22.11.2014

Rozdział 67 - Wyrył w moim sercu swoje imię

Violetta

Wbiegłam do swojego pokoju, zatrzaskując drzwi. Od razu rzuciłam się na łózko i pozwoliłam, by łzy spływały po moim policzkach.
Już nic mnie nie obchodziło. Przecież i tak jestem dla innych nikim...
Nie raz zastanawiałam się, po co tutaj jestem. Jedynie przeze mnie cierpią osoby, na których tak bardzo mi zależy. Podstawowa przyczyna ich problemów to ja. Nic innego.
Przycisnęłam dłonie do twarzy.
Rozumiem to, że skrzywdziłam Lena. Zdaję sobie sprawę z tego, że mnie nienawidzi. Mimo to jedna, malutka cząstka mnie wciąż wierzy wierzyła w to, że dalej mnie kocha.
Jednak po tym, co usłyszałam, nie zostało we mnie ani krzty nadziei.
Jestem pewna tego, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Pragnie, abym zniknęła z jego życia.
Może tak byłoby lepiej?
W końcu mógłby znaleźć radość.
Gdy kochasz kogoś, pozwól mu być szczęśliwym.
Nie chcę, aby o mnie zapominał, ale dzięki temu będzie mu łatwiej. Prawda?
Podniosłam się z łóżka i przetarłam oczy.
Koniec z rozczulaniem się nad sobą. Trzeba żyć dalej. Nawet, jeśli nie ma się na to siły.
Ja i Leon to zamknięty rozdział. Czas na gorsze nowe życie.
Przecież można normalnie funkcjonować bez jednej osoby. To nic, że akurat ten człowiek był dla ciebie najważniejszy. Wszystko jest możliwe. Jeśli będę wystarczająco się starać, kiedyś przyzwyczaję się do tego, że już nigdy więcej nie przytulę Leona.
Albo nigdy do tego nie przywyknę?
Wyrył w moim sercu swoje imię. Już na zawsze. Nie mogę tego zamazać. Nie potrafię pozbyć się nazwiska "Verdas" z siebie.

Leon

Już nic mi nie pomoże. Nigdy nie zapomnę o Violettcie. Nieważne, co zrobię, ani jak bardzo tego będę chciał, ona wciąż pozostanie w mojej głowie.
A może jednak jest wyjście.. Motocross! Nie jeździłem od tak dawna. Przestałem to robić po tym, jak Violetta zobaczyła moje zdjęcie z Larą w gazecie. Wtedy postanowiłem, że skończę z motorami. Nie chciałem mieć z nimi nic wspólnego, bo przypominały mi o tym, jak bardzo musiała cierpieć brunetka..
Jednak teraz mało mnie to interesuje. Chcę zapomnieć. Chociaż na chwilę oderwać się od rzeczywistości i oddać się czemuś, co kocham.
Odłożyłem gitarę na bok i udałem się do wyjścia. Droga na tor zajęła mi niewiele czasu.
Rozejrzałem się dookoła i poczułem dziwne ukucie w sercu. W tej chwili żałowałem tego, że zrezygnowałem z mojej pasji.
Niestety, nie da się cofnąć czasu. Musze brać odpowiedzialność za swoje decyzje.
- Leon! Jak dawno cię tutaj nie widziałam - usłyszałem znajomy głos.
Odwróciłem się i zobaczyłem Larę.
- Nie miałem czasu, żeby przyjść - wymusiłem uśmiech. - Masz dla mnie jakiś motor? - uniosłem brew.
- Jasne - mrugnęła do mnie. - Za moment go przyprowadzę.
Odprowadziłem dziewczynę wzrokiem, a następnie udałem się do przebieralni. Szybko zmieniłem strój i z powrotem poszedłem na tor. Maszyna już na mnie czekała.
Wsiadłem na pojazd i nacisnąłem gaz.
Znowu poczułem wolność.
Wydawało mi się, że mogę wszystko.
Mijałem kolejne metry z zawrotną szybkością. Jeszcze nigdy nie poruszałem się tak szybko.
Chciałem uciec. Od przeszłości. Od Violetty. Od miłości, którą wciąż ją darzę.
W końcu na liczniku pojawiła się najwyższa możliwa prędkość. Widziałem, jak pokazują mi, abym zwolnił, jednak nie chciałem tego robić. Pragnąłem uwolnić się od rzeczywistości.
W pewnej chwili wjechałem w coś znajdującego się na torze i straciłem kontrolę nad pojazdem. Starałem się zahamować, jednak nie mogłem.
Czułem, jak szybko bije mi serce. Bałem się? 
Wreszcie motor gwałtownie się zatrzymał. Opadłem na ziemię, a tuż za mną maszyna.
Czułem przenikający ból w klatce piersiowej. Z trudem oddychałem.
Obraz zaczął zanikać. Jedyne, co widziałem, to ciemność.
Czy to już czas? Tak skończę?
Jeśli tak, proszę, niech Violetta dowie się, że tak naprawdę nigdy nie przestałem jej kochać...

