Violetta
Głośny dźwięk dzwonka, rozchodzący się po całym domu, wybudził mnie ze snu. Półprzytomna usiadłam na skraju łóżka i z nadzieją wyczekiwałam odgłosu kroków Federico. Niestety, mój brat ponownie wykazał się lenistwem, a irytujący dźwięk nie ustawał, więc musiałam sama otworzyć drzwi. Obiecuję, że osoba, która przyszła tak wcześnie, pożałuje tego.
Zwlokłam się na dół i już po kilku chwilach stałam przed wejściem.
- Violu, jak mogłaś jeszcze spać? - pisnęła Fran, jednocześnie przytulając się do mnie. - Założę się, że Federico nawet nie usłyszał dzwonka - pokręciła głową z niezadowoleniem. - Gdy się tutaj wprowadził, każdego dnia odwiedzałam go i musiałam dosłownie spychać go z łóżka, żeby w końcu się ruszył.
Niewiele rozumiałam z tego, co mówiła ciemnowłosa, gdyż moje myśli wciąż były skierowane w stronę spania. Najchętniej położyłabym się na podłodze i oddała się w objęcia Morfeusza, by jeszcze trochę odpocząć.
Nagle poczułam lodowatą wodę, spływającą po całym ciele, która spowodowała gwałtowne rozbudzenie. Spojrzałam na zadowoloną z siebie Francescę i posłałam jej wzrok przepełniony nienawiścią.
- Ciesz się, że wybrałam ten sposób i nie zadzwoniłam po Leona - zaśmiała się. - Jestem pewna, że jego twarz spowodowałaby, że od razu zapomniałabyś o zmęczeniu - uniosła wysoko kąciki ust.
W tej samej chwili do salonu wszedł Federico, a jego głowa momentalnie skierowała się w moją stronę.
- Jesteś cała mokra na samą myśl o Leonie? - rzucił, przecierając oczy.
Otworzyłam szeroko usta i pisnęłam z oburzenia. Miałam ochotę chwycić coś ciężkiego i rzucić w jego stronę najsilniej, jak potrafię. Muszę zapamiętać, żeby nigdy więcej nie pozwolić mówić Fran o Verdasie w jego towarzystwie.
- Możecie w końcu przestać łączyć mnie z nim? - burknęłam, mrożąc obydwoje wzrokiem.
Zarówno Włoszka, jak i mój brat pokręcili głowami. Dlaczego zawsze w najmniej odpowiednich momentach potrafię się tak dobrze zgrać?
- Nie gniewaj się siostrzyczko, dobrze wiesz, że mimo wszystko cię kocham - powiedział, podchodząc do mnie i delikatnie całując w czoło. - A teraz przepraszam, ale muszę sprawić, abym wyglądał jeszcze lepiej, niż teraz - mrugnął do Fran, po czym udał się na górę.
Ciemnowłosa przekręciła oczyma i patrzyła na niego z zażenowaniem, dopóki nie zniknął jej z pola widzenia. Wtedy momentalnie do mnie podskoczyła, a w jej źrenicach zatańczyły maleńkie ogniki. To nie wróży nic dobrego...
- Powiedziałaś mu prawdę? W ogóle rozmawiałaś z Angie? - szepnęła.
Rozejrzałam się wokół, aby upewnić się, czy Federico nie wpadł na idiotyczny pomysł, by pobawić się w szpiega i nas podsłuchiwać.
- Fran, nie rozmawiajmy o tym w domu - syknęłam. - Nie, jeszcze nie. Nie miałam czasu, rozumiesz? Albo mój brat był ciągle obok mnie, albo ciocia gdzieś wychodziła. Tak, jakby los specjalnie odpychał mnie od tej rozmowy - powiedziałam najszybciej, jak potrafiłam.
Na szczęście dziewczyna nie miała więcej pytań, więc nie musiałam dłużej bać się, że Fede coś usłyszy. Naprawdę nie chciałam, aby dowiedział się w ten sposób - przez przypadek. Wolałam przekazać mu prawdę sama, a nie pozwalać, by czuł do mnie dodatkową nienawiść przez to, że moje kłamstwo wydało się tylko dlatego, że udało mu się coś podsłuchać. Wtedy na pewno by mnie znienawidził i nigdy więcej nie chciał widzieć na oczy. I nie dziwiłabym mu się.
- Mamy jeszcze godzinę do lekcji - zakomunikowała Włoszka, udając, że nie było poprzedniej wymiany zdań. - Chcesz się przejść?
- Nie wiem, czy zauważyłaś, ale ja wciąż jestem w piżamie - spojrzałam na nią zirytowana.
Cauviglia prychnęła głośnym śmiechem, po czym wskazała palcem na górę, dając mi jasno do zrozumienia, że mam iść się przebrać.
