11.03.2015

Chapter 2

Violetta

Leżałam w swoim pokoju, tępo wpatrując się w sufit, kiedy do pomieszczenia wpadł Federico i od razu rzucił się na moje łóżko, przygniatając mnie swoim ciężarem.
- Idioto - syknęłam, starając się zepchnąć chłopaka. - Chcesz mnie udusić?
- Nigdy w życiu - na jego twarz wstąpił szeroki uśmiech. - Po prostu nie mogę pozwolić ci zaspać na zapisy do studio.
Na moment zaprzestałam prób zrzucenia brata i spojrzałam na niego z mieszanymi uczuciami.
Całkowicie zapomniałam, że dzisiaj miał mnie zabrać ze sobą do szkoły.
- Fede, może pójdziemy tam kiedy indziej - niepewnie się uśmiechnęłam.
- Nie ma mowy - zszedł ze mnie i zajął miejsce obok. - Wiem, że się boisz i nie jesteś co do tego przekonana, ale nie możesz zmarnować całego życia w domu - złapał mnie za dłonie.
Miał rację. Mimo że przez cały ten czas tak trudno było mi się do tego przyznać, w końcu zrozumiałam swój błąd. Myślałam, że będę mogła ciągle siedzieć w ciepłym mieszkanku i czekać na nagły przypływ szczęścia. Wydawało mi się, że los uśmiechnie się do mnie i sprawi, że wszystkie niedogodności znikną, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Niestety, tak nigdy się nie stanie. Jeśli sama nie zrobię czegoś, by być w końcu szczęśliwą, nikt za mnie tego nie dokona.
- Na twoim miejscu już siedziałabym w łazience - zerwałam się z łóżka, łapiąc kosmetyczkę. - Znając ciebie, samo układanie grzywki zajmie ci godzinę - zaśmiałam się, zatrzaskując drzwi od toalety.
Nie musiałam długo czekać, aż usłyszałam pospieszne kroki mojego brata skierowane w stronę łazienki.
Zaśmiałam się cicho, po czym spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. W końcu udało mi się dostrzec dawną siebie. Nie byłam już tą samą, przygaszoną dziewczyną sprzed kilku dni. Znów biło ode mnie, wręcz irytujące, szczęście.
Przyznam, nie raz myślałam, że to za szybko, bym mogła zapomnieć. Niejednokrotnie wyzywałam się w myślach od najgorszych. Jednak teraz rozumiem, że przeszłość należy zostawić za sobą i starać się czerpać jak najwięcej szczęścia z teraźniejszości.

Gdy byłam gotowa, zeszłam na dół i kilkukrotnie zawołałam Federico. Po chwili szatyn zbiegł po schodach i podszedł do mnie.
- Zaczekaj na dworze, ja muszę wziąć jeszcze jedną rzecz - poklepał mnie po ramieniu, po czym skierował się w stronę swojego pokoju.
Ścisnęłam pamiętnik, który trzymałam w dłoni, a następnie pewnie pchnęłam drzwi i wyszłam na zewnątrz.
Rozejrzałam się wokół, a uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy. W Buenos Aires było naprawdę pięknie.
Wyszłam za bramkę, by móc przyjrzeć się wszystkiemu dokładniej, kiedy wpadła we mnie ciemnowłosa dziewczyna. Gwałtownie odskoczyłam z miejsca, a wcześniej trzymany pamiętnik wypadł mi z rąk, otwierając się na jednej z zapisanych stron.
- Przepraszam - pisnęła brunetka, otwierając szeroko oczy.
- Nic się nie stało - kucnęłam i podniosłam swój notatnik.
W pewnej chwili drzwi mojego nowego domu poruszyły się, a ze środka wyszedł Federico.
- Ciao Francesca - uśmiechnął się szeroko. - Zdążyłyście się poznać? - podszedł do nas.
- Na razie udało mi się jedynie ją przestraszyć - zaśmiała się nerwowo. - Ty jesteś Violetta, tak? - zwróciła się do mnie.
- Zgadza się - uniosłam kąciki ust. - Miło mi - wyciągnęłam dłoń w jej stronę.
Dziewczyna zignorowała mój gest i przytuliła się do mnie z całej siły. Nie mogłam zaprzeczyć, że zdziwiło mnie jej zachowanie. Tam, gdzie wcześniej mieszkałam, nigdy nie spotkałam tak otwartej osoby, jak ona. Jednak to było miłe zaskoczenie. Zaczynałam coraz mocniej wierzyć, że tutaj poznam ludzi, którzy na zawsze zagrzeją miejsce w moim sercu.
- Fede dużo mi o tobie opowiadał - powiedziała, delikatnie się odsuwając. - Jesteś jeszcze śliczniejsza, niż sobie wyobrażałam.
- Nie wiedziałam, że rozpowiada o mnie innym - spojrzałam na mojego brata z niekrytą irytacją.
- Jak ma się taką wspaniałą siostrę, trudno o niej nie mówić - objął mnie jednym ramieniem.
Przekręciłam oczyma, po czym odepchnęłam go ze śmiechem.
- Jesteś niemożliwy - pokręciłam głową.

