11.07.2015

Chapter 18


Violetta

Stanęłam przed fortepianem i spojrzałam wyczekująco na Leona. Niedawno skończyliśmy lekcje, więc mieliśmy chwilę na wymyślenie piosenki, ale, jak na złość, żadne z nas nie wpadło na żaden pomysł i przez ostatnie kilka minut nie robiliśmy niczego poza wpatrywaniem się w drugą osobę.
- To nigdy nam się nie uda - jęknęłam zrozpaczona, zajmując miejsce obok chłopaka.
- Od kiedy jesteś taka pesymistyczna? - zaśmiał się. - Mamy na to dwa tygodnie, spokojnie - ukazał mi rząd swoich śnieżnobiałych zębów.
Kiedyś pisanie piosenek szło mi bardzo łatwo, ale teraz nie potrafię wymyślić ani linijki. Mimo że staram się z całych sił, mam pustkę w głowie. A piękny uśmiech Leona niezbyt pomaga mi się skoncentrować. Nie wiem dlaczego, ale czasami czuję się przy nim, jakbym latała, pomimo braku skrzydeł, wyrastających z moich pleców. To jest to!
- Możemy latać, nie mając skrzydeł - wyrecytowałam, patrząc mu prosto w oczy. - Zapisz to, mamy jedną linijkę - pisnęłam rozemocjonowana.
Chłopak spojrzał na mnie z dziwnym błyskiem w oku, po czym wyjął kartkę i zanotował moje słowa. Po chwili zaczął dopisywać kolejny wyrazy, tworząc z tego składną całość.
- Przeczytaj - podstawił mi pod oczy skrawek papieru.
Możemy ubarwiać kolorami duszy
Możemy krzyczeć "Yeea"
Możemy latać, nie mając skrzydeł
Na słowach tej piosenki.
- To jest piękne - powiedziałam, nie przestając się uśmiechać. - Nie sądziłam, że jesteś w stanie stworzyć coś takiego.
- Jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz - mrugnął do mnie.
Chciałam powiedzieć, że chętnie bym się o nich dowiedziała, jednak w porę ugryzłam się w język. Jesteście tylko znajomymi, Violu. 
W pewnej chwili zadzwonił telefon Leona, jednocześnie zabierając nam czas, jaki mogliśmy spędzić tylko we dwoje. Chłopak wyszedł z sali, mijając się z Fran, aby móc spokojnie porozmawiać.
- Jak wam się pracuje? - spytała Włoszka, siadając obok mnie. - Z tego, co widzę, całkiem nieźle - przejechała wzrokiem po kartce, na której widniał dotąd wymyślony tekst.
- W większości to pomysł Leona - uniosłam kąciki ust. - Wiedziałaś, że jest taki utalentowany?
Francesca zaśmiała się, jakbym właśnie powiedziała coś zabawnego, a ja nie miałam bladego pojęcia, o co może jej chodzić.
- Jeszcze pytasz? - prychnęła. - To chyba najlepszy uczeń w tym studio - ułożyła dłoń na moim ramieniu i z rozbawieniem pokręciła głową.
Od samego początku wiedziałam, że jest świetnym muzykiem, ale nie sądziłam, że aż tak. Zresztą, nie miałam zbyt wielu okazji, by usłyszeć jego głos. Jak dotąd udało mi się to zaledwie dwa razy. Wciąż pamiętam, jak pierwszego dnia w Buenos Aires wsłuchiwałam się w jego przepiękną barwę. Jakby nie mój brat, który prawie od razu mnie zauważył, na pewno mogłabym dłużej podziwiać cudowne wykonanie Leona.
Następny raz, gdy było mi dane go usłyszeć, również zapadł mi w pamięć. Przecież nie mogłam zapomnieć mojego egzaminu do studio. Jakby nie on, nigdy bym się tutaj nie dostała. Zawiodłabym brata, siebie, tatę.
- Halo, Violetta - Francesca pomachała mi dłonią przed oczyma. - Słuchasz mnie?
- Tak. Nie - pokręciłam głową. - Przepraszam, zamyśliłam się.
- Zaczęłaś myśleć o Leonie, przez co nie zauważyłaś, że przyszedł tu na chwilę - zaśmiała się. - Powiedział ci, że musi wracać do domu, ale tego pewnie też nie słyszałaś, prawda?
Pokiwałam głową, po czym przeniosłam wzrok na drzwi z nadzieją, że go w nich zobaczę. Moje uczucia robią się coraz dziwniejsze.

