28.03.2015

Chapter 4

Violetta

Ponownie weszłam na scenę, znów stanęłam przed tym samym mikrofonem oraz identyczną publicznością. Jednak zmieniła się jedna, dość istotna, sprawa. Nie byłam sama. Obok mnie znajdował się Leon i patrzył na mnie oczyma przepełnionymi wiarą.
Nie udało mi się zniechęcić go do tego, by śpiewał ze mną. Moje argumenty straciły na sile, gdy dyrektor studio go poparł.
Sama nie wiedziałam, co czułam. Z jednej strony cieszyłam się, że jest tuż przy mnie, a z drugiej, denerwowałam się jeszcze bardziej, niż wcześniej. Tym razem miałam szansę na wygłupienie się przed osobą, która, z niewiadomych przyczyn, jest dla mnie odrobinę ważna.
Okazałabym się okropnym człowiekiem, gdybym nie czuła wdzięczności skierowanej do Leona. On uwierzył we mnie mocniej, niż ja sama. Mimo że nie zajmowałam ważnego miejsca w jego życiu, chciał wywołać uśmiech na mojej twarzy, pomagając mi. Mogłoby się wydawać, że zależało mu nawet bardziej, niż mnie.
- Chyba nie muszę przypominać, że to twoja ostatnia szansa - jeden z nauczycieli ponownie zabrał głos. - Jeśli znów uciekniesz ze sceny, studio pozostanie twoim marzeniem.
Wiedział, jak mnie pocieszyć, serio.
- Nie przejmuj się nim, Gregorio taki jest - Leon nachylił się nad moim uchem. - Na pewno ci się uda - uniósł kąciki ust, a w jego policzkach pojawiły się urocze dołeczki.
Spojrzałam w oczy chłopaka, a uśmiech mimowolnie wstąpił na moją twarz. Chwilę potem poczułam nagły przypływ odwagi. Byłam pewna, że dam radę. Nie mogłam zawieść dwóch osób, które tak mocno we mnie wierzyły.
Usłyszałam dźwięki melodii, wydobywające się z głośników. Ostatni raz spojrzałam na Leona, po czym zwróciłam twarz w stronę nauczycieli, którzy mieli mnie oceniać. Tym razem się nie zostałam sparaliżowana przez strach. Tak, jakby sama obecność chłopaka dodała mi wystarczająco dużo sił na pokonanie lęku.
Brunet otworzył usta, a z jego krtani wypłynęła czysta barwa głosu, która momentalnie mnie oczarowała. Już wtedy, gdy pierwszy raz go usłyszałam, nie potrafiłam oderwać od niego wzroku. A teraz, podczas śpiewania ze mną, wydaje się jeszcze lepszy.
No soy poeta escultor
Tan sólo soy lo que soy
Wzięłam głęboki oddech i przygotowałam się do zaśpiewania kolejnego wersu. Wreszcie nadeszła chwila, w której wygrywam ze strachem i przeszłością.
Las estrellas no sé leer
Y la luna no bajaré
No soy el cielo, ni el so
Tan sólo soy
Czułam ogromną dumę, przepełniająca całe moje serce. Udało się. Pokonałam największy lęk, przez który nie mogłam realizować swoich pasji. 
Ser la letra en mi canción
Y tallarme en tu voz
Melodia ucichła, a ja od razu rzuciłam się na szyję Leonowi. Jakby nie on, nigdy bym tego nie dokonała. Gdyby nie jego zawzięcie, teraz zapewne siedziałabym na łóżku i wypłakiwała łzy w poduszkę. Tylko jemu zawdzięczam tą wygraną. 
- Aż chce się wymiotować - Gregorio rzekł z obrzydzeniem. 
Powoli odsunęłam się od chłopaka i ponownie obdarzyłam go szerokim uśmiechem. Chciałam powiedzieć, jak bardzo jestem mu wdzięczna, jednak zdałam sobie sprawę, że żadne słowo nie wyrazi w pełni moich uczuć. 
- Będę musiała się zrewanżować - zaśmiałam się.
- Twój uśmiech jest wystarczającą nagrodą - uniósł kąciki ust. - Z-znaczy, nie czuj się zobowiązana.. - przeczesał włosy dłonią, opuszczając wzrok.
Leon jest naprawdę uroczy. Ludmila ma ogromne szczęście, z którego nie zdaje sobie sprawy. Właśnie, skoro o niej mowa, o mało mnie nie rozszarpała, gdy dowiedziała się, że zaśpiewam z jej chłopakiem. Nigdy wcześniej nie widziałam, by ktokolwiek tak się denerwował. Jakby nie interwencja Federico, leżałabym zakopana dwa metry pod ziemią.