- Daję ci pięć minut - powiedziała głosem nieznoszącym sprzeciwu. - Potem dzwonię do-
Nie pozwoliłam jej dokończyć i od razu rzuciłam na nią bluzkę Federico, która akurat leżała na kanapie. Włoszka zaczęła potrząsać całą głową, by koszulka spadła na ziemię, a kiedy jej zmagania poszły na marne, ściągnęła ją ręką, robiąc przy tym zdegustowaną minę.
- Dlaczego to ja ciągle jestem ofiarą twojego brata i jego rzeczy? - jęknęła.
- Bo zawsze znajdujesz się najbliżej - ukazałam jej rząd swoich zębów.
Do tego irytujesz mnie, sugerując, że ja i Leon mamy jakiekolwiek szanse.
Federico
Przez cały ranek wydawało mi się, że zapomniałem o czymś ważnym, ale ciągle wmawiałem sobie, że to zwykłe, nic nieznaczące, przeczucie. W pewnej chwili poczułem wibracje w mojej kieszeni, oznajmiającego, że ktoś próbuje się do mnie dodzwonić.
- Federico, gdzie jesteście?! Za kilka minut zaczyna się sesja, a was dalej nie ma - w słuchawce usłyszałem wściekły głos Marottiego.
Poczułem jakby na moje ciało wpływa fala zimna. Nerwowo spojrzałem na godzinę, a moje serce momentalnie przyspieszyło. 10:53 Genialnie. Za siedem minut ja i Ludmila powinniśmy już pozować, a ja ciągle jestem tutaj. Mam nadzieję, że chociaż on dotar... Cholera jasna.
- Zaraz będziemy - rzuciłem i szybko schowałem telefon do kieszeni.
Jak można być takim idiotą, żeby zapomnieć przekazać komuś coś tak ważnego? Przyznaję, wcześniej rozmyślałem nad tym, czy nie warto byłoby zataić przed nią tę informację i sprawić, by została wyrzucona. Jednak teraz nie mam najmniejszej ochoty sprawdzać, czy ten idiotyczny pomysł by wypalił. Muszę jak najszybciej ją znaleźć i zaprowadzić w miejsce sesji.
Zerwałem się i zacząłem biegać po wszystkich możliwych miejscach, z nadzieją, że gdzieś ujrzę jasnowłosą dziewczynę. Nigdy nie sądziłem, że nadejdzie taka chwila, gdy będę chciał ją zobaczyć.
Nagle dostrzegłem jej przyjaciela, rozmawiającego z innymi. Przymusiłem się i niechętnie do niego podszedłem, starając się wykrzywić twarz w uśmiechu.
- Wiesz, gdzie jest Ludmila? - spytałem, jednocześnie ukrywając niechęć, jaką go darzę.
- Teraz zacząłeś się nią interesować? - zakpił.
- Ja też nie mam ochoty na rozmowę z tobą, więc, jeśli możesz, po prostu odpowiedz na moje pytanie - przekręciłem oczyma. - To ważne.
- Jeszcze siedzi w domu, dzisiaj ma na trzecią lekcję - rzucił.
Gdy spytałem go o adres Ferro, zrobił minę, przez którą przestałem żałować, że do niego podszedłem. Zapewne prychnąłbym śmiechem, jakby nie fakt, że wtedy na pewno nie dostałbym tego, o co poprosiłem.
Tuż po otrzymaniu kartki z miejscem zamieszkania blondyny, ponownie rzuciłem się biegiem w oznaczonym kierunku. Na szczęście jej dom nie znajdował się daleko, więc szybko dotarłem do celu. Stanąłem przed drzwiami, odruchowo poprawiłem grzywkę, przejeżdżając dłonią po włosach, a następnie kilkukrotnie zadzwoniłem dzwonkiem.
Kiedy uchyliła drzwi, na jej twarz momentalnie wpłynęło zaskoczenie, a ja ponownie musiałem powstrzymywać prychnięcie śmiechem. Chyba zacznę chodzić z aparatem w ręku.
- Wiem, że to dla ciebie nowość, że ktoś tak piękny przychodzi do twojego domu - zaśmiałem się. - Ale nie to jest najważniejsze. Musisz ze mną iść na sesję. Nie pytaj, co się dzieje, potem ci opowiem - chwyciłem ją za rękę, nie dając ani chwili na odmowę.
Uczucie, które pojawiło się tuż po zetknięciu się naszych dłoni, było dziwne. Moje ciało przeszły dreszcze, a serce zaczęło szybciej bić. Co się dzieje?
