Ludmila
Nie sądziłam, że w czyimkolwiek domu może panować taki bałagan. Rozumiem, że Leon załamał się po odejściu Violetty, ale to nie oznacza, że musiał mieszkać w czymś takim.
Gdy tylko weszłam do jego domu, przeszły mnie ciarki. Mężczyznom serio nie przeszkadzają ubrania walające się po podłodze, brudne naczynia i zakurzone meble? Od razu, gdy wyobraziłam sobie Verdasa mieszkającego w takich warunkach, zrobiło mi się go szkoda. Teraz jestem pewna, że nigdy nie mogę opuścić Federico, bo mogłoby się z nim stać to samo.
- Masz minę, jakbyś musiała sprzątać w najohydniejszym miejscu na ziemi - zaśmiał się Fede.
- Bo tak po części jest - wykrzywiłam twarz w grymasie obrzydzenia.
- Lu, proszę, nie zachowuj się jak księżniczka - odparł z politowaniem.
Spojrzałam na niego z oburzeniem i głośno prychnęłam.
- A ty przestań się obijać i w końcu zacznij pomagać. Chyba nie przyszedłeś tutaj tylko po to, by podziwiać moją urodę.
- Widzę, że nie udało ci się całkiem pozbyć "Supernovej" - przekręcił oczyma.
Warknęłam pod nosem każdą możliwą obelgę, jaka przyszła mi w tej chwili do głowy, a następnie wróciłam do porządkowania przedmiotów znajdujących się na szklanym stoliku. W pewnej chwili przejechałam opuszką palca po cienkiej krawędzi jednej z kartek, rozcinając sobie skórę. Cicho syknęłam i odruchowo uniosłam dłoń do ust.
- Coś się stało? - mój narzeczony spojrzał na mnie z troską w oczach.
- Nic - burknęłam.
Federico nic nie odpowiedział, jednak wstał i podszedł do mnie. Wziął moją dłoń w swoje ręce i przyjrzał się drobnemu okaleczeniu, po czym delikatnie ucałował mój palec.
- Już nie będzie cię szczypać - uśmiechnął się. - Księżniczko - dodał zawadiacko.
- Jeszcze raz mnie tak nazwiesz, a obiecuję ci, że twoja grzywka nie przetrwa dzisiejszej nocy - warknęłam.
- Wolę nie wiedzieć, co będziecie robić - parsknęła Natalia, wyłaniając się zza progu.
- Nienawidzę was. Idioci - burknęłam pod nosem.
W końcu wróciłam do porządkowania stosu papierów na stoliku. Dopiero teraz zauważyłam, że kartka, która delikatnie mnie raniła, prawdopodobnie była listem. Pismo wydawało mi się dziwnie znajome, więc wzięłam ją do ręki i zaczęłam dokładnie ilustrować każdą literę.
Drogi Leonie,
Wiem, że mnie nienawidzisz. Nie dziwię Ci się. Jakbym była na Twoim miejscu, też czułabym do siebie odrazę.. Jednak nie po to piszę do Ciebie list. Chcę, abyś dowiedział, się, jak wyglądał ten pocałunek z mojego punktu widzenia.
To działo się pół roku temu. Na wyciecze do Madrytu. Pamiętasz, prawda?
Wtedy też mnie zostawiłeś. Wszystko przez to, że myślałeś, że Cię zdradziłam.
Pragnę, abyś wiedział, że nigdy nie mogłabym zrobić czegoś takiego. Zbyt mocno Cię kocham.
Nie chciałam, by mnie całował. Zrobił to tak szybko, że nie zdążyłam zareagować. Gdybym tylko wiedziała, co ma zamiar uczynić, odepchnęłabym go.
Jednak nie mówię, że to nie jest moja wina.
Wręcz przeciwnie, uważam, że jedynie ja jestem za to odpowiedzialna.
Dlatego Cię przepraszam. Za wszystko.
Za to, że pozwoliłam Ci się we mnie zakochać. Za to, że pojawiłam się w Twoim życiu. Oraz za to, że Cię tak mocno zraniłam.
Wiem, że to niemożliwe, ale chociaż spróbuj mi wybaczyć.
Na zawsze Twoja,
Violetta.