Francesca

Czuję się jak mega idiotka. Myślałam, że przywitam się z nową sąsiadką w normalny sposób, a nie w moim stylu. Zawsze źle zaczynam znajomości, a potem wstydzę się do końca życia.
Mimo że Violetta ciągle powtarza, że nic się nie stało, ja wiem, że uważa mnie za największą niezdarę na świecie. Cudownie. Genialnie wręcz.
- Fran, jesteś tutaj? - Federico pomachał mi dłonią przez oczyma.
Obrzuciłam go wściekłym spojrzeniem. Dobrze wiedział, że nieciepię, gdy ktoś tak robił.
- Jesteś palantem i nienawidzę cię najbardziej nie świecie.
Nie zwracałam uwagi na to, co potem mówił. Nie miałam ochoty wysłuchiwać idiotycznych słów, wypływających z jego ust.
Nie mogę zaprzeczyć, lubię go. Znaczy dla mnie naprawdę wiele. Jednak praktycznie przez całe życie mnie denerwuje. Zawsze robi coś, co wyprowadza mnie z równowagi.
W pewnej chwili rzucił mi się w oczy chłopak, którego nigdy wcześniej nie widziałam w studio. Miał w sobie coś specjalnego, przez co nie mogłam oderwać od niego wzroku. Zapewne nie zerkałam na niego ze zbyt wielką dyskrecją, przez co naraziłam się na kolejne żarty Federico.
- Czyżby nasza malutka Fran się zakochała? - przybliżył się i spojrzał mi prosto w oczy.
- Fede, zostaw ją. To naprawdę zaczyna mnie irytować - Violetta szturchnęła brata.
Miałam ochotę ponownie ją uściskać. Wreszcie znalazła się osoba, która mnie rozumie. Na dodatek ten idiota słucha prawie każdego jej słowa, więc dzięki niej w końcu nie będę musiała szargać swoich nerwów na każdym kroku.
Nacisnęłam klamkę, po czym z impetem pchnęłam drzwi. Moment później poczułam, jakbym kogoś uderzyła. Moje podejrzenia potwierdziło głośne jęknięcie ze środka sali.
Szybko zajrzałam do wnętrza i odruchowo zakryłam usta dłońmi. Przede mną leżał chłopak, któremu udało się mnie oczarować w zaledwie kilka chwil.
Teraz, gdy lepiej mu się przyjrzałam, wydał się jeszcze idealniejszy, niż wcześniej. Jego włosy, będące w artystycznym nieładzie, lśniły w słońcu i zapraszały do dotknięcia. Oczy, w tej chwili przepełnione zdziwieniem, błyszczały magicznym blaskiem.
Cholera, Fran, teraz nie czas na zachwycanie się jego atutami.
- Przepraszam - jęknęłam, po czym wyciągnęłam dłoń w jego stronę.
Chłopak ujął moją rękę i promiennie się uśmiechnął.
- Nic się nie stało - pokręcił głową. - Każdemu mogło się zdarzyć - zaśmiał się.
Nie potrafiłam stanie wymówić ani jednego słowa, ponieważ zapatrzyłam się w jego cudowne usta. W tej chwili świat dla mnie nie istniał. Jedynym, co mnie interesowało, był brunet.
- Marco jestem - jego głos przywrócił mnie do rzeczywistości.
- Francesca - uniosłam kąciki ust.
Może ten dzień nie będzie tak zły, jak myślałam?

