12.09.2014

Rozdział 62 - Definicja miłości

Violetta

Gdy usłyszałam słowa ojca Leona, oniemiałam. Sama nie mogłam uwierzyć w to, że mój chłopak zostanie w Buenos Aires. Myślałam, że to piękny sen, który zaraz się skończy...
Ale tak nie było. Wszystko działo się naprawdę.
Jednak nie zawsze życie jest okrutne. Czasami los może się do nas uśmiechnąć i pozwolić cieszyć się każdą drobnostką. Mimo że dobrze wiem, że nie będę radosna przez cały czas, muszę łapać chwilę. Nie pozwolę, bym ominęła jakikolwiek moment. Zwłaszcza teraz, gdy jest przy mnie Leon. Przecież mogłam go stracić.. Gdyby nie nagła zmiana decyzji jego ojca, na pewno jutro musielibyśmy się żegnać.
Jednak nie będę o tym myśleć. Życie jest zbyt krótkie, by cały czas zastanawiać się, co by się stało, gdyby los pokierował inaczej.
Od teraz będę starała cieszyć się ze wszystkiego. To oczywiste, że nie będę mogła radować się z każdej rzeczy, nawet tej złej. Jednak postaram się szukać pozytywów. Dzięki temu życie stanie się łatwiejsze.
- Dalej nie możesz w to uwierzyć? - zwróciłam się z uśmiechem do Leona.
- Tak.. - westchnął. - Ale jestem pewien, że to prawda. Wiesz, co jest dziwne? Zawsze, jak jestem z tobą, przytrafiają mi się dobre rzeczy - zaśmiał się.
- Nie żartuj - prychnęłam. - A wtedy, jak pobiłeś Diego? Albo miałeś nieprzyjemną rozmowę z moim ojcem?
- To się nie liczy. W tych przypadkach byłbym w stanie zrobić wszystko, by cię ochronić.
Spojrzałam na niego z rozczuleniem w oczach. Jak ja sobie zasłużyłam na kogoś takiego?
Gdy wpatrzyłam się w jego zielone tęczówki, zauważyłam w nich coś, co widziałam wcześniej jedynie w oczach mojej mamy. Mogłam dostrzec, że są pełne miłości. Miłości do mnie.
- Dlaczego ze mną jesteś? - spytałam znienacka.
Chciałam dowiedzieć się o tym już dawno temu. Jednak nigdy nie było okazji. Dopiero niedawno zrozumiałam, że nie można czekać na właściwy moment, trzeba działać od razu. Inaczej okazja może przemknąć nam przed oczyma.
- Co to za głupie pytanie? - zaśmiał się. - Jestem z tobą, bo cię kocham - ujął moją twarz w dłonie. - Nie wyobrażam sobie życia z kimś innym. To, co poczułem do ciebie, jest naprawdę wspaniałe. Nigdy wcześniej nie byłem w kimś tak zadurzony.
Patrzyłam na niego z uśmiechem wymalowanym na twarzy i nie potrafiłam wymówić ani jednego słowa.
- A-ale ja nie jestem nikim niezwykłym.. - wydusiłam w końcu.
- Może dla innych nie, ale dla mnie tak. I możesz być pewna, że tak pozostanie na zawsze - uniósł kąciki ust.
Czułam, jak szybo bije moje serce. Jesteśmy razem od dawna, jednak on wciąż tak na mnie działa. Ciągle sprawia, że czuję w brzuchu motylki, a po moim ciele rozchodzi się przyjemny dreszcz.
Po chwili poczułam, jak styka nasze usta w namiętnym pocałunku. Nasze wargi dotykały się tyle razy, ale za każdym następnym chcę więcej. Nie wiem, jak to się dzieje.
Pomimo tak mocnego uczucia do Leona, wciąż nie potrafię dać definicji miłości.. Wątpię, aby ktokolwiek potrafił wyjaśnić, czym jest to wspaniałe uczucie. Wiem jedynie tyle, że nigdy nie chcę przestać kochać.