Cholera jasna! Jestem prawie pewna, że Leon tego nie przeczytał. Co za.. Jakby tylko chciało mu się cokolwiek zrobić i uporządkować w jego domu, dzisiaj być może nie byłby pokłócony z Violettą. Jakby tylko przeczytał ten idiotyczny list, wiedziałby, co naprawdę się wydarzyło.
- Co tutaj masz? - spytał Federico, okręcając dłonie wokół moje talii.
- List od Violetty do Leona - przeczesałam nerwowo włosy dłonią.
- Daj przeczytać - w oczach Włocha momentalnie pojawiły się iskierki ciekawości.
- Chyba śnisz - prychnęłam, odsuwając głowę chłopaka.
Muszę jak najszybciej zanieść to Violettcie. Ona nie wie, czy Leon przeczytał ten cholerny list. Może uważać, że to zrobił, jednak jej nie wybaczył. Jestem wręcz pewna, że wciąż się zadręcza. Uważa, że jego wypadek to też była jej wina, mimo, że nie miała z tym nic wspólnego.
- Wy dokończcie porządki, ja muszę coś załatwić - złapałam moją torebkę i podążyłam w stronę drzwi.
- Tak jest, księżniczko - burknął Federico.
Tym razem zignorowałam to, jak mnie nazwał, ale obiecuję, że jeszcze tego pożałuje.
Violetta
Nie wiem, dlaczego wydaje mi się, że powinnam tutaj siedzieć. Może to przez to, że uważam, że wypadek wydarzył się zwłaszcza dlatego, że żyję? Albo wciąż łudzę się, że Leon wybudzi się ze śpiączki i znów będę mogła się do niego przytulić? Lub po prostu czuję taką potrzebę? Skoro on tak cierpi, ja chociaż mogę się odrobinę poświęcić i pozostać przy nim w tych chwilach, prawda?
Podciągnęłam kolana pod szyję i wlepiłam wzrok w szybę, za którą leżał mójukochany, przyjaciel, były chłopak. Już nie płakałam. Po tylu godzinach ciągłego wylewania łez z moich oczu, przestałam. Albo słone kropelki w końcu się skończyły.
Pierwszy raz w życiu czuję się tak dziwnie. Pusto. Jakbym straciła wszystko, co dla mnie najważniejsze. Po części tak jest... Leon był jedyną osobą, która potrafiła wywołać na mojej twarzy uśmiech. Nieważne, w jak beznadziejnej sytuacji się znalazłam, on zawsze pomagał. Gdy widziałam dołeczki w jego policzkach, wszystkie złe emocje od razu znikały.
Ktoś mógłby to nazwać magią, jednak ja znam lepsze określenie - miłość. Czyli coś, co straciłam przez kłamstwo i własną naiwność. Łudziłam się, że jednak nie dowie się o niczym. Myślałam, że mój grzech zostanie zapomniany.. Teraz wiem, że to niemożliwe. Prawda zawsze wyjdzie na jaw. Nieważne, jak bardzo będziesz chciała ją ukryć. Im więcej włożysz w to wysiłku, tym gorzej wyjdzie.
Najbardziej boję się tego, że Leon już nigdy się nie wybudzi. Że odejdzie i pozostawi mnie samą, zrozpaczoną. Nie chcę, żeby do tego doszło, ale dobrze wiem, że istnieje taka możliwość.
- Vilu! - usłyszałam znajomy głos.
Powoli uniosłam głowę i spojrzałam z niechęcią na osobę, która postanowiła zniszczyć moją samotność. Jednak, gdy rozpoznałam w niej moją ciocię, momentalnie wstałam.
- Cieszę się, że przyszłaś - powiedziałam, lekko zachrypniętym głosem, i przytuliłam się do kobiety.
Nie kłamałam. Jej obecność naprawdę wniosła odrobinę światła do mojego życia.
- Przepraszam, że tak późno przyjechałam - przycisnęła mnie mocniej do siebie. - Dopiero o wszystkim się dowiedziałam. Tak poza tym, przywiozłam Ludmilę. Wydaje mi się, że musicie porozmawiać - delikatnie się uśmiechnęła, a następnie odeszła na bok.
Chciałam spytać, o co chodzi, jednak nie zdążyłam, bo po chwili przede mną stanęła blondynka.
- Znalazłam twój list do Leona. Ten idiota nawet nie zdążył go przeczytać - od razu przeszła do rzeczy.