Ludmila

Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, jak źle postąpiłam w stosunku do Federico. On chciał jedynie umilić mi czas w dniu naszej rocznicy, a ja zwyczajnie go zignorowałam. Tak, jak dawna Ludmila...
Ale już nie jestem tą osobą. Teraz potrafię przyznać się do błędu. Umiem powiedzieć "przepraszam".
Nie mogę stawiać nikogo innego na pierwszym miejscu. On jest moim narzeczonym, muszę poświęcać mu więcej czasu.
Wyciągnęłam komórkę i napisałam krótką wiadomość do Włocha.
Przepraszam za wcześniej. Dalej masz ochotę na wspólne spędzenie czasu? :) Kocham Cię <3
Chwilę potem w sali pojawił się Federico. Na moją twarz momentalnie wstąpił szeroki uśmiech.
Podeszłam do chłopaka i owinęłam dłonie wokół jego szyi.
- Już się nie gniewasz? - spytałam.
- Jeśli pokażesz, jak bardzo mnie kochasz, może ci wybaczę - uniósł kąciki ust.
Nie musiał wyjaśniać mi, o co chodzi. Podniosłam się na palce i musnęłam jego wargi.
- Tak krótko? - spojrzał na mnie zawiedziony.
- Jesteśmy w szkole - skarciłam go wzrokiem. - Jakby Gregorio nas zobaczył, nie byłoby zbyt wesoło.
- Niech będzie - przekręcił oczyma. - Ale w domu pokażesz na co cię stać - poruszył zabawnie brwiami.
- Nienawidzę cię - zaśmiałam się i szturchnęłam go w ramię.
Cieszę się, że mój narzeczony nie potrafi długo być obrażony. Dzięki temu nie stracimy czasu, który moglibyśmy poświęcić na przebywanie razem.
Jeśli mam być szczera, nie wiem czym sobie na niego zasłużyłam. Przecież przez całe życie byłam okrutna. Czerpałam przyjemność z cierpienia innych. Pragnęłam smutku i łez niewinnych osób.
Jednak on mnie zmienił. Sprawił, że zaczęłam widzieć we wszystkim coś dobrego. Nauczył mnie kochać. Pokazał mi, czym jest prawdziwe szczęście. Odmienił mnie...
Nie chcę nawet myśleć o tym, co by się stało, gdybym go nie poznała.
Ciekawe, czy dalej byłabym tak okropną osobą, jak kiedyś...
Zapewne tak.
Dlatego do końca moich dni będę dziękować za to, że dane mi było spotkać Federico.
Tylko dzięki niemu mam przyjaciół. Wszystko, co dzisiaj posiadam jest zasługą przystojnego Włocha.