*następnego dnia*

Ludmila

Mimo, że dostałam w głowę wczoraj, ból wciąż nie ustaje. Staram się go ignorować, jednak jest zbyt mocny. Co gorsza, przez tę idiotyczną dolegliwość nie mogę nauczyć się układu. Widzę, jak wściekły jest Gregorio. Gdy nie podołam zadaniu, przestanę mieć u niego jakiekolwiek względy.
- Nie poddam się - szepnęłam.
Wróciłam do ćwiczenia układu. Nie będę przestawać jedynie przez to, że boli mnie głowa. Teraz to przemilczę, jednak po powrocie do domu nawrzucam Federico. Będę narzekać cały czas. Musi się wreszcie nauczyć, że powinien uważać, gdy otwiera drzwi.
Chociaż to jest po części i moja wina. Nie powinnam stać tak blisko. Zwłaszcza, że wiem, jak wychodzi mój narzeczony.
Wystarczy. Nie mam czasu na myślenie o takich idiotyzmach. Musze wreszcie przyswoić układ. Już jutro będziemy go zaliczać, a ja wciąż mylę się w tych samych miejscach i upadam przy obrocie.
- Daj z siebie wszystko, Ludmiło - szepnęłam ponownie.
Zacisnęłam powieki, ułożyłam dłonie w pięści i czekałam, aż piosenka znów zacznie grać. Wraz z początkiem utworu zaczęłam tańczyć. Przyznam, wychodziło mi coraz lepiej. Jednak wciąż nie jest perfekcyjnie. Muszę bardziej się przyłożyć.
- Nie ćwicz tyle. Przemęczysz się - usłyszałam głos dochodzący ze strony drzwi.
Momentalnie się odwróciłam, a moim oczom ukazał się Federico. Rzuciłam mu wściekłe spojrzenie, a następnie wróciłam do tańczenia. Nie mogę przerywać.
W pewnej chwili zakręciło mi się w głowie. Obraz zaczynał się rozmazywać, a nogi przestały odmawiać posłuszeństwa. Dzieliły mnie dosłownie sekundy od upadku na ziemię.
Byłam przygotowana na mocne uderzenie o podłoże. Jednak poczułam coś miękkiego.
Powoli otworzyłam oczy i ujrzałam Federico.
- Myślałam, że nie zdążysz - zaśmiałam się cicho.
- Pamiętaj, że zawsze jestem gotowy, by obronić swoją księżniczkę - cmoknął mnie w policzek.
Chciałam mu coś odpowiedzieć, jednak nie miałam siły. Czułam się, jakby coś wyciągnęło ze mnie całą moc. Nie potrafiłam wymówić nawet słowa...
- Lu, coś się dzieje? - spytał zaniepokojony Federico.
Nie mogłam dłużej przeciwstawiać się organizmowi. Poddałam się senności, która mnie ogarnęła. Powoli zamknęłam powieki, jednocześnie tracąc kontakt z moim narzeczonym.

Leon

Pierwszy raz nie byłem smutny z powodu czyjegoś wyjazdu. Można wręcz powiedzieć, że w głębi duszy cieszyłem się, że ja i Violetta zostaniemy sami. Wreszcie nikt nie będzie nam przeszkadzał.
- Do zobaczenia, synku - przytuliła mnie matka. - Trzymaj się. Mam nadzieję, że dacie radę bez nas.
- Na pewno - przekręciłem oczyma. - Proszę, tylko nie powtarzaj po raz kolejny, czego mamy nie robić.
- Musimy iść - wtrącił się ojciec. - Nie zniszczcie domu pod naszą nieobecność - zaśmiał się pod nosem.
Patrzyłem, jak wchodzą do samolotu, a następnie odlatują. W pewnej chwili usłyszałem ciche pociągnięcie nosem. Spuściłem wzrok i spojrzałem na Violettę.
- Płaczesz? - zaśmiałem się.
- N-nie.. - przetarła oczy. - Z-zawsze tak mam. Nienawidzę pożegnań - zaśmiała się smutno.
- No już, chodź do mnie - rozłożyłem ręce.
Po chwili dziewczyna wtuliła się w mój tors.
- Zareagowałaś tak, bo wyobraziłaś sobie, że odlatuję z nimi? - spytałem.
- S-skąd ty..? - popatrzyła na mnie ze zdziwieniem.
- Kochanie, znam cię od dawna - zaśmiałem się.
Nagle na lotnisko wbiegł zdyszany Marco, a za nim Francesca.
- Odlecieli już?! - krzyknął z daleka, ledwo łapiąc oddech.
- Tak. Spóźniłeś się. Jak zwykle - prychnąłem.
- Mówiłam, żebyśmy przyjechali wcześniej - warknęła Fran. - Pewnie byli zawiedzeni przez to, że nie przyszedłeś.
- Nawet nie zauważyli jego nieobecności - zarechotałem.
- Ty to tak odebrałeś - rzucił mi mordercze spojrzenie.
Po chwili cała nasza czwórka prychnęła śmiechem. Nawet w tak, na pozór, smutnej chwili, potrafimy się cieszyć. Według mnie można to robić cały czas. Wystarczy, że będzie miało się przyjaciół u swojego boku.
- Violu, nie będziesz bała się mieszkać sama z Leonem? - spytała Włoszka.
- Dlaczego miałabym? Przecież dobrze wiem, że mój bohater obroni mnie w każdym możliwym momencie - spojrzała na mnie i szeroko się uśmiechnęła.
- Nie o to mi chodziło - przekręciła oczyma. - Miałam na myśli raczej to, co możecie robić sami - zabawnie poruszyła brwiami.
- Fran! - pisnęła Violetta i rzuciła ciemnowłosej wściekłe spojrzenie.
Uśmiechnąłem się pod nosem i przyglądałem kłótni dziewczyn. Castillo jest śliczna nawet wtedy, gdy się rumieni. Prawdę mówiąc, nie mogę się jej napatrzeć w każdym momencie. Gdy śpi, gdy się denerwuje, gdy wykonuje codzienne czynności. Nieważne, co się z nią dzieje, zawsze wygląda pięknie.
Nie wiem, jak zasłużyłem sobie na kogoś takiego, jednak będę dziękował za to losu do końca moich dni.