Poczułam, jak na chwilę staje mi serce. Czyli nie wie, co naprawdę się wydarzyło? O nie... Teraz jestem pewna, że wciąż mnie nienawidzi. Skoro nie poznał tej historii z mojego punktu widzenia, ciągle uważa, że ja i Diego..
- Muszę mu wszystko wyjaśnić - powiedziałam zdeterminowana.
Nie obchodzi mnie to, że niczego nie usłyszy. Jeśli teraz go nie uświadomię, jak było, nie dam sobie spokoju. Wiem, że to jest samolubne i robię to jedynie po to, aby poczuć ulgę. Przecież nie będzie pamiętał tego, co mu powiem, bo jest w śpiączce.
Mimo tego, że lekarze zabronili do niego wchodzić, pchnęłam masywne drzwi i wkroczyłam do środka. Nadeszła chwila prawdy. Leon nie będzie wiedział o żadnym słowie, jakie teraz wypowiem, ale muszę to zrobić. Bym wreszcie miała czyste sumienie.
Chciałem pobyć przy Violettcie, ale ona wolała zostać sama, więc musiałem wrócić do domu. Mam nadzieję, że moja obecność pomogła jej chociaż odrobinę. Może i mówiła, aby wszyscy ją zostawili, jednak wiem, że w głębi serca pragnęła, byśmy zostali. Nikt nigdy nie chce być sam.
W pewnej chwili przypomniała mi się Natalia. Całkowicie o niej zapomniałem. Cholera, jaki ze mnie idiota.
Wyjąłem telefon i wybrałem numer brunetki. Pierwszy raz. Brak odzewu. Drugi. Cisza. W końcu, za trzecią próbą, odebrała.
- Co chcesz? - warknęła.
Jeśli chciała, by to "powitanie" zabolało, osiągnęła swój cel.
- Też cieszę się, że cię słyszę - odparłem takim samym tonem, jak ona.
Nie, cholera. Dzwonię, aby ją przeprosić, a nie jeszcze bardziej się pogrążyć.
- Gdzie jesteś? Możemy się zobaczyć i porozmawiać? - spytałem.
- Daleko. Nie. Jestem zajęta. Spotkamy się wieczorem, jak wrócę do domu - powiedziała bez krzty uczucia.
Ranisz, kotku. W porę ugryzłem się w język.
Poczekam na nią tyle, ile będzie trzeba. Jednak niezbyt rozumiem jej zachowanie. Jest zła tylko przez to, że zostawiłem ją samą? Nie chciałem zabierać jej ze sobą, bo wiem, jak wrażliwą jest osobą. Najpierw sam musiałem sprawdzić, jak wygląda Leon, dopiero potem miałem zamiar po nią pojechać. Tylko, że.. całkiem wyleciało mi to z głowy.
Mimo wszystko, nie powinna się o to gniewać. Wątpię, abym kiedykolwiek zrozumiał dziewczyny...
Czekam pod domem Naty od niecałej godziny, a ona wciąż się nie pojawia. Miała wrócić wieczorem, a już jest po dwudziestej.Mam nadzieję, że nic jej się nie stało.
W pewnej chwili przed moimi oczyma zamajaczyły dwie, roześmiane osoby. Przymknąłem powieki, by dokładniej im się przyjrzeć, jednak było zbyt ciemno, bym mógł kogokolwiek rozpoznać.
Dopiero, gdy znaleźli się blisko mnie, zauważyłem, że są to..
- Natalia?! - spytałem oburzony.
Nie mogę uwierzyć, że ja tu na nią czekam i przez cały czas zastanawiam się, co się z nią dzieje, a ona spaceruje z moim przyjacielem.
- Było ciemno, a ja nie chciałam wracać sama - odparła beznamiętnie.
- Mogłaś po mnie zadzwonić! - warknąłem.
- Em.. Ja was zostawię - wtrącił się zakłopotany Federico. - Do zobaczenia.
Naty posłała mu uśmiech, po czym spojrzała na mnie morderczym wzrokiem.
- Myślałam, że jesteś zajęty czymś ważniejszym, niż ja - odparła z wyrzutem.
- Nie ma nic ważniejszego od ciebie.
- Serio? - uśmiechnęła się sarkastycznie. - Chyba sam nie wiesz, co mówisz.