Naty

- Natalia, wiesz, że nie potrafię pisać piosenek - zrezygnowany Maxi opadł na swoje łóżko.
Miałam ochotę zawinąć go w kołdrę, na której leżał i wyrzucić przez okno. Kolejny raz powtarzał mi to samo. Wolał użalać się nad sobą, zamiast usiąść przy mnie i spróbować wykrzesać chociaż odrobinę siły na napisanie piosenki.
- Maximiliano Ponte, jeśli w tej chwili nie zajmiesz miejsca obok mnie, nie ręczę za siebie - posłałam mu najgroźniejszy wzrok, na jaki było mnie stać.
- Wyglądasz całkiem słodko, jak chcesz mnie przestraszyć - zaśmiał się, wciąż nie mając zamiaru ruszać się z miejsca.
Moja cierpliwość powoli dobiegała końca, a w głowie zaczęły tworzyć się przeróżne scenariusze, w których dręczę Maxiego, dopóki nie napisze choćby wersu do naszej piosenki.
- Jeśli miałeś zamiar leżeć na łóżku, było po mnie nie dzwonić - burknęłam, po czym wstałam z zamiarem opuszczenia jego pokoju.
Chłopak momentalnie zerwał się z pozycji leżącej i po chwili znalazł się przede mną, torując mi przejście. Teraz zachciało mu się wstać.
- A może to była tylko wymówka, żebyś do mnie przyszła? - spytał z szerokim uśmiechem na twarzy.
Przekręciłam oczyma i mimowolnie wybuchnęłam śmiechem. Mimo że jeszcze chwilę temu miałam ochotę udusić go gołymi rękoma, nie potrafiłam się dłużej na niego gniewać.
- Zostaniesz jeszcze? - popatrzył na mnie z nadzieją.
- Jeżeli przestaniesz się lenić i weźmiesz do roboty - pokazałam mu język.
Maxi wydał z siebie zrozpaczony jęk,po czym zasiadł przy stole i wziął do dłoni długopis, z zamiarem napisania czegoś na kartce. Wydawało mi się, że coś rysuje, zamiast notować, więc z zaciekawieniem zajrzałam mu przez ramię, by zobaczyć, co tworzy. Wtedy ujrzałam malutkie, krzywe serduszko z ledwo dostrzegalnymi literami NV*. Na moją twarz momentalnie wpłynął rumieniec, który szybko spróbowałam ukryć pod niesfornymi lokami.
- Tylko na tyle cię stać? - spytałam prześmiewczo. - Jesteś dzisiaj bardzo twórczy.
Dziękowałam losowi za to, że Maxi nie zdecydował spojrzeć na mnie z poirytowaniem, gdyż na pewno dostrzegłby czerwone wypieki na moich policzkach.
- Chociaż kartka nie jest pusta - zaśmiał się radośnie.
Pokręciłam głową z dezaprobatą, po czym wyjęłam długopis z jego dłoni i naszkicowałam podobne serduszko, tyle że ładniejsze, w którym umieściłam dwie, maleńkie litery - MP**.
- Teraz wygląda wiele lepiej - szepnął.