Federico

Klęczałem na ziemi, trzymając Ludmiłę na kolanach i nie wiedziałem, co robić. Nie miałem pojęcia, dlaczego dziewczyna straciła przytomność. Nie domyślałem się, co się z nią dzieje. Przez miliony pytań w mojej głowie, nie mogłem nawet wymyślić niczego sensownego.
- Lu, obudź się, proszę - potrząsnąłem delikatnie blondynką.
Jednak Ferro wciąż nie reagowała. Leżała nieruchomo i nie dawała żadnego znaku życia.
Muszę przyznać, byłem przerażony. Nigdy wcześniej coś takiego się jej nie stało. Nawet, gdy przemęczyła się ćwiczeniami.
W końcu zdecydowałem, że muszę pójść po pomoc. Nie mogę siedzieć bezczynnie.
Ułożyłem Ludmiłę na ziemi i pognałem w stronę gabinetu dyrektora. Na szczęście w środku znajdował się Pablo.
- Ludmiła jest nieprzytomna. Proszę, pomóż - wydusiłem.
Chwilę potem oboje podążaliśmy do sali, w której leżała moja narzeczona. Mężczyzna od razu podszedł do niej i sprawdził jej puls.
Cholera. Mogłem zrobić to wcześniej.
- Mam nadzieję, że nic jej nie jest. Próbowałeś ją wybudzić? - spytał.
- Tak. Nic z tego - westchnąłem.
Po chwili zauważyłem, jak wyciąga telefon i wybiera numer na klawiaturze telefonu. Prawdopodobnie dzwonił po karetkę.
Ale po co?
Przecież Lu nic nie jest. Nie może. Ona musi być zdrowa. Nie przeżyłbym, gdyby stało jej się coś złego.
Muszę sobie przypomnieć, przez co zemdlała... Przecież nie mogło to być wywołane przemęczeniem. Wiele razy ćwiczyła do utraty sił, jednak nigdy nic się nie działo. Może to przez to, że dostała wczoraj drzwiami? Nie. To niemożliwe. Przecież przez tak idiotyczny wypadek nie mogłoby stać jej się nic złego.
A może jednak?
Jeśli to będzie prawda, nie wybaczę sobie tego do końca życia. Gdyby tylko Ludmile stało się coś z mojej winy.. Nie chcę nawet o tym myśleć. Wiem jedynie tyle, że stałbym się osobą, której najbardziej nienawidzę.
________________
Dziękuję wszystkim za komentarze <3 Jesteście kochani <3
Wydaje mi się, że teraz rozdziały będą ukazywały się co 4-7 dni. Wszystko zależy od weny, oraz prac domowych :<

15 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Cudowny rozdział :)
      Biedna Lu :(
      Federico też :/
      Mam nadzieję że wszystko będzie dobrze ;)
      Czekam na next!!! :**