Przez chwilę przypominałem sobie wszystko, co do tej pory się wydarzyło. Chciałem przypomnieć sobie, kiedy coś postawiłem przed Naty.
- Chodzi ci o Violettę? - w końcu się odezwałem.
- Brawo Sherlock'u - zaklaskała w dłonie.
- Nie musisz tak się zachowywać, wiesz? - syknąłem. - Viola jest tylko moją przyjaciółką, nie bądź o nią zazdrosna. Jedyną osobą, jaką kocham jesteś..
- Nie jestem zazdrosna - przerwała mi. - Ale, przyznaj, tobie nie zrobiłoby się przykro, jakby najważniejsza osoba na ziemi, zostawiła cię bez słowa wyjaśnienia i pobiegła do innej dziewczyny? - w jej oczach pojawiły się drobne kropelki.
Czyli to tak wyglądało z jej punktu widzenia? Nie myślałem, że może to tak odebrać.. Nie chciałem, by tak wyszło.
- Przepraszam - na nic więcej nie mogłem się zdobyć. Nie wiedziałem, co innego mógłbym powiedzieć.
- "Przepraszam" nie zawsze wystarczy - przekręciła kluczyk w zamku i nacisnęła klamkę, z zamiarem wejścia do środka.
W ostatniej chwili przyciągnąłem ją do siebie i przycisnąłem do swojej klatki piersiowej.
- Nie pozwolę ci odejść, dopóki mi nie wybaczysz - szepnąłem jej do ucha.
Mimo mroku, udało mi się dostrzec na jej twarzy rumieniec i delikatny uśmiech.
- To ostatni raz - powiedziała cicho, odwracając się do mnie twarzą.
Po chwili poczułem na moich ustach delikatny dotyk jej warg.
Cieszę się, że Ją mam.
- Marco, kiedy będziemy na miejscu? - spytałam zniecierpliwiona.
- Niedługo - szepnął mi do ucha.
Może zacznę od początku? Mój, jakże genialny, chłopak wymyślił, że zrobi mi niespodziankę na naszą rocznicę i zaprowadzi mnie w najromantyczniejsze miejsce świata.
Jednak nie przewidziałam tego, że będę musiała tam iść na piechotę, z zawiązanymi oczyma. Mega...
- Tylko uważaj, żebym w nic nie wpad...
Nie udało mi się dokończyć, ponieważ z impetem wkroczyłam w ścianę. Cofnęłam się kilka kroków i rozmasowałam obolałe miejsce.
- Marco! - warknęłam.
- Przepraszam - po tonie jego głosu można było poznać, że ledwo powstrzymywał się od wybuchnięcia śmiechem.
- Jeśli zrobiłeś to specjalnie...
- Jesteśmy na miejscu, przerwał mi, ściągając przepaskę z moich oczu.
W pierwszej chwili poraziło mnie światło, od którego zdążyłam odwyknąć. Jednak, gdy przyzwyczaiłam się do jasności, zaczęłam oglądać z zaciekawieniem pomieszczenie. Wszędzie leżały moje ulubione kwiaty, które Marco wręczył mi na pierwszej randce. Ściany zdobiły nasze wspólne zdjęcia oprawione w ramki, zaś na suficie widniał napis "Ti amo Fran"
Poczułam, jak pod powiekami zbierają mi się łzy radości.
- Jeszcze nigdy nikt nie zrobił czegoś tak wspaniałego dla mnie - przytuliłam się do chłopaka. - Dziękuję.
To wszystko musiało kosztować go tyle pracy... Nie wiem, czym sobie na niego zasłużyłam. Z każdą kolejną chwilą przekonuję się, że mam największy skarb na świecie. Jestem pewna, że nigdy nie pozwolę mi go odebrać.
- Cieszę się, że ci się podoba - posłał mi szeroki uśmiech.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo - owinęłam dłonie wokół jego szyi i delikatnie go pocałowałam.
Miłość to najlepsze uczucie na świecie.
- To dopiero początek - powiedział po oderwaniu.
- Rozpieszczasz mnie - zaśmiałam się.
Patrzyłam, jak wyciąga gitarę, siada na łóżku i zaczyna grać utwór "Junto a ti". Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Dokładnie przyglądałam się jego bujnym włosom, świecącym oczom, oraz ustom, które najlepiej całują. Cały czas słuchałam jak zaczarowana melodyjnych słów, wydobywających się z jego gardła.