Ludmila

Nienawidzę tej małej idiotki. Pojawia się w moim studio i od tak staje się dziewczyną Federico. Na dodatek chce zabrać mi Leona i sprawić, bym została całkowicie sama. Jeśli myśli, że jej się uda, grubo się myli. Nikt nigdy nie pokona Ludmili Ferro.
Jeszcze kilka godzin temu chciałam zakończyć mój związek z Leonem, jednak teraz nie mam najmniejszego zamiaru tego robić. Gdybym z nim zerwała, ta małpa stałaby się zwyciężczynią. Dostałaby to, czego chce.
Jeżeli myśli, że nie widać, jakimi oczyma patrzy na mojego chłopaka, naprawdę brakuje jej rozumu. Spogląda na niego z większym pożądaniem, niż ja na Federico. Jednak najgorsze jest to, że ona ma minimalne szanse u Leona, a ja jedynie mogę marzyć o przystojnym Włochu*. Przez to tym bardziej mnie irytuje.
Wystarczy, że pomyślę o tym, jak śpiewała z Verdas'em, a zbiera mi się na wymioty. Przed moimi oczyma od razu staje obraz tej dwójki, patrzących sobie w oczy i wykonujących romantyczny utwór. Ohyda.
Liczę na to, że nie zda tego cholernego egzaminu. Oczywiście, trochę pomogę pechowi. Sprawię, że jej marzenie stanie się najgorszym koszmarem. Dziecince odechce się zadzierać z doświadczoną królową zła. Mam nadzieję, że moje czyny sprawią, że zamknie się w sobie i przestanie robić to, co kocha. Powinna cierpieć. To jedyne uczucie, na jakie zasługuje.
- Ludmila, musimy porozmawiać - Federico podszedł do mnie i stanął naprzeciwko z poważną miną.
Pewnie znów będzie uświadamiał mnie o tym, jak okropną osobą jestem. Powie, że powinnam wreszcie się zmienić, albo stracę każdą bliską osobę.
- Nie obchodzi mnie nic, co masz mi do przekazania - odparłam, po czym wstałam z zamiarem wyminięcia go.
- Nawet nie myśl o ucieczce - złapał mnie za nadgarstek. - Tym razem masz wysłuchać mnie do końca.
Gdy mnie dotknął, poczułam dziwne uczucie, które zaczęło wypełniać całe moje ciało. Nogi nagle stały się miękkie i ledwo utrzymywały mnie w pozycji stojącej, a w brzuchu zaczęły latać miliony motylków. Nie chcę tego.
- Pospiesz się - wyrwałam dłoń z jego uścisku, po czym skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Nie pozwalam ci ranić Violetty - powiedział z gniewem w oczach.
- Jeśli to wszystko, niepotrzebnie się fatygowałeś - zaczęłam kierować się z stronę drzwi.
- Nie skończyłem - przycisnął mnie do ściany, jednocześnie nie dając możliwości ucieczki.
Na pewno robił to specjalnie. Wiedział, co do niego czuję, dlatego starał się mnie sprowokować. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, gdy będzie tak blisko mnie, stracę jakąkolwiek pewność siebie.
- Znam cię dobrze, zbyt dobrze. Stać cię na okropne rzeczy, jesteś straszną egoistką i myślisz tylko o tym, by tobie było dobrze - patrzył mi w oczy, nawet nie zdając sobie sprawy, jak jego słowa mnie ranią. - Nie proszę cię o wiele. Chcę tylko, abyś nie robiła krzywdy Violettcie. Jeśli przez ciebie straci radość życia, popamiętasz mnie - puścił moje dłonie, po czym wyszedł z pomieszczenia, zostawiając mnie samą z tysiącem myśli, kłębiących się w głowie.
Zsunęłam się po ścianie i schowałam twarz w dłonie. Miałam ochotę rozpłakać się jak małe dziecko, jednak wiedziałam, że nie mogę dać ponieść się emocjom, gdy jestem w studio. Z trudem hamowałam łzy, cisnące mi się do oczu.
Federico nie wiedział, jak mocno mnie zranił. Mimo że zdawałam sobie sprawę z tego, że jestem dokładnie taka, jaką mnie opisał, jego słowa wywołały ogromny ból. I nasiliły nienawiść do Violetty.
Teraz na pewno nie odpuszczę. Pokażę im, na co mnie stać.