Francesca

Dyskretnie zajrzałam do pokoju nauczycielskiego, by upewnić się, że pomieszczenie jest puste.
Wkroczyłam do środka i stanęłam przy panelu zarządzającym monitoring.
- Nikt nie idzie? - szepnęłam w stronę drzwi.
- Nie - usłyszałam głos Marco.
Pokiwałam głową i przystąpiłam do przeszukiwania nagrań.
W końcu udało mi się odnaleźć odpowiednią płytę. Włożyłam ją do odtwarzacza i nacisnęłam przycisk "play".
Za moment wszystko się wyda. Krzywdzący stanie się ofiarą.
Wolałabym nie być na miejscu osoby, która to zrobiła. Potrafię być okrutna. Zwłaszcza dla tych, którzy są powodem cierpienia moich przyjaciół.
Nagranie zaczęło się odtwarzać, kiedy na środku ekranu wyskoczył napis "Oczyszczona zawartość".
- Cholera! - syknęłam.
Jednak mierzę się z groźniejszym przeciwnikiem. Myślałam, że wszystko dobrze pójdzie, jednak nie będzie tak łatwo, jak mi się wydawało.
Mimo to, nie poddam się. Zawsze osiągam cel. Nieważne, jak wiele będę musiała poświęcić, by mi się udało. Zrobię wszystko.
- Co się stało? - do pomieszczenia zajrzał Marco.
- Ktoś usunął nagranie - warknęłam wściekła.
Chłopak nic nie powiedział, jedynie podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
W jednej chwili cała złość ustąpiła i zamieniła się w szczęście.
Poczułam, jak ciepło rozchodzi się po całym moim ciele.
- Nie przejmuj się. Na pewno dowiesz się, kto za tym wszystkim stoi - ucałował mnie w czoło.
Uniosłam głowę i spojrzałam na niego z uśmiechem.
Dlatego go kocham. Zawsze potrafi podnieść mnie na duchu. Za każdym razem jest po mojej stronie. Nigdy mnie nie opuści i dobrze o tym wiem. Nawet, jeśli wymyślę coś idiotycznego, on będzie we mnie wierzył.
- Dziękuję - wtuliłam się w jego tors.
- Za co? - zaśmiał się.
- Za to, że ciągle przy mnie jesteś - musnęłam jego wargi.
Nagle do pokoju wbiegła Camila. Gwałtownie odskoczyłam od Marco i rzuciłam jej mordercze spojrzenie.
- Jak zwykle w idealnym momencie - syknęłam.
- Potem mnie będziesz obrażać - odparła wymijająco. - Leon miał wypadek - powiedziała z przerażeniem w oczach.

Violetta

Ja i Leon coraz bardziej się od siebie oddalamy. Teraz nawet nie mogę powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółmi. Staliśmy się dla siebie całkiem obcymi osobami...
Chciałabym móc cofnąć czas, by naprawić moje wszystkie błędy. Niestety, wiem, że to niemożliwe..
Tak bardzo pragnę móc się do niego przytulić, znów poczuć zapach jego perfum, ponownie przeczesać rękoma jego włosy.
Jednak to wszystko należy do przeszłości. Już nigdy nie będę mogła tego zrobić.
Teraz muszę o nim zapomnieć. Dobrze wiem, że on mnie nienawidzi, więc nie ma szans na "nas".
Wcale mu się nie dziwię. Zachowałam się idiotycznie. 
Chciałabym móc go przeprosić. Powiedzieć, jak bardzo go kocham. Pokazać mu to...
Ale nie mogę.
Czas się z tym pogodzić.
Zamknęłam pamiętnik i opadłam na łóżko. Chwilę potem usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Sięgnęłam po urządzenie i nacisnęłam klawisz odbierania rozmowy.
- Vilu? - odezwała się Camila.
- Tak. Coś się stało? - spytałam beznamiętnie.
- Jedziesz z nami do szpitala?
Moje serce momentalnie przyspieszyło tempo.
- D-do kogo?
Mimo, że starałam się nie okazywać po sobie strachu, nie potrafiłam. Słyszałam, jak drży mi głos. Czułam, jak szybko pulsuje mi klatka piersiowa.
- Do Leona. Miał wypadek na motorze - szepnęła.
Komórka wypadła mi z ręki i roztrzaskała się o podłogę.
Nie chciałam uwierzyć w to, co usłyszałam. To nie mogła być prawda.
Czułam uciskający ból w sercu. Jakby coś wypalało mnie od środka.
Gwałtownie zerwałam się z miejsca i wybiegłam na dwór. Podążałam w stronę studio. Chciałam dotrzeć tam najszybciej, jak mogłam.
Nie zważałam na nic. To nic, że z moich oczu wciąż płyną łzy. Nie obchodzi mnie to, że ludzie patrzą na mnie, jak na wariatkę. Teraz liczy się tylko Leon. Nikt więcej.
Przekroczyłam próg szkoły i rozejrzałam się wokół. Chwilę potem znalazła się przy mnie Camila z Francescą.
- Violu, nie przejmuj się, to nie może być nic poważnego - starała się mnie uspokoić.
- Jak mogę się nie przejmować?! Camila, czy ty siebie słyszysz?! - krzyknęłam. - Miłość mojego życia leży w szpitalu, a ja mam nic z tym nie zrobić?! J-ja nie wybaczę sobie, jak coś mu się stanie..
Nie mogłam nic więcej wydusić. Płacz pozbawił mnie możliwości mówienia.
Jedyne, do czego byłam zdolna, to wylewanie łez z moich oczu.
- Chcesz do niego pojechać? - spytała Francesca.
Uniosłam głowę i spojrzałam na nią prosząco.
Nie musiałam wypowiadać ani jednego słowa więcej, by zrozumiała.
Dobrze wiedziała, że chcę przy nim być.
_____________________________
Witajcie <3
Jakoś dałam radę napisać :3
Trochę przyspieszyłam akcję, bo wypadek Leona miał być dopiero za 2-3 rozdziały, ale wtedy nie miałabym pomysłu na ten i następny ;-;
Możecie być pewni tego, że Go nie zabiję :3 (jestem zbyt słaba, żeby uśmiercać swoich bohaterów xD)
Mam nadzieję, że chociaż odrobinę Wam się podobało <3
Bo mi niezbyt, ale to tylko szczegół xD