Ta chwila może się już nigdy nie kończyć.
_________________________
Witajcie, Kochani <3
Mam dla Was bardzo ważną informację ^^
Powoli zbliżamy się do końca tego opowiadania.
Nigdy nie sądziłam, że uda mi się prowadzić blog przez tak długi okres czasu (za 3 miesiące będzie cały rok! ^^ yaay ♥) i napisać tyle rozdziałów.
To wszystko, co osiągnęłam, jest tylko dzięki Wam ♥ Jakbyście nie chcieli czytać tego czegoś, co piszę, zapewne już dawno bym się poddała i odeszła. Dziękuję za to, że dawaliście mi siłę do dalszej pracy ♥
Ale to brzmi trochę, jak pożegnanie, prawda? ;D Na razie nie mam zamiaru odchodzić c: (Tak szybko się mnie nie pozbędziecie xD)
Po zakończeniu tego opowiadania, postaram się wymyślić nową historię i zacząć wszystko od początku :3
Większość pozostanie bez zmian: postaci, pary (prawdopodobnie), narracja.
Jedynie może zmienić się charakter niektórych bohaterów, ale o tym muszę jeszcze pomyśleć :3
Najważniejsze jest to, czy chcecie, abym została dłużej. Jeśli wolicie, żebym odeszła tuż po epilogu, zrozumiem :)
Więc, proszę, napiszcie w komentarzu, co o tym sądzicie :3 Nawet, jeśli będzie to jedno/dwa słowa. Wtedy będę wiedziała, czy chcecie kontynuacji tego bloga :3
Niezależnie od Waszej decyzji, kocham Was ♥
I jeszcze raz dziękuję za wszystko <3
Podciągnęłam kolana pod szyję i wlepiłam wzrok w szybę, za którą leżał mój
Pierwszy raz w życiu czuję się tak dziwnie. Pusto. Jakbym straciła wszystko, co dla mnie najważniejsze. Po części tak jest... Leon był jedyną osobą, która potrafiła wywołać na mojej twarzy uśmiech. Nieważne, w jak beznadziejnej sytuacji się znalazłam, on zawsze pomagał. Gdy widziałam dołeczki w jego policzkach, wszystkie złe emocje od razu znikały.
Ktoś mógłby to nazwać magią, jednak ja znam lepsze określenie - miłość. Czyli coś, co straciłam przez kłamstwo i własną naiwność. Łudziłam się, że jednak nie dowie się o niczym. Myślałam, że mój grzech zostanie zapomniany.. Teraz wiem, że to niemożliwe. Prawda zawsze wyjdzie na jaw. Nieważne, jak bardzo będziesz chciała ją ukryć. Im więcej włożysz w to wysiłku, tym gorzej wyjdzie.
Najbardziej boję się tego, że Leon już nigdy się nie wybudzi. Że odejdzie i pozostawi mnie samą, zrozpaczoną. Nie chcę, żeby do tego doszło, ale dobrze wiem, że istnieje taka możliwość.
- Vilu! - usłyszałam znajomy głos.
Powoli uniosłam głowę i spojrzałam z niechęcią na osobę, która postanowiła zniszczyć moją samotność. Jednak, gdy rozpoznałam w niej moją ciocię, momentalnie wstałam.
- Cieszę się, że przyszłaś - powiedziałam, lekko zachrypniętym głosem, i przytuliłam się do kobiety.
Nie kłamałam. Jej obecność naprawdę wniosła odrobinę światła do mojego życia.
- Przepraszam, że tak późno przyjechałam - przycisnęła mnie mocniej do siebie. - Dopiero o wszystkim się dowiedziałam. Tak poza tym, przywiozłam Ludmilę. Wydaje mi się, że musicie porozmawiać - delikatnie się uśmiechnęła, a następnie odeszła na bok.
Chciałam spytać, o co chodzi, jednak nie zdążyłam, bo po chwili przede mną stanęła blondynka.
- Znalazłam twój list do Leona. Ten idiota nawet nie zdążył go przeczytać - od razu przeszła do rzeczy.
Poczułam, jak na chwilę staje mi serce. Czyli nie wie, co naprawdę się wydarzyło? O nie... Teraz jestem pewna, że wciąż mnie nienawidzi. Skoro nie poznał tej historii z mojego punktu widzenia, ciągle uważa, że ja i Diego..