Francesca

Gdy spojrzałam na zegarek i uświadomiłam sobie, która godzina,
moje serce momentalnie stanęło. Obiecałam Violettcie, że przyjdę na sprawdzian ze śpiewu, by dodać jej otuchy, a tymczasem siedziałam w sali i wpatrywałam się jak zaczarowana w Marco.
Mimo że było już długo po umówionym terminie, postanowiłam chociaż sprawdzić, czy wciąż nie ma jej w sali. Niechętnie wstałam, odrywając wzrok od chłopaka i skierowałam się w odpowiednią stronę.
Chciałam, choć raz, pokazać, że można na mnie liczyć. Udowodnić, że nawet ja potrafię dotrzymywać słowa. Oczywiście, jak zwykle mi nie wyszło. Zawsze nawalam, gdy mam do czynienia z czymś, co jest dla mnie ważne.
Mimo że nie zdążyłam dobrze poznać Violetty, wiem, że byłybyśmy naprawdę dobrymi przyjaciółkami. Wydaje się tak cudowną i radosną osobą, że samo przebywanie w jej towarzystwie potrafi poprawić humor. Pod względem charakteru jest trochę podobna do Federico. Tak samo, jak on rozsiewa wokół uśmiech, likwidując jakiekolwiek zmartwienia. Jednak ona nie jest irytującą osobą, która łączy mnie z każdym chłopakiem, jakiego mijamy. Oraz nie denerwuje mnie za każdym razem, gdy ma na to okazję. Tej cechy naprawdę nienawidzę u jej brata.
Moje przemyślenia przerwał krzyk Gregorio, wydobywający się z sali śpiewu. Szybko znalazłam się na miejscu i od razu poznałam powód złości nauczyciela.
Na środku sceny znajdowała się Violetta, przytulająca się do Leona. Wyglądali razem mega słodko. Wiele lepiej, niż Verdas z Ludmilą. Tej blond jędzy szczerze nienawidzę. Tyle razy sprawiała mi przykrość, że trudno byłoby ją tolerować.
Kiedy brunetka oddaliła się od Leona i zamieniła z nim kilka słów, odwróciła wzrok w moją stronę. Gdy spostrzegła mnie, uśmiech na jej twarzy momentalnie się poszerzył. Szybko zbiegła ze sceny, a po chwili znalazła się przy moim boku.
- Cieszę się, że przyszłaś - uścisnęła mnie, prawie tamując dopływ tlenu.
- Vilu, proszę, nie duś mnie tutaj. Marco jest za daleko, nie zrobi mi sztucznego oddychania - zaśmiałam się.
- To ten chłopak, na którego się zapatrzyłaś, a potem prawie zabiłaś drzwiami?
Popatrzyłam na nią morderczym spojrzeniem, po czym obydwie wybuchnęłyśmy śmiechem. Jednak jest bardziej podoba do Federico, niż myślałam. Mimo to, nie irytuje mnie tak, jak on. Wręcz przeciwnie, dzięki temu nawet bardziej ją lubię.
- Skoro mowa o chłopakach, ty i Leon macie się ku sobie? - spojrzałam za nią i zilustrowałam wzrokiem bruneta.
Verdas praktycznie zawsze chodzi uśmiechnięty, ale w tej chwili wręcz przesadza z radością. Nie chcę nic sugerować, ale jego zachowanie mówi samo za siebie.
- Słucham? - otworzyła szeroko oczy. - Ja i on? To nierealne - szybko pokręciła głową. - Jesteśmy znajomymi, nikim więcej. Jeśli kiedyś połączy nas coś silniejszego, będzie to tylko przyjaźń - uniosła kąciki ust.
Zapiszę sobie jej słowa i przypomnę, gdy w końcu staną się parą. Ciekawe, co wtedy mi odpowie. Jeśli zacznie udawać, że naprawdę tak uważała, na pewno jej nie uwierzę.
- Mów co chcesz, ja i tak wiem, że kiedyś wygryziesz blond małpę, a wtedy Leon wreszcie będzie mógł być w szczęśliwym związku.