15 komentarzy:

  1. Nie masz serca uśmiercać bohaterów ?
    Ja na koniec swojego opowiadania uśmiercę jedną osobę, jedną, jedyną.
    Ale może przejdźmy do konkretnego punktu kulminacyjnego.
    Leonetta rozbita ;_______________________;
    Leon o mało co nie zginął.
    Femiła, Marcesca ! <33333333333333333333333333333333333333333333333333333333
    Mam pytanie. Mogę liczyć na Semi ?Czy muszę pogodzić się z istnieniem Bromi ?
    Trzeci sezon Violetty został tak oszpecony i okaleczony, że przestałam kochać wszystkie istniejące pary z wyjątkiem Naxi Femiły. Semi już nie istnieje więc nawet nie wliczam.
    I ponownie odbiegłam od tematu.
    Wracając do rozdziału.
    Słońce, myślałam, że dłużej nie wytrzymam. Nie mogłam już się doczekać, dziś ran się budzę i co ? Piękne powitanie ! Rozdział Laury !
    Ymmmmmmmmmmmmmmmm, kocham, wspaniały jest.
    Wszystko, każde słowo, zdanie, akapit, wątek, nawet kropka i przecinek. Urzekłaś mnie, poraz kolejny.
    Czekam na następny <333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  2. super i cieszę się że dodałaś rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. No widzisz, mówiłam w sobotę a jest niedziela. Ciiichooo.
      Pfff, kazałaś mi napisać tylko 1 kom! ;-;
      Dobra, spróbuję.
      Ja pierdole, Leon miał wypadek. Ciulu, jak Ty mogłaś?!?! (Wiedziałam że to będzie Leon :P )
      I to szczere zdanie na końcu :3
      Niech będzie tak, że Leoś się obudzi, a Vilu wtedy przy nim będzie i, i, i , i.... (wybacz, mam jakąś jazdę na "i") i On Jej powie że bał się że nigdy więcej jej nie zobaczy, a ona nie dowie się, że ciągle ją kocha *-*
      Dobra, dobra. Moje plany moimi planami, ale Ty pewnie i tak zrobisz po swojemu. Bo przecież Ty zawsze wiesz "lepiej".
      Lucia...moja Lucia... Ona i Fede są tanta tanta tanta suodcy <33333
      Nie mam słów. Oni będą najlepsi ZAWSZE. Serio, nawet jak nie są razem to dla mnie są. Ale przecież Ty wiesz, że ja nawet w pierwszym sezonie widziałam Fedemilę, mimo że jej tam wcale nie było... Pfu, co ja gadam. Byli XD
      I jak pomyślę, że na tym blogu miało ich nie być, to mam ochotę Cię palnąć, ale nie patelnią, żeby nic Ci się nie stało. Na przykład poduszką :D Taką poduszką z naszym mężem, któremu swoją drogą i tak się oberwie, bo gdzieś się szlajał przez cały tydzień
      Fran. Co za żmija usunęła ten film, puszczając go do sieci??!! Zabić to mało... Ale Marcuś jest przy Fran i pilnuje, żeby się nie zezłościła zanadto ;3
      Bieda Viola dowiedziała się o wypadku Leona w najgorszy sposób :c
      A teraz coś co nie tyczy się rozdziału.
      Czytałam komentarze niżej... I tak mi się przypomniało, że na Święta mamy razem napisać OS ^^. To będzie wybuchowa mieszanka xD
      I jeszcze jedno... Obiecaj mi, że my się tak nigdy nie pokłócimy :c Nie przeżyłabym tego :c
      No. Masz krótki komentarza. Cieszysz się?
      Kocham Cię bardzo bardzo bardzo bardzo bardzoooo <3
      Czekam na nexta <3
      P.s. Zapomniałabym. Rozdział cudowny, mój diabełku ♥