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Ooooooo... roztopiłam się <3 Jak można pisać takie kawaii ??
      "Zielone tęczówki" ?? Masz dowody, że jego oczy są zielone?? o.O xD
      A mówiłam, napisz zielonobrązowe! To nieeee... xD
      Weź no xDD "..za każdym następnym chcę więcej" xDDD Padłam i nie wstanę xD Dobrze, że chociaż mam miękko pod główką ^^
      Chwila... Feda ma uważać, jak otwiera drzwi?? xD A może to Lu będzie uważać, gdzie staje? xDD
      Czytam, czytam... i nagle bum. LUDMIŁA UMRZE?? *O* ??
      Nie...wiem, że nie... To nie w Twoim stylu... Musisz kiedyś napisać ze mną jakiegoś OSa, pokażę Ci, jak skutecznie zabijać >D >D >D
      AgahahhahahhahahhahahhahhahahhahahhahahahhahahahhahahahhahahahhahahhahahahhahahahahhahahhahahahhahahhahahhahahahahahahahhahahahhahahahahahhahahahahahhahaAgahahhahahhahahhahahhahhahahhahahhahahahhahahahhahahahhahahahhahahhahahahhahahahahhahahhahahahhahahhahahhahahahahahahahhahahahhahahahahahhahahahahahhahaAgahahhahahhahahhahahhahhahahhahahhahahahhahahahhahahahhahahahhahahhahahahhahahahahhahahhahahahhahahhahahhahahahahahahahhahahahhahahahahahhahahahahahhahaAgahahhahahhahahhahahhahhahahhahahhahahahhahahahhahahahhahahahhahahhahahahhahahahahhahahhahahahhahahhahahhahahahahahahahhahahahhahahahahahhahahahahahhaha...
      "Nie o to mi chodziło" xDDDDDDDD Leję xDDD Widzę, że dobrze Cię wychowałam XDDD... Chociaż ciągle się uczysz... ;> ;> ;> xDD
      Fede "w końcu zdecydował" ... zapłon godny...hm.. Ciebie? xD
      Ale tak ogólnie, do rozdział jest taki słodki i wzruszający i piękny... A ja myślałam, że przymiotnika "idealny" się nie stopniuje ;o (wiesz o co chodzi, prawda?)
      Przepraszam Cię, za tak beznadziejny komentarz i krótki tak poza tym, ale nie mam weny na komentarze >,< Jeśli ona przyjdzie, to napiszę coś lepszego :*
      Kocham Cię, wiesz o tym, prawda? :**** <3333

      Usuń
  3. Mój anielski diabełek <3333 *-*
    Chciałbym napisać komentarz, który miał minimalną wartość, wszyscy wiemy, że na to nie ma szans, więc może powinnam odpuścić ? Aczkolwiek nie chciałam zostawiać czegoś tak genialnego ze znakiem zapytania z mojej strony. Dlatego postaram się, by słowa, które zawrze w wypowiedzi miały jakąś spójność, a sens był adekwatny do moich uczuć.
    Cóż, muszę przyznać, że od pierwszego fragmentu rozdziału biła empatia. Jest to oczywiście duży plus zważając na to, że fragment Ludmiły był z leksza smutny. Idealnie sproporcjonowałaś te dwa wiodące uczucia, którymi przepełniony był tekst.
    Kochanie, podoba mi się odniesienie do definicji miłości. Oczywistością jest, że każdy człowiek inaczej interpretuje znaczenie tego słowa. Dla jednych będzie porównywalna do ciepłego wiatru, a dla innych do ciepłego żaru kominka. Cóż, nie jest zbyt poetyckie, ale nie potrafię inaczej, wybacz za te kilka słów, które z pewnością okaleczyły twoje oczy.
    Nie ukrywam, że żywię szczere zamiłowanie do wszelakiej sztuki Szekspira. Dzieło "Romeo o Julia " Opowiadało o prawdziwej i szczerej miłości, stawiającej czoła przeciwnościom, a także brak umiejętności do życia, w którym miłość nie stała już u progu.
    Jest to coś, co odnajduje w pięknie, ułożonych przez Ciebie zdaniach.
    Fedemila - cóż mogę rzec, nie zdradziłaś nam zbyt wiele, przez co z zapartym tchem czekam na kolejną publikację.
    Skarbie, nie wiem co mogę jeszcze dodać.
    Masz ogromny talent, który obfituje co raz większymi owocami, w postaci twoich twórczości.
    Kocham Cię <3333333333333