- Muszę mu wszystko wyjaśnić - powiedziałam zdeterminowana.
Nie obchodzi mnie to, że niczego nie usłyszy. Jeśli teraz go nie uświadomię, jak było, nie dam sobie spokoju. Wiem, że to jest samolubne i robię to jedynie po to, aby poczuć ulgę. Przecież nie będzie pamiętał tego, co mu powiem, bo jest w śpiączce.
Mimo tego, że lekarze zabronili do niego wchodzić, pchnęłam masywne drzwi i wkroczyłam do środka. Nadeszła chwila prawdy. Leon nie będzie wiedział o żadnym słowie, jakie teraz wypowiem, ale muszę to zrobić. Bym wreszcie miała czyste sumienie.
Maxi
Chciałem pobyć przy Violettcie, ale ona wolała zostać sama, więc musiałem wrócić do domu. Mam nadzieję, że moja obecność pomogła jej chociaż odrobinę. Może i mówiła, aby wszyscy ją zostawili, jednak wiem, że w głębi serca pragnęła, byśmy zostali. Nikt nigdy nie chce być sam.
W pewnej chwili przypomniała mi się Natalia. Całkowicie o niej zapomniałem. Cholera, jaki ze mnie idiota.
Wyjąłem telefon i wybrałem numer brunetki. Pierwszy raz. Brak odzewu. Drugi. Cisza. W końcu, za trzecią próbą, odebrała.
- Co chcesz? - warknęła.
Jeśli chciała, by to "powitanie" zabolało, osiągnęła swój cel.
- Też cieszę się, że cię słyszę - odparłem takim samym tonem, jak ona.
Nie, cholera. Dzwonię, aby ją przeprosić, a nie jeszcze bardziej się pogrążyć.
- Gdzie jesteś? Możemy się zobaczyć i porozmawiać? - spytałem.
- Daleko. Nie. Jestem zajęta. Spotkamy się wieczorem, jak wrócę do domu - powiedziała bez krzty uczucia.
Ranisz, kotku. W porę ugryzłem się w język.
Poczekam na nią tyle, ile będzie trzeba. Jednak niezbyt rozumiem jej zachowanie. Jest zła tylko przez to, że zostawiłem ją samą? Nie chciałem zabierać jej ze sobą, bo wiem, jak wrażliwą jest osobą. Najpierw sam musiałem sprawdzić, jak wygląda Leon, dopiero potem miałem zamiar po nią pojechać. Tylko, że.. całkiem wyleciało mi to z głowy.
Mimo wszystko, nie powinna się o to gniewać. Wątpię, abym kiedykolwiek zrozumiał dziewczyny...
*kilka godzin później*
Czekam pod domem Naty od niecałej godziny, a ona wciąż się nie pojawia. Miała wrócić wieczorem, a już jest po dwudziestej.
W pewnej chwili przed moimi oczyma zamajaczyły dwie, roześmiane osoby. Przymknąłem powieki, by dokładniej im się przyjrzeć, jednak było zbyt ciemno, bym mógł kogokolwiek rozpoznać.
Dopiero, gdy znaleźli się blisko mnie, zauważyłem, że są to..
- Natalia?! - spytałem oburzony.
Nie mogę uwierzyć, że ja tu na nią czekam i przez cały czas zastanawiam się, co się z nią dzieje, a ona spaceruje z moim przyjacielem.
- Było ciemno, a ja nie chciałam wracać sama - odparła beznamiętnie.
- Mogłaś po mnie zadzwonić! - warknąłem.
- Em.. Ja was zostawię - wtrącił się zakłopotany Federico. - Do zobaczenia.
Naty posłała mu uśmiech, po czym spojrzała na mnie morderczym wzrokiem.
- Myślałam, że jesteś zajęty czymś ważniejszym, niż ja - odparła z wyrzutem.
- Nie ma nic ważniejszego od ciebie.
- Serio? - uśmiechnęła się sarkastycznie. - Chyba sam nie wiesz, co mówisz.
Przez chwilę przypominałem sobie wszystko, co do tej pory się wydarzyło. Chciałem przypomnieć sobie, kiedy coś postawiłem przed Naty.
- Chodzi ci o Violettę? - w końcu się odezwałem.
- Brawo Sherlock'u - zaklaskała w dłonie.
