech <3 Yay, dziękuję <3
~*~
Leon w końcu zebrał się w sobie i zerwał z Lu, więc Leonetta i Fedemila mogą tworzyć związek :3 (Co nie oznacza, że szybko to zrobią, ha)
~*~
Mówiłam to już milion razy, ale muszę powtórzyć: kocham Waas <3

13 komentarzy:

  1. To ty jesteś świetna Lil ♥
    Pamiętam jak kiedyś (zapewne nie tak dawno xD) w notkach pod rozdziałami pisałaś, że ci się one nie podobają itp., a ja pisałam, że świetnie piszesz i masz to zapamiętać, a teraz, pod ostatnim rozdziałem z pięć anonimków wyznało miłość do ciebie i twojego bloga ^-^

    Czas na moją ulubioną część, czyli rozdział ♥

    Leon zrywa z Lu, która wbrew pozorom jest bardzo wrażliwa i bardzo ją to zabolało ;c
    Ucieka, żeby nikt nie zobaczył jej w takim stanie, a tu pojawia się Federico ♥
    Zależy mu na niej ♥

    Vilu, ach ta Vilu..
    Zgubiła się w Buenos Aires :')
    Po raz kolejny przekonuję się, że Feder jest genialny ♥^-^
    "Bóg kobiet nie może teraz rozmawiać. Zostaw wiadomość po sygnale, a na pewno oddzwonię, słonko" - Kocham go po prostu ♥
    Leoś ma numer Vilu ^o^
    I niczym książe na białym koniu ratuje swoją księżniczkę z opresji *-* ^o^ ♥
    A Violka panikuje ^^

    Przygotowania do randki ♥
    Natka kuzynką Fran *o*
    Włosi w tym opowiadaniu są genialni <3 (pomińmy fakt, że Fede jest tylko w połowie Włochem ^^)
    Maxi będzie oprowadzać Naty po mieście ^o^
    A Fran będzie mieć randkę z najwspanialszym chłopakiem na świecie *-* ♥

    Nawet nie wiesz jak bardzo nie mogę doczekać się next'a *-*
    Na randkę czekam, no ^-^
    I na Fedemiłke *-*
    I Naxi, i w ogóle na wszystko ^^

    Besos <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne jak zwykle ♥♥♥ Jakbym miała napisać 1000000 komentarzy abyś nie przestała pisać to bym to zrobiła ♥♥♥♥ Kocham Lil!!! ♥♥♥ Mam pytanko (TO WAŻNE): czy w twoich opowiadaniach będzie kiedyś coś takiego jak na innych blogach typu: Leon i Violetta jutro biorą ślub , ich dzieci są w szpitalu, Diego pieprzył Francesce pół dnia?? (sorry za brzydkie słowo) <---- bo ja osobiście czegoś takiego nie lubię, bo nie podoba mi się to i nie pasuje do Violetty, nie lubię jak opowiadania za bardzo odbiegają od fabuły serialu ;/ ALE TY JESTEŚ BOSKA--KOCHAM CIĘ!! !♥♥♥ JESTEŚ LEPSZA NIŻ SAM REŻYSER VIOLETTY ♥♥!♥♥!♥♥!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lil takich rzeczy nie pisze ^^
      (A przynajmniej do tej pory nie pisała xD)
      Poza tym w opowiadaniu jest Marcesca, a nie Diecesca.

      Usuń
    2. Dokładnie, nie piszę czegoś takiego ^^
      Do tej pory tego nie robiłam i nie mam zamiaru w przyszłości :D
      Podobnie, jak Ty, Słoneczko, wolę fabułę zbliżoną do serialu ♥

      Usuń
    3. Kocham cię, Kocham cię, Kocham cię, Kocham cię, Kocham cię, Kocham cię mogę to powtarzać cały czas bo cię Kocham Lil ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

      Usuń
  3. JUHIUU!
    Czyżbt zbliżała sie Naxi Fedemilcia?!?!!
    Jak tak to jestem megga happy
    Boze ty to masz takie wielki talent tez bym chciała
    Rozdzial jak zwykle boski
    Cudny
    Fantastyczny
    Wow
    Odlot
    Znakomity
    Świetny
    Piękny
    *_*
    Czekam na szybkiegooo nexta
    Zapraszam do mnie bylo by mi miło gdybyś zajrzała
    K.C <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski jak zawsze ;**
    Leonetta Forever ♥
    Fedemiła :)
    Czekam na kolejny !
    Jorgistas ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział czekam na następny
    Pozdrawiam Marcela

    OdpowiedzUsuń
  6. Super. Przepraszam za nie komentowanie potrzednich. Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudny rozdział :*
    ps: Nie pisze przy miejscu bo nie chce mi się komentarz dodać ;-;;-;-;-;-;-;-;-;-;-;-;-;-;-;-;-;
    Czekam na next <3
    FEDEMIŁA <3333 Będzie Naxi? Z pewnością :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytam od dawna ale pierwszy raz komentuje. Cudowny rozdział. Gratuluje talentu i życzę dalszych sukcesów. Zapraszam do siebie bo dopiero zaczynam i wszystkie rady chętnie przyjmę.
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarz - tak niewiele trzeba, by wywołać uśmiech ♥