Mimo że nie musiałem ciągnąć jej przez całą drogę, nie miałem najmniejszej ochoty puszczać jej ręki do czasu, aż znajdziemy się nie miejscu. Może i moje zachowanie było sprzeczne z tym, co do tej pory robiłem, ale nie zwracałem na to najmniejszej uwagi. Po prostu pierwszy raz w życiu postępowałem zgodnie ze swoim sercem.
- Dwanaście minut spóźnienia! - ryknął Marotti, gdy dotarliśmy do celu. - Przynajmniej wczuwacie się w swoją rolę - wskazał na nasze dłonie, które wciąż były połączone.
Gwałtownie zabrałem swoją rękę od Ludmili i posłałem jej spojrzenie pełne nienawiści. Nie chciałem, żeby pomyślała, że coś między nami jest tylko dlatego, że po nią przybiegłem.
Leon
Przez całą lekcję niecierpliwie wierciłem się na krześle i wciąż spoglądałem na zegarek. Chciałem jak najszybciej wydostać się z sali i móc przeprosić Violę za to, że wczoraj tak szybko wyszedłem, przez co nie mogliśmy dokończyć piosenki. Może i powiedziałem jej, że muszę iść, mimo to wciąż czułem dziwne wyrzuty sumienia. W końcu usłyszałem dzwonek, który był dla mnie jak wybawienie i od razu wybiegłem, by znaleźć dziewczynę. Dlaczego nie mogę codziennie mieć z nią każdej lekcji?
Wreszcie zauważyłem ją w towarzystwie Francesci i Camili. Nie zważając na nic, podszedłem do nich i przywitałem się z każdą z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Zobacz, Vilu, twój książę przyszedł - Włoszka poruszyła brwiami, zadziornie spoglądając na brunetkę.
Nietrudno było dostrzec, że Castillo miała cichą nadzieję na to, że uda jej się zabić ją wzrokiem. Nawet w tej chwili wyglądała przeuroczo.
- Mogę porozmawiać z Violettą? - spytałem, a dziewczyny zamaszyście pokiwały głowami. - Na osobności - dodałem poirytowany. - I proszę, tym razem nie podsłuchujcie - prychnąłem.
Przyjaciółki brunetki odeszły, burcząc coś pod nosem i stanęły za najbliższym rogiem, sądząc, że ich nie zobaczę. Serio myślą, że jestem taki głupi?
- Chodźmy na dwór, okay? - posłałem jej szeroki uśmiech. - Dziwnie się czuję, jak ktoś mnie obserwuje - wskazałem głową na dziewczyny, dyskretnie patrzące na nas.
- Zachowujesz się, jakbyś chciał zrobić mi krzywdę i bał się, żeby nikt tego nie widział - zaśmiała się, niepewnie podążając za mną.
Posłałem jej minę, mówiącą "Przy mnie nigdy nie stanie ci się nic złego", po czym chwyciłem jej dłoń i nie puszczałem jej, dopóki nie znaleźliśmy się na zewnątrz.
- Przepraszam, że wczoraj tak szybko wyszedłem - popatrzyłem na nią ze skruchą.
- Naprawdę? - pokręciła głową z niedowierzaniem. - Tylko dlatego wyciągnąłeś mnie tutaj? - nie mogła się dłużej powstrzymać i prychnęła śmiechem.
Nie, po prostu chciałem pobyć z tobą sam na sam.
- Tak - ukazałem jej rząd swoich śnieżnobiałych zębów.
Nie mogłem przekazać jej moich prawdziwych uczuć, bo to wszystko by pokomplikowało. Nie chodziło tylko o to, że bałem się, iż Viola może stać się kolejną dziewczyną, którą zranię. Teraz dochodził do tego dodatkowy lęk przed utratą przyjaźni pomiędzy mną, Fede i jego siostrą. Jedno, nieprzemyślane słowo, byłoby w stanie zniszczyć wszystko.
- Leon, zobacz - pisnęła dziewczyna, wskazując palcem na dwie osoby.
Odwróciłem się w tamtym kierunku i momentalnie oniemiałem. Niedaleko nas Federico i Ludmila pozowali do, prawdopodobnie, jednej z sesji do U-Mixu. Pewnie o tym ostatnio mówił mi chłopak.
- Widzisz, jak twój brat świetnie ukrywa niechęć do Lu? - prychnąłem. - Jest nawet niezłym aktorem.
- Dopiero teraz to zauważyłeś? - zawtórowała mi śmiechem. - Mogę się założyć, że od razu po zakończeniu zdjęć, przyjdzie do mnie i zacznie narzekać, że znowu zmuszają go do robienia tego, czego nie chce - przekręciła oczyma.
- Jesteś naprawdę cierpliwa, skoro to wszystko znosisz - spojrzałem na nią z podziwem.
- Na tym właśnie polega miłość - uniosła kąciki ust. - Fede jest moim bratem i będę go zawsze kochać, niezależnie od tego, co się stanie.