- Nie musisz tak się zachowywać, wiesz? - syknąłem. - Viola jest tylko moją przyjaciółką, nie bądź o nią zazdrosna. Jedyną osobą, jaką kocham jesteś..
- Nie jestem zazdrosna - przerwała mi. - Ale, przyznaj, tobie nie zrobiłoby się przykro, jakby najważniejsza osoba na ziemi, zostawiła cię bez słowa wyjaśnienia i pobiegła do innej dziewczyny? - w jej oczach pojawiły się drobne kropelki.
Czyli to tak wyglądało z jej punktu widzenia? Nie myślałem, że może to tak odebrać.. Nie chciałem, by tak wyszło.
- Przepraszam - na nic więcej nie mogłem się zdobyć. Nie wiedziałem, co innego mógłbym powiedzieć.
- "Przepraszam" nie zawsze wystarczy - przekręciła kluczyk w zamku i nacisnęła klamkę, z zamiarem wejścia do środka.
W ostatniej chwili przyciągnąłem ją do siebie i przycisnąłem do swojej klatki piersiowej.
- Nie pozwolę ci odejść, dopóki mi nie wybaczysz - szepnąłem jej do ucha.
Mimo mroku, udało mi się dostrzec na jej twarzy rumieniec i delikatny uśmiech.
- To ostatni raz - powiedziała cicho, odwracając się do mnie twarzą.
Po chwili poczułem na moich ustach delikatny dotyk jej warg.
Cieszę się, że Ją mam.
Francesca
- Marco, kiedy będziemy na miejscu? - spytałam zniecierpliwiona.
- Niedługo - szepnął mi do ucha.
Może zacznę od początku? Mój, jakże genialny, chłopak wymyślił, że zrobi mi niespodziankę na naszą rocznicę i zaprowadzi mnie w najromantyczniejsze miejsce świata.
Jednak nie przewidziałam tego, że będę musiała tam iść na piechotę, z zawiązanymi oczyma. Mega...
- Tylko uważaj, żebym w nic nie wpad...
Nie udało mi się dokończyć, ponieważ z impetem wkroczyłam w ścianę. Cofnęłam się kilka kroków i rozmasowałam obolałe miejsce.
- Marco! - warknęłam.
- Przepraszam - po tonie jego głosu można było poznać, że ledwo powstrzymywał się od wybuchnięcia śmiechem.
- Jeśli zrobiłeś to specjalnie...
- Jesteśmy na miejscu, przerwał mi, ściągając przepaskę z moich oczu.
W pierwszej chwili poraziło mnie światło, od którego zdążyłam odwyknąć. Jednak, gdy przyzwyczaiłam się do jasności, zaczęłam oglądać z zaciekawieniem pomieszczenie. Wszędzie leżały moje ulubione kwiaty, które Marco wręczył mi na pierwszej randce. Ściany zdobiły nasze wspólne zdjęcia oprawione w ramki, zaś na suficie widniał napis "Ti amo Fran"
Poczułam, jak pod powiekami zbierają mi się łzy radości.
- Jeszcze nigdy nikt nie zrobił czegoś tak wspaniałego dla mnie - przytuliłam się do chłopaka. - Dziękuję.
To wszystko musiało kosztować go tyle pracy... Nie wiem, czym sobie na niego zasłużyłam. Z każdą kolejną chwilą przekonuję się, że mam największy skarb na świecie. Jestem pewna, że nigdy nie pozwolę mi go odebrać.
- Cieszę się, że ci się podoba - posłał mi szeroki uśmiech.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo - owinęłam dłonie wokół jego szyi i delikatnie go pocałowałam.
Miłość to najlepsze uczucie na świecie.
- To dopiero początek - powiedział po oderwaniu.
- Rozpieszczasz mnie - zaśmiałam się.
Patrzyłam, jak wyciąga gitarę, siada na łóżku i zaczyna grać utwór "Junto a ti". Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Dokładnie przyglądałam się jego bujnym włosom, świecącym oczom, oraz ustom, które najlepiej całują. Cały czas słuchałam jak zaczarowana melodyjnych słów, wydobywających się z jego gardła.
Ta chwila może się już nigdy nie kończyć.
_________________________
Witajcie, Kochani <3
Mam dla Was bardzo ważną informację ^^
Powoli zbliżamy się do końca tego opowiadania.