___________________________________
Jak widzicie, na razie udaje mi się dodawać rozdziały co tydzień. Mam nadzieję, że wyjdzie mi to przez dłuższy czas, jednak niczego nie obiecuję.
~♫~
Dziękuję za komentarze pod wcześniejszym rozdziałem <3 Jesteście kochani <3
~♫~
Wszyscy widzą, że Leon i Viola pasują do siebie, oprócz ich samych :'D Fran nawet shippuje Leonettę, yay ♥
~♫~
*Wyjaśnienie: Federico jest Włochem, a Violetta pół Argentynką - pół Włoszką. Wszystko przez to, że mieli innych ojców, a tę samą matkę (Włoszkę). To trochę skomplikowane, ale nie mogę zdradzać szczegółów, bo reszta wyjaśni się wraz z następnymi rozdziałami :3

9 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Świetny rozdział <3
      Na prawdę, bardzo mi się podoba :D
      Violetta i León mimo krótkiej znajomości idealnie się dogadują i bardzo do siebie pasują <3 Szkoda tylko, że tego nie widzą :(
      Ludmiła mogłaby pokazaś Federico, że pod jego wpływem zmienia się na lepsze, a nie robić mu na przekór...
      Francesca nadaje się na wróżkę xD Już wie, że León i Vilu będą razem :)
      Czekam na następny ♥

      Usuń
  2. Rozdział cudowny♥♥♥
    Czekam z niecierpliwością na next♥♥
    Buziaki♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdzial<3
    Troche szkoda mi Lu
    uuuuu moze bedzie Fedemila?
    Ale Fede zranil Lu -,-
    Czekam na nexta<3

    OdpowiedzUsuń
  4. ekstra rozdział czekam na ciąg dalszy
    pozdrawiam Marcela

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie piękne! León i Violka coraz bardziej mają się ku sobie.
    Ludmi kocha Fede...kurcze, szkoda, że Fede zapomniał dodać, że Vilu to jego siostra, nie dziewczyna... biedna Lu...tak mi jej teraz szkoda...:(
    Czekam na kolejny rozdzialik! :** <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Z każdym rozdziałem kocham to opowiadanie co raz bardziej <33
    Violetta i Leon <3 Tą miłość między nimi widać na pierwszy rzut oka *-*
    "Twój uśmiech jest wystarczającą nagrodą" - To było takie słodkie ^^
    I w ogóle Leoś jest cały słodki ^-^ Wierzył w Vilu i to dzięki niemu jej się udało <3
    Gregorio szczery do bólu xD
    Lu, podoba mi się jej charakterek ;3
    Właśnie do tej perspektywy (Lu) mam mieszane uczucia - z jednej strony trochę żal mi Ferro, a z drugiej strony MATKO JAKIE TO PIĘKNE *0*
    (Taa... Wiem, jestem dziwna xDD)
    Te odczucia Lud <3 To jak ją Fede złapał za nadgarstek, a potem przycisnął do ściany <3 KOCHAM *-*
    Ale nawet Ludmi widzi, że coś łączy Leonetkę, a Fran ich nawet shippuje <3 Kochana :,)
    Francesca się tak zakochała, że świata poza Marco nie widzi <33 To słooodziutke *-*
    Nawet taki malusi kawałeczek Marcesci wywołału mnie radość <3
    Czekam, aż będą razem <333
    "Vilu, proszę, nie duś mnie tutaj. Marco jest za daleko, nie zrobi mi sztucznego oddychania" - To zdanie pokazuje, że Franuś bez przerwy myśli o swoim przyszłym chłopaku ^^
    Cały rozdział PRZECUDOWNY <333
    Życzę powodzenia w systematyczności ^-^
    Besos <3

    OdpowiedzUsuń

Komentarz - tak niewiele trzeba, by wywołać uśmiech ♥