Diego

Mimo że Federico był w moich oczach nikim więcej, jak zwykłym chamem, który potrafi oceniać dziewczyną jedynie na podstawie pozorów, jakaś dziwna siła kazała mi pójść mu podziękować. Niby jakby nie wrócił do U-Mix, marzenia Ludmili rozpadłyby się na miliony kawałeczków i nawet ja nie byłbym w stanie ich zebrać i ułożyć w całość.
- Lu, muszę już wracać do domu - skłamałem. - Zobaczymy się później, dobrze? - nieśmiało się uśmiechnąłem.
- Jasne - owinęła ręce wokół mojej szyi. - Jak będziesz mógł rozmawiać, zadzwoń - uniosła kąciki ust, po czym poszła w stronę swojego domu.
Nie tracąc ani chwili, skierowałem się w stronę studio, z nadzieją na spotkanie chłopaka. Jeszcze kilka minut temu widziałam go na ławce, grającego na gitarze. Nie powinien pójść gdzie indziej aż tak szybko.
Na szczęście Federico ciągle znajdywał się w tym samym miejscu. Podszedłem do niego i usiadłem obok, narażając się na nienawistny wzrok, skierowany w moją stronę.
- Widzę, że wszystkich oceniasz po pozorach - prychnąłem.
- Tylko ludzi pokroju Ludmili - syknął. - Mógłbyś stąd pójść? Zasłaniasz mi światło.
Chyba zaczynam żałować tego, że w ogóle się do niego odezwałem.
- Chciałem ci podziękować za to, że nie zniszczyłeś jej marzeń - zacząłem obojętnie. - Ona naprawdę zasługuje na to, by być szczę-
- Nie zrozumiałeś tego, co wcześniej ci powiedziałem? - przerwał mi. - Nie zrobiłem tego dla niej, tylko dla studio, mojej siostry i siebie.
Zacisnąłem pięści, by nie wybuchnąć i nie zrobić czegoś, przez co potem bym żałował. Właśnie miałem otwierać usta, by wygarnąć mu, jakim jest idiotą, kiedy usłyszałem cichy, łamiący się głos.
- Obiecałeś mi, Diego.
Gwałtownie odwróciłem się i ujrzałem Ludmilę bliską płaczu. Nie, proszę, tylko nie to. Jeśli to wszystko słyszała, jej kruche serduszko rozbije się jak cienka szyba. Co gorsza, ja będę za to odpowiedzialny.
Blondynka widocznie nie mogła dłużej tego znieść, więc zaczęła uciekać. Nie zareagowała nawet na to, jak kilkukrotnie wykrzyknąłem jej imię.
- Dlatego nie chcę, żebyś jej ranił - syknąłem do Federico, po czym pobiegłem za dziewczyną.
Odnalazłem ją kilkanaście metrów dalej. Siedziała na ławce, a z jej oczu ciekły strumienie łez, które były dla mnie najgorszym widokiem na świecie. Nienawidziłem, gdy cierpiała. Nie czekałem ani chwili i podszedłem do niej, delikatnie się przytulając. Pewnie nie miała nawet siły, by mnie odepchnąć, gdyż nie wykonała ani jednego ruchu, sugerującego, abym odszedł.
- Lu, przepraszam - szepnąłem, delikatnie głaskając ją po głowie. - Jeśli chcesz, już nigdy się do niego nie odezwę.
Ferro lekko się ode mnie odsunęła i spojrzała na mnie oczyma pełnymi bólu.
- Nie chodzi mi o to, że z nim rozmawiałeś, tylko o to, że kłamałeś - powiedziała cicho, ocierając łzy.
- Ale wybaczysz mi, prawda? - na moją twarz wstąpił ledwo widoczny uśmiech.
Ludmila pokiwała głową i ponownie wtuliła się w mój tors.
- Słyszałaś, co mówił ten.. - nie potrafiłem znaleźć odpowiedniego słowa, by go nazwać. - Federico?
- Tym razem jego słowa nie były takie złe - zaśmiała się. - Potrafi być o wiele gorszy, uwierz mi.
Tak trudno było mi zrozumieć, jak ona daje z tym wszystkim radę. Udaje złą osobę, musi wyrzekać się miłości, znosić ciągle obelgi tego idioty i na dodatek nie miała żadnych przyjaciół. Przez cały czas radziła sobie sama. Nie znam żadnej silniejszej dziewczyny od niej.
______________________________________
*NV - Natalia Vidal
**MP - Maxi Ponte

11 komentarzy:

  1. Rozdział Cudowny
    Leonetta coraz bliżej , a Fiolka zakochana
    Ludmiła taka miła dla Diego a dla innych już nie *-*
    Czekam na następny
    Pozdrawiam

    Maggie

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastico♥
    Violka zakochana! ^^
    Diemila BBF! :D
    Wszystko pięknie, ale kiedy w końcu Fede się ogarnie?!
    Czekam na next♥
    Buziaki♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba 'BFF' a nie 'BBF' hahaha xd ♥

      Usuń
  3. PODEMOS♥ Ayyy kocham tę piosenkę :) super rozdział! buziak xoxo


    http://jorgemyuniverse.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda mi Lu. Mam nadzieję, że Fede odkryje jaka jest naprawdę, a ona przestanie udawać złej. V i L <3333 Och moje kochaniutkie gołąbeczki. Naxi jak zwykle słodka.. <3333 Cudowny rozdział czekam na next i serdecznie zapraszam do mnie słoneczko http://jortinimylife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam, witam ^^
    Siostra pojechała, mini-wywiad z Dudu się skończył, więc jestem :D

    Chapter - CUDO, CUDO i jeszcze raz CUDO <333

    Lajonetta jest taka niesamowita *o* Napisali refren piosenki, która już istnieje xDD Jak tylko zobaczyłam, że to PODEMOS, to włączyła mi się tak żółta lampeczka "A czy oni już tego przypadkiem nie śpiewali na przesłuchaniu Vils?". Moja ciekawość wygrała i zaczęłam szukać tego rozdziału, jak się później okazało 4, i takie BUM! Przecież to PODEMOS *0* No i tak się jaram tą wiadomością xDD Ale i tak Lajonetka jest słodziaszna <3
    Vilu uważa, że Leoś ma piękny uśmiech, aww *-*

    Naxi - kolejne szłodziaki *-* <3
    Maxi się leni xD
    I te serduska *o*

    Lu :<
    Diego jest koochany *-*

    Wspominałam już, że rozdział jest CUDOWNY? ^^

    Czekam na next, ale to już wiesz ^-^
    Besos <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten rozdział jest mój.... brak mi słów ♥♥♥♥ Czy tak wiele słów trzeba aby opisać coś wspaniałego np.twój rozdział? ♥♥♥♥♥♥ Buziak ;* Ania♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialnu rozdział!
    Czekam na next!
    #Tinistas

    OdpowiedzUsuń

Komentarz - tak niewiele trzeba, by wywołać uśmiech ♥