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem!
    Rozdział cudny, no co można więcej powiedzieć yyy znaczy napisać
    Fran najlepsza, taka dyskretna ^^
    Biedna Lu - drzwi są bardzo niebezpieczne, to trzeba zapamiętać na przyszłość XD
    Co dalej... A tak
    Marco się spóźnił na 'wylot' rodziców, nie ładnie
    Żeby tak łatwo do głowy rozdziały przychodziły to bym się nie pogniewała ^^
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. *-* ja też bym chciała *-*
      Ale Lili ma zbyt 'czyste' myśli xD

      Usuń
  6. No cudownie :**
    Prze ślicznie ^.^
    Fede i Lu mam nadzieję,że nic poważnego jej się nie stało
    Kochana Fedemilcia <33
    Buziaki czekam na nexcik :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Viola i Leon - miłość na zawsze
    I tak słodko to opisałaś,mam nadzieję, że już nigdy ich nie rozdzielisz, już dużo się nacierpieli przez Diego i przez tą myśl o wyjeździe
    Leoś zostaje!!!!!!!! Zwariuję tu zaraz ze szczęścia!
    I taka urocza Fedemiła, on uratował swoją księżniczkę <3
    Czekaj, co? Dobrze zrozumiałam? Ludmi zemdlała w ramionach Fede? Biedna... Mam nadzieję, że to nic poważnego
    I Leoś żegna się z rodzicami bo zostaje z Violettą <3
    A te pomysły Fran... Zawsze mnie nimi rozwalasz
    Ojej, biedna Ludmi
    Ale Fede nie może się obwiniać
    Współczuję im obu, proszę powiedz że Lusi nic nie będzie
    Piszę mało i trochę na szybko, ale dopiero wróciłam na chwilę do domu po zajęciach dodatkowych i muszę się uczyć bo jutro mam próby do występu... Sama z tym nie nadążam, ale kiedy zobaczyłam, że dodałaś rozdział to po prostu musiałam tu wpaść
    Pozdrawiam ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój blog jest przewspaniały i go kocham. Czekam na kolejny boski rozdział, a ty masz niesamowity talent, dzięki któremu piszesz tak genialne opowiadanie

      Usuń
  8. Wystraszyłam się małą ilością wyświetleń dzisiaj i zaczęłam przeglądać inne blogi, a tu wszędzie zero komów lub tylko moje
    Niepokojące, nie? Ludzie z bloggera tak nagle zniknęli i nawet nie wiem czemu
    I ten strach ze wszystko robię nie tak, ale jak się okazało na tak cudownym blogu jak twój też pustka
    Dziwne to

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JAKA, KU*** PUSTKA????!!!!
      GDZIE TY TU WIDZISZ PUSTKĘ???!!!!!
      CZY 13 (14) KOMENTARZY (przy jednym rozdziale) I 36.331 WYŚWIETLEŃ TO PUSTKA???!!!!
      TU JEST PEŁNO LUDZI, KTÓRY ODWIEDZAJĄ, CZYTAJĄ I KOMENTUJĄ!!!

      Usuń
  9. Jestem i ja :D
    Trochę późno, ale lepiej tak niż wcale.
    Ojejj. Co ja mam powiedzieć? Naprawdę, oczarowałaś mnie tym rozdziałem. Jest przepiękny. *-*
    A tak w ogóle... Lu w ciąży? No powiedz, że tak *o* Przecież to by było takie... fajne! ♥ Małe Fedusiątka ♥ Moja wyobraźnia zaczyna działać, wiec lepiej zmienię temat, bo mogę napisać tu coś niechcianego :D
    Ja nie wytrzymam, serio nie wytrzymam, Leon zostaje! Uuugg ♥♥♥
    Dziewczyno serio, jak ty mi kiedykolwiek powiesz, że nie masz talentu, to przysięgam, że dostaniesz po głowie :))
    Mam nadzieję, że nie obrazisz się, jak zaprosze Cię na nowy rozdział u mnie.
    Czekam na kolejny świetny rozdział twojego autorstwa :)
    ~V.
    PS. W końcu udało mi się dać dłuższy komentarz niż trzy zdania. ;-;

    OdpowiedzUsuń

Komentarz - tak niewiele trzeba, by wywołać uśmiech ♥