Nigdy nie sądziłam, że uda mi się prowadzić blog przez tak długi okres czasu (za 3 miesiące będzie cały rok! ^^ yaay ♥) i napisać tyle rozdziałów.
To wszystko, co osiągnęłam, jest tylko dzięki Wam ♥ Jakbyście nie chcieli czytać tego czegoś, co piszę, zapewne już dawno bym się poddała i odeszła. Dziękuję za to, że dawaliście mi siłę do dalszej pracy ♥
Ale to brzmi trochę, jak pożegnanie, prawda? ;D Na razie nie mam zamiaru odchodzić c: (Tak szybko się mnie nie pozbędziecie xD)
Po zakończeniu tego opowiadania, postaram się wymyślić nową historię i zacząć wszystko od początku :3
Większość pozostanie bez zmian: postaci, pary (prawdopodobnie), narracja.
Jedynie może zmienić się charakter niektórych bohaterów, ale o tym muszę jeszcze pomyśleć :3
Najważniejsze jest to, czy chcecie, abym została dłużej. Jeśli wolicie, żebym odeszła tuż po epilogu, zrozumiem :)
Więc, proszę, napiszcie w komentarzu, co o tym sądzicie :3 Nawet, jeśli będzie to jedno/dwa słowa. Wtedy będę wiedziała, czy chcecie kontynuacji tego bloga :3
Niezależnie od Waszej decyzji, kocham Was ♥
I jeszcze raz dziękuję za wszystko <3
Miejsce :*
OdpowiedzUsuńZajmuję <333
OdpowiedzUsuńZajęte
OdpowiedzUsuńSupeer.
OdpowiedzUsuńZginiesz ;>
OdpowiedzUsuńWrócę za tydzień, sama wiesz czemu.
Najpierw zacznę od rozdziału, a odpowiedź na pytanie zostawie na koniec ;)
OdpowiedzUsuńJak Ty to robisz, że te rozdziały są tak NIESAMOWITE?
Ale wracając...
Fedemiła... Ah ta Fedemiła *-*
Cudowni *.* + Czekam na zemstę Lu
Dalej, kogo my tam mamy?
Naxi <3
I Marcesca <333
Marco taki romantyczny *-*
Fran zaliczyła bliższe spotkanie ze ścianą XD
Ale to co później zobaczyła było godnym wynagrodzeniem ;) Nawet bardzo ^^
No i na koniec zostawiłam sobie Leonette, albo tylko Viole :(
Ona jest taka biedna ;(
Ale teraz się 'wyspowiada' i Leoś magicznie usłyszy jej słowa (albo i nie XD)
Byle by się pogodzili ^^
A teraz troche poza rozdziałowo :)
Zbliżamy się do Epilogu... Niestety :(
Ale wszystko co dobre kiedyś ię kończy
Ja się cieszę, że zostajesz =)
Trochę ciężko będzie się pożegnać z tym opowiadaniem
Ale przyjdzie nowe, na pewno tak genialne jak to...
A może nawet bardziej :D
Życzę dalszych sukcesów i pomysłów na nowe historie ^^
No i oczywiście czekam na następny rozdział ^^
Pozdrawiam
~V-loverka
Pisałam, pisałam i zapomiałam o głównym pytaniu :P
UsuńCzy chciałabym żebyś została?
Oczywiście ^^
Świetny blog. BOMBA! Mam nadzieję, że już piszesz 70 rozdział :) Chcę, abyś była na tym blogu, abyś pisała. Masz talent. NIE MOŻESZ go zmarnować! :* Pzdr.
OdpowiedzUsuńZostan!!! I pisz dalej TĘ historie, bo jest niesamowita. Zabawna, co sie rzadko na blogach zdarza, uczuciowa i przede wszystkim piekna! Pisz ja dalej :) czekam na nastepny rozdzial z niecierpliwoscia :)
OdpowiedzUsuńzostan blagam i chcialabym aby w kolejnym opowiadaniu byl paring Fran i Fede
OdpowiedzUsuń*Sorka, że takie spóźnione, ale zawsze coś XD*
OdpowiedzUsuńChciałabym, żebyś została :D
Jest to jedyny taki blog, jaki naprawdę mi się spodobał. Uwielbiam ten twój 'sposób pisania' i wgl xdd Ciekawa jestem, co będzie z naszą Leonettą.. oby się pogodzili ^^