      Usuń
  4. Co z marthy?!?! Sorka że piszę tu, ale ja chce wszego bloga!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dość długo historia..
      Ale tak w skrócie: Natalia (Marthy) skończyła z bloggerem i wszystkim, co jest z nim związane. To Jej prywatne sprawy, więc nie mogę pisać, czemu.
      Nasz wspólny blog... Nie wiem, co z nim będzie. Może kiedyś wrócę do niego i będę go sama prowadzić (chyba, że ktoś zgodzi się robić to ze mną), ale jak już dopiero wtedy, gdy nie będę zawalona przez szkołę c:
      Przepraszam, jeśli Cię zawiodłam :c ♥

      Usuń
    2. Ale ja też z nią pisałam i ona mówiła że tęskni z pisaniem będziecie pisac jeszcze razem??????

      Usuń
    3. Jesli moge pytać to była kłótnia czy jak?!?!

      Usuń
    4. Taak, była kłótnia.
      Jeśli chcesz popisać, zaproś mnie na gg, albo napisz maila ;3 (zakładki → kontakt)
      Będę mogła Ci powiedzieć trochę więcej :)

      Usuń
    5. Spoczko, zalożyłam sobie gg dla cb :**

      Usuń
  5. Debilka ja zapomniała o tym napisać: rozdział jak zawsze cudo, ale to już normaq

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak można pisać takie NIESAMOWITE rozdziały i siebie nie doceniać
    Słyszałaś to już pewnie wiele razy, ale powtórzę - Jesteś GENIALNA ♥
    Jestem Lilfans ♥ ♥ ♥
    A co do 67
    Co mogę napisać... Cudo jak zawsze
    I ta Marcesca ♥ Kocham ich ♥ ♥ ♥
    W ogóle kocham Twoje opowiadanie <333
    Czekam na 68 ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Łojoj, czekam na następny rozdział ;3
    Leon? Wtf? <3
    Leonetta plisss!!! ♥
    Dobra, teraz kolejna sprawka...
    Nominuję cię do LBA na moim blogu! <3 http://federico-y-ludmila.blogspot.com/
    Mam nadzieję, że przyjmiesz, skarbie! ♥
    I daj mi w końcu więcej rozdziałów <33

    OdpowiedzUsuń
  8. Niedawno odkryłam bloga i już wszystko nadrobiłam :DDDDDD
    Wspaniała historia <333 :D
    Świetnie piszesz <333 :D:D <3333
    León miał wypadek :/ Ojojoj... :/
    Nie świta mi nawet, kto mógłby rozwalić Leónettę i pokazać ten filmik Verdas'owi. Wiem tylko, że to na pewno nie Andres XD Przecież ten ktoś usunął nagranie z sali tanecznej :D Naprawdę bardzo mnie ten wątek zaciekawił :DDD
    Czekam na next <333
    Besos <3333

    OdpowiedzUsuń

Komentarz - tak niewiele trzeba, by wywołać uśmiech ♥