Ludmila

Opadłam na krzesło i ostatni raz spojrzałam na fotografię. Znajdował się na niej najpiękniejszy chłopak, jakiego kiedykolwiek widział świat. Nie. Cholera, Ludmila, nie możesz tak myśleć. Leon jest najidealniejszy, a nie ten idiota na zdjęciu.
Ścisnęłam karteczkę w dłoniach, po czym rzuciłam ją w stronę kosza na śmieci.
- Dlaczego moje serce nie potrafiło dobrze wybrać? - szepnęłam, po czym podkuliłam kolana i schowałam w nich głowę.
Sama nie wiedziałam, kiedy zaczęłam coś do niego czuć. To pojawiło się znikąd. Uważałam go za człowieka z niższej sfery, tak, jak innych, kiedy zrozumiałam, że tak naprawdę jest najważniejszą osobą w moim życiu. Wtedy moje zachowanie przy nim diametralnie się zmieniło. Stałam się małą, wstydliwą dziewczynką. Oczywiście tylko w jego towarzystwie. Przy innych wciąż grałam tą najważniejszą.
- Lu, kochanie, stało się coś? - do sali wszedł Leon.
Uniosłam głowę i spojrzałam na niego z bólem w oczach.
On jest jednym z powodów, przez które nie mogę być z moim księciem z bajki. Nie potrafiłabym złamać serca Verdas'owi. Tak, wiem, Ludmila Ferro nie chce ranić człowieka, dziwne. Ale przez całe pół roku, jakie spędziliśmy razem, nie byłabym w stanie rozstać się z nim i powiedzieć "Przepraszam, kocham kogoś innego."
- Nie przejmuj się - pokręciłam głową.
- Przecież widzę, że jesteś smutna - podszedł i ujął moją twarz w dłonie.
- Skończył się mój ulubiony lakier do paznokci - przybrałam zrozpaczony ton.
Leon przekręcił oczyma i odszedł kilka kroków.
Albo mi się wydawało, albo zachowywał się inaczej, niż zwykle. Normalnie zaśmiałby się i powiedział, że jestem godna miana księżniczki, a teraz wyglądał na znudzonego.
Może on także już nic do mnie nie czuje? Co, jeśli poznał kogoś wartego jego uczucia?
- Kotku - wstałam z miejsca i przybliżyłam się do chłopka. - Jesteś pewien, że chcesz, abyśmy dalej byli razem?
Wyszło tak dyskretnie, jak chciałam. Świetnie.
- Tak - odparł, nie odrywając wzroku od pianina, do którego właśnie podszedł.
Nie jest przekonany. Na pewno nie. Czuję to po jego tonie. Brzmiał tak, jakby musiał powtarzać wyuczoną formułkę, a nie zaświadczenie o miłości.
Nawet nie spojrzał mi w oczy, co świadczy o tym, że na pewno kłamał.
Wreszcie mam szansę na stanie się dziewczyną osoby, którą kocham. Gdy zerwę w Leonem, nie zranię go. Czyżby wreszcie los się do mnie uśmiechnął?

___________________________
Hello ! <3
Dość szybko i mega przyjemnie pisało mi się ten rozdział ^^ Wraz z nową historią wstąpiły we mnie pokłady siły. Mam nadzieję, że zbyt szybko się nie wyczerpią xx
Mimo że samo tworzenie przebiegło łatwo, nie podoba mi się efekt. Wydaje mi się, że zamiast pisać lepiej - pogarszam się T^T
~*~
Jak widzicie, na razie nie mam zamiaru zdradzać Wam powodu, przez który Violetta wyjechała z Hiszpanii :3
Jednak mogę Was zapewnić, że żaden jej były chłopak się do tego nie przyczynił. Sprawa jest wiele poważniejsza.
~*~
Mówiłam już, że Was kocham? :'D

9 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Zostałaś nominowana u mnie do LBA:
      http://riscatta-il-mio-cuore.blogspot.com/2015/03/lba-7.html

      Usuń
  2. Wspaniały rozdział *0*
    Ja tez cię kocham ;*
    Wybacz, ale dziś krótko :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :)
    Czekam na następny <3 !

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest boooossssssskkkkkkiiiiii!!!!
    Czekam na next i zapraszam do mnie
    <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział ;)
    Czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam, przepraszam, że dopiero teraz komentuję :c
    Mam nadzieję, że mi wybaczysz ^-^
    Tak na marginesie dodam, że ode mnie dostaniesz (fatalny xDD) komentarz zawsze, prędzej czy później, ale zawsze ^^
    Ale przejdźmy do rzeczy przyjemniejszych,, czyli do rozdziału
    (A czy ja wspominałam, że ubóstwiam Ciebie i twoją twórczość?)
    B - O - S - K - I <333
    Fran taka słodka niezdara *-*
    Marcesca (moja ulubiona część tego cuda) <333333333
    Fede uwalił się na Violkę, a jakby połamał dziewczynę ? xD
    Moja wyobraźnia XD

    Kończę już to coś xD
    Też Cię kocham ;*
    Przepraszam za błędy i czekam na next ^^
    Besos <3

    OdpowiedzUsuń
  7. http://jeslikochasztomow.blogspot.com/2015/03/lba.html#comment-form - zostałaś nominowana do LBA na moim blogu C;

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny, lecę czytać następne nieziemskie rozdziały <3 jednak szkoda że nie ma już tamtego. I chciałabym jak najszybciej się dowiedzieć co sprawiło że Violetta wyjechała. No i czekam na Leonettę
    Pozdrawiam
    Ludmi Verdas

    OdpowiedzUsuń

Komentarz - tak niewiele trzeba, by wywołać uśmiech ♥